Wiersze i wierszyki dla dzieci  
  Bitwa pod Chocimiem  
 Wacław Potocki  -- fragment: Mowa Chodkiewicza 
   bitwa z   2 września–9 października 1621   
 
 
- 
Obróci się Chodkiewicz czołem na swe szyki,
 Gdzie widząc zgromadzone wszystkie pułkowniki
 I rotmistrze, i wielką część z narodów obu
 Żywej młodzi, starego trzyma się sposobu
 Zawołanych hetmanów, zdjąwszy szyszak z głowy,
 Krótkiej, lecz zwięzłej do nich zażyje przemowy:
- 
„To pole, cne rycerstwo, na którym przezwiska
 Polacy przez Marsowe nabyli igrzyska,
 Ani naszej Pogonia starożytna Litwy
 Po morzu swe z pogaństwem toczyła gonitwy;
 Pole, mówię, nie słowa, nie czczej pary dźwięki,
 Ale kocha roboty bohaterskiej ręki.
- 
Ani mnie ust natura formowała z miodu,
 Ani też tam oracyj trzeba i wywodu,
 Gdzie Bóg, Ojczyzna i Pan swoje składy święte
 W archiwie piersi waszych chowają zamknięte. (…)
 Wam Ojczyzna, rodzice, krewne, dzieci małe,
 Płeć niewojenną, dziewki oddaje dojźrałe,
- 
Te-ż by miały ku żądzy psiej pogańskiej juchy
 W opłakanej niewoli rodzić Tatarczuchy?
 Wam ubogich poddanych chrześcijańskie gminy,
 Ojczyste na ostatek ściany i kominy
 Pokazuje z daleka Matka utrapiona;
 Pod wasze się z tym wszytkim dziś kryje ramiona,
- 
Do was obie wyciąga ręce wolność złota,
 Niech się sam w swych poganin obierzach umota!
 W te ręce król ozdoby swej dostojnej skroni,
 Kiedy mu hardy Osman śmie posiągnąć do niej,
 Porucza, z których je ma; nadzieje nie traci,
 Że tyran posiężnego sowicie przypłaci. (…)
- 
Więc, o kawalerowie, w których serce żywe
 I krew igra, przyczyna mając sprawiedliwe
 Tak koniecznej potrzeby, Litwa i Polanie,
 Osiądźcie Turkom karki i nastąpcie na nie!
 Niechaj was to nie stracha, niech oczu nie mydli,
 Że się poganin upstrzy, uzłoci, uskrzydli,
- 
Namioty, słonie, muły, wielbłądy i osły,
 To nie bije; stąd serca przodkom waszym rosły
 Do szczęśliwych tryumfów; i mięso, i pierze,
 Lubią sławę i złoto przy sławie żołnierze.
 Mało co tam wojennych – dziady, kupce, Żydy,
 Martauzy postroili i dali im dzidy;
- 
Co człek, to tam rzemieślnik, cień ich tylko ma tu
 Osman – każdy zostawił serce u warsztatu. (…)
 Tedy do tak nikczemnej, marnej szewskiej smoły
 Sarmatów będę równał? Naród, który z szkoły
 Marsowej pierwsze przodki, stare dziady liczy
 Który wprzód w szabli niźli w zagonach dziedziczy,
- 
Którym Chrobry Bolesław, gdy Rusina zeprze,
 Żelazne za granicę postawił na Dnieprze,
 Gdy Niemca, co w fortecach i w swej ufał strzelbie,
 Takież kazał kolumny kopać i na Elbie.
 Tylą tedy tryumfów ozdobione dłonie,
 Tylą nieprzyjacielskiej krwie kurzące bronie,
 Skorośmy niespokojne skrócili sąsiady,
 Podnieśmy na Turczyna, z którym dziś do zwady
 Pierwszy raz przychodzimy.