W piekle uzależnienia

( NASZ DZIENNIK Piątek, 10 sierpnia 2007, Nr 186 (2899) - prezentujemy za uprzejmą zgodą redakcji)

Liczba kobiet uzależnionych od alkoholu stale rośnie. Piją niezależnie od wieku, statusu społecznego, wykształcenia. Alkoholizm jednak nie zna słowa "emancypacja": organizm kobiety jest mniej odporny na działanie alkoholu, za to bardziej narażony na powodowane nim liczne szkody zdrowotne. Szczególnie niebezpieczne jest spożywanie alkoholu przez kobiety ciężarne.

Do niedawna alkoholizm wydawał się domeną wyłącznie męską. Nasilenie zjawiska uzależnienia kobiet od alkoholu budzi zdumienie. - Sądzę, że to zaskoczenie bierze się z faktu, iż w obrębie naszej cywilizacji, opartej na chrześcijaństwie, szacunek dla kobiety był tak wielki, iż jej nie wypadało pokazać się w stanie niepewnym - komentuje biskup drohiczyński Antoni Dydycz, przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Trzeźwości. - Rycerskie gesty, względy ze strony młodzieży i ufność dzieci mobilizowały każdą kobietę do odpowiedniego zachowania, do postawy pełnej godności. A w tym wypadku trzeźwość była czymś nieodzownym. Osłabienie cywilizacji chrześcijańskiej doprowadziło do tego, że daje o sobie znać zrównanie kobiet, ale w czymś, co nikomu chluby nie przynosi.

- Problem alkoholizmu w coraz większym stopniu dotyczy kobiet, a cyfry z upływem lat mają tendencje wzrostowe - wyjaśnia lek. med. Jerzy Kamiński, ordynator Oddziału Terapii Uzależnienia od Alkoholu w Łukowie.

Na początku lat 90. odsetek kobiet leczonych w łukowskim oddziale nie przekraczał 5-6 proc., podczas gdy w 2006 roku wyniósł ok. 18 proc. wszystkich leczonych. Co charakterystyczne, podczas gdy większość mężczyzn alkoholików to bezrobotni z wykształceniem podstawowym, wśród pacjentek oddziału przeważają kobiety bardzo dobrze i dobrze wykształcone. Wyższym wykształceniem legitymowało się aż 25 proc., średnim - 44 proc., zawodowym - 20 proc. i podstawowym lub niepełnym podstawowym 11 proc. Również status społeczny i wykształcenie nie mają wpływu. - Wśród naszych pacjentek leczonych w roku 2006 bezrobotnych było ok. 40 proc., 37 proc. pracujących, 15 proc. rencistek i emerytek, 4 proc. studentek, 3 proc. uczennic.

Doganianie mężczyzn przez kobiety w tzw. ryzykownym piciu nie oznacza emancypacji. - W tej dziedzinie nie ma równouprawnienia - dodaje dr Kamiński. Organizm kobiety inaczej reaguje na alkohol, kobiety szybciej się uzależniają, łatwiej zapadają na specyficzne choroby. Najważniejsza przyczyna tkwi w fizjologii: kobieta ma mniejszą zawartość wody w organizmie w stosunku do masy ciała (60 proc. kobiety, 70 proc. mężczyźni), dlatego po wypiciu tej samej ilości alkoholu jego stężenie we krwi kobiety jest o 30 proc. wyższe. - Wypijając tę samą ilość alkoholu, kobieta bardziej niż mężczyzna ponosi ryzyko wystąpienia pewnych szkód zdrowotnych - tłumaczy doktor Jerzy Kamiński. Objawy marskości wątroby pojawiają się u kobiet po 5 latach, u mężczyzn po 10- -20 latach, szybciej też występują uszkodzenia mózgu czy serca. - Wiemy, że część tych powiązanych z płcią różnic wynika z różnic w metabolizmie, ale może być także związana z różnicami w biochemii mózgu, czynnikami genetycznymi pomiędzy kobietami i mężczyznami. Ich dokładny mechanizm nie jest jeszcze znany - stwierdza doktor Kamiński. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na swych stronach internetowych publikuje informację o amerykańskich badaniach, które dowiodły, że alkoholizm naraża kobiety na duże ryzyko wystąpienia raka piersi. Doktor Kamiński podkreśla również, że większość pacjentek łukowskiego oddziału jest podwójnie uzależniona: od alkoholu i jednocześnie najczęściej od leków, w tym zwykle uspokajających, przeciwlękowych i antydepresantów oraz przeciwbólowych. Zdarzają się współuzależnienia od narkotyków: marihuany lub amfetaminy.

Dlaczego piją?

- Kobiety sięgają po kieliszek, by uciec od życiowych koszmarów, z którymi nie potrafią sobie poradzić - twierdzi psycholog Anna Lewandowska z Radzynia Podlaskiego, prowadząca zajęcia terapeutyczne z osobami uzależnionymi. A takich trudnych sytuacji jest wiele. Piją kobiety dotknięte przez przemoc fizyczną, seksualną bądź psychiczną. Piją żony i matki, gdy nie potrafią rozwiązać konfliktów w małżeństwie albo są przeciążone obowiązkami, gospodynie domowe zmęczone monotonią codziennych czynności. Na oddziałach odwykowych liczną grupę stanowią kobiety o niestabilnej sytuacji życiowej: samotne i rozwiedzione, porzucone, zdradzone. Takie, które pragną dziecka, i te, które poddały się aborcji. Wykształcenie i kariera zawodowa również nie chronią przed alkoholizmem: większość pijących kobiet legitymuje się dyplomem wyższej uczelni, pracuje, mieszka w wielkich miastach. Po alkohol często sięgają kobiety sukcesu, które zrobiły karierę kosztem życia osobistego. - Sprzyjają temu również emancypacja i unifikacja ról społ ecznych, a nawet większa niż do niedawna akceptacja społeczna faktu picia alkoholu przez kobiety - dodaje Lewandowska. Na alkoholizm narażone są kobiety, które pracują w męskich zawodach, przebywając w męskim środowisku, starają się upodobnić do kolegów w sposobie bycia, także w piciu. Zdarza się, że w sidła nałogu wpada kobieta, która zaczyna pić razem z mężem tylko dlatego, żeby został w domu i pił pod kontrolą, aby nie poszedł pić z innymi. Od czasu do czasu dowiadujemy się o problemach znanych artystek - aktorek, piosenkarek, poetek... - Najważniejszy czynnik mający wpływ na uzależnienie to predyspozycje psychiczne i wpływ doświadczeń z dzieciństwa, a także okresu dojrzewania, może nawet elementów dziedzicznych - dzieli się swoim doświadczeniem pani Ewa, która sama kilkanaście lat żyła, jak to określa, w piekle uzależnienia.

Biada dzieciom, gdy pije matka

Niezwykle niepokojącym zjawiskiem jest gwałtowny wzrost spożycia alkoholu przez nastolatki. W ciągu ostatnich 15 lat na oddziałach odwykowych liczba pacjentek do 19. roku życia wzrosła czterokrotnie. Piją dziewczęta utożsamiające się z subkulturami młodzieżowymi, ale także te z rodzin patologicznych, jak również z tzw. dobrych domów, w których jednak nie ma czasu na budowanie bliskich, serdecznych więzi z dziećmi. To nie jest dobry sposób na przygotowanie się do roli żony i matki. W ostatnich tygodniach opinią społeczną wstrząsnęły informacje o dwóch przypadkach noworodków mających tuż po porodzie 1,2 oraz 1,8 promila alkoholu we krwi.

- Pijaństwo jest poważnym zagrożeniem dla rozwoju rodzaju ludzkiego niezależnie od płci - szczególnie jednak alkoholizm kobiet, czyli żon i matek - podkreśla ks. bp A. Dydycz. - Ich pijaństwo bowiem uderza w miłość - małżeńską, a zwłaszcza rodzicielską. Coraz częstsze pojawianie się nietrzeźwych kobiet jest wyzwaniem rzucanym ludzkiej rodzinie, ale również zagrożeniem dla ogólnego zdrowia nowych pokoleń.

Zagrożenie to jest bardzo realne i ma dużą skalę. "Co czwarta kobieta pije regularnie alkohol w czasie ciąży" - czytamy w artykule "Alkoholizm kobiet" (www.poradnia.pl). Tymczasem wiadomo, że od chwili poczęcia cząsteczki alkoholu przenikają poprzez łożysko do organizmu płodu. Dziecku może zaszkodzić nawet niewielka dawka jednorazowo wypita przez matkę. Zalewanie alkoholem dzieci poczętych naraża je na poronienie, śmierć w okresie noworodkowym czy wady wrodzone. Wszystkie narządy wewnętrzne dziecka mogą ucierpieć, najbardziej jednak mózg: "Mózg płodu jest najbardziej podatny na niszczące działanie alkoholu w okresie najszybszego rozwoju, to znaczy w pierwszych trzech miesiącach ciąży. Alkoholowy zespół płodowy stanowi trzecią co do częstości wadę wrodzoną płodu i ustępuje jedynie zespołowi Downa i rozszczepowi kręgosłupa. Charakteryzuje się niską masą urodzeniową, nieprawidłową budową twarzoczaszki, upośledzeniem umysłowym i zaburzeniami zachowania".

- Biada dzieciom, gdy pije ojciec, ale po stokroć biada, gdy pije matka - cytuje czyjeś słowa pani Ewa. Wie to z własnego doświadczenia, gdyż jej życie naznaczone było piętnem alkoholizmu rodziców - ojca i matki.

"Odbiłam się od dna"

- Kobiety piją inaczej niż mężczyźni - najczęściej w samotności, ukryte w zaciszu domowym, często nawet bliskie otoczenie nie wie o nałogu - wyjaśnia Anna Lewandowska. Nie wszczynają awantur, rzadko lądują w izbach wytrzeźwień. Ukrywają się, dlatego trudniej je przekonać, że są uzależnione i że powinny poddać się terapii. Z drugiej strony, to właśnie kobiety mają silną motywację do wyjścia z nałogu, ze względu na dzieci.

Pani Agnieszka oprzytomniała, gdy pewnego razu pijana przewróciła się z rowerem przed szkołą, na oczach dzieci, ich kolegów i nauczycielek. Dyrektorka wezwała ją do szkoły i zagroziła, że jeśli nie podejmie walki z nałogiem, utraci prawa rodzicielskie.

Pani Ewa wspomina, że przełom w jej życiu zaczął się od wypadku, przez który - jak to określa - "osiągnęła dno". Wyszła z domu po arbuzy dla dzieci i wróciła do nich po sześciu dniach. W tym czasie zmarła babcia, która ją wychowywała, na pogrzebie była jeszcze nie do końca trzeźwa.

Jedna z matek wyznaje, że momentem przełomowym było dla niej przedstawienie przedszkolne z okazji Dnia Matki, gdy jej dziecko wypowiedziało głośno i wyraźnie życzenie: "Żeby moja mama nie piła tak dużo wódki".

- Kobiety mają silniejszą motywację, ale znajdują się w gorszej sytuacji niż mężczyźni. Mężczyzna pijący ma najczęściej wsparcie w żonie, rodzinie, małżonek rzadko wspiera swą żonę. Dziewięciu na dziesięciu mężczyzn opuszcza swoje żony alkoholiczki, podczas gdy tylko jedna na dziesięć żon opuszcza męża alkoholika - podkreśla Anna Lewandowska.

"Jezu, ratuj!"

- Dyrektorce szkoły, w której uczyły się moje dzieci, przyznałam się, że kilka lat proszę Boga o cud, by mi pomógł przezwyciężyć nałóg. Skierowała mnie na terapię do Ośrodka Szkoleń i Terapii w Annopolu. I tu ten cud nastąpił. Spotkałam ludzi kompetentnych, którzy mi pomogli wyjść z nałogu, przekazali wiedzę, dali psychiczne wsparcie - wyznaje jedna z matek. - Terapia zaczyna się od "leczenia zranień" - wyjaśnia Anna Lewandowska, prowadząca zajęcia terapeutyczne w Annopolu. - Kobiety przychodzą tu z bagażem bólu, obrzydzenia, nienawiści do siebie, do swej kobiecości. Ale kobiecości nie można zrzucić z siebie jak sukienki, choć potrzebne są lata terapii, aby to odwrócić - dodaje.

Pani Ewa podsumowuje swoje życie: - Przeszłam piekło uzależnienia, straciłam bezpowrotnie pracę, którą kochałam, szansę na normalną rodzinę, kilkanaście lat żyłam bez sakramentów. Ocaliła mnie wiara w Boga i modlitwa bliskich osób: babci i cioci.

Choć w młodości była wierząca, żarliwie się modliła, chodziła do kościoła, wyszła za mąż za rozwiedzionego mężczyznę. - Koszmarem było dla mnie to, że żyjąc w takim związku kilkanaście lat, nie mogłam przystępować do sakramentów, nawet podczas I Komunii Świętej synów. Po pogrzebie babci, która mnie wychowywała i modliła się za mnie, gdy wróciłam do domu, poczułam straszną pustkę w sercu. W pewnej chwili spojrzałam na wiszący na ścianie krzyż, zdołałam wycisnąć z siebie tylko: "Jezu, ratuj!" - opowiada. Jezus uratował. Po tym wydarzeniu pani Ewa pojechała na rekolekcje do sanktuarium Matki Bożej Rywałdzkiej - Pocieszycielki Strapionych, którego kustoszami są Bracia Mniejsi Kapucyni. Gdy w jednej z homilii usłyszała, że Jezus ją kocha taką, jaka jest, doznała olśnienia. Czuła, że wstąpiły w nią nowe siły. Jednak droga do trzeźwości była jeszcze daleka. Trzeba było najpierw uporządkować sprawy rodzinne, by móc przystąpić do sakramentów i z nich czerpać siłę do dalszego życia. Po powrocie do domu zwróciła się z prośbą o pomoc do księdza ze swojej parafii, który zajmował się duszpasterstwem trzeźwości. Wstąpiła do grupy AA, powiedziała mężowi o podjętej decyzji: ponieważ stanowią związek niesakramentalny, chcąc żyć w zgodzie z Panem Bogiem, muszą zaniechać współżycia. - Wielkim wsparciem była dla mnie grupa, ale bez Boga nie dałabym rady. Pan Bóg leczył moje rany przy każdej spowiedzi - wyznaje. Podjęła pracę jako siostra PCK. - Ja - wcześniej nauczycielka, chodząca z podniesioną głową, zaczęłam służyć najbiedniejszym, pielęgnowałam chorych i starszych, robiłam zakupy, sprzątałam, szorowałam podłogi - była to dla mnie trudna sytuacja. Gdy poskarżyłam się księdzu, poradził mi, żebym w każdym potrzebującym dostrzegała Jezusa. Wkrótce zaczęłam pracować jako salowa w szpitalu, na oddziale dziecięcym. Mąż w tym czasie wyprowadził się z domu - wspomina pani Ewa.

Tak więc od 17 lat nie pije. Skończyła studium pomocy psychologicznej, pomaga uzależnionym, także matce, którą przyjęła pod swój dach. Ona również od kilkunastu lat żyje w trzeźwości. Obecnie największą jej troską jest przyrodni brat. - To biedny człowiek, zalewany alkoholem w łonie matki, wychowany przy matce alkoholiczce - charakteryzuje problem. Może jednak patrzeć w przyszłość z nadzieją, bo z nałogiem warto i można się zmierzyć, a nawet wygrać.

Anna Wasak