Narodziny dziecka

Siostro, Bracie! Przybywasz być może przypadkiem na tę stronę, i dziwisz się, co ze stroną o bezalkoholowych weselach ma kwestia narodzin dziecka. A może jesteś abstynentem i zaniemówiłeś, gdy – tak jak mi – po narodzeniu dziecka w szpitalu powiedziano Ci –„Teraz możesz pić”, i zastanawiasz się: Co powiedzieć ludziom, którzy nie myślą racjonalnie?

Narodziny dziecka to niezwykłe wydarzenie w życiu rodziny. Zwłaszcza pierwsze dziecko zmienia perspektywę patrzenia małżonków na siebie i na otaczający świat. Oto jest ktoś nowy, który wymaga stałej troski, miłości, uwagi i poświecenia. Młoda mama nie ma już tyle czasu dla swego męża. Jednocześnie potrzebuje ona o wiele więcej czułości ze strony męża niż wcześniej. On musi to zrozumieć, ale i ona musi być świadoma tego, przed jakim wyzwaniem stanął mąż, usunięty niejako z pierwszego planu przez tę osóbkę, której tak bardzo pragnęli. W swej świadomości powinni mimo tego fizycznego wymogu pozostać duchowo w jak najściślejszym związku, doceniając siebie nawzajem, bo kiedyś przyjdzie znowu dzień, że będą mieli wyłącznie siebie – gdy dzieci stworzą swe własne rodziny, wstąpią do stanu duchownego, czy też Pan Bóg zawezwie je do siebie.

Ale wyzwaniem staje się też drugie dziecko. Oto teraz nie tylko mama i tata mają świadomość, że nie są najważniejsi, ale i też to pierwsze dziecko. Oto zaczyna się wychowanie dziecka do życia w społeczeństwie. Tu nagle rośnie rola ojca w kontakcie z dziećmi. On może wziąć na kolana pierworodnego, gdy mama zajęta jest drugim dzieckiem.

Wreszcie kluczowym momentem staje się dzień narodzin trzeciego dziecka. Dzieci jest więcej niż rodziców, nie mogą sobie jednego przywłaszczyć. Musza się miedzy sobą dzielić – muszą definitywnie akceptować, że tata czy mama dzieli czas między nimi.

Dziecko trzeba postrzegać w kategoriach Bożego błogosławieństwa. To nieprawda, że się je robi. Wiedzą to dobrze ci, którym na pierwsze dziecko musieli czekać latami. Ale także ci, którym urodziło się ono dopiero rok po ślubie. Z wielką pokorą staje się wtedy przed Bożym Majestatem, Bożą Opatrznością.

Kiedy poszedłem do szpitala około godz. 6.00 przed udaniem się do pracy i dowiedziałem się, że urodził mi się syn, jeden z pacjentów w poczekalni rzekł na to: „Teraz można iść pić.” Jestem abstynentem i rada wydała mi się śmieszna. Ale byłem też młodym ojcem. I tu wydała mi się ona oburzająca. Jak to? Teraz, gdy spełniło się me marzenie o dziecku, gdy na dodatek ku dumie każdego ojca pierworodny jest syn, ja miałbym cokolwiek uczynić, by nie móc w pełni przeżywać radości tej chwili? Jeden z mych kolegów ze studiów właśnie w takim momencie, po narodzeniu córeczki, został abstynentem. Inny przestał w jednej chwili palić papierosy. Ja po powrocie z pracy i odwiedzinach u żony wieczorem zasiadłem przy biurku i pisałem listy: do babć, by one także mogły się cieszyć narodzonym właśnie prawnukiem – dla jednej z nich był to wręcz pierwszy prawnuk.

Narodziny dziecka to powód, aby przestać pić. Żona wymaga teraz tkliwości męża, dom spokoju. Żonie pić nie wolno, bo z mlekiem trucizna dostawałaby się do organizmu kochanego dziecka. Mąż musi być z nią solidarny.

Dziecko rodzimy nie tylko w sensie fizycznym, ale i duchowym. Przez Chrzest Święty otwieramy dziecku bramy zbawienia, które może osiągnąć tylko przez Kościół Święty. Tu znowu kusiciel próbuje podszeptywać zasadę: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. Aby się dziecko „nie rozkleiło”, wielu „pokrapia je” nie wodą święconą, tylko ognistą (ognistą, bo piekielną).

Nie wszystkim dana jest łaska narodzin dziecka. Coraz częściej dzieje się to z czystej głupoty tych, którzy dali się omamić propagandzie „nowoczesności”. Ale są też małżeństwa, którzy swej bezdzietności nie zawiniły. Ale i oni mogą urodzić dziecko – duchowo, przez adopcję sieroty (fizycznej lub „społecznej”). Jeśli przyjmą je jak swoje, z całą odpowiedzialną miłością rodzicielską, z całym rygorem i całą wyrozumiałością, bezgranicznym poświęceniem i wymagającym wychowaniem, dyscypliną i troskliwością, jaką okazywaliby swemu rodzonemu dziecku, to faktycznie dzień adopcji będzie dla dziecka dniem nowych narodzin. W wielu rodzinach adoptowane przez abstynenckich rodziców dzieci dojrzały do bezalkoholowych wesel i dobrowolnej abstynencji na całe życie – z miłości do swych przybranych rodziców i do dzieci, które przyjdzie im zrodzić.

Ale troska o dziecko nie zaczyna się w momencie narodzin. Musi ona już przyświecać w momencie poczęcia. W Zakroczymiu można zobaczyć dzieci poczęte w stanie „wskazującym na spożycie” – bynajmniej nie nałogowych pijaków, lecz często takich, którzy sobie wypili, by im się lepiej tuliło do żony. Tak samo trzeźwości wymaga okres stanu błogosławionego. Strzec trzeba się nie tylko alkoholu, ale i innych trucizn. Nawet przepisy BHP zabraniają pracy kobietom w stanie błogosławionym przebywać w oparach określonych substancji. Tym bardziej nie wolno używać , które z samej swej definicji są silnymi, groźnymi dla rozwoju dziecka truciznami.

Dziecko nie jest nam dane dopiero w chwili narodzenia. Nowy człowiek włącza się do rodziny ludzkiej w momencie poczęcia. Tu już od tej chwili zaczyna się wychowanie dziecka. Rozmowy. Potem kładzenie ręki na główce, do której dzidziuś, ten jeszcze w brzuszku, się tuli. Słyszy słowa, muzykę, będzie z tego okresu – wbrew pozorom – wiele pamiętać. To teraz musi już zadziałać nasza wyobraźnia: Jakie ma być w przyszłości nasze dziecko. Na kogo ma wyrosnąć? Na pijaka czy pijaczkę? Gwałtownika? Niesłownego, niewiernego? Lenia? A czy ma z kogo brać przykład, aby stać się takim, jakim byśmy chcieli, by było? Więc to już teraz, gdy jeszcze jest pod sercem mamy, pora się zmienić, jeśli mamy sobie coś do zarzucenia, aby móc świecić przykładem. Aby kiedyś z dumą dziecko mówiło: „A mój tata... A moja mama ...”.