Był taki okres w literaturze i sztuce, który nazywano realizmem.
Realizm jako metoda twórcza, która polega na przedstawieniu wybranych przez artystę najistotniejszych cech rzeczywistości, zgodnie z obserwacją oraz poziomem poznania na danym etapie historycznym rozwoju, dominował w sztuce w drugiej połowie dziewiętnastego wieku. Choć próby realistycznej prezentacji rzeczywistości można obserwować od zamierzchłych czasów, to realizm w XIX-wieku stał się po raz pierwszy manifestem artystycznym, o bardzo specyficznych korzeniach i szczególnych cechach.
Do tych cech należało przedstawianie człowieka przy jego codziennych czynnościach, jego trosk i radości, co często nie wywoływano entuzjazmu u tych, których przesłanie dzieł realizmu dotykało. Przykładowo pierwsza publiczna prezentacja w 1851 r wielkiego płótna "Pogrzeb w Ornans" Gustawa Courbeta (1819-1877) wywołała alergiczną reakcję ateizującego salonu francuskiego. Obraz odbierany był jako skandaliczny, gdyż łamał wszelkie ówczesne konwencje malarskie, choć absolutnie nie był nieprzyzwoity. Przede wszystkim zarzucano, że nie jest to obraz religijny, choć prezentuje księdza i krzyż, a więc nie da się go dobrze zamknąć w żadnym kościele. Po drugie sześciometrowej długości obraz w swym centrum prezentował prostych chłopów, podczas gdy w owych czasach dla ich prezentacji dopuszczano jedynie małe formy malarskie. Po trzecie na obrazie brata się niejako człowiek wykształcony, zwykle z wyższych sfer (a więc ksiądz) z prostym ludem – przedstawiony jest bowiem z chłopstwem na równej stopie, bez szczególnego wyróżnienia. Kolorystyka obrazu nie przyciąga uwagi widza. Cała scena trąci zwyczajnością. Tym bardziej, że prezentuje taką wręcz codzienną, zwyczajną scenę, jaką jest pogrzeb.
Ale sendo tego, co faktycznie wzburzyło salony, nie zostało nigdy głośno powiedziane, było wstydliwe przezeń przemilczaqne. .
Obraz ten ma mianowicie przesłanie. Przesłanie, które dotyka każdego widza.
Bohaterem głównym obrazu, nie namalowanym na płótnie, ale jednak widocznym gołym okiem jest śmierć. To właśnie lęk przed śmiercią (i przed sądem za swe czyny, o czym przypomina kapłan i krzyż), jak zauważają dwudziestowieczni krytycy, powodował niezwykle agresywne reakcje ówczesnego francuskiego salonu.
Temat śmierci powracał w dziełach realizmu.
Prosty i oszczędny w swej kompozycji obraz Aleksandra Gierymskiego (1850-1901) "Trumna chłopska" (1894-95) przemawia do widza głębokim tragizmem.
Dramat rozgrywa się w świetle dnia, na oczach sąsiadów, przed własnym domem. Nie uwidacznia się on dynamizmem sceny, lecz patetycznym cierpieniem dwojga zrozpaczonych rodziców. Stracili swe ukochane dziecko. Nie umarło z głodu, wręcz na niczym mu nie zbywało w zasobnym domu rodziców. A jednak odeszło, boleśnie dotykając ojca i matkę, którzy w swym smutku zamarli jak antyczne posągi. Skąd to wiemy? Współczesnemu widzowi rzuca się oczy nie pasująca kolorystycznie do sceny niebieska barwa trumny. Współcześni Gierymskiemu wiedzieli, że niebieski barwnik był podówczas najdroższy i bogaci chłopi malowali na niebiesko framugi okien, aby podkreślić swój status materialny. Tu niebieską farbą pomalowana jest cała trumna – tylko na tę chwilę, zanim spocznie na zawsze w cmentarnej ziemi. Bo dziecko znaczyło dla tych prostych ludzi więcej niż wszelkie doczesne wartości.
Jakże czytelne było przesłanie malarza w owych czasach, gdy dziewczęta nagminnie topiły poczęte w rozpuście dzieci, a intelektualiści śnili o „zapobieganiu” pladze przeludnienia. Jak znakomitym był artysta, który tak oszczędnymi środkami malarskimi był w stanie przekazać ogrom tego dramatu psychologicznego.
Choć realizm w sztuce minął, pozostaje on obecny w ludzkim życiu.
Śmierć nie jest dla bliskich zmarłego źródłem radości (o ile ci są przy zdrowych zmysłach).
Dlatego w imię miłości bliźniego Pan Bóg nakazuje: "Nie zabijaj".
A więc: nie popełniaj aborcji, eutanazji, samosądu, wendetty, samobójstwa, nie używaj środków antykoncepcyjnych, nie pij, nie pal, nie ćpaj.
Jest wieczór. Na chodniku przy głównej ulicy dawnego wojewódzkiego miasta stoi zakochana para. Z psem, rotweilerem albo czymś takim. W pewnym momencie młody zakochany zwraca się do psa: „Zagryź księdza” wskazując na przechodnia. Pies nie reaguje. Wtedy zakochany zwraca się do zakochanej: „To chyba nie ksiądz. Pies nie zareagował.” Z czym kojarzył się młodym zakochanym ksiądz? Podejrzewam, że wezwaniem do moralności, z Bogiem. Czyż to nie zastanawiające, że nienawiść do Boga popycha do zbrodni?
Powszechnie wiadomo, czym grozi nikotynizm, alkoholizm, narkomania - śmiercią grzesznika, tragedią jego otoczenia.
Nie lepiej jest z aborcją czy antykoncepcją. Obie są zabójstwem (aborcja - zawsze, tzw. antykoncepcja - często, por. http://www.armyofgod.com/contraception3.html) niewinnego człowieka, i to w dodatku dziecka. Ale też mają konsekwencje dla morderczyni. Aborcja nie raz kończy się śmiercią, jest przyczyną niebezpiecznych chorób psychicznych (syndrom poaborcyjny), uszkodzenia macicy, szyjki macicy, jest czynnikiem rakotwórczym, powodem bezpłodności lub niezdolności do donoszenia ciąży. Jest powodem depresji dla jej dzieci - zarówno tych urodzonych przed jak i po popełnieniu aborcji.
Niemechaniczne środki antykoncepcyjne są uważane za czynnik ryzyka (czytaj powód do zgonu) przy wszelkiego rodzaju zabiegach chirurgicznych. Słynna "pigułka" RU486 w fazie testów spowodowała kilkanaście zgonów kobiet ją stosujących na mniej niż tysiąc uczestniczek eksperymentów.
(por. http://www.tldm.org/news8/AbortionPill.RU-486KillsWomen.htm, Abortion Pill, RU-486, kills 5 women last month...)
Kilkanaście urodziło głęboko upośledzone i strasznie zdeformowane dzieci (RU zawiodła?). Generalnie wiadomo, że środki antykoncepcyjne są zawodne, a "wpadka" to kalectwo potomstwa. Aby urodzić po hormonalnych środkach antykoncepcyjnych zdrowe dziecko, potrzeba niezwykłego samozaparcia - trzech lat powstrzymywania się od stosunków. Ale i mechaniczne środki są niebezpieczne: Przykładowo spirala (wkładka) domaciczna powoduje zgon kobiety z dwóch powodów: albo ciąża pozamacicznahttp://depts.washington.edu/hhpccweb/article-detail.php?ArticleID=102&ClinicID=1), albo krwotok z powodu "akcji porodowej" macicy chcącej wydalić wkładkę, na której się ona po prostu wtedy poszatkuje. Nie zdarza się to co prawda każdemu, ale jeśli przytrafi się tobie lub twoim bliskim?
Materia piątego przykazania dotyczy wreszcie bezrobocia. 4 Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrobotnego pozostawiacie bez pracy, 5 którzy mówicie: «Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. 6 Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać». 7 Przysiągł Pan na dumę Jakuba: «Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków». 8 Czyż z tego powodu ziemia nie zadrży i czyż nie będą lamentować wszyscy jej mieszkańcy, i nie wzbierze wszystko jak Nil, wzburzy się i opadnie jak Nil w Egipcie? ( Am 8, 4 - 8 ) 9 Owego dnia - wyrocznia Pana Boga - zajdzie słońce w południe i w dzień świetlany zaciemnię ziemię. 10 Zamienię święta wasze w żałobę, a wszystkie wasze pieśni w lamentacje; nałożę na wszystkie biodra wory, a na wszystkie głowy [sprowadzę] łysinę i uczynię żałobę jak po jedynaku, a dni ostatnie jakby dniem goryczy. ( Am 8, 9 - 10 )
Przykazanie piąte pokazuje, jak spójny jest Dekalog. Nie można z przestrzegania bądź nieprzestrzegania poszczególnych przykazań stworzyć 1024 różnych "moralności". Podział jest binarny: albo przestrzegasz całość, jesteś moralny, albo łamiesz wszystko - jesteś niemoralny. Kto cudzołoży, kradnie, fałszywie zeznaje, lub choćby tylko pożąda, czy to nie czci ojca i matki, ryzykuje stanie się mordercą lub współwinnym zabójstwa. Z drugiej strony morderca będzie łamał inne przykazania: będzie kłamał, by nie wpaść, będzie kradł i niszczył dowody zbrodni, będzie szukał zapomnienia w pijaństwie i innym używaniu, będzie unikał kościoła, by nie dopuścić wyrzutów sumienia, itd.
Jako motto - link http://www.jesus-is-savior.com/Evils%20in%20America/Alcohol%20Kills/alcohol_kills.htm
Wreszcie spójrzmy prawdzie o alkoholu w oczy. Alkohol dla człowieka to trucizna. Powoli zabija jego organizm. Powoduje ubytki kory mózgowej, Po każdej porcji alkoholu zwykle ginie cała kolonia komórek nerwowych mózgu. Mózg wieloletniego pijaka, podziurawiony alkoholem, przypomina bardzo mózg krowy, która padła na BSE. Powoduje to zanikanie czynności ośrodków poszczególnych funkcji organizmu, kierowanymi przez te ośrodki. Najbardziej zauważalne skutki spożywania alkoholu to: zaburzenia trawienia i łaknienia, drażliwość, niemożność skoncentrowania myśli, utrata krytycyzmu, rozwój agresji, urojenia (wizje białych myszek, węży oplatających ciało), depresje, choroby psychiczne (np. alkoholowa zazdrość małżeńska), uszkodzenia i zwyrodnienia serca, wątroby (marskość wątroby), nerek, przewodu pokarmowego, układu nerwowego. Nie leczona choroba alkoholowa kończy się zgonem bądź to na skutek zniszczenia organów (powody fizyczne zgonu, np. marskość wątroby, zaburzenia funkcji oddechowych), na skutek samookaleczenia (powody psychiczne zgonu: np. wizje duszącego węża i próba zabicia go nożem) bądź na skutek nieszczęśliwych wypadków (z powodu niedyspozycji spowodowanej spożyciem alkoholu: wypadki samochodowe, utonięcia itp.) W USA rocznie ok. 100.000 ludzi umiera na skutek picia alkoholu.
Alkohol zabija nie tylko pijącego. Pomińmy tu skutki społeczne takie jak: śmierć lub kalectwo osoby potrąconej przez pijanego kierowcę, gwałty, zdrady, bicie czy to członków rodziny, czy to osób obcych, mordy, utrata źródła utrzymania dla rodziny, „zdobienie” zawartością żołądka wnętrz pociągów, domostw, ubrań, czy wreszcie powodowanie znieczulicy społecznej wobec osób, które zasłabły i potrzebują natychmiastowej pomocy („leży bo pijany) itp. Skupmy się tu na wpływie alkoholu na osoby trzecie, nie zainteresowane piciem. Po spożyciu w ciągu 72 godzin mężczyzna może począć kalekie dziecko. Pijąca kobieta czy dziewczyna uszkadza swe przyszłe potomstwo, ilekolwiek czasu po spożyciu alkoholu ono by się nie poczęło. Alkohol wypijany przez matkę przenika do dziecka w jej łonie w takim samym stężeniu, jakie występuje we krwi matki. A ponieważ dziecko ma słabo jeszcze wykształcone enzymy eliminujące alkohol z krwi, więc skutki jego obecności są odczuwane przez nie dwa razy dłużej niż przez matkę. Alkohol może wywołać u niego różne upośledzenia psychiczne i fizyczne. Mężczyzna wprawdzie może począć zdrowe dziecko, jeśli dłuższy czas przed współżyciem nie pił, ale reguła jest taka, że zwykle po wypiciu ma „ochotę” i z pijanego poczyna się mniej lub bardziej upośledzone dziecko. Przy tym – o ironio – wcale mężczyzna czy kobieta nie musi wypić dużo, by począć kalekie dziecko. Wystarczy zwykły kieliszek szampana.
Na alkoholu – zwłaszcza w dzisiejszych czasach – coraz częściej się nie kończy. Kto pije, ten generalnie traci wolę, panowanie nad sobą, zaczyna palić papierosy za namową kolegów, a i sięga po narkotyki, by mieć „silniejsze doznania”. A narkotyki to dramat i śmierć jak w banku.
Nie bądźmy więc mordercami siebie, swych bliskich ani swoich przyszłych dzieci. Bądźmy abstynentami.
Dziś giną chrześcijanie za to, że są chrześcijanami – w Indiach, w Iraku, w USA i w wielu innych krajach. Liczbę zabójstw ocenia się na 170.000 rocznie. Ale na ten temat próżno szukać lamentów prasy, radia, czy telewizji. Dlaczego? Otóż wielu zabójstwa nie uważa za zło, a niektórzy nawet za coś dobrego – zrobi reinkarnację, będzie miał lepiej. Zabija się więc dziś nie tylko ciało, ale i umysły. Jest więc wysoce ryzykownym czerpać bezkrytycznie wiedzę na temat otaczającego nas świata ze źródeł niechrześcijańskich, czy też wręcz antychrześcijańskich. Zwłaszcza wiedzy naukowej. Toteż w dziedzinach dotyczących zdrowia i życia człowieka nie można z tych źródeł nic przyjmować bez osobistej weryfikacji, a jeśli samemu nie można informacji zweryfikować, należy ją całkowicie odrzucić.
Jezus Chrystus nie bez powodu w swoim czasie nawoływał: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz tych, którzy duszę i ciało mogą wydać na zatracenie.
W mało u nas znanym artykule redakcyjnym pod znamiennym tytułem "Oddzielając pojęcie aborcji od zabijania..."("Separating the Idea of Abortion from Killing"), http://priestsforlife.org/articles/caljournmed.html w czasopiśmie "California Medicine",oficjalnym organie Kalifornijskiego Towarzystwa Medycznego (California Medical Association) z września 1970 r, tom 113, nr 3 czytamy, że "społeczeństwo zaczyna kłaść nacisk na coś, co nazywa się jakością życia, coś, co stało się po raz pierwszy możliwe w historii ludzkości dzięki postępowi naukowemu i technologicznemu". Ale "nie rozumie jeszcze tego tak jasno, że realizacja tego [osiągnięcia jakości życia] wymaga trudnych wyborów. "Stanie się konieczne i akceptowalne przypisywanie względnej, a nie absolutnej wartości takim rzeczom jak ludzkie życie". "Ustępowanie starego i zwycięstwo nowego już się zaczęło". "Najlepiej to widać w zmianach postaw wobec aborcji". "Wynikiem jest dziwne unikanie naukowego faktu, o którym każdy wie, że ludzkie życie zaczyna się od poczęcia i trwa nieprzerwanie aż do śmierci - czy to wewnątrz czy to na zewnątrz macicy." Co do roli medycyny "Można oczekiwać dalszego rozwoju tej roli[jaką lekarze odgrywają przy uśmiercaniu przez aborcję oraz przed odłączenie drogiej aparatury do dializy nerek], ponieważ problemy kontroli urodzin i doboru urodzin zostaną rozszerzone w nieunikniony sposób na kontrolę śmierci i selekcję śmierci - czy to przez indywidualne osoby czy też przez społeczeństwo".
Cóż, więc nie chodzi przy aborcji o prawo do poskrobania się po własnej narośli na jelicie, lecz raczej o prawo ośrodków władzy (reprezentujących społeczeństwo) do uśmiercania osobników niewygodnych. Pewnie powstanie jakaś Komisja Lekarska d/s Selekcji do Terminacji czyli Uśmiercania Tych Typów, co Hamują bądź Opóźniają Frajdę Społeczeństwa Super-jakości Życia, która pewnego dnia względną wartość Twego życia sklasyfikuje na poziome zero - do "terminacji".
Czy Twoje życie może być dla Ciebie wartością względną, z której zrezygnujesz, jeśli nie będziesz miał przyjemnego życia? Na to pytanie odpowiedziało NIE miliony ludzi głodujących, bitych, cierpiących w obozach KL Auschwitz, KL Stutthof, KL Dachau, KL Ravensbrück i wielu innych. Nie rzucali się bynajmniej tysiącami na druty kolczaste pod prądem, nie robili społecznych kolejek do gazu.
Dla każdego jego własne życie będzie miało wartość najwyższą. A Bóg, powiedział Ci: "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego". Życie innych musisz traktować na równi ze swoim. Bóg nie pozwala Tobie zabijać innych. W szczególności nie wolno Ci przez mordowanie innych dążyć to tego, by żyło Ci się wygodniej, w większym bogactwie, w większym luksusie. Nie myśl jednak, że Pan Bóg na Ciebie się uwziął i Cię ogranicza nic w zamian nie oferując. Bóg zabrania innym zabić Ciebie.
Zobacz artykuły:
Śmierć a zabójstwo
Zabójca - buntownik przeciw Bogu
Alkohol zabójcą
Występując przeciw Bogu, występuje się przeciw bliźniemu
Chłodny oddech cywilizacji śmierci
Jest nadzieja