Ewa i Ryszard Maciołek (14 października 2000)

Ewa

Punktualnie o godzinie 12 –ej w ciepłą październikową sobotę na Krzeptówkach w Zakopanem w Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej ks. Władysław Zązel udzielił nam sakramentu małżeństwa.

Okoliczności w jakich doszło do naszego bezalkoholowego wesela są dość osobliwe . Pochodzimy z mężem z różnych, zarówno pod względem odległości, jaki i kulturowych regionów Polski. Mąż chciał aby wesele odbyło się w jego rodzinnej miejscowości tj. Górze Ropczyckiej k/Rzeszowa . Z kolei ja twardo obstawałam by w myśl ,,starej” tradycji miało ono miejsce w moich rodzinnych stronach. Trudno było nam dojść do porozumienia. W końcu stanęło na Zakopanem. Przyjaciel Ryszarda podsunął myśl wesela bezalkoholowego, które i on sam miał kilka lat wcześniej.

Później były telefony do ks. Władysława aby to On udzielił nam sakramentu małżeństwa. Po kilku wizytach w Zakopanem wybraliśmy miejsce na przyjęcie weselne w Gospodzie Harnaś przy wejściu do malowniczej Doliny Kościeliskiej

Ks. Władysław Zązel w góralskim ornacie celebrował mszę św. Przeplatając co chwilę kazanie góralskimi przyśpiewkami , co wprawiało w kompletne osłupienie nas samych jak i naszych gości. Moment związania dłoni góralską stułą i wypowiedzianych słów ks. Władysława pamiętać będę do końca życia : ,,A jak Wos teros związe to i siekirą nie rozrąbie...”

Do tańca grała góralska kapela a gości do tańca prowadził wodzirej.

Od tego momentu upłynęło już 6 lat. Mamy czwórkę dzieci: Lidkę, Michalinę, Marysię i najmłodszą pociechę Emilkę która urodziła się miesiąc temu.

Jak to w życiu bywa tak i u nas są chwile radosne i te , które spowijają gęste i ciemne chmury.

Dużo zawdzięczam mojemu mężowi, choć nie mówię mu tego często. Wdzięczna jestem Bogu, że postawił na mojej drodze Ryszarda - człowieka wyjątkowego który trwa przy mnie już 6 lat mimo mojego nielekkiego charakteru. Nigdy mu za to nie dziękowałam i pewnie, gdy teraz to przeczyta będzie nieco zdziwiony.

Bardzo się cieszę, że XIII „Wesele wesel” będzie w Bydgoszczy.

To wspaniała okazja do odnowienia przyrzeczeń małżeńskich i do przypomnienia sobie naszego wesela bezalkoholowego. Pewnie i tym razem zagra góralska kapela zasilona przez zespół regionu kujawsko-pomorskiego.

Jestem pewna, że Ryszard zrobi wszystko aby to się udało, będę mocno go wspierać duchowo, bo obowiązki przy pociechach nie pozwolą mi czynnie wziąć udziału w przygotowaniach do tego święta.

Ewa

Ryszard:

Po trzech latach znajomości podjęliśmy z Ewą decyzję, że się pobieramy. Nasz ślub w pierwszej wersji miał się odbyć w Giewartowie, a wesele w ośrodku wypoczynkowym w okolicy Słupcy (Wielkopolska) w pobliżu miejsca ówczesnej pracy Ewy. Jednakże ze względu na to, że większość moich krewnych i przyjaciół pochodzi z południowej części Polski, zwłaszcza z okolic Rzeszowa, Dębicy i Nowego Sącza nalegałem, aby ślub i wesele odbył się na Podkarpaciu. Namawiałem Ewą na ślub w parafii pw. Św. Jakuba Starszego w mojej rodzinnej miejscowości Góra Ropczycka. Moja przyszła żona odbierała tę propozycję jako dyshonor. W końcu zapadła decyzja, że nasz ślub i wesele powinno odbyć się na neutralnym gruncie.

Po wielu rozmowach z naszymi przyjaciółmi i znajomymi, wybraliśmy koncepcje Ryszarda, mojego serdecznego przyjaciela uczestnika kilku spotkań Wesela Wesel, co wiązało się z postanowieniem, że będzie to wesele bezalkoholowe. Ja osobiście z abstynencją zetknąłem się w latach 80-tych jako uczestnik studenckich OAZ w Krościenku n. Dunajcem. Ponadto byłem uczestnikiem kilku wesel bezalkoholowych. Stąd też z podjęciem decyzji organizowania wesela bezalkoholowego nie miałem większych problemów. Ewa też przyjęła to bez większych zastrzeżeń a mama Ewy z radością jako, że życie jej nie szczędziło przykrości związanych z alkoholem. Przyjęła to jako zapowiedź i potwierdzenie, że Ewa dokonała prawidłowego wyboru męża a teściowa będzie miała wspaniałego zięcia.

Ostatecznie na miejsce ślubu wybraliśmy Zakopane i Kościół pw. Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Zaważyło na wyborze tego miejscu moje ukochanie gór i przywiązanie do Kościoła, który powstał w szczególnych okolicznościach, jako wyraz wdzięczności dla Matki Bożej Fatimskiej za uratowanie życia naszemu wielkiemu rodakowi Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II.

Z tego względu, że ojcem duchownym i opiekunem oraz twórcą spotkań Wesela Wesel jest ks. Władysław Zązel, który równocześnie pełni zaszczytną funkcje i posługę kapelana Związku Podhalan wystosowaliśmy zaproszenie do ks. Władysława o udzielenie nam sakramentu małżeństwa. Aby go skłonić do przyjazdu użyłem argumentu, że owszem udzielał ślubu różnym parom, ale nie udzielał go z pewnością filozofowi, który czuje się góralem.

Ks. Władysław z właściwym sobie humorem skomentował fortel i przyjął zaproszenie. I tak dnia 14 października 2000 roku o godz.12:00 w Kościele Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w piękny, jesienny, słoneczny i ciepły dzień odbył się nasz ślub. Na uwagę zgłoszoną co do zbyt młodego wieku Pani Młodej w porównaniu do wieku Pana Młodego ks. Władysław w kazaniu odpowiedział starym, góralskim powiedzeniem, że „gdy Pan Młody za pługiem chodzi Pani Młoda dopiero się rodzi”. Ze względu na przygotowania do obchodów dnia papieskiego (16 października) Kościół na Krzeptówkach był pięknie przystrojony, a ks. Władysław odprawił Mszę św. w ornacie szytym na modłę góralską, przytaczając przypowieści, aforyzmy i przyśpiewki góralskie w kazaniu. Przyjęcie weselne odbyło się w gospodzie Harnaś położonej przy wejściu do Doliny Kościeliskiej.

W opinii naszych przyjaciół, naszych rodzin, przyjęcie weselne miało niezwykłą formę. Grała orkiestra góralska a gośćmi zajął się wodzirej. Dzisiaj z perspektywy czasu sądzę, że dobrze zrobiliśmy wybierając przecież nie tradycyjną formę ślubu i jeszcze bardziej niezwykłą zabawę weselną bez alkoholu. Pan nam błogosławi wspaniale. Właśnie przed dwoma tygodniami urodziła nam się Emilia Zofia radując nasze serca jak i serduszka siostrzyczek: Marysi, Michalinki i Lidii. Mamy więc dla kogo żyć i pracować.

Chwała Panu!

Ryszard

[Bydgoszcz, 29.12. 2006r.]