Barbara i Józef Nowakowie (24 sierpnia 1985r)

Nasze wesele bezalkoholowe było konsekwencją o siedem lat wcześniej podpisanej abstynencji w ramach Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, propagowanej przez Ruch Światło- Życie. Do dnia zaślubin, który miał miejsce 24 sierpnia 1985r. w Boguszowie-Gorcach przygotowywaliśmy się dobry rok. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy pionierami w naszej miejscowości, organizując wesele bezalkoholowe, dlatego zależało nam, aby wszystko wypadło jak najlepiej.

Przede wszystkim omówiliśmy nasz pomysł z rodzicami. Nie było łatwo. Wesele bez alkoholu wydało się pomysłem bardzo ryzykownym, absolutną nowością i trudno było im oswoić się z tym, dlatego potrzebne było przygotowanie trwające tak długo.

Przede wszystkim zadbaliśmy by przy każdym spotkaniu rodzinnym lub u znajomych mówić o naszym ślubie i weselu, tłumaczyliśmy, dlaczego chcemy przeżyć ten dzień w trzeźwej radości. Zapewnialiśmy, że zorganizujemy dobrą zabawę bez wódki. W miarę możliwości goście weselni zapraszani byli przez nas osobiście i proszeni o przyjęcie w naszej intencji Komunii świętej. My ze swojej strony, przez pełny rok, w każda niedzielę przyjmowaliśmy komunię świętą w intencji udanego bezalkoholowego wesela.

Pracowaliśmy nad scenariuszem całej uroczystości. Po pierwsze - błogosławieństwo rodziców dla narzeczonych w domu panny młodej przebiegło według "Rytuału rodzinnego" ks. Wysockiego. Księdza, który celebrował Mszę św. poprosiliśmy o pozytywne skomentowanie naszego bezalkoholowego wesela w homilii. Najtrudniej było znaleźć wodzireja. Wiele pracy kosztowało nas przekonywanie znajomych, aby podjęli się tego zadania, ale wciąż na próżno. Dopiero na miesiąc przed terminem ślubu, Zdzichu z Wrocławia podjął to ryzyko i przygotował wiele konkursów, zabaw, aforyzmów, a Czarek z Brzegu Dolnego dopełnił jego prace przez pokaz gry na pile (do rżnięcia drewna) i kilka sztuczek iluzjonistycznych. Wodzirej wystąpił we fraku z cylindrem i tak ujął wszystkich gości swoja osobą i zaproponowaną zabawą, że do samego rana nikt nie wspomniał o żadnym alkoholu. W połowie zabawy, kiedy całe towarzystwo kolejny raz zaśmiewało się z dowcipu, jeden z weselników zerwał się, przebieg po sali zaglądając pod stoły i zawołał - jak pragnę zdrowia, nikt ani na stole, ani pod stołem nie ma wódki, a tak się wszyscy cieszą!

Rok 1985 był okresem, w którym obowiązywała reglamentacja na wiele artykułów spożywczych, a rarytasy takie jak bakalie czy owoce cytrusowe, pojawiały się na rynku dwa - trzy razy w roku. Z pomocą przyszli nam znajomi i przyjaciele. Kucharka osobiście z Czechosłowacji przywiozła wiele produktów potrzebnych do koktajli, wymyślnych ciast i deserów. Zadbaliśmy o wiele napojów bezalkoholowych - gazowanych i nie gazowanych. Wesele odbyło się w wynajętej sali, gdzie całą konsumpcję zapewnialiśmy sami.

[Boguszów-Gorce, 19.10.2003 r]