Dzisiejszy świat popada w ekstrema. Albo ludzie profanują sakrament małżeństwa pijackim weselem wraz z jego konsekwencjami. Albo nie wyprawiają zakrapianego wesela i żyją bez ślubu. Obie skrajności sa złe, bowiem nie doceniają wartości ślubu. Dobrym, złotym środkiem jest katolicki ślub w uroczystej oprawie bezalkoholowego wesela.
Wesele bezalkoholowe to taki rodzaj wesela [czyli przyjęcia z okazji zawarcia związku małżeńskiego, połączonego z tańcami], podczas którego nie serwuje się alkoholu ani innych środków odurzających. Ma ono dwa wymiary: społeczny i religijny. Z punktu widzenia społecznego wesele bezalkoholowe wypływa z dbałości o to, aby rodziny z obu stron mogły się jak najlepiej poznać i to w jak najlepszym świetle, aby mogły się pobawić i wróciły do domu z jak nalepszymi wrażeniami nt. państwa młodych i ich rodziców, w tym zwłaszcza aby panowało przekonanie, że ślub wzięli młodzi z milości, a nie z przymusu, przed którym np. pan młody się wzdragał i musiuał się potem w tym bólu "pocieszać". W wymiarze religijnym przyjęcie sakramentu małżeństwa wprowadza młodą parę w stan łaski uświęcającej, której nie chcą się pozbyć u progu sali weselnej, lecz pragną z Bogiem kroczyć przez wspólne życie.
Wesela bezalkoholowe są charakterystyczne dla społeczności o otwartych umysłach (open-minded societies). Społeczności zamknięte traktują ślub na równi z pogrzebem - jako akt utraty kogoś bliskiego (brata, siostry, córki, syna, kolegi czy koleżanki), i stąd zwyczaj "zalewania robaka" podczas weselnej uczty. Natomiast społeczności o otwartych umysłach postrzegają zupełnie inny aspekt ślubu - jako wzrost społeczności o nową komórkę, o nową jednostkę organizacyjną, która wkrótce stanie się rodziną. Cieszą się z faktu, iż obce osoby stają się sobie bliskie, kochają się i w ten sposób zagęszczają nić dobrych relacji spinających społeczeństwo.
Idea wesel bezalkoholowych jest głęboko zakorzeniona w Piśmie Świętym. Pan nasz Jezus Chrystus naucza: "Lecz jeśli taki zły sługa [...] będzie jadł i pił z pijakami, to nadejdzie pan tego sługi [...] i z obłudnikami wyznaczy mu miejsce. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." (Mt 24, 45-51). Dlatego Matka-Kościół „wymaga także, żeby przyjęcia wiernych z okazji [...] ślubów [...] odbywały się bez alkoholu.”(124. Konferencja Plenarna Episkopatu Polski)
Ślub to nie tragedia w rodzinie ani powód do czarnej rozpaczy. Jest wręcz przeciwnie. To chwila radości dla młodego kawalera i młodej panny, którzy nareszcie mogą być razem na zawsze, o czym tak marzyli. Chcą całym sercem i umysłem chłonąć te wspaniałe pierwsze wspólne chwile, chcą o nich zawsze pamiętać.
Stąd nic dziwnego, że młodzi, prężni, inteligentni, niezależni i myślący ludzie coraz częściej urządzają wesela bezalkoholowe. Od ołtarza odchodzą z Jezusem w sercu i z nim wchodzą do sali weselnej i nie chcą go przepędzać alkoholem, gdyż pragną, by z nimi pozostał na dalsze wspólne dni życia małżeńskiego. Młodzi, bo zbuntowani przeciw parodii wesel, które z nazwy mają być wesołe, a w praktyce lepiej nie wspominać, jak były żałosne. Prężni, bo zdolni nie tylko do narzekania, ale i do działania, by tę praktykę zmienić. Inteligentni, bo wzbijają się ponad stereotypy i dostrzegają z całą ostrością sprzeczność między nazwą a praktyką wesel. Niezależni, bo nie poddają się zgubneym obyczajom. Myślący, bo zorganizowanie prawdziwie wesołego wesela to zadanie wymagające głębokiego zastanowienia, przemyśleń, pomysłowości, przedsiębiorczości. Bazują przy tym na pracowitości swych rodziców, niosących główny ciężar takiego wesela, na rodzeństwie i wielu ludziach dobrej woli.
Organizacja wesela bezalkoholowego wymaga motywacji, determinacji i umiejętności, ale jest zarazem źródłem ogromnej satysfakcji.