Święty ks. arcybiskup Józef Bilczewski (26.04.1860-20.03.1923)

Patrząc na życiorysy wielkich polskich Świętych dostrzeżemy niezwykłą prawidłowość: miłość do Kościoła splecioną z miłością do Narodu. Jest to wyraz miłości Boga i bliźniego, bo to Bóg ustanowił Kościół, aby go wielbił, oraz nakazał Kościołowi chrzcić narody, by całe wspólnoty ludzkie pociągał do Boga.

A zwornikiem jest tu zabieganie o trzeźwość Narodu, bo trzeźwość to oznaka, iż w sercach ludzkich umacnia się chrześcijańska nadzieja.

W tym duchu Święty Józef Bilczewski jako arcybiskup metropolita lwowski kierował się Ewangelią, stale utrzymywał łączność ze Stolicą Apostolską, umacniał sprawiedliwość i budował na Dekalogu. Zwalczał wybujały egoizm społeczeństwa. W porę i nie w porę zabiegał o odrodzenie duchowe swej owczarni, rozkrzewiał wiarę katolicką w sercach i umysłach, mimo trudności, które sprawiały często władze zaborcze.

W pracy duszpasterskiej ks. abp Bilczewski szczególną troską otaczał młodzież. Jako człowiek nauki poświęcał wiele energii i sił w szerzenie oświaty w duchu chrześcijańskim i narodowym. Bardzo bliskie jego sercu były szkółki wiejskie i małomiasteczkowe. Dlatego też nakazał, by dzieci przystępujące do I komunii św. składały przyrzeczenie abstynencji do 20 roku życia,

Niemniejszą troską otaczał także robotników, których starał się oświecać dla ich dobra w dobie pazerności i wyzysku. W jednym ze swych listów pasterskich pisał (Lwów, 1903): "Jeśli robotnik chce znaleźć pracę, to musi robotę wykonać sumiennie, porządnie i na umówiony termin. Nie wolno mu żądać cen przesadnych, niesprawiedliwych. W życiu codziennem strzedz się należy wydatków na rzeczy zbyteczne, nie sadzić się na wystawność, którą nieraz mniej zamożni chcą dorównać grzesznie zbytkującym bogatszym. Wszystkim nam wogóle potrzebna oszczędność. Do niej już dzieci w szkołach przyuczać się powinno. Sam Bóg zachęca nas do oszczędności. Jezus Chrystus, który przy cudownem rozmnożeniu chleba kazał zebrać w kosze pozostałe ułomki, aby się nie zepsuły, On, z pewnością także w domu rodzicielskim jako dziecię i młodzieniec był oszczędnym. Zbierał zapewne trzaski, odpadki drzewa, desek, aby się nie zmarnowały. Z tego przykładu oszczędności, jaki Zbawiciel dał na puszczy, powstał może piękny zwyczaj, że w domach chrześcijańskich podnosi się z ziemi — a na wsi całuje się przytem jeszcze każdą okruszynę chleba, która upadła.
Ale oszczędzać może tylko człowiek pobożny, moralny, trzeźwy. Tylko z Chrystusem i tylko z Nim samym chrześcijanin sieje i zbiera. Kto z Chrystusem nie zbiera, ten rozrzuca. „Bezemnie, powiedział Zbawiciel, nic czynić nie możecie” (Jan 15. 5.). Tutaj zaklinam i błagam Cię, mój Bracie, byś jak zarazy unikał 1oteryi i trunków. Nigdy jeszcze nie widziano, aby pijak poprawił swój byt, aby się czego dorobił. Serce się kraje, kiedy się wspomni, ile to tysięcy i tysięcy gospodarstw i domów zabrali w kraju na przymusowej licytacyi innowiercy za wódkę. Wiem, że dzisiaj pod tym względem po wsiach znacznie jest lepiej, choć i tu niejedno jeszcze jest do naprawienia. Za to w miastach coraz gorzej i gorzej. Tutaj sklepy znikają, warstaty przenoszą się na przedmieścia i za rogatki, a w śródmieściu natomiast jak grzyby po deszczu rosną kawiarnie, szynki, pokoje do śniadań i różne nory wyzysku, gdzie młodzież i niestety także starsi — przesiadują godzinami, marnują zdrowie i grosz, który przydałby się na potrzeby rodzinne i społeczne."
(za http://www.dystrybucjonizm.pl/sw-jozef-bilczewski-w-sprawie-spolecznej-list-pasterski-do-duchowienstwa-i-wiernych/)

Zauważmy, że są to słowa człowieka niezwykle wysoko wykształconego, profesora uniwersyteckiego - zobaczmy, jakże inny jest jego stosunek do ludzi prostych w porównaniu z dzisiejszą telewizornią. Ma to swoje korzenie. Życie wewnętrzne abp Bilczewskiego było bardzo głębokie. Był mężem modlitwy i człowiekiem bardzo pracowitym i miłującym ludzi, a nade wszystko Boga.

Bóg jego świętość potwierdził wieloma znakami. Choćby i takim, jak uzdrowienie dziecka, które wydawało się być nieuleczalnie chore na atopowe zapalenie skóry, powodujące niemożność przyjmowania wielu pokarmów, a przez to i rozwoju. Gdy 3 maja 2006 roku siostry służebniczki NMP w w Wilamowicach zaczęły się za nią moglić do św. Arcybiskupa, w ciągu trzech miesięcy choroba radykalnie zanikła.

Inny cud to nadzwyczajne uzdrowienie 9-letniego Marcinka z Wilamowic. Chłopiec miał niezwykle ciężkie poparzenie twarzy drugiego stopnia. Do wypadku doszło w jego rodzinnym domu. Chłopiec chciał zgasić zapałkę polewając ją spirytusem. Butelka wybuchła, a zapalony płyn poparzył mu twarz. Marcin trafił do szpitala w Oświęcimiu. Zrozpaczony ojciec przyszedł do mnie prosząc o odprawienie Mszy św. w intencji syna. W piątym dniu od wypadku, w trakcie obchodu lekarze zauważyli, że Marcin zdarł sobie kawałek spalonej skóry. Pod nim ich oczom ukazał się zdrowy, różowy naskórek. Lekarze zdecydowali się więc ściągnąć resztę zgorzeliny. Po tygodniu od wypadku Marcin był z powrotem w domu. Na jego twarzy nie było znać żadnych śladów po poparzeniu. Stanisław Sakiel, ordynator Kliniki Oparzeniowej w Siemianowicach Ślaskich, do którego chłopiec przyjechał z Oświęcimia na konsultację, stwierdził, że w swej 35-letniej praktyce zawodowej nie spotkał się z podobnym przypadkiem.

Za wstawiennictwem abp. Bilczewskiego dokonał się w Wilamowicach także drugi cud. 27-letni Stanisław doszedł do zdrowia pomimo śródpłatowego wylewu oraz dwóch trepanacji czaszki dokonanych w ciągu 24 godzin. W szpitalu w Bielsku-Białej, do którego Stanisław został przywieziony, lekarze byli pewni, że śmierć weźmie go jeszcze tego samego dnia. Nie byli w stanie nic zrobić więc zezwolili na przewiezienie go do szpitala w Jastrzębiu. Tam, ku zaskoczeniu lekarzy, nie tylko przeżył operację, ale także wyszedł z niej bez skutków ubocznych. Nie został ani sparaliżowany, ani też nie dotknął go żaden niedowład, co przy tak rozległym wylewie jest niemal normą.

W 2001 pan Julian, 70-letni mieszkaniec Kóz, na skutek pęknięcia szczebla w drabinie spadł na ziemię. Upadek był tak dotkliwy, że spowodował uszkodzenie kręgosłupa. Diagnoza lekarska brzmiała dla pana Juliana jak wyrok. Medycy przewidywali, że do końca życia zostanie on na wózku inwalidzkim. Na domiar złego żaden z nich nie chciał się podjąć operacji. Przeszkodą miał być zaawansowany wiek pacjenta. Panu Julianowi pozostała jedynie modlitwa. Szczęściem w nieszczęściu okazała się książeczka o abp. Bilczewskim, jaką podarował poszkodowanemu jego znajomy. I tak, od września 2001 r. do połowy lutego 2002 r., przez wstawiennictwo abp. Bilczewskiego pan Julian prosił Boga o zdrowie albo o zabranie go z tego świata. Bóg wysłuchał tej pierwszej prośby. Rano, po przebudzeniu pan Julian poczuł, że ból w kręgosłupie minął, a na dodatek wróciła pełna sprawność.

Kanonizowany 23 października 2005 roku przez Papieża Benedykta XVI, jest wzorem chrześcijanina, naukowca i pasterza także na nasze czasy.

Pieśń o Świętym

Pieśń o Św. abp. Bilczewskim

Święci i błogosławieni na stronach Wesela Wesel

  1. Święty Ojciec Święty Jan Paweł II,
  2. Święty ojciec Maksymilian Kolbe
  3. Święty ks. arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński
  4. Święty ks. arcybiskup Józef Bilczewski
  5. Święty ks. biskup Stanisław ze Szczepanowa
  6. Święty ks. biskup Józef Pelczar
  7. Swięty ksiądz Jan z Dukli
  8. Święty brat Albert Chmielowski
  9. Święty ojciec Stanisław Papczyński
  10. Błogosławiony ks. Prymas Stafan Kardynał Wyszyński
  11. Błogosławiona Karolina Kózowna
  12. Błogosławiony ksiądz Bronisław Markiewicz
  13. Błogosławiony ksiądz Michał Sopoćko,
  14. Sługa Boża siostra Matka Anna Kaworek,
  15. Błogosławiony ks. Józef Czempiel
  16. Błogosławiony Ks. Władysław Findysz
  17. Błogosławiony Ks. Ignacy Kłopotowski
  18. Błogosławiony ojciec Honorat Koźmiński
  19. Błogosławiony brat Fidelis Chojnacki
  20. Błogosławiony ks. Wincenty Frelichowski
  21. 21 Świętych i Błogosławionych, których relikwie towarzyszyły nam w Krynicy
  22. Patronowie według chorób


    Zobacz też:
  23. Intronizacja Chrystusa Króla
  24. NMP Królowa Polski