Nabożne Pieśni Codzienne o ÅšwiÄ™tych


 
Nabożne Pieśni Codzienne

Stowarzyszenie Wesele Wesel
 
http://WeseleWesel.PL
 
grudzień 2013AD

[aktualizacja wrzesień 2021AD]

Na większą chwałę Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Ojca i Syna i Ducha Świętego



Uwagi redakcyjne: Z powszechnie znanych przyczyn przez prawie trzy pokolenia dostêp pieœni religijnej do s³owa drukowanego by³ nader ograniczony. Dlatego zarówno pieœni stare jak i nowe trwa³y g³ównie w tradycji ustnej i pamiêci zbiorowej. Tak powstawa³y wersje i warianty tekstów, wyra¿aj¹ce zasadniczo te same treœci, ale czêsto jak¿e odmiennymi s³owami. Krytyczna edycja tej spuœcizny czy opracowanie ujednoliconych wersji np. dla u¿ytku liturgicznego to niew¹tpliwie ciekawe zadanie naukowo-badawcze. Redaktor niniejszej strony nie oœmieli³by siê podj¹æ takiego wyzwania. Jedyne, o co pozwoli³ sobie zabiegaæ, to utrwalenie mo¿liwie szerokiej palety myœli zwi¹zanych z tematyk¹ okresu liturgicznego, w nadziei, i¿ przyczyni siê do podtrzymania tradycji domowego œpiewu piêknych pieœni religijnych, choæ i tu z pokor¹ przyznaje siê do swych ograniczeñ.

Melodie można znaleźć pod adresami http://beatchen.weselewesel.lap.pl/svwiat_wokovlv_nas/gwara/OkresZwykly/PiesniRama.html (1-31) oraz http://beatchen.weselewesel.lap.pl/svwiat_wokovlv_nas/gwara/OkresZwykly/TrzezwoscRama.html (32-51)

Zobacz także wybrane pieśni o Chrystusie Królu, ku czci NMP, o Świętych Pańskich oraz trzeźwościowe.

 
 
 

, niech pieœñ twoja g³osi Józefowi czeœæ On wybrany, niezrównany, wiêc Mu ho³dy trzeba nieœæ. Z nami chwa³ê niebo ca³e niech u Bo¿ych z³o¿y nóg, ¯e bez miary swoje dary na Józefa rozla³ Bóg. On w œwiêtoœci i czystoœci po Maryi pierwszym by³, Przy Panience On w stajence pierwszy Bo¿e Dzieciê czci³. Na swym ³onie, jak na tronie Króla niebios Józef niós³, W Nazarecie Boskie Dzieciê s³odki Jezus przy Nim rós³. Z Jego rêki, wznosz¹c dziêki, Nasz Zbawiciel pokarm bra³, I Piastuna, Opiekuna Bóg Wcielony Ojcem zwa³.



, Ksi¹dz tyœ abstynent na Bo¿¹ chwa³ê Ty w apostolskim wielkim zapale Dla abstynencji t³umy zyska³eœ B³ogos³awiony Sopoæko Michale U Boga wstawiaj siê za nami stale Ksiê¿e Michale, proœ, B³ogos³awiony, By Mi³osierny otrzeŸwi³ miliony Bardziej ni¿ lekarstw bardziej ni¿ chleba w czasach potopu chlania straszliwych jest mi³osierdzia Polsce potrzeba. Proœ by je nam da³ Bóg litoœciwy Niech przez twe serce i twoje d³onie do woli Bo¿ej, Bo¿ych nakazów w ka¿dym cz³owieku mi³oœæ zap³onie, by cz³ek nie zatar³ Boga obrazu Naucz nas drogi, któr¹ zd¹¿a³eœ Gdy wolê Bo¿¹ wype³niæ chcia³eœ. Ucz, ¿e cz³ek jeno nakaz mi³oœci Zdo³a zachowaæ we wszechtrzeŸwoœci Bóg mi³osierny niech nas ochrania Przed nalotami alkoreklamy Niechaj ustan¹ bombardowania Gloryfikacj¹ ludzi pijanych



W Miejscu Piastowym niech ju¿ bij¹ dzwony. Niebiosa niech g³osz¹ czeœæ i dziêkczynienie. Bogu naszemu ho³d i uwielbienie. A ziemia ca³a z niebem niech wo³a: Któ¿ jak Bóg, Któ¿ jak Bóg i nic nad Boga. Bóg Pan wszechmog¹cy, co dŸwiga pokornych, £zy sierot otrze i pocieszy chorych. Niech Micha³ Archanio³ poskromi szatana. Str¹ci z³e duchy, zamknie w piek³a bramach. Synom swym i córkom Michalitom wiernym Daj nowych œwiêtych, uproœ chleb powszedni, By przez powœci¹gliwoœæ i pracê chwalebni Zasiali ziarna dla odnowy ziemi. Przecie¿ siê spe³ni³o Twe proroctwo, Ojcze. Daliœmy œwiatu Papie¿a obroñcê. Wiêc nam ka¿e dzia³aæ Twe s³awne orêdzie: "Polsko, b¹dŸ trzeŸwa, albo Ciê nie bêdzie" Spraw niech Polska bêdzie wierna, sprawiedliwa Niech nas wspomaga Najœwiêtsza Maryja. Od zdrajcy zachowa, co z kieliszkiem w d³oni M³odzie¿ chowaj¹c jej talenty trwoni.



, Niech dziêki u Stwórcy brzmi¹ tronu, ¯e Bóg nam Œwiêtego da³ ziomka, Opokê Marianów zakonu. O Patriarcho nasz mariañski, Ojcze Papczyñski Stanis³awie, Œwiêty kap³anie, wierny Pañski, Wstaw siê doñ za nas, wstaw ³askawie Królestwa Sobieskich splendorze, Maryi ¿arliwy czcicielu, Ty z nieba nam œwiecisz, jak zorze, Którêdy pod¹¿aæ do celu. Blask Niepokalanie Poczêtej By³ s³oñcem dni twego ¿ywota, I w przêdzy Twych myœli tak œwiêtej, Wci¹¿ o Niej rozb³yska myœl z³ota. O nieustaj¹cy w modlitwach Za dusze obroñców narodu, Co legli rycersko zañ w bitwach Lub w kaŸniach od mêczarñ i g³odu. Tyœ dokona³ dzie³a stworzenia Te¿ Zakonu abstynenckiego Dla wszystkich Polaków zbawienia, Odparcia z³a protestanckiego Niebiañskich Ty prawd Apostole, Wci¹¿ g³osisz katechizm i g³osisz, Po ca³ej ojczyzny padole Najœwiêtsz¹ naukê roznosisz. A z Tob¹ te¿ bracia to czyni¹, Dla których ¿eœ Zakon za³o¿y³, Chc¹c Polskê uczyniæ œwi¹tyni¹, Gdzie Bo¿y by duch siê pomno¿y³. Odk³adasz fiolety, ³añcuchy, Pustelniê z klasztorem obierasz, Sk¹d pe³en pokory i skruchy Raz wraz siê w œwiat kazaæ wybierasz Tyœ ludu i króla spowiednik I Innocentego Papie¿a, A ninie nasz z Bogiem poœrednik, Któremu hymn w niebo uderza I dzisiaj Ci Polska siê kaja, Przyczyny przed Panem Twej b³aga, Twa œwiêtoœæ gniew Jego rozbraja I przez ni¹ nam ul¿y kar plaga. I dzisiaj Ojczyzny Twej dzieci Za Wiarê i za ni¹ mr¹ srogo, Niech œwiat³oœæ wieczysta im œwieci, A niech ich Twe mod³y wspomog¹. O, bia³y nasz mnichu, nasz Œwiêty, Jak Anio³-Stró¿ Polski, nas kieruj I Polsk¹ przez czasów odmêty, Jak Ark¹ Noego sw¹ steruj.



, Twoich ziomków miej w pilnej obronie, O to wszyscy upraszamy, Przez Ciebie Boga b³agamy: B¹dŸ przy naszej stronie. Stanis³awie, Biskupie Krakowski, Wejrzyj z nieba na Twój naród polski; Obacz jego utrapienie, Obacz Koœcio³a zniszczenie; Gaœnie honor Boski. Stanis³awie, Mêczenniku s³awny, Ku ojczyŸnie afekt odnów dawny; Wszystka prawie spustosza³a, Chwa³a Pañska w niej usta³a, Korona zaginie. Stanis³awie, Pasterzu czuj¹cy, Twe owczarnie szarpie lew rycz¹cy; Odszczepieñcy i poganie Sprzysiêgli siê prawie na nie; Siad³ orze³ lec¹cy. Stanis³awie, zbawco ludu Twego, Piastuj serce króla odwa¿nego, Rz¹dŸ senatem i wojskami, Grom pogany z kacerstwami W³adz¹ Wszechmocnego. Stanis³awie, zwierciad³o czystoœci, Nasz patronie mê¿nej wszechtrzeŸwoœci, Ró¿o wstydu panieñskiego, Œwieco Koœcio³a Bo¿ego, Ogniu ¿arliwoœci. Stanis³awie, opatrz nas cnotami, Twojemi nas prowadŸ przyk³adami, Byœmy niemi ozdobieni Siedli w niebie uwielbieni Miêdzy Anio³ami. Stanis³awie, nasz Polski Patronie, Swoich ziomków miej w pilnej obronie, O co wszyscy upraszamy, Przez Ciê Boga dziœ b³agamy, B¹dŸ przy naszej stronie.



biskupie lwowskiej wy¿yny do abstynencji ty wiod³eœ wsze komunijne dzieciny Krzewi³eœ trzeŸwoœæ, oszczêdnoœæ wœród ludu, wœród robotników, by prac¹ tutaj na ziemi siêgnêli niebios zenitu. Mê¿u natchniony przez ³askê Promienny wzorze œwiêtoœci, Czeœæ tobie dzisiaj oddaj¹c S³awimy Boga wiecznoœci. Kap³an najwy¿szy i wieczny Otworzy³ Nieba podwoje Daj¹c nam Nowe Przymierze Obdarzy³ ludzkoœæ pokojem. On ciebie w swojej m¹droœci Zbawienia s³ug¹ uczyni³, Abyœ i Ojcu da³ chwa³ê i lud wyzwoli³ od winy. Duch œwiety ciebie namaœci³ i ustanowi³ pasterzem S³owem i w³asnym przyk³adem Wzmacnia³eœ lud Bo¿y w wierze. Patronem b¹dŸ dla Koœcio³a, Teraz, gdy niebem siê cieszysz, P³omienn¹ mi³oœæ Chrystusa Uproœ dla jego owieczek Bóg w Trójcy Œwiêtej Jedyny Niech przyjmie czeœæ, uwielbienie, Ten, który ciebie nagrodzi³ Za wiern¹ s³u¿bê zbawieniem.



, Nam tajemnicê szczêœcia objawiaj. W rozpaczy, w trudzie, w szaroœci ¿ycia wska¿ drogê wiary, mog¹cej zbawiaæ Wiara mocniejsza ni¿ przeœladowanie Wszystko dla Boga, niewola, wygnanie, Zawsze zwyciê¿y mi³oœæ w cierpliwoœci, We wszechtrzeŸwoœci, a¿ do wolnoœci. Bo¿e, Tyœ da³ nam, s³ugê swojego By nam by³ Ojcem i wzorem cnoty. Dziœ mu sk³adamy ho³d liturgiczny Czcimy w szeregach niebian wspólnoty. Ty Jego d³oñmi dawa³eœ siebie Przez Jego d³onie ³aski nam zsy³asz. Niech przyk³ad Jego œwiêtego ¿ycia Ku chwale Nieba wci¹¿ nas porywa. Krzy¿owym wiod³eœ Go, Panie, szlakiem Poprzez wygnañcze trudy, ofiary, Niech dziœ umacnia On swoich braci Wska¿e sens krzy¿a sercom zbola³ym. O mi³osierny, Wszechmocny Panie, Z serca p³yn¹ce przyjmij dziêkczynienie. Za œwiêtoœæ ¿ycia Arcybiskupa Do chwa³y Nieba Jego wyniesienie. By lud by³ wierny, trzeŸwy i moralny i wedle jego wzoru pracowity on trudzi³ siê tworz¹c bractwa trzeŸwoœci w kraju ciemnoœci¹ zaborów spowitym Opatrznoœæ Bo¿a da³a trudnej Polsce Pasterza zgody, bohatera wiary, Boskich i ludzkich, œwiêtych praw obroñcê, Mê¿a, co Polsce nie szczêdzi³ ofiary

, / tyœ jest Œwiêty Bo¿y Tyœ rz¹dzi³ ponad æwieræ wieku / owczarni¹ Piotrow¹ Wstawiaj siê do Pana Boga, / by oczy otworzy³ ludowi na Twe nauki, / na prorocze s³owo Inicjatyw krzewi¹cych cnotê / trzeŸwoœci w Narodzie Nie pozwala³eœ oœmiszaæ, / bo stawk¹ zbawienie. Chrzeœcijaninem nazywaæ / ten siê nie jest godzien, kto takowych umniejszaniem / kala³by sumienie. Naucza³eœ, ¿e s¹ godne / najwiêkszej pochwa³y Bezalkoholowe wesela / maj¹ce ma³¿eñstwa. Je naœladowaæ powinien / Naród Polski ca³y, By z bezdro¿a klêsk, upadku / przejœæ na szlak zwyciêstwa



, ozdobiony w dwie korony w których lœni blask niepojêty kolor bia³y i czerwony Broni¹c Koœció³ za³o¿y³eœ Niepokalanej Rycerstwo by odeprzeæ go niszcz¹ce wrogie masoñskie kacerstwo W walce w górê podnosi³eœ Niepokalanej sztandary katolick¹ prasêœ tworzyl dla obrony œwiêtej wiary. W obozie koncentracyjnym wiêzieñ niemieckiego kata z mi³oœci do Chrysta Pana odda³eœ ¿ycie za brata Pob³ogos³aw, mêczenniku Twego œwiêta dzieñ wspania³y, W którym krew przela³eœ mê¿nie, By otrzymaæ wieniec chwa³y; Dzieñ zwyciêstwa nad ciemnoœci¹ I sêdziami, i nad katem, Dzieñ spotkania z twoim Panem, Któremuœ ty w niebie bratem. O niez³omny œwiadku prawdy Wœród anio³y siê wybra³eœ Poœród nich jaœniejesz w szacie, Któr¹ w³asn¹ krwi¹ sp³uka³eœ. Kiedy stoisz przed Chrystusem, Orêdowaæ chciej za nami. Niech od grzechów uwolnieni Mi³osierdzia doznawamy. Bogu w Trójcy Jedynemu Czeœæ, majestat wiecznoœæ ca³¹ Za to, ¿e wywy¿szy³ ciebie I obdarzy³ wieczn¹ chwa³¹.



, ¿arliwy w modlitwie, niezrównany w pracy. Cnót heroicznych jasny i wspania³y wzorze, Niech siê w nas Twój przyk³ad wszem dobrem zaznaczy. Lud wyrwa³ ku wierze z ciemnocie poddañstwa Pasterz prawy, m¹dry, troskliwy i Bo¿y Plan masoñski siania rozpusty, pijañstwa Tyœ odkry³, ujawni³ i kres mu po³o¿y³ Nowe Zgromadzenie Tyœ po to za³o¿y³, aby chwa³¹ Serca Najœwiêtszego by³o. Tyœ wiele si³, pracy i starania w³o¿y³, aby wiernie Bogu i bliŸnim s³u¿y³o. Ojcze nasz, dla Ciebie dziœ pieœni wdziêcznoœci od wiernych rodaków z serc pe³noœci p³yn¹. Brzmi¹ akordami czci, podziêki, mi³oœci i dalej bêd¹ brzmia³y, choæ wieki przemin¹. Wstawiaj siê za nami do Serca Bo¿ego, i proœ Niepokalan¹, która nam Je da³a, by by³ ka¿dy cz³owiek œwiat³em z Serca Tego, któremu to wiernoœæ winna ludzkoœæ ca³a



, Masz się stawić przed Wacława, Bo król tak rozkazuje Iż Ciebie potrzebuje. "Czemuż tak rozkaz surowy? Jestem na wszystko gotowy, Wiem jaka tam nowina, Śmierci mojej godzina". Pyta się król Jana śmiele, Co mu królowa w kościele Do ucha powiadała, Z czego się spowiadała. "Wolę wszystkie męki znosić, Niż jedno słowo ogłosić; Większy rozkaz od Boga, Niż twa, królu, powaga." Zawołajcie prędko katów, Zewleczcie do naga z szatów, Palcie go pochodniami, I smolnemi świecami. Złoto ogniem wyczyszczają, Mnie zaś ogniem doświadczają, Ochoty dodawają, Rany twe wyrażają. Co dla Boga! skały, mury, Kruszą się twarde marmury, A ty się mąk nie boisz, W uporze swoim stoisz? Wiedz o Królu! że twe męki, Słodsze niż niebieskie rzeki, Dla Jezusa mojego, I dla świętych ran jego. Wiedźcież już uporczywego, Uwiążcież u karku jego Kamień, z mostu Pragskiego Zrzućcie, jak niemównego. Król mi mówić rozkazuje, Spowiedź usta pieczętuje, I myśleć się nie godzi, Co słyszę przy spowiedzi. Już dekret nieodwołany, Jesteś już na śmierć skazany; Upamiętaj się Janie, A znajdziesz łaskę u mnie. Nie śmiem mówić Królu tego, Co przeciw sławie bliźniego; Tobie za śmierć dziękuję, Którą mile przyjmuję. Płaczcie sieroty ubogie, Już związane ręce drogie, Które was ratowały, I jałmużny dawały. Już w Mołdawie utopiony, Kamień drogi zanurzony, Gwiazdami oświecony, Do nieba przeniesiony. Szkoły Pragskie lamentują, O Doktorze się zwiadują, Słysząc że utopiony, Żal ich nieukojony. Dziatki małe narzekają, Za nim w niebo poglądają, Płaczą nauczyciela, Wszystkich pocieszyciela. O zły królu! kanonika, I świętego Jałmużnika, Niewinnie utopiłeś, I Pragę zasmuciłeś. Zgasła świeca na Ambonie, Stracił się klejnot w koronie; Sieroty się pytają, Gdzie Ojca swego mają? Już w niebie z Bogiem króluje, Za nami tam oręduje; Jest tam naszym Patronem, I sławnym Opiekunem. Niech doznamy twej przyczyny, Teraz i w śmierci godziny, O nasz miły Patronie! Nepomuceński Janie! link źródła tekstu.

, Oto kraj cały swe błagalne dłonie Wznosi ku Tobie w dzisiejszej potrzebie O wstawiennictwo wielkie prosząc Ciebie. Błogosławiony Andrzeju Bobolo, Wzrusz się Narodu Twego straszoną dolą, Ku Tobie modły i łzy nasze płyną Zlituj się zlituj nad Polską krainą. Błogosławiony polski męczenniku, Z płaczów tłumionych, w strasznym armat ryku, Z łun pożarowych, z jęków, piekła bitwy, Usłysz gorące do Ciebie modlitwy! Ty któryś ongi w proroczem widzeniu Mówił rodakom o Polski wskrzeszeniu I któryś wieszczbę tę potwierdził cudem, Roztocz opiekę nad tym biednym ludem. Szczędź jego mienie, i pola, i strzechy, I daj mu dożyć tej wielkiej pociechy, Że ujrzy gwiazdę wolności wspaniałą, Całą ojczyznę ujrzy zmartwychwstałą. Daj Narodowi wielką moc wytrwania W ciężkiej tej dobie, by w dniu zmartwychwstania Był na sumieniu czysty, godny chwały, I na wsze czasy uproś pokój stały. Daj miłość, zgodę, świętą ojców wiarę. Daj abstynencję, wyniszcz wady stare. W każdej Twojego Narodu potrzebie Bądź pośrednikiem i obrońcą w Niebie. link źródła tekstu.

Idźcie do Pawła w nadziei, Zrządzi on losy odmienne, Da z niebios dary zbawienne. O wdzięczna niebu ofiaro! Co oświecasz ludy wiarą: O Pawle! którego czcimy, Bądź nam obrońcą prosimy. Cudem do Boga zwrócony, Świętąś miłością znaglony, Którycheś wprzód prześladował, Tycheś teraz umiłował. Ani cię burze, więzienia, Ni katowni zagrożenia, Ni złość ludzka, ni śmierć sroga, Rozłączyła od sług Boga. Miłość niech cię dawna nęci, Byś nas zawsze miał w pamięci: Niech duch cnoty osłabiony, Będzie łaską w nas zmocniony. Niech za twą ważną przyczyną, Zamachy piekła zaginą: A nasze święte kościoły, Niech brzmią Bogu śpiew wesoły. Ostrzegaj ludzi wciąż srogo Że idą do piekła drogą Z pijakami rozpustnicy, Bałwochwalcy, sodomczycy. Za twojem świętem wstawieniem, Miłość niech gore płomieniem: Niech jej nie tłumią złe względy, Ani swary, ani błędy. By bez różnicy świat cały, W jedności wiary był stały, Takiej nauczy się sztuki, Z twojej przesłodkiej nauki. Niech prawa Boskie kochamy, Oneż wiernie zachowamy: Dalecy od grzechów złości, Unikniem piekła ciemności. Chwała Ojcu i Synowi, Oraz Świętemu Duchowi: Jak przedtem, zawsze i ninie, Niechaj na wiek wieków słynie. link źródła tekstu.

, W którym potężna obrona: Idź śmiało, proś Apostoła, Masz Piotra, głowę Kościoła. O święty niebios oddźwierny! Módlże się, módl za lud wierny; Spraw niech wolny przystęp mamy W otwarte niebieskie bramy. Jakoś ty sam pokutnemi Oblał grzech łzami rzewnemi: Tak niech w moc twoj j przyczyny Nasze opłaczemy winy. Jak na głos Anielski j mowy Opadły z ciebie okowy: Tak nas ty rozwiąż znękanych, W tylu zbrodniach uwikłanych. Opoko Kościoła gromna! Podporo nigdy niezłomna! Dodaj w wierze sił i męztwa, Aby błąd nie brał zwycięstwa. Rzym Krwią twoją poświęcony, Mi j go z oka niespuszczony A lud w tobie zaufany Niech uwieńczy los z niebiany. Ty strzeż narody gorliwie, Które cię wielbią prawdziwie, By ich jad błędu nie raził, Ani duch niezgody kaził. Zniszcz zasadzki, które dawny Zdrajca na nas zrządził sławny; Zetrzyj dumne jego rogi, By nam z klęską nie był srogi. Naucz nas, by wszechtrzeźwością Chronić się przed przebiegłością Czarta, co jest lew ryczący Na nietrzeźwych czatujący. Gdy wściekłość wywierać pocznie Przy zgonie, ratuj widocznie; Byśmy w ostatni m potkaniu Pewni byli o wygraniu. Chwała Ojcu i Synowi, Oraz Świętemu Duchowi, Jak przedtem, zawsze i ninie, Niechaj na wiek wieków słynie. link źródła tekstu.

i w szczêœcie bogaty, Któryœ ojczyzn¹ by³ Œwiêtéj Agaty; Z swojéj rodaczki ws³awionyœ jest godnie, Bóg gasi ognie. Ona wstrzymuje ten ¿ywio³ na wodzy, Gdy pogorzelcy prosz¹ jéj ubodzy; Tylko rozka¿e wraz po¿ar ³akomy, Mija ich domy. Jéj p³aszcz w tym razie Syku³ów zas³ania, Ogniom gin¹ce budowle ochrania, Zaraz po¿ary obchodz¹ siê skromniéj, Jak ich napomni. Agatê bowiem ów Kwincyan srogi, Skaza³ na ogieñ ¿e wzgardzi³a bogi; Cia³a jéj, które tyran zmusiæ tuszy³, Ogieñ nie ruszy³. Za co niezwiêd³y czci mêczeñskiej wieniec, Z tym przywilejem da³ jéj Oblubieniec: ¯e na jéj rozkaz szkodny gmachom strasznie, P³omieñ ugaœnie. Wiêc i ja ufam choæ mniéj zas³u¿ony, Pod jéj imieniem sól i chleb œwiêcony, Z wiar¹ wieszaj¹c oddam czeœæ Agacie Œwiêtéj, w méj chacie.



, Z rodziców zacnych, pobo¿nych zrodzony. Dziœ w szczêœciu wiecznem cieszy siê Wincenty, do nieba wziêty, do nieba wziety. 2x Na œwiecie ¿yj¹c rodzicom uleg³y, W cnotach gruntowny i w naukach bieg³y; Gdy siê nad przysz³ym zastanawia stanem, zosta³ kap³anem, zosta³ kap³anem. 2x W zleceniach króla nie zawiód³ nadziei, Wzglêdem m³odziuchnej œwiêtej Salomei; A na biskupstwo, bêd¹c z cnót swych znany, zgodnie obrany, zgodnie obrany. 2x Po lat dziesiêciu godnego urzêdu, Z wielkiej pokory, z wnêtrznego popêdu, Sk³ada biskupstwo, rzadki przyk³ad daje, mnichem zostaje, mnichem zostaje. 2x Rzewny by³ widok, nie do opisania, Gdy Pasterz trzodê ¿egna³ wœród ³ez, ³kania I œpieszy³ boso przez dziesiêæ mil drogi, w klasztorne progi, klasztorne progi. 2x Œwiêty Patronie, gdy g³osim Twe czyny, Twojej do Boga b³agamy przyczyny, By nam da³ poznaæ, w jak wielkiej jest cenie, duszy zbawienie, duszy zbawienie. 2x




, Wojciechu, Polski Patronie! Za Twe prace i cierpienia Przyjmij od nas dziêkczynienia. Wielbimy ciê wszyscy spo³em, Wyznawaj¹c Aposto³em, Czechów, Morawców, Polaków, Wêgrów, Œl¹zaków, Prusaków. Zaraz od pierwszej m³odoœci, Æwiczy³eœ siê w pobo¿noœci, Bior¹c nauki z ochot¹, £¹czy³eœ naukê z cnot¹. Zk¹d dla wielkich cnot twych wagi, Zostajesz Biskupem Pragi: Do Katedry wje¿d¿asz cichym, Ubogim, na koniu lichym. S³owy równie jak przyk³adem, Pasterza dobrego œladem, Pasiesz trzodê powierzon¹, Aby nie by³a zgubion¹. Czujnyœ, pilny i starowny, Przystêpny, z ka¿dym rozmowny: Na ubogich litoœciwy, Za krzywdy swoje niemœciwy. Dla z³oœci rzucasz Pra¿anów, Idziesz nawracaæ poganów, W Wêgrach, w Polscze pozosta³ych, Wiernych czynisz w wierze sta³ych. Wreszcie dla wiêkszej zas³ugi, Obiegasz Prusów kraj d³ugi, I tam wiarê œwiêt¹ g³osisz, Za co mêczeñstwo ponosisz. O Wojciechu! nasz Patronie, Stawaj nam zawsze w obronie, A przewa¿nemi mod³ami, Racz b³agaæ Boga za nami. Uproœ i Bogarodzicê, Maryj¹ czyst¹ dziewicê, By siê za nami wstawia³a, I Syna swego b³aga³a. O Bo¿e w œwiêtych chwalebny, Co ich zsy³asz w czas potrzebny, Daj nam dla zas³ug Wojciecha, Dojœæ tam gdzie wieczna pociecha.



, Gdy w wszystkie niebieskie tryumfy do górnego kraju Otwarta droga, kto siê do Boga Uda przez niego, dojdzie wiecznego Portu szczêœliwoœci. Wielkiemi Patryjarcho cudy ws³awiony na œwiecie, Zdradzieckie widziawszy ob³udy w niewinnoœci kwiecie; Wnet czynisz dobrze, gdy rzucasz szczodrze Trzy bry³y z³ota, a¿eby cnota Jaœnia³a przed niebem. M³odzieñcom odebrane ¿ycie, niewinnoœæ gdy widzi, Miko³aj przywraca sowicie, tyrana zawstydzi, Zr¹banych sztuki, dla swej nauki, Prawdziwej wiary, Bogu ofiary, Wolny przystêp czyni. Kto tylko do jego opieki uda siê serdecznie, Ten nigdy nie zginie na wieki, ¿yæ mo¿e bezpiecznie; Przy jego pieczy w ka¿dej mu rzeczy, Szkoda siê wróci, on zabezpieczy, Obroni od z³ego. Do ciebie cnót obroñco wielki, w dobytkach stra¿niku, Z ufnoœci¹ garnie siê cz³ek wszelki, sierot mi³oœniku, Broñ nas ka¿dego przypadku z³ego, Którzy do ciebie w ka¿dej potrzebie, Garniem siê sieroty. Ciebie Bóg obra³ za Patrona wszelkiemu ludowi, Wzywa ciê ka¿da œwiata strona obcy i domowi, Abyœ w ich sprawie pomóg³ ³askawie, Stawa³ w obronie wielki Patronie, Œwiêty Miko³aju!



, G³oœcie chrzeœcijañskie ludy, W dzieñ Bart³omieja œwiêtego, Skarbi¹c sobie pomoc jego. O Apostole wybrany! Od Chrystusa powo³any, Uproœ nam w tej wierze mêztwo, Za któr¹œ poniós³ mêczeñstwo. Duchem œwiêtym nape³niony, Puszczasz siê w pogañskie strony: Imiê Chrystusa zanosisz, Wiarê szczepisz, b³êdy znosisz. Indyje œwiadkiem twych bojów, Prac i Apostolskich znojów: Coœ tam cierpia³ i coœ sprawi³, Bóg to swej wiedzy zostawi³. Spieszysz siê w Armeñskie kraje, Mêczeñstwa ci nie dostaje: Tu tyran bój z tob¹ wszczyna, Skórê zdziera, g³owê œcina. Tak uwieñczony w Syonie, Siedzisz w Aposto³ów gronie: Pomnij by koœció³ na ziemi, Wzrost bra³ miêdzy niewiernemi. Wejrzyj z nieba na te kraje, W których ci lud czeœæ oddaje: Strze¿ niech b³¹d góry nie bierze, Wzmocnij w cnocie, utwierdŸ w wierze. Zapal w nas gorliwoœæ œwiêt¹, Z ducha mi³oœci powziêt¹, By ka¿dy za jej natchnieniem, Czuwa³ nad bliŸnich zbawieniem. Przyk³ad twój k³ad¹c przed oczy, Gdy nas brzemiê nieszczêœæ t³oczy, Lub cierpim niesprawiedliwie, Daj niech to znosim cierpliwie. Chwa³a Ojcu i Synowi, Oraz Œwiêtemu Duchowi: Jak przedtem, zawsze i ninie, Niechaj na wiek wieków s³ynie.



, Który ju¿ w górnym Syonie, Radujesz siê z Anio³ami, Módl siê za nas, módl siê z nami. Stañ przed tronem najwy¿szego, B³agaj mi³osierdzia jego: Byœmy w ³asce jego trwali, O zbawienie siê starali. Spêdzi³eœ ¿ywot w ostroœci, I w zakonnej surowoœci, Wpoœród braci mniejszych zwanych, Z œcis³ej swej regu³y znanych. Za posty, za niewygody, Wszed³eœ na niebieskie gody: Za habit gruby we³niany, Ca³yœ œwiat³oœci¹ odziany. Tak Bóg nadgradza swe s³ugi, Za doczesne ich wys³ugi, Którzy krzy¿ swój z nim dŸwigaj¹, I tym œwiatem pogardzaj¹. Os³ódŸ nam Bo¿e cierpienia, Udziel ³aski do znoszenia, Bo nikt nie mo¿e byæ w niebie, Kto tu nie cierpi dla ciebie.




, Ten pewnie ujdzie piek³a gor¹cego I snadnie trafi do nieba, Tylko mu s³u¿yæ potrzeba. Ej, wspomnij sobie, mizerny grzeszniku, Ach, ten królewicz jak ¿y³ w m³odym wieku, Gdy wzgardzi³ Persk¹ koron¹, Œwiata ca³ego mamon¹. Poszed³ w g³êbokie pustynie i ska³y, Poœlubi³ Bogu swój ¿ywot, wiek ca³y, Lat ¿y³ siedmdziesi¹t w czystoœci, Cia³o swe martwi¹c w ostroœci. Gdy siê narodzi³, nie mia³ w sobie z³oœci, £ania go karmi³a z Bozkiej Opatrznoœci, Mia³ on Chrystusa w obrazie, Œwiêty Onufry w z³ym razie. Jemu palmowe drzewo pokarm da³o, A lwi okrutni pochowali cia³o, Wzi¹³ Chrystus duszê do nieba, Czego¿ siê smuciæ potrzeba. Œwiêty Onufry, my prosimy ciebie, Który na wieki króluj¹cy w niebie, Uproœ nam wieczne zbawienie, I twarzy Chrystusa widzenie. Miej w opiece inwentarz nasz i plony, cierpieniem, samotnoœci¹ doœwiadczonych. Pocieszaj nas w z³¹ godzinê. Uœwiêcaj ka¿d¹ rodzinê. Uproœ szacunek do Komunii wielki, czystoœæ i m¹droœæ decyzji wszelkich, jednoœæ wszystkich chrzeœæjan w wierze, by nie psuli nas kacerze. O trzeŸwoœæ prosim, rodzin i narodu, o wychowanie dobre wszech za m³odu, o rzeczy w ¿yciu potrzebne i do zbawienia niezbêdne. A my przyk³adem pójdŸmy Pafnucego, Który na puszczy znalaz³ Onufrego, A ten proceder i ¿ycie Wszystko wyjawi³ sowicie.



, I jesteœ z nami poprzez wszystkie lata. Chcesz byœmy byli sol¹ dla tej ziemi, Nowym zaczynem i œwiat³oœci¹ œwiata. RB³ogos³awiony Ksi¹dz Jerzy Popie³uszko, Bogu modlitwy zanosi. Ciebie Patronie o jednoœæ i o pokój, Koœció³ pokornie dziœ prosi. Tak jak Ksi¹dz Jerzy byæ odpowiedzialnym Za Ewangeliê, która drog¹, prawd¹, I dla Chrystusa, jeœli trzeba – cierpieæ. Prawda kosztuje, plewy s¹ za darmo. Wytrwaæ do koñca mimo przeciwnoœci, Z³o zawsze dobrem trzeba pokonywaæ. Z Eucharystii jak ze Ÿród³a czerpaæ, Serca przemieniaæ, Boga ukazywaæ. B¹dŸmy ju¿ silni wiar¹ i nadziej¹, W niebie ksi¹dz Jerzy wstawia siê za nami, I przeprowadzi przez ¿yciowe próby. IdŸmy odwa¿nie, nie jesteœmy sami.

, w wsi Zuzela urodzony, Nasz Stefanie Kardynale, dzisiaj ju¿ B³ogos³awiony, I GnieŸnieñski i Warszawski dostojny Metropolito, Coœ by³ Papieskim legatem nad Polsk¹ Rzeczpospolit¹, Wielki polski mê¿u stanu, politykom wzorze mêstwa, Któryœ Polskê z niejednego ratowa³ niebezpieczeñstwa, Niez³omny Polski Prymasie z prze³omu tysi¹cleci Któryœ Polsce pobo¿noœci¹ i nauk¹ m¹dr¹ œwieci³, Coœ za wiarê katolick¹ mê¿nie uwiêzienie znosi³, A z wiêzienia nie zaprzesta³ œwiêtej Bo¿ej nauki g³osiæ, I Narodu Jasnogórskie Œlubowanie przygotowa³, Aby wiarê w trudnych czasach komunizmu lud zachowa³, Któryœ stale przypomina³ Anio³a Polski orêdzie: Polska albo bêdzie trzeŸwa albo wiêcej jej nie bêdzie. Dlatego, pragn¹c unikn¹æ naszego Narodu zguby, TrzeŸwoœci postanowienie wplot³eœ w Jasnogórskie Œluby. Ostatecznie piekielnego pobiæ chc¹c nieprzyjaciela, Wiernym bezalkoholowe nakaza³eœ mieæ wesela. Dlatego ciê s³awiæ bêdzie ka¿de przysz³e pokolenie Nazwisko Wyszyñski nigdy ju¿ nie pójdzie w zapomnienie. Dziœ b³agamy, Kardynale: tam stoj¹c przed Bo¿ym tronem Wznoœ do Przenajœwiêtszej Trójcy mod³y za Polsk¹ Koronê, Przez wstawiennictwo Najœwiêtszej Maryi, Polski Królowej, Której z oddaniem s³u¿y³eœ przez swoje ¿ycie surowe. Niech Naród Boga wychwala dziêki ¿yciu w wszechtrzeŸwoœci I przez zgodne z Dekalogiem ¿ycie d¹¿y do œwiêtoœci, Abyœmy siê z Tob¹ w Niebie kiedyœ po œmierci spotkali I wspólnie Boga wielbili, i ho³dy Mu oddawali.

, Tyœ sta³ na stra¿y ³adu moralnego. W jedynym Bogu Koœció³ opiera³eœ, Sercu Maryi ufnoœæ sw¹ odda³eœ. Œwiêty Stefanie, apostole wiary, ucz nas mi³oœci silnej i wytrwa³ej, by nasze ¿ycie przez d³onie Maryi by³o spotkaniem z Bogiem Trójjedynym. S³ugo Koœcio³a, Boga Jedynego Tyœ jest prorokiem Narodu naszego. Tysi¹ca jeden jedyny wybrany Zworniku wiary nigdy niezachwianej. Filarze wiary domu ojczystego ucz nas na zawsze ¿ycia pobo¿nego. Wlewaj nadziejê p³yn¹c¹ od Ojca, b¹dŸ umocnieniem naszym a¿ do koñca. My zaœ bêdziemy odt¹d ¿yæ twym s³owem, by mieæ wesela bezalkoholowe, strzec w ³onach matek ¿ycie polskich dziatek i aby dzieci mia³y mamê, tatê.

, Tyœ Ducha Narodu ustrzeg³ w nas i wiarê I przeprowadzi³eœ przez czerwone morze, Moc¹ zawierzenia samej Matce Bo¿ej. Soli Deo, Jedynemu Bogu! Moc i uwielbienie, potêga i chwa³a; Na trudne czasy Prymasa Tysi¹clecia, Ojca i pasterza Opatrznoœæ nam da³a. By³eœ dla nas ojcem, pasterzem, obroñc¹, Prymasem niez³omnym, wiernym a¿ do koñca; Dosyæ z³a mówi³eœ potê¿nym tyranom, U nas Nic nad Boga! Tutaj Bóg jest Panem! Kiedy uwiêzionym by³eœ niewolnikiem, Twój wieczorny Apel by³ Ojczyzny krzykiem; By Koœció³ by³ wolny, rodacy wiernymi, Toœ sam siebie odda³ w niewolê Maryi. Dzieci Bo¿e, teraz uwierzcie mi, proszê, Kocham Polskê wiêcej niŸli w³asne serce; PrzyjdŸ wiêc teraz, Ojcze, stañ po naszej stronie, PrzeprowadŸ przez morze, Naród weŸ w obronê.

. Dla Niego ho³dy, czeœæ i chwa³a. Wiêzienia, smutki i trudy i znoje, Dla Boga ¿ycie poœwiêcaj¹c swoje. O niez³omny Prymasie Tysi¹clecia, Kardynale Stefanie Wyszyñski. Gdy w sercach naszych brakuje znów mi³oœci, Módl siê za nami i prowadŸ do œwiêtoœci. Doœæ ju¿! Non possumus! – wo³a³, Gdy Boga znów obra¿aæ chcieli. Œwiêtoœci broniæ przed bezbo¿nym wrogiem. - Maryjo wszystko sk³adam w rêce Twoje. Polskê zawierzy³ Maryi, By zawsze nami przewodzi³a. Bo Ona nasz¹ drog¹ do wolnoœci, Bo Ona nasz¹ Bram¹ do wiecznoœci. Moja kochana Ojczyzno! Dziœ z Nieba modlê siê za ciebie. Ufajcie Bogu, to z Nim zwyciê¿ycie, Z Maryj¹ siebie i œwiat przemienicie.



, Unici polskiej ziemi, Bronić jedności przez zew krwi W Chrystusie umocnieni. Męczeństwem dali przykład cnót. Tak nam dopomóż Bóg! 2x Jedną ich winą było to, Że nie zdradzili wiary. Wyrwali z serca strachu zło I w duszy lęk ofiary. Kościoła daru strzegli wrót. Tak nam dopomóż Bóg! 2x Boże, coś wiary dał nam klucz, W świadectwie naszych braci, Jako strażników dziś nas ucz Odwagi tej nie stracić. W braterstwie wspólnych naszych dróg Tak nam dopomóż Bóg! 2x

, Witaj święty Stanisławie, Tyś jest u nas w wielkiej sławie: Tyś jest naszym patronem, I sławnym opiekunem. Tyś jest Biskupem w Krakowie, Niech tę prawdę każdy powie, W katedralnym kościele, Nauczasz ludzi wiele. Nauczasz nas na świecie żyć, I jak mamy Bogu służyć, Wychwalać go społecznie, Tu na ziemi i wiecznie. Ty i króla złość strofujesz, I od grzechu go tamujesz, Każesz mu pokutować, I za grzechy żałować. Pokazujesz wieczność błogą, Prowadzisz go świętą drogą, Prowadzisz do wieczności, Do niebieskiej radości. Król się nic nie poprawuje, Na Biskupa się gotuje, Szuka na niego winy, Zabić go bez przyczyny. Wieś Szczytniki zapłaconą, I monetę wyliczoną, Biskupowi odbiera, I pieniądze wydziera. Biskup mówi: że kupiłem, Słusznie wioskę zapłaciłem, I pieniądzem wyliczył, Abym wioskę dziedziczył. Król na to wiary nie chce dać, Naświadectwo każe stawiać, Świadków by powiedzieli, Iże o tem wiedzieli. Szedł Biskup po Piotrowinę, Który się już osuł w glinę, Bo trzy lata w grobie spał, Kiedy na świadectwo wstał. Piotrowino z grobu wychodź, I ze mną na świadectwo pójdź. Niech Król uwierzy tobie, Żem kupil wieś u ciebie. Królu tobie śmiele powiem, Bo jako o tem dobrze wiem, Biskupowim wieś sprzedał, I pieniądzem odebrał. Do grobu go zaprowadził, Piotrowina się położył: On wrócił do klasztoru, I do swojego dworu. Król nie przestaje w uporze, Szuka go po jego dworze, I na zamku w kościele, Gdzie było ludzi wiele. Biskup się przed nim ukrywa, I za miastem tam przebywa, Ażby złość przeminęła, Która śmierci pragnęła. Królci bierze wojska wiele, I znajduje go w kościele; Na Skałce przy mszy świętej, Stanisław Biskup ścięty. Swą ręką ściął go w kościele, Chociaż ludzi było wiele, Nie bojąc się nikogo, I Boga wszechmocnego. Kazał go na pole wywlec, I tam ciało jego rozsiec: Na siedmdziesiąt dwie sztuki, Ciało jego rozsiekli. Nie dałci go z placu zbierać, By ptaki chciały podziubać, Orły go pilnowały, I dziubać go nie dały. Złożono w kupę to ciało, Sztuki palca niedostało, W sadzawce utopionej, I od ryby połknionej. Światłość z nieba przystąpiła, Rybę w wodzie oświeciła, Ażeby ją złapali, I palca z niej dostali. Niosą go exportacyją Księża, ludzie z processyją, I składają go w grobie, Aby tam spoczął sobie. Dzieci w szkołach płaczą, krzyczą, Iże Biskupa nie widzą, Co ich dobrze nauczał, Miłą mową przychęcał. I po ulicach ubodzy, Narzekają bardzo srodze, Że im ręka upadła, Co jałmużnę dawała. I wszyscy obywatele, I tak bardzo ludzi wiele, Żałośnie narzekają, Że Biskupa nie mają. Już się do nieba przenosi, I za nami Boga prosi, Byśmy mieli zbawienie, Tu na ziemi i w niebie. Już w niebie z Bogiem króluje; Za nami tam oręduje, Byśmy zbawieni byli, I z Bogiem królowali.

, patronie krain polskich i morawskich, Ogniem przypiekły, kołem rozciągnięty = Kat nie znał łaski. Straszną poniosłeś śmierć z rąk heretyków Ręce wyrwano, nogi, wiążąc wpęta Lecz nie zdradziłeś, święty spowiedniku = grzechów petanta Jana w świętości wzmacnia wiara żywa, Która zakwitła podczas chrztu w Kościele. I nie tknie jego mowa zła, fałszywa. = Ni bóle w ciele. Ani okrutnej się pochodni lęka, Którą skrwawione ciało jego palą. Boga wciąż usta mężnego człowieka = Wśród ognia chwalą. Już naciągają nędzni członki Jego, Z żył Męczennika krew obficie płynie, Pan Bóg z niebiosów widzi męki tego, = Co wiarą słynie. Duch się Janowy w nieba krańce wzbija, Choć słabnie w mękach, chociaż ręce tlały, Nie opuszcza Go w Chrystusie nadzieja = Choć nogi mdlały. Wnet ciało święte na ziemię upada, Do kresu źycia ziemskiego dobiega, Członkami swymi wcale już nie włada, = Raj się otwiera. Choć kaci tego nie są wcale godni, Choć okrutnicy z czartem się zbratali, Przecież do Boga Jan się za nich modli, = By k`Bóg wracali. Szczera i czysta miłość, jak rubiny, Ślicznie jaśnieje, lśni w koronie Jana, Dla niej ogląda, wielbi z Cherubiny =Niebiosów Pana. W niebie u Boga mieszkasz, Męczenniku. Weselisz się już wiecznie ze Świętymi, Wspieraj nas, mocny nasz Orędowniku, = modlitwy swymi.

, To niebo blaskiem syci Pod Sandomierzem rannym pacierzem Przebyli Wisłę Scyci Tam w trójnawowym kościele nowym Dominikanie biali O tym, że zginą Scytów przyczyną Proroctwo wyczytali Że ich czterdziestu, dziewięciu zresztą Z przeorem ich Sadokiem Łupem tych bestii niebieskiej kwestii Sądzeni są wyrokiem Więc gdy o świcie hulajstwo scycie W klasztor się pcha i wyje Stanęli razem, jednym wyrazem Śpiewając litaniję Pierwszego Scyta wnet zakonnika Najnieostrożniej ścina Krew tryska wkoło, oni wesoło Nucą "Salve Regina" Klasztor się nurza we krwi kałużach Duch jednak nie zna trwogi Bogu śpiewając i wychwalając Idą na niebios progi Skryty pod dachem brat zdjęty strachem Skoro to widzi, rzecze: "Błache me strachy, porzucam dachy!" I rzucił się pod miecze Zlękli się dzicy, a zakonnicy Wzlatują rozśpiewani Skryły ich chmury, patrzą do góry Poganie zasłuchani Śmierć dałaś piękną, Święta Panienko Nad pięknym Sandomierzem W czas określony, jeśli zbawiony Zobaczę ich, w to wierzę

, Pozwoliłaś, aby połączyła się w kielichu Wespół z Najświętszą Krwią Chrystusową Krew pięciu Męczenników. Nunc introibo ad altare Dei qui laetificat iuventutem meam. Nunc introibo ad altare Dei qui laetificat iuventutem meam. Idą, objawiając światłem przepełnione twarze. Idą: Edward, Czesław, Edward, Franciszek, Jarogniew.2 Jak kadzidło na Twoje ołtarze, Twoim płonący ogniem. Zawsze, gdy się wieczna lampka sama dźwiga w górę, Wiem, że jest, że czuwa ze mną od świtu do świtu, Śpiewający swą ministranturę, Chór pięciu Męczenników. Oścień śmierci głosu tego nigdy nie zatłumi, Płynącego poprzez świat z najjaśniejszego szczytu, Kiedy śpiewa swą ministranturę Chór pięciu Męczenników. Taką pieśnią płonie Krzew Wieczyście Gorejący, Aby w sercach Świętej Uczty grzesznych uczestników Trybem tętniła rozkazującym Krew pięciu Męczenników.

, Tyś z wielkiego rodu wzięty! Krzyżem świętym naznaczony, Z lewéj boku Twego strony. Gdy miejsca święte obchodzisz, Zapowietrzonych przywodzisz Do zdrowia samém dotknieniem, Z wielkiem wszystkich podziwieniem. Pozdrowienieć ponawiamy, Zachowaj nas - upraszamy - Od wrzodów, moc nad któremi Wziąłeś słowy anielskiemi.

, Dnia każdego prostujesz drogi złe I cudami jaśniejesz w naszych oczach By nadzieja wstąpiła w życie mdłe O Święta Rito witaj nam Z nami bądź wspieraj nas w każdy czas Orędowniczko ludzkich spraw Serca nasze składamy w ręce Twe Pocieszycielko zasmuconych Wspierasz nas w prośbach naszych wstawiasz się Miłośnico Jezusa cierpiącego Ty nam zawsze pomagasz tulisz nas O Święta Rito my w pokorze Dziś składamy w opiece troski swe Za Twe łaski pragniemy Ci dziękować Sławić Ciebie w noc życia w każde dnie

, któryś strapionym dany ku obronie, Wincenty, gdy niebo wynosi, ziemia z weselem Apostołem głosi. Na wzór Chrystusa grzeszników prowadzisz do Boga, gdy im spowiedź szczerą radzisz z całego życia, by za rozgrzeszeniem, Bogu służyli prawem już sumieniem. Po wsiach, miasteczkach nauczasz prostaka, zarówno z Panem kochasz mizeraka, stajesz się wszystkim wszystko, bez pragnienia innej korzyści, prócz ludzi zbawienia. Jak wielki skutek Twoje prace mają, Polska i cudze kraje to zeznają; Gdy na nauki lud i na kazania bieży, szukając z Bogiem pojednania. Dziatki rodzicom do nóg upadają, one rzewnemi łzami polewają; A nieprzyjaciel poprzestając złości, daruje krzywdy dla boskiej miłości. Ustają gusła i wszeteczne mowy, przeklęctwa, zdrady, przysięgi, obmowy; Kradzione rzeczy, albo też zgubione, bywają wtenczas wiernie powrócone.


i głos wieszczący pokutę, bo dzisiaj oddał swe życie poprzednik Syna Bożego. Spoczęła głowa na misie trzymanej w rękach dziewczyny, co króla tańcem uwiodła, na rozkaz mściwej władczyni. Już więcej łańcuch nie więzi Zwiastuna Odkupiciela, bo jego dusza powraca do Pana, który go posłał Niech Boga w Trójcy Jednego wysławia wszelkie stworzenie, a krew przelana dla Niego, niech wyda plony stokrotne.

Józefa ma za Opiekuna; niechaj siê niczego nie boi, gdy œwiêty Józef przy nim stoi, nie zginie. IdŸcie precz, marnoœci œwiatowe, boœcie mnie zagubiæ gotowe; ju¿ ja mam nad wszystko s³odszego Józefa Opiekuna mego przy sobie. Ust¹pcie, szatañskie najazdy, przyzna to ze mn¹ cz³owiek ka¿dy, ¿e choæby i piek³o powsta³o, ca³e siê na mnie zbuntowa³o, nie zginê. Gdy mi jest Józef ulubiony obroñc¹ od ka¿dej z³ej strony, on ci mnie ze swojej opieki nie puœci, i zgin¹æ na wieki nie mogê. Przeto Ciê upraszam serdecznie, Józefie, bym móg³ ¿yæ bezpiecznie, a w koñcu lekkie mia³ skonanie i grzechów swoich darowanie przy œmierci. Gdy mi zaœ przyjdzie przed Sêdziego stawiæ siê, wielce straszliwego b¹dŸ¿e mi Józefie przy s¹dzie kiedy mnie s¹dziæ Bóg zasi¹dzie, Patronem. Odpêdzaj precz nieprzyjaciela duszy mej, spraw oskar¿yciela; kiedy mnie skar¿yæ, przeœladowaæ bêdzie chcia³, chciej¿e mnie ratowaæ, o Œwiêty. Józefie! Oddal czarta z³ego, a Boga mnie zagniewanego przejednaj, o co Ciê serdecznie upraszam, bym móg³ z Tob¹ wiecznie królowaæ.



, Do was bie­¿e­my w cza­sie z³ej go­dzi­ny, Któ­rych za w³a­snych wspó³­ziom­ków og³asz; Oj­czy­zna na­sza. Po tej­¿e zie­mi z na­mi­œcie cho­dzi­li; Z tych sa­mych Ÿrzó­de³ wodê na­sz¹ pili, Pol­ska was mat­ka mle­kiem swym kar­mi­³a, Rola ¿y­wi­³a. Wspo­mnij­cie, bra­cia, na wa­sze ro­da­ki, Ksi¹­¿ê­ta nie­bios, na li­che ¿e­bra­ki! Do­bre­go Boga b³a­gaj­cie za nami Swe­mi proœ­ba­mi. Je­œli g³ód, woj­na i po­wie­trze sro­gie Na­wie­dziæ ze­chce Kró­le­stwo ubo­gie, Broñ­cie nas, sto­j¹c na kra­ju gra­ni­cy, Œwiê­ci stra¿­ni­cy. Bo¿e! Ta proœ­ba bê­dzie uisz­czo­na, Jako przez Two­ich pry­ja­ció³ czy­nio­na, I za­s³u­ga­mi wiecz­ne­mi wspie­ra­na Chry­stu­sa Pana



Polecamy kolekcję polskich pieśni pobożnych. Czas na śpiewaniu mija mile, jeśli mamy pieśni o gustownej melodii i sensownym tekście. A takie są właśnie prastare polskie pieśni religijne.

Pieśni oddają ducha Narodu i kształtują postawy przyszłych pokoleń. Na przestrzeni stuleci Polacy generalnie poważnie traktowali swą wiarę katolicką. W przeciwieństwie do innych państw, zwłaszcza tych obnoszących się dziś ze swą "europejskością", nie było tu wojen religijnych, nietolerancji religijnej, nie było palenia czarownic, nie było eksterminacji mniejszości narodowych i etnicznych. Polska nie prowadziła w zasadzie wojen ekspansyjnych, a jedynie obronne.

Dla katolika sprawy tego świata mają o tyle znaczenie, o ile służą głównemu jego celowi - zbawieniu duszy. W szczególności nie jest jego ideałem życie dostatnie i wygodne. Psalmista śpiewał: "Od bogactwa i ubóstwa zachowaj mnie Panie, bo we wielkich bogactwie zapomniałbym o Tobie, a we wielkim ubóstwie przekląłbym sam siebie".

Dla każdego katolika głównym celem życia jest osiągnięcie wiecznego zbawienia. Aby osiągnąć zbawienie, należy przestrzegać Bożych nakazów, począwszy od Przykazania Miłości Boga i bliźniego, które jest fundamentem całego Bożego prawa w ogólności, a Dziesięciu Przykazań Bożych w szczególności, nie zapominając o konieczności wypełniania obowiązków stnu. Każdy katolik przyjmując chrzest w przysiędze chrzcielnej wyrzeka się szatana, grzechu oraz wszystkiego, co do grzechu prowadzi.

Tego ducha właśnie oddają polskie pieśni nabożne.