Adwent to czas, kiedy wród codziennego zabiegania podnosimy głowę i patrzymy w przyszłoć, rozglšdajšc się, czy to, co czynimy, służy aby temu, na co czekamy. Wielka pogoń za nie wiadomo czym w obecnych czasach pozwala czasem człowiekowi zapomnieć o fundamentalnym pytaniu? Dokšd się tak spieszysz człowiecze? Nie masz czasu na modlitwę, dla rodziny, nawet nie masz czasu wykonać jakiej porzšdnej roboty. Bez przerwy media podsuwajš coraz to nowe rozrywki, błahostki, które majš być kolejnym celem w życiu. I tak człowiek stopniowo napełnia się kompletnš duchowš pustkš. Pustkš ekologów, którzy bojš się przeludnienia, a nie bojš się przelisienia, przesłonienia, przefoczenia, przebaranienia. Pustkš ekonomistów, którzy proklamujšc wzrost gospodarczy bojš się wzrostu moralnoci Funduszy emerytalnych, które pazerne na składki, bojš się wzrostu liczby emerytów. Kas chorych, które próbujš ustalić próg wieku, od którego nie leczš, pomijajšc milczeniem koniecznoć także ustalenia progu, od którego nie pobierajš składek zdrowotnych. Po co więc budujemy fabryki, domy, mosty, autostrady, produkujemy samochody, leki, ubrania, uprawiamy pola, skoro ludzie na ziemi nie sš nikomu do niczego potrzebni? Czy kto jeszcze na tym wiecie jest normalny?
Człowiek normalny to człowiek przestrzegajšcy norm, czyli Dziesięciu Przykazań. Wszystko to, co w przestrzeganiu Dekalogu mu przeszkadza, musi odrzucić. Alkohol też.
A kiedy trzewo myli, jest w stanie rozejrzeć się wokół siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie, dokšd powinien zmierzać i co powinien robić.
Liczne teorie kosmologiczne majš jeden smutny finał: wiat materialny jest skończony, i albo po okrelonym czasie przestanie istnieć (mierć termiczna), albo zacznie się powtarzać (odwracalne systemy, np. odwracalne automaty komórkowe).A póki co jest deterministyczny, a więc nikt nie ma żadnego wpływu na zdarzenia przyszłe. Dlatego też tylko człowiek, jako byt ponadmaterialny (ma nie tylko ciało, ale i duszę), ma swobodę wpływania na wiat materialny, "zakłócenia" jego determinizmu. Warunkiem tego wpływania jest naturalnie powstanie w jego umyle nowych idei. A te nowe idee, to nie produkt działania mózgu (bo wtedy byłyby deterministyczne, tak jak reszta wiata materialnego), lecz myli pochodzšce od Stwórcy, natchnienia doznawane przez człowieka szczerze modlšcego się do Boga.
A łšcznoć z Bogiem i ze wiatem materialnym jest możliwa - jak pokazuje prozaiczna codziennoć - tylko u trzewego człowieka. Tak więc abstynencja to nie tyle jedna z wielu możliwoci spędzania życia, lecz to podstawowy warunek cywilizacyjnego rozwoju ludzkoci.
To wreszcie warunek, by dostrzec to, czego każe domylać się trzewy rozum, a w pewnoci czego umacnia nas Boże Objawienie: Celem naszej ziemskiej wędrówki jest życie wieczne. Życie wieczne zbawionych w Niebie lub potępionych na wieki w piekle. W naszym ziemskim życiu najważniejszy jest to cel, by dostać się do Nieba. Tak musimy postępować na co dzień, tak wypełniać swe obowišzki stanu, by Bóg nas tam przyjšł. I przypomnieniu sobie tego faktu służy liturgiczny okres Adwentu.
Adwent przypomina nam, że żyjemy w czasach
redniowiecza, czyli między pierwszym a powtórnym przyjciem w chwale
Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Nieraz w naszych działaniach kierujemy się tym "co powiedzš ludzie".
Tymczasem ważniejsze jest, co powie do nas Syn Człowieczy
zasiadajšc na tronie.
A swojš drogš co powiedzš ludzie,
gdy ujrzš nasze życie w pełni, bez tajemnic
i wysłuchajš wyroku Króla na nasz temat?
Czy włanie to mamy na myli mówišc "Co powiedzš ludzie?"
A zatem "wolę Boga wypełniajmy * Trzewi bšdmy i czuwajmy * aby w dzień ów (Sšdu Ostatecznego) wejć do Nieba".
Wersja mobilna (z linkami do melodii) http://weselewesel.lap.pl/broszura/piesvniAdwentowe.php?wersja=MO
Tłumczenia niektórych pieni na angielski lub niemiecki: http://weselewesel.lap.pl/broszura/piesvniAdwentowe.php?tlvumaczenia=TAK
Na większš chwałę Boga w Trójcy więtej Jedynego, Ojca i Syna i Ducha więtego
Zbawcę z niebios, obłoki, wiat przez grzechy nieszczęliwy. Wołał w nocy głębokiej; Gdy wród przekleństwa od Boga Czart panował, mierć i trwoga, A ciężkie przewinienia Zamkły bramy zbawienia.
Ale Ojciec się zlitował nad nędznš ludzi dolš, Syn się chętnie ofiarował, by spełnił wiecznš wolę; zaraz Gabryel zstępuje i Maryi to zwiastuje, iże z Ducha więtego pocznie Syna Bożego.
Panna przeczysta w pokorze wyrokom się poddaje, iszczš się wyroki Boże, Słowo Ciałem się staje. Ach! Ciesz się, Adama plemię, Zbawiciel zejdzie na ziemię; drżyj, piekło, On twe mocy w wiecznej pogršży nocy.
Oto już się głos rozchodzi:
Wstańcie, bracia, upieni!
Zbawienie nasze nadchodzi,
Noc się w jasny dzień mieni.
Precz odtšd dzieła niecnoty,
Wylęgnione wród ciemnoty.
Zbroję wdziejmy trzewoci,
By przez życie ić w wiatłoci.
Alkoholu nie kosztujmy,
Nie jedzmy bez umiaru.
Chuciom ciała nie hołdujmy,
Żyjmy w zgodzie, w pokoju.
Naladować tego mamy,
Którego przyjcia czekamy;
Ta jest powinnoć nasza,
Jak Apostoł ogłasza.
Zbawco wiata, szczerze chcemy
Pełnić te powinnoci.
Złšcz się z nami, niech będziemy
Twemi dziećmi w szczeroci.
Wlej, o Jezu miłociwy
W duszę mš pokój prawdziwy;
Posišd i serce moje,
Wszak jestem dziecię Twoje.
Sprawiedliwego wylejcie chmury
O wstrzymaj, wstrzymaj Twoje zagniewanie
I grzechów [zbrodni] naszych zapomnij już, Panie!
Pusto w Twym miecie, pusto w Syjonie,
Jerozolima w boleci tonie,
runšł dom Twojej więtoci i chwały,
gdzie dla Cię hymny ojców naszych brzmiały.
Niebiosa, rosę spuszczajcie z góry,
Sprawiedliwego wylejcie chmury;
grzech nas oszpecił i w spronej postaci
stoim przed Tobš jakby trędowaci.
Padlimy wszyscy jak lić w jesieni,
zbrodniami jak wichrem rozproszeni,
Ty Twe oblicze zasłonił przed nami
i Ty naszymi złamał nas zbrodniami.
Niebiosa, rosę spuszczajcie z góry,
Sprawiedliwego wylejcie chmury;
o spojrzyj, spojrzyj na lud Twój znękany
i zelij Tego, co ma być zesłany.
Wypuć Baranka, daj niech przybędzie
z głazów pustyni, niech Panem będzie;
na górze córy Syjonu się zjawi
i po łzach tylu z jarzma nas wybawi.
Niebiosa, rosę spuszczajcie z góry,
Sprawiedliwego wylejcie chmury;
pociesz się ludu, pociesz w twej niedoli,
już się przybliża kres Twojej niewoli.
Czemuż się smucisz, bolejesz srodze?
Nie bój się, nie bój, ja wyswobodzę,
Jam jest twym Panem, Ja doli twej Sprawcš,
Ja twoim więtym, Ja Bogiem i Zbawcš.
Niebiosa, rosę spuszczajcie z góry,
Sprawiedliwego wylejcie chmury;
roztwórz się ziemio i z łona twojego
wydaj nam, wydaj już Zbawcę naszego. Amen.
,
Posłan do Panny Maryi, Z Majestatu Trójcy więtej, Tak sprawował poselstwo k'Niej "Zdrowa, Panno, łaski pełna, Pan jest z Tobš, to rzecz pewna".
Panna się wielce zdumiała z poselstwa, które słyszała. Pokorniuchno się skłoniła; jako Panna wstrzemięliwa zasmuciła się z tej mowy, nic nie rzekła Aniołowi.
Ale poseł z wysokoci, napełnion Boskiej mšdroci, rzekł Jej: Nie bój się Maryjo, najszczęliwsza, Panno miła, znalazła łaskę u Pana, oto poczniesz Jego Syna.
Jezus nazwiesz imię Jego, będzie Synem Najwyższego; wielki z strony człowieczeństwa, a niezmierny z strony Bóstwa, wieczny Syn Ojca Wiecznego, Zbawiciel wiata wszystkiego".
Temu Panna uwierzyła, przyzwalajšc tak mówiła: O, Pole Boga wiecznego, gdy to wola Pana mego, toć ja służebnica Jego, stań się według słowa twego".
,
gwiazdę nam nowš wywodzi,
która rozwieca ciemnoci
i odkrywa nasze złoci.
Z różdżki Jesse kwiat zakwita,
który zbawieniem wiat wita;
Pan Bóg zesłał Syna Swego,
przed wieki narodzonego.
Ojcowie tego czekali,
prorocy przepowiadali,
że się Bóg wiatu miał zjawić,
od mierci człeka wybawić.
Którego aby wšż zdradził,
Z rajskich rozkoszy wysadził,
Skusił by z drzewa rajskiego
Skosztował zakazanego.
Przez co był z Raju wygnany,
I na wiecznš mierć skazany;
Lecz Pan użalił się tego,
Mylił o zbawieniu jego.
Wnet Anioł Pannie zwiastował,
o czym Prorok prorokował,
iż miał posłać Syna Swego,
plemienia Dawidowego.
Weselcie się ziemskie strony!
Opuciwszy niebios trony,
Bóg idzie na te niskoci,
z niewymownej swej litoci.
Weselcie się i Anieli,
A bšdcie z tego weseli:
Że się nam Bóg w ciele stawi,
Ten upadek nasz naprawi.
Weselcie się wszyscy więci
i my ludzie smutkiem zdjęci:
idzie na wiat Odkupiciel,
strapionych wszystkich Zbawiciel.
Wesel się stary Adamie,
Wesel się i Abrahamie,
Już wstaje twe pokolenie,
Wszystkich narodów zbawienie.
Wesel się i ty Dawidzie,
Oto Król do ciebie idzie,
Który na tronie twym siędzie,
Na wieki królować będzie.
Weselcie się i dziateczki,
Matki i cne panieneczki;
Oto Panna Syna rodzi,
Niech ta wieć wszystkich zachodzi.
Którš Archanioł pozdrowił,
A te słowa do niej mówił:
Zdrowa bšd pełna wiatłoci,
Porodzisz Syna w czystoci.
Panna gdy to usłyszała,
Pokornie odpowiedziała:
Otom służka Pana mego.
Stań się według słowa twego.
Szczęliweż to ukorzenie,
Które dało nam zbawienie,
Serce Panny zniewoliło,
Boga z nieba wywabiło.
Przez twš pokorę żšdamy,
Niech tej łaski doznawamy,
By nam grzechy nie szkodziły,
Od Boga nas nie dzieliły.
Zjednaj nam u Syna twego.
Zbawiciela wiata tego:
Czystoć, miłoć i pokorę,
Naszę gładzšcš niestworę.
Daj nam pozbyć co jest złego,
Daj dojć dobra najwyższego;
Przez pokorę nas takowš,
Wpraw w społecznoć Jezusowš.
,
posłan był do Panny zrzšdzenia Bożego:
tam w miecie żydowskim Nazaret mieszkała,
a Józefa męża polubnego miała
Imię jej Maryja, od wieków przerzana,
iż porodzić miała Niebieskiego Pana:
który by Swš mocš, moc szatańskš zgładził,
a wybrane boże do nieba wprowadził
Te słowa rzekł Anioł do niej przystšpiwszy
i z weselem onę pierwszy pozdrowiwszy:
łaski bożej pełna i Pan jest przy tobie,
który cię z swej łaski raczył obrać sobie
Ty nad wszystkie insze jest błogosławiona.
Ona tym poselstwem była przestraszona.
Co to sš za słowa, jęła mylić o tym.
Widzšc bojaliwš rzekł jej Anioł potym.
Nie bój się Maryja, łaski dostšpiła
Bogu wszech mocnemu jeste bardzo miła.
poczniesz w swym żywocie i porodzisz Syna,
nie byłać od wieku takowa nowina.
Daj Mu imię Jezus, a ten będzie wielki,
zwać go Synem Bożym będzie naród wszelki.
Da mu Pan Bóg stolec Dawida Ojca jego,
i dom Jakubowy będzie miał króla tego.
Maryja za rzekła po tym Aniołowi
onemu bożemu, wdzięcznemu posłowi
A jakoż to będzie, gdy ja męża nieznam.
Odpowiedział Anioł: Pan Bóg to sprawi sam.
,
Niebieska lilija
Panna Bogu miła
Matko litociwa
Ty jest nasza ucieczka
Najwietsza Maryja
Maryja wielebna,
ukaż drogę pewnš
przykazania Twego
Boga wszechmocnego,
On ci wszystka nadzieja
zbawienia naszego.
Łaski pełna Pańskiej,
czystoci anielskiej,
Panna nad pannami
więta nad więtymi.
O najwiętsza Maryja,
módl się dzi za nami.
Pełna wszech wiatłoci,
wielkiej pokornoci,
bez grzechu poczęła,
Wielkš sławę wzięła,
przez Twoje narodzenie
wzišł wiat pocieszenie.
Pan stworzył Adama,
ojca wszystkich ludzi,
z niego Ewę matkę,
co zgrzeszyli jabłkiem,
ale Ty naprawiła,
czym Ewa zgrzeszyła.
Z Tobš był Duch więty,
Syn Boży poczęty
w Twym żywocie czystym,
Trójcy więtej miłym,
i z Ciebie się narodził
obyczajem dziwnym.
Błogosławiona Ty
nad wszystko stworzenie,
Pan Bóg wszechmogšcy
dał przez Cię zbawienie,
Jezus, Syn Twój, odkupił
wszystko ludzkie plemię.
Ty jest litociwa,
Matko nasza miła,
janiejsza nad słońce
w najwiętszej zasłudze.
W Twojej-ci sš obronie
wszyscy grzeszni ludzie.
Między niewiastami,
czystymi pannami,
Ty sama najczystsza,
Królowo anielska!
Nie była Panu Bogu
żadna nad Cię milsza.
Błogosławion Owoc
żywota Twojego,
Jezus miłociwy,
Syn Boga żywego;
bšdże Jemu czeć, chwała
z dobrodziejstwa Jego.
Twoje zmiłowanie,
Jezu Chryste, Panie,
daj ludowi Twemu
tu dzi zebranemu.
Przez zasługi Matki Twej,
donieć w chwale wiecznej.
Amen wszyscy rzeczmy,
wierni chrzecijanie,
comy się tu zeszli
ku chwale tej Pannie.
Zachowaj nas od złego
Twoimi probami.
,
Z rzeszš więtych k'nam przybędzie,
wiatłoć wielka w dzień ów będzie.
Tylko gotów bšd, człowieku!
Na głos tršb z obłoku
sšdzon będzie sprawiedliwie
ten, co umarł, ten co żywie
i wysłucha słów wyroku
Z Boga prawej ręki
dobrych Niebo jest udziałem
za życie w cnocie wytrwałe
złych - piekielne wieczne męki
Co nam czynić trzeba?
wolę Boga wypełniajmy
Trzewi bšdmy i czuwajmy
aby w dzień ów wejć do Nieba
Czas niech nam wypełnia
praca i modlitwa szczera
na bliniego niech otwiera
serce miłosierdzia pełnia.
,
Wygnani z raju,
wołali z otchłani:
Spućcie niebiosa
deszcz na ziemskie
niwy
I niech z obłoków zstšpi
Sprawiedliwy.
Błškał się człowiek wród okropnéj
nocy,
Bolał, i nikt
go nie wspomógł w niemocy,
Póki nie
przyszła wiekami
żšdana
Z Judzkiéj krainy
Dziewica wybrana.
Ona pokorš i oczy skromnemi
Boga samego cišgnęła
ku ziemi,
Że, którego wiat nie
objšł wielkoci,
Tego
dziewicze zamknęły wnętrznoci.
Kiedy z obłoków Pan do nas
zstępował, wiat, jak
rozległy, człowieka szanował,
Człeka, przed którym napotem
zginano Niebieskie, ziemskie,
piekielne kolano.
Nie naszš jakš zasługš cišgniony,
Miłoć Go sama
wiodła w ziemskie strony; Wzišł
ciało ludzkie, z niém ból,
niedostatki, Zbratał się z nami, był
Synem u Matki.
Dajmyż Mu za to dzięki, ludu
wierny,
Że kochajšc
nas był nam miłosierny;
I wznoszšc
ręce ku niebu jasnemu
piewajmy
chwałę Bogu najwyższemu. Amen.
,
Nie zwlekaj, prosim, Godny Czci.
Zgład grzech, niech nie zasłania nam
dostępu do niebieskich bram.
O Boże, z Niebios deszczem zro
Od grzechow zeschłš ziemię wskro.
O Zbawco, króluj, wstšp na tron,
Pod berło we Jakuba dom
Pociecho wiata, my wród łez
Prosim, niewoli połóż kres.
Ten beznadziei przerwij kršg,
Na padół łez, nasz Zbawco, zstšp.
Tu ludziom grozi wieczny zgon
O, wyrwij nas z czartowskich szpon
Przyjd, jarzmo grzechu z mocš złam
I prowad nas do Niebios bram.
,
Nas umiłował, Syna na wiat posłał,
Którego pismo tak więte wykłada:
Jest z nami Pan Bóg.
Ten się narodził z Maryjej dziewice,
Dla ciebie cierpiał, o grzeszny człowiecze.
Krew swoję wylał, że nas umiłował
I z Ojcem zjednał.
Przewyciężył nam swojš gorzkš mierciš
Grzech, djabła, piekło i k temu mierć wiecznš.
To wszystko też my, wierzšc słowu jego,
Przewyciężymy.
Dlatego wszyscy w duchu się weselmy,
A wiernym sercem z anjoły piewajmy:
Chwała bšd Bogu w Trójcy jedynemu
Na wysokoci.
,
Czeć i chwałę Panu dajmy,
Nabożnie k'Niemu wołajmy.
Mocny Boże z wysokoci,
Ty wiatłem swej wszechmocnoci
Rozpęd piekielne ciemnoci.
Jużci ona noc minęła,
Co wszystek wiat ucisnęła,
A poczštek z grzechu wzięła.
Na to Boży Syn jedyny,
By ciemnoci zniósł i winy,
W żywot wstšpił więtej Panny.
Temu Bóg dał w nas opiekę,
By czartowskš zniósł z nas rękę
I piekielnš odjšł mękę.
Ten łaskawie nas przyjmuje,
Z wiecznych ciemnoci wyjmuje,
wiatłoć zbawiennš gotuje.
Tylko nam ta noc zostanie,
Co jest na odpoczywanie,
A odnawia pracowanie.
Lecz i prace i wsze sprawy
Da szczęliwie Bóg łaskawy
Byle Bogu był człek prawy.
Boże, prawdziwa wiatłoci
Ty wieć nasze ciemnoci
Wiodšc do swojej jasnoci.
Daj nam szczęliwe powstanie
Twojej łaski pożegnanie
A dobroci wysławienie.
Boże wiecznej wszechmocnoci
Broń od złoci i przykroci
Nagłej wiecznej miertelnoci.
Ty, który jest dobrotliwy
Odmień swój gniew sprawiedliwy
A racz nam być miłociwy.
Amen, amen, raczysz to dać
Bymy się tam mogli ostać
Na wieki z Tobš królować.
,
i grzechów naszych lekarko!
Ty wiata Paniš,
jeste i Księżnš,
Anielskš jeste Królowš.
Ty Paniš wiata nazwana
naprzeciw strzałom szatana,
niezwyciężonš,
naszš obronš.
Prosim Cię, bšd za naszš stronš.
Zastaw nas tarczš zbawienia
mocš Twojego imienia,
uszykuj nas grzesznych
w miejscach bezpiecznych,
pogrom nieprzyjaciół wiecznych.
Zowiesz się nieba Królowš,
bšd nam obronš gotowš,
wyniszcz z serc zdrady,
grzechowe wady,
natchnij w nie pobożne rady.
Dodaj nam łaski i mocy
przeciw czartowskiej przemocy,
we nas pod swoję
więtš obronę,
oddal Boski gniew na stronę.
O ulubiona od Boga,
Ty racz nam być prosta droga,
gdzie żywot cały
jest doskonały,
wprowad nas do wiecznej chwały.
O wiatłoci Apostołów,
męczenników i wyznawców,
w godzinę mierci
wstaw się za nami,
do Ciebie się uciekamy.
Matkš różańca więtego
Pani Królestwa Polskiego Ty paniš w Niebie,
prosiemyż Ciebie
Ratuj nas w każdej potrzebie
Niech bez czasu nie giniemy twej się łasce oddajemy
Ratuj rycerstwo,
daj nam zwycięstwo
przez Twoje więte panieństwo
Boć ty Panno wiele możesz
kto się prosi dopomożesz
Dopomóż i mnie,
daj zdrowie i mnie
po mierci daj duszne zbawienie
Z tobš wieczne królowanie prosimy ciebie o Pani
Daj zgodę panom,
królom hetmanom i nam wiernym chrzecijanom
Za dobrš cię paniš mamy na dobry ci dzień piewamy Przyjmże to mile,
z serca życzliwe
i głosy nasze płaczliwe.
O Panienko nad pannami,
Ty się racz modlić za nami
do Syna swego
najmilejszego,
Jezusa, Pana naszego. Amen.
,
Wszystko urzšdzasz, zewszšd cel dobywasz;
Przyjd nas nauczyć drogi roztropnoci,
Wieczna Mšdroci.
O Adonai! Wodzu Izraela,
Co go wybawił z ršk nieprzyjaciela
Przybšd upadłym pod ciężkim brzemieniem,
Z silnym ramieniem.
Korzeniu Jesse! Ty choršgwiš ludów,
Zamilknš króle na widok Twych cudów:
Przybšd i pospiesz, użal się złej doli,
Wybaw z niewoli.
Kluczu Dawidów! Izraela Boże,
Co Ty otworzysz, nikt zamknšć nie może;
Przybšd, a wywied mocš Twej prawicy
Więniów z ciemnicy!
O Wschodzie ranny! wiatło wiekuiste,
Sprawiedliwoci Słońce promieniste
Przybšd i owieć w ciemnociach siedzšce
Nędznych tysišce.
Królu narodów! Ty ich upragnieniem,
Ty jest węgielnym jednoci kamieniem,
Przybšd, niech człowiek przez Ciebie stworzony,
Będzie zbawiony!
Emanuelu! Królu! Prawodawco,
Oczekiwanie narodów i Zbawco;
Przybšd i nasze wysłuchaj wołanie,
Boże nasz Panie.
,
Matko Boga najwyższego,
Panienko, bšd pozdrowiona,
Furto rajska otworzona.
Od Anioła pozdrowiona,
Gdy poczęła w sobie Pana;
Imię matki naszej, Ewy,
Odmieniaj ku pokojowi.
Rozwišż zwišzki zadłużonym,
Przynie wiatło zalepionym,
Odmień, co złe z naszej strony,
Nie wypuszczaj nas z obrony.
Iże Matkš, niech poznamy!
Gdy się więc modlisz za nami,
Niechaj Cię Syn Twój wysłucha,
Ku nam grzesznym skłoni ucha.
królujšcy z wieka,
Raczył na swój więty kształt stworzyć człowieka,
Nad wszytko stworzenie bardzo spaniałego,
Aby znał i chwalił Pana Boga swego.
A wnet mu diabeł zajrzał takiej szczeliwoci,
Zwiódł go nielachetnik z swej wielkiej chytroci,
Iż nad wolš Pana, Stworzyciela swego,
Nędzny owoc z drzewa jadł zakazanego.
Wszak Pan lutociwy jego nie przebaczył,
Ale go z łaski swej sam pocieszyć raczył,
Obiecał nasienie niewiecie darować,
Co miało wszytkę moc djabelskš popsować.
Że się z ich potomstwa ma dziecię narodzić,
Co ma czarta złego mocš swš pochodzić,
mierć wiecznš, wiat, piekło jak możny Pan skrócić,
A nam wieczny żywot stracony przywrócić.
Otóż się narodził Krystus obiecany,
Syn Boga żywego, Pan nad wszemi pany,
Ono wieczne słowo nam się ciałem zstało,
Aby Ojcu za nas dosyć udziałało.
O niezmierzonyże, Boże, w swej miłoci,
Iże tak przebaczył naszych wszetecznoci,
Bo dla przyrodzenia naszego krewkiego
Dałe na wiat Syna swego namilszego.
Przeto, miły Ojcze, my dziateczki twoje
Wołamy do ciebie w te-to niepokoje,
Raczże nas wysłuchać przez Synaczka swego,
Wszake nam obiecał wszytko dać dla niego.
A po tym żebymy też wszyscy społecznie
W niebieskiej radoci królowali wiecznie
Z tobš, wiecznym Bogiem, i z Krystusem Panem,
Także z Duchem więtym. Daj to, Boże. Amen.
Z tobš, wiecznym Bogiem, i z Krystusem Panem,
Także z Duchem więtym. Daj to, Boże. Amen.
,
ciche błaganie, ku niebu le.
Twojego przyjcia, czeka wiat cały.
Sercem goršcym przyzywa Cię.
Spójrz, tęskniony na tej ziemi,
przyjd, o Jezu, pociesz nas!
Szczerze kochać Cię będziemy.
Przyjd, o Jezu, bo już czas.
Usłysz Maryjo głos Twoich dzieci,
Ty naszš Matkš na każdy dzień.
O daj nam Słońce, które rozwieci,
grzechu i błędu straszliwy cień.
Spójrz, tęskniony na tej ziemi,
daj nam Zbawcę, Dziecię Twe.
My dla Niego żyć pragniemy,
Jemu damy serca swe.
,
i wywyższona przez Pana.
On wielkie rzeczy w Tobie dokonał.
Niepokalana.
Ty, która Słowo z wiarš przyjęła,
by w Tobie Ciałem się stało.
Zrodziła wiatu Jutrzenkę Nowš,
Przedwiecznš wiatłoć.
Bšd nam obronš Bogarodzico,
gdy się błškamy w ciemnoci.
Do wiatła wiary prowad na nowo,
drogš więtoci.
,
Użalił się Pan stworzenia swego,
Zesłał na wiat Archanioła cnego.
Id do Panny Imię jej Maryja,
Spraw poselstwo: Zdrowa łaski pełna,
Pan jest z tobš, nie bšdże troskliwa.
Panna na ten czas Psałterz czytała,
Gdy pozdrowienie to usłyszała,
Na słowa się Anielskie zdumiała.
Archanioł widzšc Pannę troskliwš,
Jšł jš cieszyć mowš łagodliwš:
Panno nie lękaj się, Pan jest z tobš.
Nalazła łaskę u Pana swego,
Ty się masz stać Matkš Syna jego,
Ta jest wola Boga wszechmocnego.
A będzie mu dane Imię Jezus,
Ten będzie zbawicielem wszystkich dusz,
Raczysz miła Panno przyzwolić już.
Panna aczkolwiek była troskliwa,
Ale widzšc że to wola Boża,
Rzekła: Pańska służebnicamci ja.
Aczem ja wielce pragnęła tego,
Bym mogła być sługš Matki jego,
Stańże mi się według słowa twego.
Jak prędko te słowa wymówiła,
Wnet Pana w żywocie swym poczęła,
A tam Bogu czeć i chwałę dała.
O Panno gdyże takowej mocy,
Wołamy ktobie we dnie i w nocy,
Raczysz nam być grzesznym na pomocy.
Bymy Panno przez twe przyczynienie,
Mieli tu swych grzechów odpuszczenie,
A potem wiekuiste zbawienie.
,
że nam dał Syna Swojego,
Najmilsze nasze kochanie,
grzesznym na poratowanie.
Jegoż Matkę czcić nam trzeba,
zdrowa Panno, Pani nieba,
Szczęliwa Panno nad inne,
Twoja czeć po wiecie słynie.
Onać miła wieć nastała,
gdy Anioła wysłuchała;
Za Matkę Bogu zmówiona,
o godnoć niewysłowiona.
Toż Elżbiecie Bóg objawił,
przeto mówi: któż mi sprawił,
Że Ty mnie Bogarodzica
nawiedzasz, jam służebnica.
O Maryjo, o Królewno!
Z Tobš nikt nie stanie równo,
Przy tronie Boskim z probami,
Ty się zawsze módl za nami.
Aby dobroć Syna Twego
zjednała u Ojca Jego,
Bymy w niebo się dostali,
wiecznej radoci doznali.
,
Gwiazdo Morska do nieba cieżko najprociejsza!
Ty jest przechodniš bramš do raju wiecznego.
Ty jedynš nadziejš człowieka grzesznego.
Racz podwignšć, prosimy, lud upadajšcy
w grzechach swych uwikłany, powstać z nich pragnšcy.
Ty cudownie zrodziła wiatu Zbawiciela,
Ty sama wykarmiła Twego Stworzyciela.
Panno przedtem i potem, z wiata podziwieniem,
uczczona Gabryjela wdzięcznym pozdrowieniem.
Racz się wstawić, o Panno, za nami grzesznymi,
ratuj nas, opiekuj się sługami Twoimi.
,
chwalšc Boga swego,
A w sercach ponawiajmy, więty adwent Jego.
W Raju przyobiecany Ojcu Adamowi
I często powtarzany wiernych narodowi.
Bóg się z szczerej miłoci zmiłował nad nami,
Widzšc nas z wysokoci być w piekle więniami.
Przez Adama pierwszego mierć i potępienie,
Przez Adama wtórego żywot i zbawienie.
Co Bóg w tajnej Swej radzie postanowić raczył,
To zicił, gdy sposobny czas tego obaczył,
Do Maryi wysławszy Archanioła Swego,
A jemu urzšd dawszy poselstwa wdzięcznego.
Chwalmy Boga serdecznie, wesoło piewajšc,
Jego chwalmy społecznie, sobie pomagajšc,
Chwalmy Go za dar drogi, Syna Zesłanego,
Wielki nasz Bóg, nad Bogi, wielkie Imię Jego.
,
Potrzebował pilnie tego,
By upadek Bóg naprawił.
Człowieka grzesznego zbawił.
Pan Bóg w Trójcy więtej radził,
By wiat zbawił, grzechy zgładził,
Przez wcielenie Syna Swego,
Sprawš Ducha Najwiętszego.
Panna od wieku przejrzana,
Archaniołem obesłana,
Żeby na to przyzwoliła,
Matkš Najwyższego była.
Mówišc: "Zdrowa bšd Maryja,
Łaski pełna, żadna inna,
Pan jest z Tobš od stworzenia,
Nie lękaj się pozdrowienia".
"Oto poczniesz Najwyższego,
Syna Boga Wszechmocnego,
I porodzisz Boskš mocš,
Ducha więtego pomocš".
O czem sprawnie wysłuchawszy,
Rzekła Posłowi powstawszy:
"Służebnicam Pana mego,
Stań się według słowa Twego".
Przy tej tak wdzięcznej nowinie,
Któršć Anioł prawi ninie,
Pełna łaski Panno, prosim,
Łaskę Pańskš niech odnosim.
W Tobie jest obfitoć wszelka,
A w nas jej potrzeba wielka;
Maryja morzem łask słynšć,
Dozwól łaskom na nas spłynšć.
,
Lecz mocarza Swego, cnego Archanioła,
Miłonik narodu.
Niechaj le mocnego posła w naszej sprawie,
Aby przyrodzeniu uczynił bezprawie
Z Panieńskiego płodu.
Bo naturš władnie zrodzony Król chwały,
Króluje, panuje i wszystkie zakały
Ze wiata precz znosi.
Pysznych karki łamie, hardych myli tłoczy,
Żaden mocarz mocy jego nieuskoczy,
Wszech siły przenosi
Niechże precz wyrzuci księcia wiata tego,
Matkę uczestniczkš niech czyni wszystkiego
Państwa Ojcowskiego.
Wychod, Pole z temi posłany darami,
Odkryj, co staremi tajono pismami,
Mocš Posła cnego.
Przystępuj, a zwiastuj, mów: Bšd pozdrowiona,
Mów, że łaski pełna: że z Bogiem złšczona,
Mów, niech się nie boi.
Panno przyjmij ten skarb Boży, powierzony,
W którym czysty zamysł twój będzie spełniony,
I lub się ostoi.
Wysłuchała Panna posła i przyjęła,
Uwierzyła słowu i Syna poczęła,
Ale przedziwnego.
I Radcę i Rzšdcę narodu ludzkiego,
Boga, Wszechmocnego, Ojca wieku wszego,
W słowie gruntownego.
Ten nam niech dać raczy grzechów odpuszczenie,
Winy niech z nas zniesie, a niech da zbawienie,
Na Wysokiem niebie.
Racz błagać za nami Panno, Syna Swego,
Niech da do Ojczyzny przyjć z wygnania tego,
Przez ten Owoc z Ciebie.
,
Wieczne wiatło nas wierzšcych,
Zbawicielu wszystkich ludzi,
Niech Cię głos pokornych wzbudzi.
Ty żałujšc wiata wszego,
miertelnie zachorzałego,
Przyniosłe lekarstwo drogie,
Leczyć grzesznym rany srogie.
Już się miał wiat ku zmrokowi,
Gdy rówien Oblubieńcowi,
Wyszedł, jako zdrój z krynicy,
Z Matki, Przeczystej Dziewicy.
Prosim, Panie litociwy,
Przyszły Sędzio sprawiedliwy,
Broń nas, dokšd czas jest tego,
Od szatana zdradliwego.
Chwała Ojcu Przedwiecznemu
I Synowi Mu równemu,
I z Duchem więtym społecznie,
Niechaj nie ustanie wiecznie.
,
Jezu, Dziecię panieńskie,
Niech się wszystek wiat dziwuje,
Bo rzecz nowš Pan gotuje.
Nie z krwi, ni z ciała męskiego,
Ale z Ducha więtego
Bóg się raczył w ciele stawić,
Matkę Dziewicš zostawić.
Panna Syna porodziła,
Panieństwa nie straciła,
Pełna cnót, bo w niéj Pan chwały,
Miał Majestat okazały.
Płód żywota Panieńskiego,
Syn Boga najwyższego,
Prawdziwy Bóg, człowiek prawy,
Podjšł się straconéj sprawy.
Przyszedł od Ojca wiecznego
I za odszedł do Niego,
Gdzie nas zabierze do Siebie,
Siadłszy po prawicy w niebie.
Jezu, równy Ojcu Swemu,
Pomóż ludowi Twemu,
Niech łaska i Twa moc wieczna
Wszystkim będzie pożyteczna.
Twój żłób niech nam wieci janie,
Niech Twa chwała nie ganie,
Daj wzrost w wierze, daj w godnoci
Wnijć do niebieskich radoci.
Chwała Ojcu najwyższemu,
Czeć Synowi wiecznemu,
Chwała Duchowi więtemu,
Bogu w Trójcy jedynemu. Amen.
,
Odkupicielu prawdziwy,
Wysłuchaj nasz głos płaczliwy.
Który jest na wysokoci,
Schyl nieba, użycz litoci,
Spuć się w nasze głębokoci.
O niebieskie góry srogie,
Spućcie rosę na ubogie,
Dajcie nam zbawienie drogie.
Nie trzymajcie Przejrzanego
Chmury, swoim dżdżem naszego
Przyniecie Sprawiedliwego.
Przyjd co rychlej, Miłosierny!
O Boże, człowiek mizerny
Ciebie czeka, Tobie wierny.
Obejd się z nami łaskawie,
Zmiłuj się w tak nagłej sprawie,
Racz przyjć ku swej wiecznej sławie.
Odmień, Panie, Twój gniew srogi,
Odmień, niech człowiek ubogi
Nawiedzi Twe więte progi.
Usłysz płacz stworzenia swego,
Daj doczekać wesołego
Narodzenia Syna Twego.
Amen zakrzykniem wdzięcznymi
Głosy, by nas Bóg z więtymi
Złšczył chóry anielskimi.
, Panno nad wymowę
Uprzejmym słowem czeć Gabrielowę
Która w te słowa była uraczona
Bšd pozdrowiona
U Ciebie jednej niebieskie sš dary
Którymi Cię Bóg obdarzył bez miary
Ty napełniona łaskš porzšdanš
Od Boga danš.
Pan z Tobš Ciebie przed czasy wiecznemi
Przeznaczył sobie przybytkiem na ziemi
Stšd Cię do nieba przeniósł nad obłoki:
Na tron wysoki.
Nad inne Panny, które zachowały
Swe Bogu luby, masz przywilej cały:
Z białych głów żadna bez wady wszelakiej
Czci nie ma takiej.
Dlatego słusznie Ciebie wychwalamy,
I Twej od Syna pomocy żšdamy
By nam odpucił z Twej więtej zasługi
Bóg nasze długi.
,
Równajmy cieżki naszego życia,
By Pan nas zastał przygotowanych
Na Jego przyjcie.
Niech się obniżš wyniosłe szczyty,
Niech się doliny podniosš w górę,
A wszelka droga podšża prosto
Do swego celu.
Bo już się zbliża Zbawiciel wiata
Przynoszšc wiatło zbłškanym w mroku,
I każdy człowiek zobaczy Słowo
Wcielone dla nas.
A kiedy wróci na końcu czasów,
By sšdzić ludzi za ich uczynki,
Niech Jego łaska i miłosierdzie
Przeważš winę.
Wielbimy Ciebie, Odkupicielu,
I Twego Ojca z płomiennym Duchem:
Niech będzie chwała przez całš wiecznoć
Najwiętszej Trójcy. Amen.
,
,
Wasz Zbawiciel nadchodzi
Wnet Nazarejczyk narodzi się
Aby wiat oswobodzić
Od propinacji wyzwoli lud
Wolno będzie żyć trzewo
Radoci będziemy mieli w bród
Pracujšc, modlšc się rzewo.
,
,
O Chrycie nie zapominajcie
Z wieży słychać strażników głos
Nikt nie wie, kiedy ta godzina,
Wieczorem, czy gdy dnieć zaczyna,
naznaczy wszystkich ludzi los.
Więc wzorem tych mšdrych panien
z lampami niech nas zastanie
Oblubieniec!
By na weselu Pańskim być,
trzeba nam po Bożemu żyć.
Po dniach ucisku dla Kocioła
z weselem wierni będš wołać.
Ku Panu swemu będš biec,
który w potędze swej i chwale
z anioły zstšpi okazale,
by wroga mieczem prawdy siec.
Więc wzorem tych mšdrych panien
z lampami niech nas zastanie
Oblubieniec!
By na weselu Pańskim być,
trzeba nam po Bożemu żyć.
Z ludmi anioły zapiewajš,
na harfach i cytrach zagrajš.
Pień chwały brzmieć będzie jak dzwon.
Złoto, perły, drogie kamienie
ozdobiš koronę, odzienie
gdy Chrystus Pan wstšpi na tron
Więc wzorem tych mšdrych panien
z lampami niech nas zastanie
Oblubieniec!
By na weselu Pańskim być,
trzeba nam po Bożemu żyć.
Ty można jak inna żadna,
bo poczniesz Króla nad króle,
a nazwš Go Emanuel.
Nie trwóż się Maryjo-Lilijo,
Dziecištko więte powijesz,
Siankiem Mu żłobek wycielesz,
Nim błynie gwiazda w Betlejem.
Radować wszyscy się będš,
Muzykš chwalić, kolędš.
Bić będš niskie pokłony,
Przed Twoim Jednorodzonym.
Nadzieje ludów spełnione,
bo ciałem się stanie Słowo.
Niech będzie błogosławiony,
Żywota Twojego owoc.
Uwagi redakcyjne:
Z powszechnie znanych przyczyn przez prawie trzy pokolenia
dostęp pieni religijnej do słowa drukowanego był nader ograniczony.
Dlatego zarówno pieni stare jak i nowe
trwały głównie w tradycji ustnej i pamięci zbiorowej.
Tak powstawały wersje i warianty tekstów, wyrażajšce zasadniczo te same
treci, ale często jakże odmiennymi słowami.
Krytyczna edycja tej spucizny czy opracowanie
ujednoliconych wersji np. dla użytku liturgicznego
to niewštpliwie ciekawe zadanie naukowo-badawcze.
Redaktor niniejszej strony nie omieliłby się podjšć takiego wyzwania.
Jedyne, o co pozwolił sobie zabiegać, to utrwalenie możliwie szerokiej palety
myli zwišzanych z tematykš okresu liturgicznego Adwentu,
w nadziei,
iż przyczyni się do podtrzymania tradycji domowego piewu pięknych pieni religijnych,
choć i tu z pokorš przyznaje się do swych ograniczeń.
Na większą chwałę Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Ojca i Syna i Ducha Świętego
Polecamy kolekcję polskich kolęd.
Kolędy polskie są niezwykłe nie tylko z uwagi na oryginalne melodie, ale na ich głęboką treść teologiczną. "Ludowa wiara" - wbrew głoszonym przez pogan błędnym twierdzeniom - nie jest prymitywna,
Kolędy przypominają nam historyczne wydarzenie
,
,
, gdy "Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami".
Świat był dla ludzi nieprzyjazny wtedy, jest i teraz. Lecz
jak wtedy ludzie dostrzegli powód do radości,
tak i teraz niech dla nas będzie
"Z narodzenia Pana dzień dziś wesoły",
niech "radość ludziom wszędzie słynie",
bo "Chrystus się rodzi, nas oswobodzi",
bo "to ten Jezus z nieba dany weźmie nas między niebiany,
tylko Go z całego serca miłujmy.
Pomyślmy tylko, ile się na tym świecie zmieniło na lepsze dzięki prawdziwemu (katolickiemu) chrześcijaństwu.
Pomyślmy, o ile spokojniej możemy patrzeć na nieprzyjazne zabiegi naszych wrogów, gdy ufamy nadziei, jaką pokładamy w prawdziwym Bogu. Choć często naszymi ludzkimi siłami nie jesteśmy w stanie im się przeciwstawić, to jednak w krytycznych sytuacjach możemy z łatwością dostrzec palec Boży, karzący szczególnie zatwardziałych grzeszników i wyzwalający z opresji ludzi sprawiedliwych..
Słuchając i śpiewając kolędy zagłębmy się w kontemplację naszej świętej wiary katolickiej. Oto ludzie szamotają się poszukując formuł na wyeliminowanie wyrażenia Boże Narodzenie , stosują dziwolągi w rodzaju najlepsze życzenia z okazji zmiany pór roku (ciekawe dlaczego nie ślą kartek także wiosną, latem i na jesieni). Z czym oni walczą? Walczą z prawdą. Chrystus rzekł do Piłata: Ja na to przyszedłem na świat, by dać świadectwo prawdzie . A co na to rzekł poganin Piłat? A co to jest prawda? .
Tak. Wiara katolicka charakteryzuje się tym, że jej wyznawcy w przeciwieństwie do innych religii poszukują prawdy. I prawdę głoszą.
Narodzenie, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa to prawdy historyczne, bardziej udokumentowane niż nawet wiele wydarzeń z czasów najnowszych, np. z drugiej wojny światowej, gdzie po dziś dzień trwa kłótnia między historykami, naocznymi świadkami i znaleziskami archeologicznymi. Chrystus się narodził, został ukrzyżowany, umarł i zmartwychwstał, to nie podlega żadnej wątpliwości. Stosunek za lub przeciw wierze katolickiej nie jest więc debatą na temat wiarygodności słów Pisma Świętego na temat Pana Jezusa, lecz kwestią osobistej postawy: człowieka światłego, który wymagania Boże akceptuje, oraz ciemnego, który ani prawdy objawionej ani empirycznej uznać nie chce.
Dziecko, które w szkole potrafi poprawnie odpowiedzieć na wszystkie pytania, zwykliśmy nazywać mądrym. Zaś to, które nic nie umie, głupim. Bądźmy konsekwentni. Wiara katolicka poprawnie odpowiada na wszystkie dręczące człowieka pytania egzystencjalne. Nazwijmy ją uczciwie mądrą wiarą. Wiary odpowiadające błędnie (a więc niezgodnie ze stanem faktycznym) nazwijmy uczciwie wiarami głupimi. Oczywiście tak jak w szkole, tak i w życiu religijnym istnieje pewne spektrum stanów pośrednich, zajmowanych przez różne religie. Im bliższe są one wierze katolickiej, tym są mądrzejsze.
Wiara katolicka, oparta na prawdzie i inspirująca do zgłębiania prawdy, jest jedynym gwarantem postępu cywilizacyjnego ludzkości. Poganie od dawna zatracili poczucie potrzeby poznania prawdy w naukach społecznych, medycznych i ekonomicznych, a ostatnio także odrzucają poszukiwanie prawdy w naukach ścisłych, w tym technicznych. Stanęli więc na równi pochyłej, która doprowadzi ich do kolejnego upadku cywilizacyjnego, i to w ciągu kilkudziesięciu lat. Dlatego też obowiązkiem katolika, zwłaszcza młodego pokolenia, wobec ludzkości jest zdobywanie wiedzy i umiejętności, aby być przygotowanym do wyprowadzenia świata z zapaści, do której nieuchronnie zmierza.
Świętowanie Bożego Narodzenia to także powód do refleksji nad pracą i wypoczynkiem.
Katolikowi nie przystoi postawa hedonistyczna, używania tego świata i spychania wykonywania potrzebnych prac na innych. Św. Paweł Apostoł pisze
: Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą (homoseksualiści), ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego.
Dla katolika sumienna praca -- zawodowa i domowa -- ma szczególne
znaczenie.
Bóg polecił człowiekowi pracować już w ogrodzie Eden, w raju,
. Praca jest więc dla człowieka źródłem szczęścia.
Po upadku człowieka ponowił ten nakaz
.
O wadze pracy niech też świadczy to, że Bóg ostro potępia odpowiedzialnych
za bezrobocie
.
Syn Boży, Jezus Chrystus tego nakazu nie odwołuje.
Przed uczynieniem cudów poleca człowiekowi spełnić choćby drobną czynność
(napełnić stągwie wodą, zarzucić sieci).
W wielu przypowieściach odwoływał się do pracy ludzkiej
,
,
.
Potępia leniwe sługi, pijące pod nieobecność pana.
Każe sumienne wykorzystywać z pożytkiem swe talenty
.
Święty Apostoł Paweł pisze, że kto nie chce pracować, nie powinien jeść
.
.
Człowiek nie jest jednak w stanie sam zapewnić sobie utrzymania, choćby zawsze starał się pracować na miarę swych możliwości. Ani małe dziecko, ani starzec, chory ani ludzie w innych sytuacjach przymusowego zaniechania pracy nie mogą sami się utrzymać. Dlatego Bóg dał też człowiekowi inne, uzupełniające prawa: prawa więzi rodzinnych: Czcij ojca swego i matkę swoją, aby ci się dobrze powodziło, abyś długo żył na ziemi . Prawo więzi rodzinnej rozciąga się na naród, na cały ludzki ród. Dlatego święta Bożego Narodzenia to także święta rodzinne. To Chrystus Zbawiciel oświecił całą ludzkość, by na fundamencie rodziny budować swoją przyszłość. Rodząc się w stajni nie bazował na zgromadzonym kapitale, na akcjach i obligacjach, lokatach bankowych, lecz na niezmierzonym potencjale miłości rodzicielskiej.
Nie można zapominać, że Bóg nakazał także odpoczywać, święcić dzień Święty. Sześć dni będziesz pracować, ale dnia siódmego w niedzielę dasz odpoczynek sobie, twemu wołowi, twej żonie, niewolnikowi, pracownikowi.
Dziś panami gospodarki są ludzie nie respektujący Dekalogu. Ich pracownicy pod groźbą wyrzucenia z pracy muszą pracować w niedziele i święta. Miejmy my katolicy dla nich litość i nie chodźmy do sklepów w dni poświęcone Bogu. Jeśli tym biednym ludziom nie jest dane odpocząć w domu, to niech mimo to zgodnie z Bożym nakazem odpoczywają - w swym miejscu pracy.
Zwłaszcza w Boże Narodzenie.
Pamiętajmy więc, że święta Bożego Narodzenia wyznaczają granicę między ciemnościami świata pogańskiego a promienną światłością katolickiej wiary. Są zarazem drogowskazem na przyszłość dla całej ludzkości:
Tak jak podpowiada serce, my Ci Jezy damy, modły, pracę, abstynencję, znak, że Cię kochamy całym naszym sercem, całym naszym umysłem, wszystkim, co czynimy.
, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony.
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice Nieskończony.
Wzgardzony, okryty chwałš,
miertelny Król nad wiekami;
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.
Cóż masz, niebo, nad ziemiany? Bóg porzucił szczęcie twoje, wszedł między lud ukochany, dzielšc z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało, żemy byli winni sami; A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.
W nędznej szopie urodzony,
Żłób Mu za kolebkę dano.
Cóż jest, czym był otoczony?
Bydło, pasterze i siano.
Ubodzy, was to spotkało,
Witać Go przed bogaczami;
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.
Potem i króle widziani cisnš się między prostotš,
niosšc dary Panu w dani;
mirrę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmieszało
z wieniaczymi ofiarami.
A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.
Podnie rękę, Boże Dziecię!
Błogosław Ojczyznę miłš.
W dobrych radach, w dobrym bycie,
Wspieraj Jej siłę Swš siłš,
Dom nasz i majętnoć całš
i wszystkie wioski z miastami!
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.
,
więta noc
pokój niesie ludziom wszem,
a u żłóbka Matka więta
czuwa cała umiechnięta,
nad Dziecištka snem,
nad Dziecištka snem.
Cicha noc, więta noc.
Pastuszkowie od swych trzód
biegnš wielce zadziwieni
za anielskim głosem pieni,
gdzie się spełnił cud,
gdzie się spełnił cud.
Cicha noc, więta noc.
Narodzony Boży Syn,
Pan wielkiego majestatu
niesie dzi całemu wiatu
odkupienie win,
odkupienie win.
Cicha noc, więta noc.
Jakiż w tobie dzisiaj cud.
W Betlejem Dziecina więta
wznosi w górę swe ršczęta,
błogosławi lud,
błogosławi lud.
Cicha noc, więta noc.
Przez małżeństwo na wiat Bóg
przyszedł jako maleńka dziecina,
więtš by była każda rodzina,
twierdzš za każdy próg,
twierdzš domu próg.
moja perełko,
Lulaj ulubione me piecidełko
Lulajże Jezuniu, lulajże lulaj!
A Ty Go, matulu, z płaczu utulaj
Zamknijże znużone płaczem powieczki,
Utulże zemdlone łkaniem usteczki.
Lulajże, przyjemna oczom gwiazdeczko,
Lulaj, najliczniejsze wiata słoneczko.
Lulajże, piękniuchny mój Aniołeczku, Lulajże, wdzięczniuchny wiata Kwiateczku.
Lulajże, Różyczko najozdobniejsza, Lulajże Lilijko najprzyjemniejsza.
My z Tobš, tam w niebie, spoczšć pragniemy,
Ciebie, tu na ziemi, kochać będziemy.
głos się rozchodzi:
Wstańcie, pasterze, Bóg się nam rodzi!
Czym prędzej się wybierajcie,
Do Betlejem popieszajcie
Przywitać Pana.
Poszli, znaleli Dziecištko w żłobie
Z wszystkimi znaki danymi sobie.
Jako Bogu czeć Mu dali,
A witajšc zawołali
Z wielkiej radoci:
Ach, witaj Zbawco z dawna żšdany,
Cztery tysišce lat wyglšdany.
Na Ciebie króle, prorocy
Czekali, a Ty tej nocy
Nam się objawił.
I my czekamy na Ciebie, Pana,
A skoro przyjdziesz na głos kapłana,
Padniemy na twarz przed Tobš,
Wierzšc, że tu swš Osobš
z Ciałem jest i z Krwiš.
Dołšczymy się wszystkimi głosy
Do pień aniołów brzmišcych w niebiosy:
Chwała Bogu w wysokoci,
a ludziom na tej niskoci
pokój niech będzie.
pasterze,
Grajšc skocznie Dziecišteczku na lirze.
Chwała na wysokoci,
Chwała na wysokoci,
A pokój na ziemi.
Oddawali swe ukłony w pokorze
Tobie z serca ochotnego, o Boże!
Anioł Pański sam ogłosił te dziwy,
Których oni nie słyszeli, jak żywi.
Dziwili się napowietrznej muzyce,
I myleli, co to będzie za Dziecię?
Oto mu się wół i osioł kłaniajš,
Trzej królowie podarunki oddajš.
I Anieli gromadami pilnujš,
Panna czysta wraz z Józefem piastujš.
Poznali Go Mesjaszem być prawym,
Narodzonym dzisiaj Panem łaskawym.
,
dzisiaj w Betlejem
Wesoła nowina:
Że Panna Czysta, że Panna Czysta
Porodziła syna.
Chrystus się rodzi, nas oswobodzi! Anieli grajš, króle witajš, Pasterze piewajš, bydlęta klękajš- Cuda, cuda ogłaszajš!
Maryja Panna, Maryja Panna
Dziecištko piastuje;
I Józef więty, i Józef więty
Ono pielęgnuje.
I trzej królowie, i trzej królowie
Od wschodu przybyli;
I dary Panu, i dary Panu
Kosztowne złożyli.
Pójdmy też i my, pójdmy też i my
Przywitać Jezusa,
Króla nad króle, Pana nad pany,
Uwielbić Chrystusa !
Choć w stajeneczce, choć w stajeneczce
Panna Syna rodzi,
Przecież On wkrótce, przecież On wkrótce
Ludzi oswobodzi.
Bšdże pochwalon, bšdże pochwalon
Dzi, nasz wieczny Panie,
Który złożony, który złożony
Na zielonym sianie.
Bšd pozdrowiony, bšd pozdrowiony,
Boże nieskończony.
Sławimy Ciebie, sławimy Ciebie,
Boże niezmierzony.
,
stajenka licha,
Pełna niebieskiej chwały.
Oto leżšcy, na sianku pišcy
W promieniach Jezus mały.
Nad nim anieli w locie stanęli
I pochyleni klęczš
Z włosy złotymi, z skrzydły białymi,
Pod malowanš tęczš.
Wielkie zdziwienie, wszelkie stworzenie, Cały wiat orzewiony. Mšdroć Mšdroci, wiatłoć wiatłoci,
Bóg - Człowiek tu wcielony.
pi jeszcze senne Dziecię promienne
W ciszy ubogiej strzechy;
Na licach białych, na ustach małych
Migajš się umiechy.
Lulaj Dziecino,
lulaj ptaszyno,
Nasze umiłowanie;
Gdy się rozbudzi
w tej rzeszy ludzi,
Zbawienie nam się stanie.
Oto Maryja, czysta lilija,
Józef Boga sławišcy
Stojš przed nami, przed pastuszkami
Tacy umiechajšcy.
I oto mnodzy ludzie ubodzy
Radzi oglšdać Pana.
Pełni natchnienia, pełni zdziwienia
Upadli na kolana.
Jako w kociele, choć ludzi wiele,
Cisza pobożna wieje.
Oczy się roszš, dusze się wznoszš,
Płynš w serca nadzieje.
Hej! Ludzie proci!
Bóg z nami goci.
Skończony czas niedoli;
On daje siebie,
chwała na niebie,
Pokój ludziom dobrej woli.
Długo czekali,
długo wzdychali,
Aż niebo rozgorzało;
Bóg w swej litoci przebacza złoci.
Słowo się Ciałem stało.
Radoć na ziemi, Bóg nad wszystkiemi
Dzień czyni z mroków nocnych.
Czeluć zawarta, upadek czarta
Króluje Pan wszechmocny.
, monarchowie,
gdzie spiesznie dšżycie?
Powiedzcież nam, trzej Królowie,
chcecie widzieć Dziecię?
Ono w żłobie nie ma tronu
i berła nie dzierży,
a proroctwo Jego zgonu
Już się w wiecie szerzy.
Mędrcy wiata, złoć okrutna Dziecię przeladuje,wieć okropna, wieć to smutna,Herod spisek knuje.Nic monarchów nie odstrasza,do Betlejem spieszš,gwiazda Zbawcę im ogłasza,nadziejš się cieszš.
Przed Maryjš stajš społem,
niosš Panu dary.
Przed Jezusem bijš czołem,
składajš ofiary.
Trzykroć szczęliwi Królowie,któż wam nie zazdroci?
Cóż my damy, kto nam powie,pałajšc z miłoci?
Tak jak podpowiada serce,
Jezu, my Ci damy
modły, pracę, abstynencję,
znak, że Cię kochamy.
To kadzidło, mirrę, złoto
niesiem Jezu szczerze.
Co dajemy Ci z ochotš
od nas przyjm w ofierze.
Syna kołysała,
z wielkim weselem tak Jemu piewała:
Li li li li laj, moje Dziecišteczko,
Li li li li laj, liczne Paništeczko.
Wszystko stworzenie, piewaj Panu swemu, pomóż radoci wielkiej sercu memu.
Li li li li laj, wielki królewicu, Li li li li laj, niebieski dziedzicu!
Sypcie się z nieba, liczni aniołowie, piewajcie Panu, niebiescy duchowie:
Li li li li laj, mój wonny kwiateczku, Li li li li laj, w ubogim żłóbeczku.
Cicho, wietrzyku, cicho południowy.
Cicho powiewaj, niech pi Panicz nowy.
Li, li, li, li, laj, mój wdzięczny Synaczku,
Li, li, li, li, laj, miluchny Robaczku.
Łšczcie się w dziękach, wszystkie ziemskie dzieci. Niechaj się miłoć w sercu waszym nieci.
Li li, li li, laj, drogi Zbawicielu,
Li li, li li, laj, nasz Odkupicielu!
Bogu bšd chwała, Ojcu i Synowi
i im równemu więtemu Duchowi.
Li li, li li, laj, Boże nasz wieczysty
Li li, li li, laj, Jedyny Troisty
i na wiat przychodzi,
Ciemna noc w jasnoci promienistej brodzi;
Aniołowie się radujš, pod niebiosy wypiewujš:
Gloria, gloria, gloria in excelsis Deo.
Mówiš do pasterzy, którzy trzód swych strzegli, Aby do Betlejem czym prędzej pobiegli, Bo się narodził Zbawiciel, wszego wiata Odkupiciel.
O, niebieskie Duchy i Posłowie nieba, Powiedzcież wyraniej, co nam czynić trzeba, Bo my nic nie pojmujemy, ledwo od strachu żyjemy.
Idcie do Betlejem, gdzie Dziecię zrodzone,
W pieluszki powite, w żłobie położone;
Oddajcie mu pokłon Boski, on osłodzi wasze troski.
A gdy pastuszkowie wszystko zrozumieli,
Zaraz do Betlejem pieszno pobieżeli
I zupełnie tak zastali jak Anieli im zeznali:
A stanšwszy w miejscu pełni zadumienia, Iż się Bóg tak zniżył do swego stworzenia, Padli przed Nim na kolana i uczcili swego Pana:
Wreszcie kiedy pokłon Panu już oddali, Z wielkš wesołociš do swych trzód wracali, Że się stali być godnymi Boga widzieć na tej ziemi:
:
Chrystus się wam narodził.
W Betlejem, nie bardzo podłym miecie,
narodził się w ubóstwie
Pan wszego stworzenia.
Chcšc się dowiedzieć tego
poselstwa wesołego,
bieżeli do Betlejem skwapliwie.
Znaleli Dziecię w żłobie,
Maryję z Józefem.
Taki Pan chwały wielkiej,
uniżył się Wysoki,
pałacu kosztownego żadnego
nie miał zbudowanego
Pan wszego stworzenia.
O dziwne narodzenie,
nigdy niewysławione!
Poczęła Panna Syna w czystoci,
porodziła w całoci
Panieństwa swojego.
Już się ono spełniło,
co pod figurš było:
Arona różdżka ona zielona stała się nam kwitnšcai owoc rodzšca.
Słuchajcież Boga Ojca,jako wam Go zaleca:Ten ci jest Syn najmilszy, jedyny,w raju wam obiecany,Tego wy słuchajcie.
Bogu bšd czeć i chwała,
która by nie ustała,
jak Ojcu, tak i Jego Synowi
i więtemu Duchowi,
w Trójcy jedynemu.
będziem czynili,
pastuszkowie mili, że się nam kwili?
Zapiewajmy Mu wesoło
i obróćmy się z Nim w koło,
li, li, li, li ,li.
Podobno Dziecištko, że głodne, płacze,
dlatego tak z nami nierado skacze,
więc ja Mu dam kukiełeczkę
i masełka osełeczkę,
li, li, li, li ,li.
Alibo Dziecięciu w dudki zagrajmy
i na piszczałeczkach rozweselajmy:
li li li li, moje dudki,
skacz, robaczku mój malutki,
li li li li li.
Jezusa małego,
będę Mu grał z serca uprzejmego.Graj, dudka, graj, graj Panu, graj.
Zagram Panu w kozłowe dudeczki
dla Jezusa i dla Panieneczki.
Na piszczałce i na multaneczkach,
na bandurze, ba, i na skrzypeczkach.
Na fujarze, na głonym cymbale,
na organkach, na starym regale.
leży wród stajenki.
Płacze z zimna, nie dała Mu matusia sukienki.
Bo uboga była, ršbek z głowy zdjęła,
W który dziecię uwinšwszy, siankiem Je okryła.
Nie ma kolebeczki, ani poduszeczki.We żłobie Mu położyła siana pod główeczki.
Gdy dziecina kwili, patrzy w każdej chwili
Na Dziecištko Boskie w żłóbku, oko Jej nie myli.
Panienka truchleje, a mówišc łzy leje:
O mój synu! Wola Twoja, nie moja się dzieje.
Tylko nie płacz, proszę, bo żalu nie zniosę.
Dosyć go mam z męki Twojej, którš w sercu noszę.
Pokłon Mu oddajmy, Bogiem Go wyznajmy.
Przyjcie Króla Zbawiciela ludziom ogłaszajmy.
, cóż ja widzę w tobie?
Droższy widok, niż ma niebo, w maleńkiej osobie.
Zbawicielu drogi, także to ubogiOpuciłe liczne niebo, obrałe barłogi.
Czyże nie mógł sobie, w największej ozdobie
Obrać pałacu drogiego, nie w tym leżeć żłobie?
Gdy na wiat przybywasz, grzechy z niego zmywasz;
A na zmycie tej spronoci gorzkie łzy wylewasz.
Któż tu nie struchleje, wszystek nie zdrętwieje?
Któż Cię widzšc płaczšcego łzš się nie zaleje?
Na twarz upadamy, czołem uderzamy,
witajšc Cię w tej stajence między bydlętami.
Zmiłuj się nad nami, obmyj z grzechów łzami,
przyjmij serca te skruszone, które Ci składamy.
, z niebieskiego dwora
Przyszła nam nowina: Panna rodzi Syna.
Boga prawdziwego, nieogarnionego.
Za wyrokiem Boskim, w Betlejem żydowskim.
Pastuszkowie mali w polu wtenczas spali, Gdy Anioł z północy wiatłoć z nieba toczy.
Chwałę oznajmujšc, szopę pokazujšc,
Chwałę Boga tego, dzi nam zrodzonego.
"Tam Panna Dziecištko, miłe Niemowlštko,
Uwija w pieluszki, popieszcie pastuszki!"
Natychmiast pastuszy pieszš z całej duszy. Weseli bez miary, niosš z sobš dary.
Mšdroci druhowie, z daleka królowie,
Pragnš widzieć swego Stwórcę Przedwiecznego.
Dzi Mu pokłon dajš, w ciele oglšdajš.
Każdy się dziwuje, że Bóg nas miłuje.
I my też popieszmy, Jezusa ucieszmy
Ze serca darami: modlitwš, cnotami.
,
hej pasterze,
do szopy, bo tam cud.
Syn Boży w żłobie leży,
by zbawić ludzki ród.
piewajcie aniołowie,
pasterze grajcie Mu.
Kłaniajcie się Królowie,
nie budcie Go ze snu.
Ten Bóg przedwiecznej chwały,
Bóg godzien wszelkiej czci.
Patrz, w szopie tej zbutwiałej,
jak słodko On tu pi.
On, Ojcu równy w Bóstwie,
opuszcza niebo swe.
A rodzi się w ubóstwie
i cierpi wszystko złe.
Padnijmy na kolana,
to Dziecię, to nasz Bóg.
Uczcijmy niebios Pana,
miłoci złóżmy dług.
, jak niebo goreje!Znać, że co dziwnego w Betlejem się dzieje.Rzućmy budy, warty, stada,niechaj nimi Pan Bóg włada,a my do Betlejem.Patrzcie, jak tam gwiazda wiatłem swoim miga;Pewno do uczczenia Pana swego ciga.Krokiem miałym i wesołympieszmy i uderzmy czołemprzed Panem w Betlejem.Wszakże powiedziałem, że cuda ujrzymy:Dziecię, Boga wiata, w żłobie zobaczymy.Patrzcie jak biednie okrytew żłóbku Panię znakomitew szopie przy Betlejem.Jak prorok powiedział: Panna zrodzi Syna,Dla ludu całego szczęliwa nowina;Nam za radoć w tej tu chwili,gdymy Pana zobaczyliw szopie przy Betlejem.
Syna Jedynego
Ojca Przedwiecznego, Boga prawdziwego
Wesoło piewajmy, chwałę Bogu dajmy.
Hej kolęda, kolęda!
Panna porodziła niebieskie Dziecištko,
W żłobie położyła małe Pacholštko.
Pasterzom anieli o tym powiedzieli.
Hej kolęda, kolęda!
Skoro pastuszkowie o tym usłyszeli,
Zaraz do Betlejem czym prędzej bieżeli.
Witajš Dziecištko, małe Pacholštko. Hej kolęda, kolęda!
Wół i osioł przed Nim klęczš na kolanach.
Aniołowe swego adorujš Pana.
Pasterze piewajš, na multankach grajš.
Hej kolęda, kolęda!
? Widzielimy maleńkiego Jezusa narodzonego,
Syna Bożego,
Syna Bożego.
Co za pałac miał, gdzie gospodš stał? Szopa bydłu przyzwoita i to jeszcze le pokryta, Pałacem była, Pałacem była.
Jakie łóżeczko miał Paništeczko? Marmur twardy, żłób kamienny; na tym depozyt zbawienny Spoczywał łożu, Spoczywał łożu.
Co za obicie miało to Dziecię? Wiszšc spod strzech pajęczyna, Boga i Maryi Syna Obiciem była, Obiciem była.
W jakiej odzieży Pan nieba leży? Za purpurę, perły drogie, ustroiła Go w ubogie, Pieluszki nędza, Pieluszki nędza.
Czyli w wygodach, czy spał w swobodach? Na barłogu, ostrym sianie, delikatne spało Panię, A nie w łabędziach, A nie w łabędziach
,
Do Jezusa i Panienki!
Powitajmy maleńkiego
I Maryję, Matkę Jego.
Witaj, Jezu ukochany,
Od Patryjarchów czekany,
Od Proroków ogłoszony,
Od narodów upragniony.
Witaj, Dziecineczko w żłobie.
Wyznajemy Boga w Tobie,
Co się narodził tej nocy,
By nas wyrwał z czarta mocy.
Witaj, Jezu, nam zjawiony.
Witaj, dwakroć narodzony, Raz z Ojca przed wieków wiekiem, A teraz z Matki człowiekiem.
Któż to słyszał takie dziwy?
Ty człowiek i Bóg prawdziwy.
Ty łšczysz w boskiej osobie
Dwie natury różne sobie.
Ty wiat stworzył, a wiat Ciebie
Nie poznał, majšc wród siebie;
Idziesz dla jego zbawienia,
On Ci odmawia schronienia.
Za to u wiata ubogich,
Ale w oczach Twoich drogich,
Pastuszków, którzy czuwali,
Wzywasz, by Cię przywitali.
O, szczęliwi pastuszkowie,
Któż radoć waszš wypowie?
Czego ojcowie żšdali,
Wycie pierwsi oglšdali.
Obietnica w raju dana
Dzi została wykonana.
Boże, jakże miłosierny,
W darach hojny, w słowach wierny.
Spraw to, Jezu, Boskie Dziecię,
Niech Cię kochamy nad życie.
Niech miłociš odwdzięczamy
Miłoć, której doznawamy.
, zstšpiły z nieba wysokiego.Pobudziły pasterzów,dobytku swego stróżów... piewaniem.Chwała bšd Bogu w wysokoci, a ludziom pokój na niskoci.Narodził się Zbawiciel,dusz ludzkich Odkupiciel... na ziemi.Zrodziła Maryja Dziewicawiecznego Boga bez rodzica,by nas z piekła wybawił,a w niebieskich postawił... pałacach.Pasterze w podziwieniu stajš,triumfu przyczynę badajš,co się nowego dzieje,że tak wiatłoć janieje... nie wiedzšŻe to Bóg, gdy się dowiedzieli,swej trzody w polu odbieżeli,pieszšc na powitanieDo Betlejemskiej stajni... Dziecištka.Niebieskim wiatłem owieceni,pokornie przed nim uniżeni,Bogiem Go być prawdziwymz serca afektem żywym... wyznajš.I które mieli z sobš daryDziecištku dajš na ofiary:przyjmij, o Narodzony nas i dar przyniesiony... z ochotš.
w Betlejem ziemia.
Nie było, nie było Józefa w domu.
Kędy że, Kędy że, Józefie, bywał?
W Betlejem, w Betlejem Dziecištku piewał.
Wół z osłem, wół z osłem przed Nim klękali,
Bo swego, bo swego Stwórcę poznali.
Beczšcy, ryczšcy Panu piewali.
Pasterze, pasterze w multanki grali.
Chwała Tobie, chwała Tobie, nasz wieczny Panie.
Bez Ciebie, bez Ciebie nic się nie stanie.
dzień dzi wesoły.
Wypiewujš chwałę Bogu żywioły.
Radoć ludzi wszędy płynie,
Anioł budzi przy dolinie
Pasterzy, co pali pod borem woły.
Wypada wród nocy ogień z obłoku.
Dumajš pasterze przy tym widoku.
Każdy pyta, co się dzieje,
Czy nie wita, czy nie dnieje,
Skšd ta łuna bije, tak miła oku?
Ale gdy anielskie głosy słyszeli,
Zaraz do Betlejem prosto bieżeli.
Tam witali w żłobie Pana,
Poklękali na kolana
I oddali dary, co z sobš wzięli.
Potem wykrzyknęli w głos na przemiany,
Że Jezus maleńki na wiat wydany.
Niech ci Panie od nas chwała,
Nie ustanie wiecznie trwała;
Żyj nam Zbawicielu z nieba zesłany.
Odchodzš z Betlejem pełni wesela,
Że już Bóg wysłuchał prób Izraela.
Gdy tej nocy to widzieli,
Co prorocy widzieć chcieli,
W ciele ludzkim Boga i Zbawiciela
I my z pastuszkami dzi się radujmy.
Chwałę z aniołami wraz wypiewujmy,
Bo ten Jezus, z nieba dany,
Wemie nas między niebiany,
Tylko Go z całego serca miłujmy!
, bracia, słuchajcie.Niebieskš Dziecinę ze mnš witajcie.Jak miła ta nowina!Mów, gdzie jest ta Dziecina,Bymy tam pobieżeli i ujrzeli. Bogu chwałę wznoszš na wysokoci,pokój ludziom głoszš duchy wiatłoci. Panna nam powiła Boskie Dziecištko,pokłonem uczciła to Niemowlštko. Którego zrodziła, Bogiem uznała,i Pannš, jak była, Pannš została. Ubodzy pasterze pierwsi przybyli,Jezusowi Panu pokłon złożyli. Czyste swoje serca w dani oddali,szczęliwi do swoich rodzin wracali. Gwiazda osobliwa Królom wieciła,do Bożej Dzieciny ich sprowadziła.
,
któż pobieży
Kolędować małemu
Jezusowi Chrystusowi
Dzi nam narodzonemu?
Pastuszkowie przybywajcie,
Jemu wdzięcznie przygrywajcie
Jako Panu naszemu!
My za sami z piosneczkami
Za wami pospieszymy.
I tak tego maleńkiego
Niech wszyscy zobaczymy:
Jak ubogo narodzony,
Płacze w stajni położony,
Więc go dzi ucieszymy.
Naprzód tedy, niechaj wszędy
Zabrzmi wiat w wesołoci,
Że posłany nam jest dany
Emmanuel w niskoci!
Jego tedy przywitajmy,
Z aniołami zapiewajmy:
Chwała na wysokoci!
Witaj, Panie, cóż się stanie,
Że rozkosze niebieskie
Opuciłe, a zstšpiłe
Na te niskoci ziemskie?
"Miłoć moja to sprawiła,
By człowieka wywyższyła
Pod nieba empiryjskie."
Przecz w żłóbeczku, nie w łóżeczku,
Na sianku położony,
Przecz z bydlęty, nie z panięty
W stajni jeste złożony.
"By człek sianu przyrównany,
Grzesznik bydlęciem nazwany
Przeze Mnie był zbawiony."
Twoje państwo i poddaństwo
Jest wiat cały, o Boże!
Ty polny kwiat. Czemuż Cię wiat
Przyjšć nie chce, choć może?
"Bo wiat doczesne wolnoci
Zwykł jest kochać.
Mnie za w złoci
ciele krzyżowe łoże."
W Ramie głosy pod niebiosy
Wzbijajš się Racheli,
Gdy swe syny bez przyczyny
W krwawej widzi kšpieli.
"Większe Mnie dla nich kšpanie
W krwawym czeka oceanie,
Skšd niebo będš mieli".
Trzej Królowie, monarchowie
Wschodni kraj opuszczajš.
Serc ofiary z trzema dary
Tobie, Panu oddajš.
"Darami się kontentuję.
Bardziej serca ich szacuję,
Za co niech niebo majš."
Radoć wszelkiego stworzenia, Aniołowie się radujš, Jezusowi wypiewujš, wypiewujš. Niesłychana to nowina, Panna porodziła Syna, Syna Jednorodzonego, Boga Ojca niebieskiego, niebieskiego. To Anieli oznajmujš, Do Betlejem pokazujš, Gdzie narodził się Zbawiciel, Wszego wiata Odkupiciel, Odkupiciel. Gdy pasterze usłyszeli, Do stajenki pobieżeli, Dziecišteczku się kłaniajš, Podarunki oddawajš, oddawajš.
idcie, Pana witajcie, a co macie, to dajcie!
Wołajš aniołowie: "Pójdcie mili bratkowie!"
Gloria, Gloria, Gloria! Niech żyje Pan Jezus Dziecina!
Hola, hola, pasterze z pola! Pójdcie przywitać Pana, padajcie na kolana, oddajcie Mu swe dary, z serc uprzejmych ofiary.
Hola, hola, pasterze z pola! Anieli Mu piewajš, że Pan wielki, znać dajš. Wszyscy Pana witajcie, a co macie, to dajcie.
Hola, hola, pasterze z pola! Pójdmy, pójdmy z weselem do tego, do Betlejem, niech się ucieszy dusza dla małego Jezusa.
, nie tylko królowie na wozie, na wozie jedziemy z kapelš, niech nas rozweselš na mrozie, na mrozie. Graj, mówi Jezus, Bartku, swoje. Stój, Dziecię, tylko bas wystroję i smyczek, i smyczek.Bartos sobš troska, że nie ma i włoska na smyku, na smyku, a nie mylšc wiele: szast ogon kobyle do szyku, do szyku. Jak zarżnie w swoje szałamaje, aż Jezus paluszkami łaje: powoli, powoli.Wach do swoich basów przypišł szeć kiełbasów wesoło, wesoło. Wo na swej oboi wielkie figle stroi nuż w koło, nuż w koło. Ru ru ru -Wach na swoim basie, dil dil dil -Kršżel na kiełbasie. Ha sa sa, ha sa sa.
Wykaz kolęd
,
obudcie ze snu.
Wród ciszy tej nocy wam zrodził się Bóg.
Z ust ludzkich miliarda usłyszy dzi wiat
Anioła słów echo sprzed dwóch tysięcy lat.
Gloria, Gloria, Gloria est in excelsis Deo
Pasterze popatrzcie na wiatła ów snop.
To dziecię postawi ciemnociom znak stop.
Zrodzone w stajence, gdzie wół jest za piec,
Drżšc z zimna rozgrzeje miliardy ludzkich serc.
Zlęknieni słyszycie Anielski ów chór,
Gdy pokój dla ziemi ogłasza zza chmur.
Lecz Maria i Józef spokojni sš tak,
Bo w sercu swym noszš prorokom dany znak.
On zdrowie da chorym, a lepym wzrok da.
Szatana wypędzi, wyzwoli ze zła.
On życie umarłym przywróci przez cud.
On chlebem ugasi ciała i duszy głód.
Przez ludzi niewdzięcznych wydany na krzyż,
Umarły zmartwychwstał. On żyje i dzi.
On wstšpił do Ojca, gdzie jest Jego tron,
I wróci powtórnie na głos niebiańskich tršb.
Bo Bóg jest wszechmocny, choć złożon wród sian.
Kłaniajš się króle, bo on królów Pan.
Na kolana w szopie wół i osioł padł.
To że On i ich stworzył, każdy z nich wówczas zgadł.
I my się nie bójmy tych, co łamiš krzyż.
Bo nie ich jest wiecznoć, choć władzš sš dzi.
Zła nie tolerujmy, ni herezji dróg.
Podšżmy do szopy, bo tam nasz czeka Bóg!
Pasterze mej Polski, pijaństwa już doć.
Maryja z Dziecištkiem tam marznie na koć.
Wy tu pijani z diabłem dzielicie wspólny stół,
A w szopie piewa za was Dziecištku osioł, wół.
Miliardy kasuje monopolowy sklep,
A wielu rodzinom nie starcza na chleb.
W kocielne dzwony bijšc dzi Anioł wzywa was
Do powstania z nałogu ostatni może raz.
Wród kolęd czuwajmy, niech trzewy nasz piew
Odstraszy szatana, co ryczy jak lew.
Niech ducha wszechtrzewoci da Polsce Boża Moc
I Herodów zapędy wyplemi w więtš Noc.
Narodził się, Ty Boży Maluchu,
Patrz, nie musiałby leżeć na sianie.
Miękko Ty by spoczywał na puchu.
Rodzić, mieszkać nie musiałby w szopie,
Ciepłe miałby przy piecu łóżeczko.
Proboszcz sam by przybiegł, Boży Knopie,
Witać Ciebie wraz z Twojš Mateczkš.
Ach, my bymy ubrali Cię, Dziecię.
Nosić by musiał czapę z barana.
Płaszcz z kaszubciej chusty miałby, przecie,
A ciepłym futerkiem podszywany.
Butki czerwone na małe stopy
Mocno lnišcymi gwodziami podbite.
Ci swe pasy oddaliby chłopy,
Miałby Ty ubranie znakomite.
Jak Ty by był u nas odkarmiony.
Białym chlebem z masłem, miodem rano
I delikatnym mięsem duszonym,
W obiad kaszš jęczmiennš polanš.
Warzywami gęsi ud przybrany,
Tłusta wuszta, naleniki złote,
Trzy mietankowego mleka dzbany.
Jezu, miałby na wszystko ochotę.
Serce bymy Ci ofiarowali.
Patrz, z nas każdy byłby już pobożny.
Na kolana bymy upadali,
Wolni od uczynków grzesznych, zdrożnych.
Nie podpalałby stodoły sztubak,
Nikt pijany nigdy by nie chodził,
Gdyby był się Chryste na Kaszubach,
Gdyby tylko u nas się narodził.
Hej, Kaszubi, pień aniołów z Nieba
Głosi, że wam Bóg się dzi narodził.
Cocie rzekli, to wam czynić trzeba
Mi w mych braciach, co wam Bóg nagodzi.
,
bšdmy weseli.
Chwałę Mu na wysokoci nucš anieli:Gloria, gloria in excelsis Deo. Gloria, gloria in excelsis Deo.
Na kolana wół i osioł przed Nim klękajš.
Jego swoim Stworzycielem, Panem uznajš.
Pastuszkowie przybiegajš na znak im dany.
Czeć oddajš i witajš Pana nad Pany.
Trzej Królowie przyjechali z wielkimi dary.
Złoto, mirra i kadzidło, oto ofiary.
I my także chwałę dajmy Dziecištku temu
Jako Panu nieba, ziemi, Zbawcy naszemu.
,
Maluki kieby rękawicka,
alboli też jakoby jakoby, kawałecek smycka.
La la la, ....
piewajcie i grajcie Mu, małemu, małemu
Oj nie lepiej by Tobie, by Tobie siedzieć było w niebie,
wszak Twój Tatu kochany, kochany nie wyganiał Ciebie. La...
Tam se w niebie spijałe, spijałe słodkie małmazyje,
tu się Twoja gębusia, gębusia łez gorzkich napije.
La...
Tam kukiełki jadałe, jadałe z czarnuszkš i miodem,
tu się musisz pożywić, pożywić samym tylko głodem.
La...
Tam Ci cięgiem służyły, służyły przeliczne Janioły,
a tu leżysz som jeden, som jeden jak paluszek goły. La...
Tam wciórniasta pogoda, pogoda, a tu bieda wszędzie,
ta Ci tera doskwira, doskwira za i potem będzie. La...
Tam to miałe pociółkę, pociółkę, i miętkie piernatki,
tu na to Twej nie stanie, nie stanie ubożuchnej Matki. La...
Więc się lepiej, mój Panie, mój Panie, wróć po Twej dziedzinie,
albo mi się tu pozwól, tu pozwól nić kmej chałupinie La...
Tam się będziesz miał z pysna, miał z pysna jako miałe w niebie,
mam ja mlecka słodkiego słodkiego garnusek dla Ciebie. La...
A powiedzże, mój Panie, mój Panie, co się też to stało,
że się Tobie na ten wiat, na ten wiat przychodzić zachciało. La...
Gdybym ja tam jako Ty, jako Ty tak królował sobie,
nie chciałbym ja przenigdy, przenigdy w tym spoczywać żłobie. La...
Cóż Ci oddam, mój Panie, mój Panie, chyba me piosneczki,
alboli też te moje, te moje lipowe skrzypeczki. La...
w Betlejem w żadnej gospodzie
i narodziłe się, Jezu,
w stajni, w ubóstwie i chłodzie.
Nie było miejsca, choć zszedłe
jako Zbawiciel na ziemię,
by wyrwać z czarta niewoli
nieszczęsne Adama plemię.
Nie było miejsca, choć chciałe
ludzkoć przytulić do łona
i podać z krzyża grzesznikom
zbawcze, skrwawione ramiona.
Nie było miejsca, choć szedłe
ogień miłoci zapalić
i przez swš mękę najdroższš
wiat od zagłady ocalić.
Gdy liszki majš swe jamy
i ptaszki swoje gniazdeczka,
dla Ciebie brakło gospody,
Ty musiał szukać żłóbeczka.
A dzisiaj czemu wród ludzi
tyle łez, jęków, katuszy?
Bo nie ma miejsca dla Ciebie
w niejednej człowieczej duszy!
Nie było, nie ma, nie będzie
dla Boga miejsca w gospodzie,
ni na pijackiej zabawie
ani w pijackiej zagrodzie
Bo w sercach ludzkich zabija
alkohol resztki miłości
i sieje kąkol zawiści,
lenistwa i nieczystości.
,
zawieć na niebie mym.
Tak szukam Cię wród nocy,
tęsknię za wiatłem Twym.
Zaprowad do stajenki,
leży tam Boży Syn,
Bóg - Człowiek z Panny więtej,
dany na okup win.
O nie masz Go już w szopce,
nie masz Go w żłóbku tam?
Więc gdzie pójdziemy Chryste?
gdzie się ukryłe nam?
Pójdziemy przed ołtarze,
wzniecić miłoci żar
i hołd Ci niski oddać:
to jest nasz wszystek dar.
Ja nie wiem; o mój Panie,
który miał w żłobie tron.
Czy dusza moja biedna
milsza Ci jest, niż on?
Ulituj się nade mnš,
błagać Cię kornie miem,
Ty stajniš nie wzgardziłe,nie gard i sercem mym.Przyjšłe hołdy pogan w osobach królów trzech,bo Bogiem Miłosiernym,odpuszczasz każdy grzechskruszonym w głębi sercachcšcym Twym Słowem żyć.Pomóż strzec nam Dekalog,by z Tobš w Niebie być.
Ludziom Niebo otworzyło, hej nam hej!
Wzięło na się człowieczeństwo, hej nam hej!
Co pokryło Jego Bóstwo, hej nam hej!
Bóg narodzon z Panny czystej, hej nam hej! On jest naszym Zbawcš, Chrystem, hej nam hej!
Idzie Panna ozdobiona, hej nam hej!
W słońce, gwiazdy przystrojona, hej nam hej!
Wszyscy się przed Niš kłaniajš, hej nam hej! z małym Dziecištkiem witajš, hej nam hej! Wszytek wiat dzisiaj wesoły, hej nam hej!ujrzawszy z nieba anioły. hej nam hej! Gwiazda Go wita i słońce, hej nam hej!planety, miesišca gońce. hej nam hej! Witajš Go i bydlęta, hej nam hej! chocia to nieme zwierzęta, hej nam hej!Witajš Go i pasterze, hej nam hej! grajšc Mu na kolej lirze, hej nam hej!Witajš Go narodowie, hej nam hej! ze wschodu słońca królowie, hej nam hej!Trzej Królowie przyjechali, hej nam hej! Dary trojakie Mu dali, hej nam hej! Przynieli mu dary oto, hej nam hej! Mirrę, kadzidło i złoto, hej nam hej!
Na to Boże Narodzenie, hej nam hej!
Wesel się wszystko stworzenie, hej nam hej!I my Go dzisiaj witajmy, hej nam hej! czeć i chwałę Mu oddajmy. hej nam hej!
więtš Trójcę wysławiajmy, hej nam hej!
Bogu czeć i chwałę dajmy, hej nam hej!
Pasterzy anioł budzi.
Narodził się wam Król,
Zbawiciel wszystkich ludzi.
Choć On wszechwiata Pan,
Nie ujrzysz przy Nim wity,
Leżšcym poród sian
W tej stajni le pokrytej.
Do witu nocy pół,
A wiatr przez szpary wieje.
Przy żłobie tylko wół
Dziecinę z osłem grzeje.
Skostniała przy Nim trwa
Maryja tulšc Syna.
A Józef ršbie drwa
Ognisko grzać zaczyna.
Choć On jest Bóg i Pan,
To w ubóstwie się rodzi.
Nazarejczykiem zwan
On ludzi oswobodzi.
On wyrwie z mocy złych,
Z wszelkiej ludzkiej niedoli.
On wezwie uczniów swych:
Nie pijcie alkoholi
A tym, co krzyża ból
Chcieć będš zmniejszyć winem,
Odmówi Królów Król,
Choć z bólu usta sine.
Pastuszki, słyszšc wieć,
Szykujš skromne dary,
By oddać Bogu czeć,
By czynić też ofiary.
Z pastuszki pać do nóg
Wraz, abstynenci, spieszmy.
Gdzie w żłobie trzewych Bóg,
Radujmy się i cieszmy.
Gdzie w żłobie trzewych Bóg,
Dziękujšc Mu się cieszmy.
Radoć wszelkiego stworzenia:
Ptaszki do szopy zlatujš,
Jezusowi wypiewujš, wypiewujš.
Słowik zaczyna dyszkantem,
Szczygieł mu wtóruje altem;
Szpak tenorem krzyknie czasem,
A gołšbek gruchnie basem, gruchnie basem.
Wróbel ptaszek nieboraczek,Uzišbłszy piewa jak żaczek.Dziw dziw dziw dziw, dziw nad dziwy,Narodził się Bóg prawdziwy,Bóg prawdziwy.
A mazurek ze swym synem
wiergšc siedzš za kominem;
Ach cierp, cierp, cierp miły Panie,
Póki ten mróz nie ustanie, nie ustanie.I żurawie w swoje nosy,Wykrzykujš pod niebiosy.Czajka w górę podlatuje,Chwałę Bogu wypiewuje,wypiewuje.
Kur na grzędzie krzyczy wszędzie,Wstańcie ludzie, bo dzień będzie.Do Betleem pospieszajciem,Boga w ciele przywitajcie,przywitajcie.
Gdy ptactwo Boga uczciło,
Co żywo się rozproszyło;
Ludziom dobry przykład dali,
Ażeby Go uwielbiali, uwielbiali.
Dzi zabrzmiał dzwon, już Jezus narodzony.
Bo nadszedł czas i Dziecię się zrodziło,
A w Nim na wiat maleńka przyszła Miłoć.
Maleńka Miłoć w żłobie pi,
Maleńka Miłoć przy Matce więtej.
Dzi cala ziemia i niebo lni
Dla tej Miłoci maleńkiej.
Maleńka Miłoć zbawi wiat,
Maleńkš Miłoć chronimy z lękiem,
Dzi ziemia drży i niebo drży
Od tej Miłoci maleńkiej.
Odrzućmy zło, przestańmy złem się bawić. Pokutę czyńmy, aby duszę zbawić.
Już nadszedł czas, już Dziecię się zrodziło,
A w Nim na wiat maleńka przyszła Miłoć
.
na niebios przestworze.
Witaj nam radonie, Dziecišteczko Boże.
Wznie swoje dłonie nad głowy naszemi.
My Ci zapiewamy po calutkiej ziemi.
My Ci zapiewamy wesołemi tony.
Na kociółku Twoim uderzymy w dzwony.
I tak dwięczeć będzie pień radosna wszędzie.
Hej kolęda, kolęda, hej kolęda, kolęda!
wieci gwiazdka w górze, cudnym blaskiem wieci.
W szopie ubożuchnej Matka Syna pieci.
Jezus dłonie wznosi nad naszemi głowy,
Błogosławi, cieszy radosnemi słowy.
Pastuszkowie mili, pieszcie, by w stajence
Jemu się pokłonić i wietej Panience.
Kto ma w sercu bóle, kto ma łzy na twarzy,
Tego On pocieszy, łaskš swš obdarzy.
Witaj Zbawicielu, nasz jedyny Panie,
Witaj, Stwórco wiata, leżšcy na sianie,
Bo ziemskie luksusy, w najwspanialszej szacie,
Marne sš jak siano przy Twym Majestacie.
Oto lirnik stary piewnš lirę stroi.
Niechże zagra na niej, pastuszkowie moi.
Wszak Chrystus się rodzi, piewać nam się godzi.
Hej kolęda, kolęda, hej kolęda, kolęda!
,
jak ptaszkowie z nieba
i piewali Dziecišteczku
wesoło, jak trzeba.
Hojże, hojże, Panie Jezu,
hojże, hojże, hoc, hoc!
piewalimy, budzilimy
pastuszków całš noc.
Powiadajš niesłychanš
w wiecie nowinę:
Panna w całoci panieństwa
zrodziła Dziecinę,
Syna Boga Przedwiecznego,
pasterze, wstawajcie,
do Betlejem, nie mieszkajšc,
witać Go biegajcie.
piewalimy i Gloryja
głoszšc przyjcie Twoje,
pokój ludziom, kiedy odkrył
Bóg naturę swoję.
A dla zbawienia ludzkiego
w ciele narodzony
Stwórca wiata, Dawca skarbów,
w żłobie położony.
Biegnijcież prędko do szopki,
pokłon mu oddajcie
i wesoło: Hojże, hojże!
przed nim wykrzykajcie.
Hojże, hojże, Panie Jezu,
hojże, hojże, hoc, hoc.
Niech Ci będzie wieczna chwała
za tę szczęliwš noc.
Której się to dla naszego
narodził zbawienia.
Hojże, hojże, weselmy się,
bo czas odkupienia
naszego się już przybliżył
przez Twe narodzenie,
hojże, hojże, bšd wesołe
dzi, wszystko stworzenie!
Wychwalajšc to Dziecištko,
hojże, hojże, hoc, hoc,
wykrzykujmy, wypiewujmy
przed Nim całš noc.
Cała noc niech nasza będzie
chwały nieskończonej,
daj jš wszystkim, Panie Boże,
w ciele utajony.
w obłoku, w obłoku,
Józef z Pannš asystujš przy boku, przy boku:
Hejże ino dyna, dyna,
Narodził się Bóg dziecina
w Betlejem, w Betlejem.
Wół i osioł w parze służš przy żłobie, przy żłobie.
Huczš, buczš delikatnej osobie, osobie.
Pastuszkowie z podarunki przybiegli, przybiegli.
Wkoło szopę o północy oblegli, oblegli.
Anioł Pański kuranciki wycina, wycina.
Skšd pociecha dla człowieka jedyna, jedyna.
Już Maryja Jezuleńka powiła, powiła.
Nam wesele i pociecha stšd miła, stšd miła.
była cała,
kiedy Panna powijała
Boga, co się wcielił.
W snopach wiatła "Bogu chwała"
piewali Anieli.
Bóg wród nas, więc oddajmy Jemu czeć.
W mroczny czas głomy tę radosnš wieć,
Bogu czeć
Z snu pasterze się zrywajš.
Do Betlejem pospieszajš
weseli bez miary.
Czeć i chwałę Mu oddajš,
składajš ofiary.
Z nami został Bóg w Kociele.
Na Mszę pieszmy więc w niedziele,
by Mu się pokłonić.
Niech napełniš nas weselem
brzmišce na Mszę dzwony.
,
uciskajmy stopy
Jezusa maleńkiego,
Który swoje bóstwo
wydał na ubóstwo
dla zbawienia naszego.
Zawitaj Zbawco narodzony
z przeczystej Panienki.
Gdzie berło, gdzie Twoje korony?
Gdzie berło, gdzie Twoje korony?
Jezu malusieńki?
Ten, co wszechwiat dzierży,
w żłobie dzisiaj leży.
Ludzkiej pomocy czeka.
Bóg Słowo wcielone,
dzisiaj wyniszczone,
dla zbawienia człowieka.
O Boże bšdże pochwalony
za Twe narodzenie.
Racz zbawić ludzki ród zgubiony,
Racz zbawić ludzki ród zgubiony,
daj duszy zbawienie.
,
umęczona ziemia pi.
Lasy, góry i doliny
skryły się w obłokach mgły,
skryły się w obłokach mgły.
W małym miecie, tam w Betlejem
znużon pracš usnšł lud.
Lecz w padołach nikt nie drzemie,
tam pastuszki strzegš trzód,
tam pastuszki strzegš trzód.
Jakby czego wyczekujšc,
doglšdajšc stada swe,
posiadali debatujšc,
niezmożeni wcale snem,
niezmożeni wcale snem.
Wtem obłoki zapałały,
jasnoć w nocy niczym w dzień.
Pastuszkowie poklękali.
Oto anioł zjawił się.
Oto anioł zjawił się.
"Nie lękajcie się pasterze,
mnie posyła Ojciec Pan,
jam posłaniec w dobrej wierze,
wieć radosnš niosę wam,
wieć radosnš niosę wam.
Do Betlejem szybko bieżcie,
a ujrzycie Boży cud.
Pokłon dać Dziecinie spieszcie,
tam gdzie jest ubogi żłób,
tam gdzie jest ubogi żłób.
Idcie piesznie Dziecię sławić,
Gdyż w Betlejem cud się stał.
Grzesznych ludzi pragnšc zbawić,
Bóg w ofierze siebie dał,
Bóg w ofierze siebie dał.
Zrodzon Syn jest Dawidowy,
słowo ciałem stało się.
Zstšpił, by dać żywot nowy,
przybył, by pokonać grzech,
przybył, by pokonać grzech."
,
Synem swym z nami podzielił się.
Powraca życie w nasz ziemski trud,
Słońcem napełnia się każdy dzień.
Raduj się dzisiaj wszelkie stworzenie,
Wdzięcznš kolędę Panu graj!
Dziecina Boża - nasze zbawienie,
Daje nam życie przywraca raj...
Ptaki, zwierzęta - jeden chór,
Słońce i księżyc i z nocš dzień.
Anieli z nieba, królowie trzej,
Wszyscy chcš dzisiaj wychwalać Cię...
,
w pracy i w milczeniu,
w dobrym zdrowiu i chorobie,
we wszelkim zdarzeniu
Być tam, gdzie Ty,
Jezu malusieńki,
być tam, gdzie Ty,
poród Twej stajenki.
Być tam, gdzie Ty,
gdzie i Matka Twoja,
być tam, gdzie Ty,
gdzie się piewa Gloria.
W słońcu i ulewie,
w stajni przy bydlęciu
we wszechwiecie pełnym Ciebie,
w życiu mym i szczęciu
,
a kto, kto?
Dziecištko małe, dajcie mu chwałę
na Ziemi.
Dziecištko małe, dajcie mu chwałę
na Ziemi.
Leży Dziecištko jako jagništko,
a gdzie, gdzie?
W Betlejem miecie, tam się popieszcie,
znajdziecie.
W Betlejem miecie, tam się popieszcie,
znajdziecie.
Jak Go poznamy, gdy Go nie znamy,
Jezusa?
Podło uwity, nie w aksamity,
ubogo.
Podło uwity, nie w aksamity,
ubogo.
Anieli grajš, wdzięcznie piewajš,
a co, co?
Niech chwała będzie zawsze i wszędzie
Dziecištku.
Niech chwała będzie zawsze i wszędzie
Dziecištku.
Królowie jadš z wielkš gromadš:
A skšd, skšd?
Od wschodu słońca, szukajš końca
Zbawienia
Od wschodu słońca, szukajš końca
Zbawienia
Skarb otwierajš, dary dawajš:
A komu?
Wielcy królowie, możni panowie
Dziecištku
Wielcy królowie, możni panowie
Dziecištku
,
gdym zasnšł w wielkiej niemocy,
nie wiem, czy na jawie, czy mi się niło,
że wedle mej budy słońce wieciło.
Sam się czym prędzej porwałem
i na drugich zawołałem;
na Kubę, na Maćka i na Kamierza,
by wstali czym prędzej mówić pacierza.
Nie zaraz się podwignęli,
bo byli twardo zasnęli;
alem ich po trochu wzišł za czuprynę,
by wstali, bieżeli witać Dziecinę.
Kamierz wprawdzie wszystko słyszał,
bo na słomie w budzie dyszał,
ale nam od strachu nie chciał powiedzieć,
na Maćka wskazywał : Ten musi wiedzieć!
Mój Macieju, ty nam powiesz,
albowiem ty sam wszystko wiesz!
Widziałem, widziałem liczne widzenie,
słyszałem, słyszałem anielskie pienie.
Bo mi sam anioł powiedział,
gdym na polu w budzie siedział:
<<Nie bój się, nie bój się, Maćku-pastuszku!
Jestem ja, jestem ja u Boga służkš.
Zwiastuję wesołe lata,
że się nam Zbawiciel wiata
narodził, narodził w Betlejem miecie,
idcież Go przywitać, czem prędzej bieżcie!
Niech wemie Szymek fujarę,
a Maciek gołšbków parę,
a Józef będzie stał u drzwi z obuszkiem,
bo się tam nie zmieci z swym wielkim brzuszkiem!>>
Porwawszy się, bieglim drogš,
gdzie widzielim jasnoć srogš:
w Betlejem miasteczku, gdzie Dziecię było,
które się dla wszystkich na wiat zjawiło.
Wbieglimy zaraz do szopy,
uciskalimy Mu stopy;
jam dobył fujary, a Kuba rogu,
gralimy wesoło na chwałę Bogu.
Pójdmyż i my tam ostatni.
Czeka nas tam bal dostatni:
Pastuszków ochota, królewskie dary,
które z ršk Jezusa będziemy brali.
,
gdziecie po ten czas chodzili
...Poszlimy hen ku dolinie
tam gdzie rwšcy potok płynie,
pać owieczki. /x2
Anioł do was woła z nieba
do Betlejem ić wam trzeba.
... Ledwomy pozasypiali
jak tu łuna w oczy pali,
co się dzieje? /x2
Wród stajenki Bóg się rodzi,
co wiat z grzechów oswobodzi.
...Więc zaprowad nas do Niego
zagramy mu krzesanego
na osłodę. /x2
A co żecie Mu przynieli
kiedycie do szopy weszli.
...Dwa króliczki i wróbelka
co rozkosznie bedzie ćwierkał
Mu nad żłobkiem./x2
Pójdmy wszyscy w imię Pańskie
otworzš się wrota rajskie
...Przez Narodzenie Jezusa
będzie w Niebie nasza dusza
królowała /x2
,
i z radociš wielkš,
Przybšdcie, przybšdcie do Betlejem.
Oto Dziecištko z Bożš Rodzicielkš!
Pokłońmy się Królowi,
Królowi anielskiemu,
Dzi nam narodzonemu,
To Bóg nasz i Pan!
Pasterze przybiegli, zostawili trzody,
Pokornie przed żłóbkiem stanęli wraz.
Z hołdem za nimi pospieszcie, narody!
Blask wiecznej wiatłoci Ojca Przedwiecznego
W maleńkim Dziecištku jawi się nam.
Boga uczczijmy w żłobie złożonego!
Anioły piewajš: Pokój wam nastanie,
gdy Pana uwielbi z serca dzi lud.
Bóg błogosławi tu leżšc na sianie
,
quod annuntiatum est per Gabriel,
hodie apparuit, apparuit in Israel
per Mariam virginem in Bethlehem.
Eia, eia.
Virgo Deum genuit sicut
Divina voluit clementia.
Gaudete, gaudete, gaudete,
Christus natus hodie,
gaudete, gaudete, gaudete,
ex Maria Virgine
Wielkie imię Pańskie jest Emmanuel,
Które nam ogłosił anioł Gabryjel.
Dzi się objawiło, i je ujrzał cały Izrael
Przez Maryję Dziewicę w Betlejem.
Gloria, Gloria!
Boga Panna zrodziła,
Jak łaska Boża w raju obiecała.
Cieszcie się! Cieszcie się! Cieszcie!
Chrystus dzi się narodził!
Cieszcie się! Cieszcie się! Cieszcie!
z więtej Panny Maryi.
,
pęd z Jessego pnia.
Praojców pień już niosła
zapowied tego dnia.
I zakwitł z niej nam kwiat
w rodku tej srogiej zimy,
gdy noc spowiła wiat.
Różyczka ta złocista,
której wyglšdał lud,
to Maryja przeczysta,
w której się spełnił cud.
Proroctwo każdy zna:
choć dziecištko powiła,
w dziewictwie więtym trwa.
Na liczny jej kwiatuszek
kieruję lubo wzrok.
On wiatło wlewa w duszę,
rozprasza grzechów mrok.
Prawdziwy człek i Bóg
wyzwoli nas z ciepienia,
zawróci z mierci dróg.
,
proszę was dla Boga!
Pożyczcie mi swoich dudek i koziego roga.
Bom ja jest dudeczka, Jezusowa pastereczka.
Będę Mu, będę Mu z wami pięknie grała.
Będę piewać, rozweselać, będę kołysała.
Lulajże, lulajże, Dziecino niebieska.
Lulaj Jezu ukochany, pociecho anielska.
Lulaj, wieczny Boże, który stworzył ziemię, morze.
A teraz, a teraz, dla Zbawienia mego,
Spoczywasz w tej stajeneczce Pan wiata całego.
Nie masz sług, nie masz sług, tylko bydlšt dwoje.
Przyjmijże mnie za pasterkę, to będziesz miał troje.
Będę owce pasła i narobię sera, masła,
Dla Ciebie, dla Ciebie, z Panienkš Matusiš,
Ba i Tobie Panie Józef, kochany tatusiu.
Będę ja, będę ja, osiołka i wołu,
W jedno jarzmo zaprzęgała, i siebie pospołu:
Będziemy orali i pszeniczkę zasiewali,
Będę z niej, będę z niej piekła kukiełeczki
Nie pogardzajże ochotš wiernej pastereczki.
,
aby swego Stwórcę poznali.
Słyszšc Anielskie pienie,
że Bóg przyszedł na ziemię,
Trzody opuszczali, do szopy biegali,
Małemu Dziecištku nowe pieni grali
Złożonemu we żłobie.
Leżysz we żłóbeczku, mój Panie,
w pieluszkach spowity na sianie.
Opuciłe tron więty,
masz gospodę z bydlęty.
Przed Nim to Anieli na twarze padali,
więty, więty, więty po trzykroć piewali
Chwała na wysokoci!
Panna czysta Dziecię piastuje,
karmi Je piersiami, całuje,
O dobro nieskończone,
Bóstwo z ciałem złšczone,
Syn Jednorodzony, z Boga przedwiecznego,
W żywocie poczęty z Ducha Najwiętszego
Z Panny Niepokalanej.
,
na zbawienie nasze dany
Witaj małe Dziecišteczko,
witaj liczne Paništeczko.
Witaj Jezu! (2 x )
Witaj z dawna pożšdany,
od Proroków obiecany.
Już się wszystko to spełniło,
co pod tajemnicš było,
wypełniło. (2 x )
Ach dobroci niesłychana,
ach miłoci niewidziana:
cóż ja widzę, o mój Boże,
twardy żłób, to Twoje łoże.
liczny Jezu! (2 x )
Przyszli tutaj i pasterze,
zagrajš Ci dzi na lirze;
na multankach wygrywajš
i wesoło zapiewajš,
kto co umie. (2 x )
My też milczeć nie będziemy,
gdy do szopy Twej przyjdziemy;
wszyscy miło zapiewamy,
piękny pokłon Ci oddamy
jako Bogu! (2 x )
tak ubogo leży?
Ani po królewsku ni w drogiej odzieży?
Znać dlatego, by grzesznika,
czartowskiego niewolnika
od piekła wybawił, przez ubóstwo zbawił.
Czemuż nie w pałacach rodzi się Dziecina,
wszak wiat, niebo, ziemia Jego jest dziedzina,
ale w stajence ubogiej,
na sianeczku w ten mróz srogi?
W kamiennym żłóbeczku zimno Paništeczku.
Czemuż nie w bogatej pocieli królewskiej,
nie pod pawilonem leży Pan niebieski?
Pajęczyna pawilonem,
by każdy człek był zbawionym
Od nałogu złego, Bogu obmierzłego.
A cóż za dworzany ma małe Dziecištko,
Syn Ojca wiecznego, miłe pacholštko?
Osioł z wołem to dworzany,
zważ człeku Pana nad Pany,
Bydlęta mu służš, jak Bogu posłużš.
A ty Mu jak służysz? Żałoć Mu zadajesz,
Gdy za Jego dobroć czartu się oddajesz;
Porzuć twoje złe nałogi,
Jezusowi łzy na nogi
wylewaj serdecznie, będziesz żył z Nim wiecznie.
,
O Jezusa się pytajcie,
Którego jest porodziła
Maryja przez boleci.
Trzej Królowie przyjechali,
Jemu czeć i chwałę dali.
Przynieli mu dary za to:
Mirrę, kadzidło, złoto.
Weselmy się dzi z Maryjš,
Iż nam dała wiatłoć wiecznš
Narodzenim Syna Bożego,
Jen nas zbawił wszego złego.
Jezu, królu narodzony,
Od Boga Ojca zesłany,
Tobie czeć i chwałę dawamy,
Racz się zmiłować nad nami.
,
Witaj Panie nad Pany;
Ty jest nasza pociecha, pociecha,
Ty nas zbawisz od grzecha,
cha cha cha, Od grzecha.
Pozwoliłe ršczeńki,
Jezuleńku maleńki,
Pozwólże i gębuli, gębuli,
Niech się grzesznik przytuli, li li li, Przytuli.
A tam Boże kto Tobie,
Plšsy czyni przy żłobie?
Tam pasterzów gromada, gromada,
Co piewajš: ta da da, ta da da, Ta da da.
A my stojšc wokoło,
Zapiewajmy wesoło:
Chwała Bogu na ziemi, na ziemi,
W niebie, z Matkš, więtemi, mi mi mi, więtemi.
A tak wszyscy zagrali,
Wesoło zapiewali:
Wesołe nam nowiny, nowiny,
Narodził się Jedyny, ny ny ny, Jedyny.
Narodził się Syn Boski,
ciskajmyż Go za nóżki,
Bymy grzechów nie znali, nie znali,
W niebie z Nim królowali, li li li, Królowali.
,
Toć dla wszystkich zew jednaki
szukać Boga na rozłogach
niskiej ziemi.
Krok za krokiem pod tym znakiem
Dalej, chłopy do tej szopy,
Pracowniki i prostaki.
Bóg Dziecina nas przyzywa
Malusieńki, nagusieńki,
odziać Boga na rozłogach
niskiej ziemi.
Ramię w ramię pod gwiazdami
piersi murem, zgodnym chórem
chronić Boga na rozłogach
niskiej ziemi.
,
z wialgš paradš,
a skšd, skšd?
Od wschodu słuńca, szukajš kuńca
zbawieniô swojégo.
Chtëż o ti dobie zapłacze w żłobie,
a chto, chto?
Bóg w stajni ony, dzys narodzony
lëdzóm sę pokôzôł.
Jesta hałasë, w tim nocnim czasë,
wa czëlë?
Bë szlë pastuszë, słowu posłëszni,
co rzeklë Anielë.
Cëż to za gwiôzda, królewskô jôzda,
wiéta wa?
Trzech Magów jedze, Bóg sóm jich wiedze,
do Emanuela.
Madi pobożni nie jidš próni,
a cëż më?
Ni gęsë tłësti, le serce czësté
i ti kšsk miłotë!
,
w betlejemskiej stajni
Wital go ubodzi lud
razem z aniołami
Z pól niebiańkich róży kwiat
Christus przynies na ten wiat
kwitnie num nadzeja
kwitnie num nadzeja
Wół i osioł w nocy czas
dzecę ogrzewale
a pastuszki od swech trzód
pišknie przygrewale
Przyndze panie z nieba k'nom
mieszkaj razem z nami,
utwierd pokój po wszech czas
między narodami.
Niechaj z wszystkich wiata stron
pieni brzmiš wesołe
raduje sa wszystek lud
w kršg tego Małego
anieli z nieba
zbudzëc ze snu pastuszków trzeba.
O Boże,
cos sa dzeje,
całé niebo znšdka dnieje!
Wnet sa pasturze przebudzëlë,
swoje strzodë w grëpë zagnalë.
Z skrzëpkama,
z tršbama,
do Betlejem pognelë.
Tom w stajence dzece znalezle
wiele dare mu tam przewiezle
uklekle
spiwele
grali modszi w swe cymbale
Dziecine do snu groli z weselem
i Mu spiewali cudowne trele
gloryja
gloryja
ta z anioly se spiwole
,
bracô Kaszëbi do żłóbka gnajš.
Wesołô Nowina, spieszta sę lëdze
do łóbka, na sanie pokłón mu dejta.
W noc cemnš, w noc mroznš wszëscë zdšżajš,
przed Panę, przed Panę, przed Nim pôdajš.
Jak piękne, jak piękne, jak to wspaniale,
że przed Nim, że przed Nim naszi sę kłóniajš.
Tam w żłóbku, tam w żłóbku je Dzecę môłé
i Józef, i Marijô, i bëdło całé.
Jak miłe, jak miłe, jak to wspaniale,
Przed Panę, przed Panę wszëscë klëkajš.
Wesołô Nowina, anielë grajš,
z dôlekich lasów i z pustk zdšżajš;
żebë sę ceszëc i żebë weselëc,
z nawiedzonégo Jezuska môłégo.
"Naza(i)rejczykiem będzie zwan"
W języku hebrajskim pisanym nie ma samogłosek
Okres Bożego Narodzenia. Kolęda. Gdy byłem małym dzieckiem, przyglądałem się krzyżykowi przygotowanemu na przybycie księdza. Zafrapowała mnie tabliczka z napisem INRI skrót od Iesus Nazarenus Rex Iudeorum . Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski .
Słowo nazarejczyk obejmuje ziemskie życie Pana Jezusa niby klamrą. W Niedzielę Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa, czytany jest fragment Ewangelii: "19 A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie, 20 i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia *. 21 On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. 22 Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w strony Galilei. 23 Przybył do miasta, zwanego Nazaret*, i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem*." ( Mt 2, 19 23 )
A potem w Wielki Piątek Męki Pańskiej słyszymy: "19 Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski . 20 Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim." ( J 19, 19 20 ). Piłat z Pontu to był Pontius Pilatus. A napisał on Iesus Nazarenus , a więc nie Jezus z Nazaretu, lecz Jezus Nazarejczyk.
Kimże był więc nazarejczyk, że tak ważne to było słowo w tytule winy?
Pierwszym nazarejczykiem, którego spotykamy w Starym Testamencie, był Samson. Oto, jak przyszedł on na świat: "13 1 Gdy znów zaczęli Izraelici czynić to, co złe w oczach Pana, wydał ich Pan w ręce Filistynów na czterdzieści lat. 2 W Sorea, w pokoleniu Dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona jego była niepłodna i nie rodziła. 3 Anioł Pana* ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna. 4 Lecz odtąd strzeż się: nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego. 5 Oto poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraela z rąk filistyńskich . 6 Poszła więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: Przyszedł do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby obliczem Anioła Bożego - pełne dostojeństwa. Nie pytałam go, skąd przybył, a on nie oznajmił mi swego imienia. 7 Rzekł do mnie: "Oto poczniesz i porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sy
cery, ani nie jedz nic nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia aż do swojej śmierci" . .... 24 Porodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson*. Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił. 25 Duch Pana zaś począł na niego oddziaływać w Obozie Dana między Sorea a Esztaol. ( Sdz 13, 1 - 7,24 )
Nazarejczyk (czy nazirejczyk w hebrajskim nie ma samogłosek pisanych) był więc abstynentem. Musiał przestrzegać także szereg innych przepisów (niestrzyżenie, unikanie trupów itp.), ale abstynencja od alkoholu była sednem sprawy, bo napisane jest: 11 Wzbudzałem spomiędzy waszych synów proroków, a spomiędzy waszych młodzieńców - nazirejczyków.
Czyż nie było tak, synowie Izraela? - wyrocznia Pana. 12 A wy dawaliście pić nazirejczykom wino i prorokom rozkazywaliście: Nie prorokujcie! ( Am 2, 11 - 12 ).
Chrystus wychowywał do trzeźwości. Głosił. 48 Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: "Mój pan się ociąga", 49 i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił z pijakami, 50 to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna. 51 Każe go ćwiartować* i z obłudnikami wyznaczy mu miejsce. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. ( Mt 24, 48-51 )
Ale nie tylko uczył, lecz I sam dał przykład: ] 32 Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego. 33 Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki, 34 dali Mu pić wino zaprawione goryczą*. Skosztował, ale nie chciał pić . ( Mt 27, 32 34).
Podobnie wezwania do trzeźwości słychać było z ust Apostołów. Ostrzegał Św. Paweł: Apostoł 9 Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, 10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego . ( 1 Kor 5, 9-10 ) Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem*, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku. ( 1 Kor 5, 11 )
A Św. Piotr Apostoł pisał: Czuwajcie i bądźcie trzeźwi. Bo diabeł jako lew ryczący krąży i parzy, kogo by pożreć. ( 1 P 5, 8)
Jakżesz chętnie postępacy widzieliby we Mszy Świętej apoteozę picia wina , czy w cudzie z Kany Galilejskiej zachętę do upijania się. Słyszymy nie raz Ewangelię opisującą wesele w Kanie Galilejskiej. Wielu lubi się na nią powoływać próbując usprawiedliwić swe picie (że niby sam Chrystus zalecał upijanie się). Tymczasem "wino" w greckim tekście (po grecku znane są najstarsze kopie Ewangelii) wcale nie musi oznaczać naszego procentowego wina. Porównania tekstów hebrajskich z ich greckimi tłumaczeniami (np. Septuaginta) wskazują, że tłumacze przez "wino" rozumieli nie tylko wino, ale i (bezalkoholowy) sok z winogron. Obecność Chrystusa z Matką i uczniami, a także posiadanie stągwi do żydowskich oczyszczeń świadczy o tym, że wesele wyprawiali ludzie pobożni. Chrystus dokonał cudu przemiany na ok. 700-900 litrach wody, co oznaczałoby ok.4,5 l wina na głowę na dużym weselu (150-200 gości). Gdyby to było wino alkoholowe, to procentami dorównywałoby ponad 2 l wódki na głowę. Taka ilość alkoholu oznaczałaby ciężkie zatrucie zwłaszcza wtedy, gdyby weselnicy "mieli już dobrze w czubie". A upijanie ludzi jest według Pisma Świętego grzechem. Chrystus zgrzeszyłby, gdyby weselników spił. A przecież był bez grzechu. Wobec tego wesele w Kanie być może było bezalkoholowe, a już na pewno "wino" uczynione przez Chrystusa było bezalkoholowym sokiem.
Zauważmy też, że wino mszalne podczas liturgii eucharystycznej mieszane jest z wodą. Dlaczego? Otóż sok winogronowy podatny był na szybkie psucie (fermentację). Technika konserwacji tego soku znana w starożytności polegała na zagęszczaniu przez odparowanie wody. Potem, przed spożyciem, trzeba było sok rozcieńczyć, aby miał naturalną konsystencję. Tak więc wino przemienione w Krew Chrystusa było sokiem winogronowym, a picie przez jedenastu Apostołów jednego kielicha nawet w wypadku, gdyby się nieco zepsuło wskutek niedoskonałości technologii, z upijaniem ("apoteozą picia wina") nic wspólnego mieć nie mogło.
A tytuł winy brzmiał: Iesus Nazarenus Rex Iudeorum . Nie tylko nie chlał, ale jeszcze na dodatek był królem. I jak takimi rządzić, co takiego mają króla? Na krzyż z Nim.
Pamiętajmy w te dni obchodów Bożego Narodzenia, przerywane zgrzytem upadlania się przez wielu w sylwestra, jakiego mamy Króla. Chrystus się rodzi, nas oswobodzi. Z wszelkiej niewoli. Także tej płynącej z alkoholi.
Swoją drogą polska tradycja zabrania picia alkoholu w Wigilię Bożego Narodzenia.
Wracając do sylwestra, CNA donosiło 31.12.2011 rP
z miasta Kuala Lumpur (Malezja), że
tamtejsze władze żądały od chrześcijan ubieganie się o
policyjną zgodę na śpiewanie kolęd w kościele i w domu.
Chrześcijanie odrzucili to żądanie.
Ich wzorem nie pozwólmy sobie odebrać prawa do śpiewania kolęd w okresie Bożego Narodzenia
ani we wspomnienie Św. Sylwestra, papieża, ani w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki.
Gdy święty Sylwester zasiadał na stolicy świętego Piotra, po trzechsetletniej walce Kosciół odniósł zwycięstwo nad pogaństwem i wyszedł z nabożeństwami z katakumb i prywatnych mieszkań wchodząc do przestrzeni publicznej - do kościołów i katedr.
Uwagi redakcyjne:
Kolędy jako szczególnie popularne, chętnie śpiewane
pieśni wędrują z ust do ust, co sprzyja
drobnym zmianom i większym modyfikacjom,
czy to przez próbę przypomnienia sobie tekstu śpiewanego przez przodków,
zmiany w języku (najstarsze śpiewane kolędy mają 500 lat)
czy w życiu śpiewających.
Dobrze ilustruje ten proces na przykładzie
kolędy "Pastuszkowie bracia mili"
autor strony WWW
http://www.sylwek.efbud.com.pl/www/php/showsong.php?id=1245
Spośród wersji i wariantów "równoległych zwrotek"
redaktor tej strony także musiał dokonać pewnych wyborów
starając się kłaść nacisk na bożonarodzeniowy aspekt
finalnych tekstów. "Piosenki zimowe" zostały celowo wykluczone.
Redaktor starał się zaimki odnoszące się do Chrystusa pisać z dużej litery.
Preferowano też te
wersje, które dowartościowują Świętego Józefa
i jego czystość przypisują świętości a nie byciu drżącym staruszkiem.
Wyeliminowano fragmenty o tym, jakoby Pan Jezusek na sianeczku tytoń sobie palił,
piwo kwartami pił
albo ze żłóbka na panienki wyskakiwał, jako że ostatecznie Pan Jezus przeszedł przez ziemię bez grzechu.
Odstąpiono też od modernistycznych modyfikacji wymazujących
powiązanie między grzechem Adama a przyjściem Chrystusa
(przywrócono "cztery tysiące lat wyglądany").
Redaktor nie jest specjalistą od historii kolęd, ale ma wrażenie, że
dokonane wybory czynią teksty bliższymi pierwotnej intencji ich autorów,
choć z drugiej strony prawdą jest, że
przynajmniej niektóre kolędy mają de facto wielu autorów,
którzy tworzyli poszczególne zwrotki na przestrzeni wieków.
Wersja mobilna (z linkami do melodii) http://weselewesel.lap.pl/broszura/piesvniWielkopostne.php?wersja=MO
Tłumczenia niektórych pieni na angielski lub niemiecki: http://weselewesel.lap.pl/broszura/piesvniWielkopostne.php?tlvumaczenia=TAK
Na większš chwałę Boga w Trójcy więtej Jedynego, Ojca i Syna i Ducha więtego
,
uderzmy przed Panem czołem;
zapustne miechy na stronę,
cierniowš wijmy koronę.
Posypmy głowy popiołem,
grzmi niebo głosem surowym:
"Pokutę czyńcie za grzechy,
na stronę teraz uciechy".
Posypmy głowy popiołem,
otoczmy Pana pospołem,
bo Pański sšd sprawiedliwy,
a dla grzesznika straszliwy.
Posypmy głowy popiołem,
już Zbawca cierpieć gotowy,
ponosić męki, katusze,
by nasze odkupić dusze.
Posypmy głowy popiołem,
o mierci mylmy pospołem;
nim głosu Twego wezwanie
na sšd Twój stawi nas, Panie.
Posypmy głowy popiołem,
bymy codziennym mozołem,
wszechtrzewociš i pacierzem
wzrastali w Twej więtej wierze.
Posypmy głowy popiołem,
z Chrystusem niemy krzyż społem,
abymy z Nim zmartwychwstali
i hymn Mu chwały piewali.
dnia i szarym pyle dróg,
A idšc uczył kochać i przebaczać.
On z celnikami jadł, On nie znał, kto to wróg,
Pochylał się nad tymi, którzy płaczš.
Mój Mistrzu, przede mnš droga,
Którš przebyć muszę tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, wokoło ludzie,
Których kochać trzeba, tak jak Ty.
Mój Mistrzu, niełatwo cudzy ciężar
Wzišć w ramiona, tak jak Ty.
Mój Mistrzu, poniosę wszystko,
Jeli będziesz ze mnš zawsze Ty.
On przyjšł wdowi grosz i Magdaleny łzy,
Bo wiedział, co to kochać i przebaczać.
I pónš nocš On do Nikodema rzekł:
Że prawdy trzeba pragnšć, trzeba szukać.
Idziemy w skwarze dnia i w szarym pyle dróg,
A On nas uczy kochać i przebaczać.
I z celnikami sišć, zapomnieć, kto to wróg,
Pochylać się nad tymi, którzy płaczš.
,
z sercem ciężkim od win
i ze spuszczonš głowš
szedł marnotrawny syn.
Wróć, synu, wróć z daleka. Wróć, synu, wróć, Ojciec czeka.
I wychodzi na drogę i wyglšda stęskniony, czy nie wracasz do domu. Tyle razy odchodzisz i powracasz na nowo, a on zawsze dla ciebie ma otwarte ramiona.
Wróć, synu, wróć z daleka. Wróć, synu, wróć, Ojciec czeka.
Roztrwoniłe swš miłoć, z pustym sercem powracasz, a On tobie przebacza i wychodzi naprzeciw ojca serce zbolałe: Wreszcie synu wróciłe tak czekałem
Wróć, synu, wróć z daleka. Wróć, synu, wróć, Ojciec czeka. Wróć, jeszcze czas, nie zwlekaj. Jak długo jeszcze każesz czekać?
,
Ogromna to tajemnica.
Każde cierpienie ma sens,
Prowadzi do pełni życia.
Jeli chcesz za Mnš ić do Nieba,
To we swój krzyż, naladuj Mnie.
Nie Dobrš Nowinę w wiat
Kolejny już wiek.
Codziennoć wiedzie przez Krzyż,
Większy im kochasz goręcej.
Dobrze czynišcych chcš li
złamać poddajšc udręce.
Choć za twš dobroć i znój
wiat ci zgotuje katusze,
Ty zbożnie mimo to żyj,
A uratujesz swš duszę.
Wtedy ma sens krzyża trud,
Kiedy go dwigasz w trzewoci,
Gdy nie uciekasz w wiat złud
Od Boskiej krzyża mšdroci.
Czarna rozpacz wród mšk
- Oto oferta szatana.
Ty wybierz szczęcie i raj,
Miej Trójcę więtš za Pana.
,
Jako Pan Chrystus za nas cierpiał rany;
I
od pojmania nie miał odpocznienia,
Aż do skonania.
Naprzód w Ogrojcu wzišł pocałowanie,
Tam Judasz zdrajca dał był ^%**( znamię:
Oto, ?^^%**(5?, mego Mistrza macie,
Tego imajcie.
Wnet się rzucili jako lwy zaciekli,
Apostołowie od Niego uciekli;
On za był piesznie wiedzion do Annasza,
Pociecha nasza.
Przed sšd Piłata gdy był postawiony,
Niesprawiedliwie został oskarżony:
Rozkazał Piłat, by był biczowany
Ten Pan nad pany.
Koronę z ciernia żoł^^nierze uwili,
Naszemu Panu na głowę wtłoczyli,
Namiewajšc się przed Nim przyklękali, Królem Go zwali.
Krzyknęła potem tłuszcza zbuntowana:
Nie chcemy Tego za swego mieć pana,
Niechaj na krzyżu swój żywot położy
Ten to Syn Boży!
Krzyż niosšc, na mierć szedł nieustraszenie,
Op^^rawcy niecni zwlekli zeń odzienie. Do krzyża Zbawcę okrutnie przybili,
Octem poili.
Ojcu się modlił za swe krzyżowniki:
"Odpuć im, Boże, a bacz te nędzniki,
Którzy nie wiedzš, co mi wyrzšdzajš,
Bo mię nie znajš".
Matkę pod krzyżem stojšcš obaczył,
Janowi onę w opiekę poruczył:
"Oto, niewiasto, masz syna swojego,
Dzierżże się tego".
Polecił Ducha Bogu Ojcu w ręce;
Wołajšc, umarł: zaćmiło się słońce,
Ziemia się trzęsła dziewištej godziny,
Nie bez przyczyny.
Słońce przygasło, ziemia jęła pękać
Matka płakała, setnik jšł się lękać
Wpół się przedarła w wištyni zasłona
gdy Chrystus konał.
Zstšpił do piekłów mocš swego Bóstwa
Tamże wybawił Ojców więtych z jeństwa;
Ciała umarłych z grobów powstawały,
Widzieć się dały.
Prosili Józef z Nikodemem miało,
By z krzyża mogli bezpiecznie zdjšć ciało;
Piłat ich probie we wszystkim przebaczył,
Bo tak Bóg raczył.
Czasów nieszpornych, był z krzyża zdejmowan,
Przez swoje sługi, stworzenia wszego Pan;
Matuchna jego ciało piastowała,
Rzewnie płakała.
Drogim balsamem ciało namazali,
A z nabożeństwem w Syndon owišzali;
W grób je ostatniej godziny włożyli,
Płacz uczynili.
I wzišł Apostoł Matkę Pana swego,
Szedł z niš od krzyża do domu swojego,
Jako syn własny onę opatrujšc,
I w smutku cieszšc.
Płaczmy dzi wszyscy, wierni chrzecijanie,
Dziękujšc Panu za najdroższe rany;
Iż, by nas zbawić, lejšc Krew obficie,
Dał za nas życie!
Przez życie w szacie z cnót pracowitoci
dobra, prawoci, męstwa, wszechtrzewoci
kroczmy do Niebios, które nam otworzył
mękš Syn Boży
,
Słowa jego pamiętajmy,
Ktore na krzyżu jest mowił,
Nam je na przykład zostawił.
W pirszem słowie tam się modlił,
Boga Oćca swego prosił
Za nieprzyjacielmi swojimi:
"Odpuć im gniw, Oćcze miły".
Tam naukę nam jest wydał,
By braćcu każdy odpuszczał
Gniew, mierzšczkę i złe sierce,
By [w] nie wszedł w piekielne miece.
Wtore słowo tam przemowił,
Gdy go łotr o łaskę prosił:
"Zaprawdę, toć tobie powiem,
Dzisia będziesz w raju mojem".
W tem naukę Chrystus nam dał,
By żadny z nas nie rozpaczał,
Ale aby w Bodze dufał,
Za swe grzechy pokutował.
Zasmšconš matkę swoję
W trzeciem słowie pocieszył jš,
Miasto siebie Jana jej dał,
Aby jš tamo opatrzał.
Nierowno, Chryste, przemieniał,
Za krola jej rybitwa dał,
Miecz boleci jš przenikał,
Jak Symeon prorokował.
Synom i dziewkam przykład dał,
Gdy swej matki nie zapomniał,
By swš matkę, oćca czcili,
Zawżdy jim dobrze czynili.
W czwartem słowie "pragnę" gdy rzekł,
Prosił Oćca za grzeszny wiek,
By ludziom niebo otworzył,
Ktore był Jadam zatworzył.
W tem to słowie napomina,
Że nie wódki, piwa, wina
Jeno wody nam potrzeba,
Którš Bóg nam daje z Nieba.
Jak uczył Samarytankę,
Przyszłš czerpać wodę dzbankem,
Że to On jest wody żywej
ródłem jedynie prawdziwym.
"Dokonało się" tam mowił,
Pište słowo gdy przemowił,
Dokonało się zbawienie,
Diabła i piekła zwalczenie.
Tę naukę w tym zostawił
Kto chce, aby Bóg go zbawił
I z Nim pragnie wnijć do Nieba
Temu krzyż swój dwigać trzeba.
Szoste słowo z ust wypucił:
"Boże, czemu mię opucił,
Już raczy dać spomożenie,
Nie daj dalej na męczenie".
Nam naukę w tem słowie dał,
By się do Boga uciekał
Wszelki człowiek w potrzebach w swych,
Nie do czarownic przeklętych.
Gdy nasz Jesus już umierał,
Testament tam krasny działał,
Swš duszę Oćcu polecał,
Nikodemowi ciało dał.
Kocioł polecił Piotrowi,
A matkę swoję Janowi;
Katom odzienie swoje dał,
Judasz piekło też otrzymał.
Kostyrowie a łotrowie,
Zbojce, złodzieje, katowie,
Cić Krystusa z sukniej łupiš,
Za swe grzechy piekło kupiš.
Baczcie przykład, kostyrowie,
Napiszcie ji dzi w swej głowie!
Dwa kostarze w Węgrzech byli,
W Budzyniu z sobš jigrali.
W boże jimię jeden jigrał,
Tenci wszyćko jest przejigrał,
Drugi w jimię diabła jest grał,
Na bracie wszyćko pozyskał.
Tam się na Boga rozniewał,
Na cmyntarz tamo pobieżał,
Kamienim na obraz ciskał,
Boże rany jest odnawiał.
Tam ji diabli pochwycili,
Na powietrzu podnosili,
Trzewa s niego wytršcili,
Duszę z ciałem w piekło wzięli.
Zły to cynek kostyrze siadł,
Gdy po uszy do piekła wpadł,
Nie pomogš mu i dryj,
Już tam w piekle smołę pije.
Tego piekła nas uchowaj,
W łasce swojej nas zachowaj,
Jesu, przez twe umęczenie
Racz nam dobre dać skonanie. Amen.
,
Który z miłoci goršcéj,
Zesłałe na te niskoci, Syna swego z wysokoci
Ku wielkiému pocieszeniu; Twému ludzkiemu plemieniu,
Wydałe Go na stracenie, Przez człowiecze odkupienie.
Miejmyż wszyscy na bacznoci, Drogš mierć Jego miłoci,
I smutek Matuchny Jego, Który cierpiała dla Niego.
Gdy Go we czwartek żegnała Tak Mu mówišc narzekała:
Wemij mię w Ogrojec z sobš, Pójdę rada na mierć z Tobš.
Pan na niš smutnie poglšdał, Po swéj Matce tego żšdał:
Miła Matko racz mię pucić, Noc ci blisko już nam czas ić.
Smutneć było rozłšczenie, Z swym Synem téj miłéj Pannie;
Miała serdeczne bolenie, Patrzšc na Jego lękanie.
Gdy do Ogrojca przybieżał, Padł na ziemię krzyżem leżał,
Tam swš mękę wszystkę widział, Którš nazajutrz cierpieć miał.
Miał w sobie przeciwne siły Dwie, a obie wielkie były;
Okrutnie z sobš walczyły, Mało Go nie umorzyły.
Bo Mu lękajšca siła, Okrutnš mierciš groziła;
Ale miłoć zwyciężyła, Bo ta w Nim mężniejsza była.
Klęknšł na kolana potém, Jšł się pocić krwawym potém;
Mówišc: Ojcze możeli być, Racz ten kielich precz oddalić.
Jezu miły nie lękaj się Wstań, nie klęcz, upamiętaj się;
Masz niedaleko Judasza, Cišgnie z ludem od Annasza.
Wiedzie na Cię lud niemały Z kijmi, z mieczmi, z pochodniami;
We zbroje się ubierali, Przełożeni im kazali.
Wtém przystšpił Judasz cudnie, Pozdrowił Pana obłudnie,
Potém Go zdradnie całował, Pan się schylił, twarz mu podał.
Gdy się miał z żydy potykać, Poczšł z niemi w przód rozmawiać,
Pytał ich kogo szukacie, Jeli mnie? oto mię macie.
Prędko kniemu przyskoczyli, O ziemię Go uderzyli;
Z głowy, z brody włosy rwali, Opak Mu ręce zwišzali,
Zwišzawszy Go tak okrutnie Wiedli Go do miasta chutnie;
Pchnęli Go w rzekę cedrowš, Unurzali Go i z głowš.
Sami zdrajcy szli po mocie, Pana wiedli w rzekę procie;
Powalił się upadł w wodę, Zbił sobie o kamień brodę.
Annasz Go srogo przywitał, Gdzie masz ucznie? tak Go pytał;
Niemało tu złego zbroił, Fałszywš naukš zwodził.
Pan pokornie odpowiedział, Panie Annaszu by wiedział,
Zawsze ja jawnie w kociele, Powiadałem prawdę miele.
Wycišgnšwszy żyd prawicę, A miał zbrojnš rękawicę;
Wycišł Mu srogi policzek, Pan nasz zemdlał, upadł wszystek.
A zaż tak odpowiadajš, Paniętom gdy Cię pytajš:
Czemuż nie masz w uczciwoci, Biskupa Jego miłoci.
Więc na przemian wszyscy słudzy, Jedni z tyłu z przodu drudzy,
Włosy Mu z głowy targali, Na Jego więtš twarz plwali.
Gdy Mu oczy zawišzali, Prorokować Mu kazali,
Godzšc Mu z pięciš do szyje, Gadaj Jezu kto Cię bije.
Posiedział Annasz w noc chwilę, A miał czystš krotofilę,
Patrzšc na więnia swojego, Na Zbawiciela naszego.
Annasz wiedzion do łożnice, Pan nasz wepchnion do piwnice;
Jaki tam był nocleg Jego, Kociół nie mie zjawić tego.
W Pištek wywiedzion z piwnice, Jakoby łotr z męczennice;
Prowadzon do Kaifasza, Od okrutnego Annasza.
Widział tam Pan miłociwy, Iż Biskup niesprawiedliwy,
Fałszywe nań wiadki zwodził, Bo Go na mierć wydać godził.
Gdy Kaifasz z swémi wiadki, Pletli Nań wszystkie niestatki;
Stała prawda niestrwożona, Przed biskupem spotwarzona.
Piłatowi Go posłali, Osšdzić mu Go kazali,
Wdziali Mu łańcuch na ramię, Ten był mierci Jego znamię.
Wszak wiemy Panie Piłacie, Że ten łańcuch dobrze znacie;
Każdy więzień co go nosi, Od mierci się nie wyprosi.
Daléj Mu cierpieć nie możem, Bo się czyni Synem Bożym,
I Królem się też mianuje, Co się nigdzie nie znajduje.
Stał przed Piłatem zwišzany, Zbity, spluty, zekrwawiony;
Nie widział Piłat żadnego, Więnia takiego nędznego.
Za Go posłał Herodowi, Galiléjskiemu królowi:
Oto masz więnia swojego, Wyzwól jako niewinnego.
Rzekł Mu Heród niewstydliwy, Ukaż nam tu jakie dziwy;
Żydowie mi powiedzieli Iż Twoje cuda widzieli.
Widział Pan Króla pysznego, Nie rzekł mu słowa żadnego;
Chciał z Nim Heród gadać dwornie, Ale Pan milczał pokornie.
Król Heród serca pysznego, Wzgardził Jezusa miłego;
Na Jego większe pomianie, Wdziali Nań z powłok odzienie.
Pastwili Mu się nad głowš, Z ostrš koronš cierniowš;
Uczynili Mu żydowie, Tysišc ran w Najwiętszéj głowie.
Odesłał Go król sędziemu, Wielce niesprawiedliwemu:
Co mi to posłał niemego, Przyjmij zasię więnia swego.
Widział Piłat iż niewinny, Rzekł: jest u mnie więzień inny;
Niech stanie się wola wasza, Skażę na mierć Barrabasza.
Kazał Jezusa miłego, Bić u słupa kamiennego;
Bili Go żydowie sami, Biczmi, łańcuchy, miotłami.
Gdy się nad Nim spracowali, Ci którzy Go katowali;
Z powrozów Go rozwišzali; Piłatowi Go posłali.
Wywiódł Piłat ubitego, Już na poły umarłego;
Oto macie więnia swego, Wypuszczam wam Go żywego.
Niemiłosierni żydowie, Okrutniéjsi niż katowie:
Na Piłata zawołali, Ukrzyżować Go kazali.
Piłat w rozumie pobłšdził, Kwoli żydom Go osšdził;
Skazał na mierć niewinnego, Jezusa Syna Bożego.
O Piłacie niecnotliwy! Czemu tak niesprawiedliwy;
Oto Baranek niewinny, Idzie na mierć bez przyczyny.
Żydowie Go pochwycili, Na górę Go wprowadzili,
Gwodmi Go na krzyż przybili, Między łotry postawili.
Wisiał na krzyżu zraniony, Zbity, skłóty, zekrwawiony,
Nie majšc odpoczywania, Od jęcia aż do skonania.
A byłci tam strach niemały, Gdy się opoki padały,
Ziemia nad obyczaj drżała, Jakoby się zapać miała.
Stało się nad przyrodzenie, Po wszym wiecie zamierzchnienie;
Żywioły się zasmuciły, Gdy umierał nasz Pan miły.
O Panie nasz miłociwy! Czemu tak bardzo cierpliwy,
Dla zmiłowania naszego, Zapomniałe Bóstwa swego.
Gdy nas tak bardzo miłujesz, Sromot, razów, ran nie czujesz;
Raczże nas téż tém darować, Daj nam siebie zamiłować.
Wemyż to każdy w swš głowę Najdroższš mierć Jezusowę;
Rozmylajmy jš serdecznie, Będziem z Nim królować wiecznie. Amen.
,
W Ogrojcu zakrwawiony! Tam Cię Anioł w smutku cieszył,
Skšd był wiat pocieszony.
Przyjd, mój Jezu,
Przyjd, mój Jezu,
Przyjd mój Jezu, pociesz mnie!
Bo Cię kocham serdecznie.
Ach, mój Jezu, jake srodze Do słupa przywišzany, Za tak ciężkie grzechy nasze Okrutnie biczowany.
Ach, mój Jezu, co za boleć, Cierpisz w ostrej koronie, Twarz najwiętsza zakrwawiona,
Głowa wszystka w krwi tonie.
Ach, mój Jezu, gdy wychodzisz Na górę Kalwaryjskš, Trzykroć pod ciężarem krzyża Upadasz bardzo ciężko.
Ach mój Jezu, chcš Cię upić.
Z nazarejczyka to kpina.
Lecz, wzór dajšc nam, nie pijesz
Alkoholowego wina.
A gdy, mój najmilszy Jezu, Na krzyżu już umierasz, Dajesz ducha w Ojca ręce, Grzesznym niebo otwierasz.
Ach, mój Jezu, gdy czas przyjdzie, Że już umierać trzeba, Wspomnij na swš gorzkš mękę, Nie chciej zawierać nieba.
Gdy jest Sędziš postawiony
Nad żywymi, zmarłymi,
Zmiłujże się nad duszami
W czyćcu zostajšcymi!
Wieczny pokój, wieczny pokój, Wieczny pokój daj Panie! W niebie odpoczywanie.
,
Widok w tobie dziwny:
Widzę Pana mego
Na twarz upadłego.
Tęsknoć, smutek, strach Go ciska, Krwawy pot z Niego wyciska,
Ach, Jezu mdlejšcy,
Prawie konajšcy!
Kielich gorzkiej męki
Z Ojca Twego ręki
Ochotnie przyjmujesz,
Za nas ofiarujesz;
Anioł Ci się z nieba zjawia,
O męce z Tobš rozmawia;
Ach, Jezu strwożony,
Przed mękš zmęczony.
Uczniowie posnęli,
Ciebie zapomnieli,
Judasz zbrojne roty,
Stawia przede wroty;
I wnet do Ogrojca wpada
Z wodzem swym zbójców gromada;
Ach, Jezusa truje
Zdrajca, gdy całuje!.
A lubo z swym ludem,
Obalony cudem,
Gorzej, niż padł, wstaje,
Jezusa wydaje;
Dopiero się nań rzucajš.
Więzy, łańcuchy wkładajš!
Ach, Jezu pojmany,
Za złoczyńcę miany!
W domu Annaszowym,
Arcykapłanowym.
W twarz pięciš tršcony,
Upada zemdlony!
Kaijfasz Go w zdradzie pyta,
A za bluniercę poczyta.
Ach, Jezu zelżony,
Od czci odsšdzony!
Wnet, jak niegodnego
Prawa ojczystego,
Przed sšd poganina
Stawiš Rzymianina.
Tam nań potwarze rzucajš,
O stracenie nalegajš.
Ach, Jezu zhańbiony,
Jak łotr obwiniony!
A sędzia nieprawy,
Chronišc się tej sprawy,
Zwala na drugiego,
Przeciwnika swego;
Herod się z tego namiewa,
W białš szatę przyodziewa:
Ach, Jezu wzgardzony,
Na miech wystawiony!
W nieprzyjani byli,
Przez co się zgodzili
Król Herod z Piłatem,
kat z okrutnym katem;
Za na ratusz prowadzony
Pan powtórnie osšdzony:
Ach, Jezu strudzony,
Tam i sam włóczony!
Stróż sprawiedliwoci,
wiadkiem niewinnoci
Jezusa się staje
Piłat, lecz wydaje
Wyrok swój na przywišzanie
Do słupa i biczowanie:
Ach, Jezu, jak żwawie
Ciężkie Ci bezprawie!
Wnetże kaci wciekli
Z szat Go swych zewlekli,
Nagoć Mu niż bicie,
Czyni cięższe życie;
Za tym siekš na przemiany,
W ranach głębsze czyniš rany:
Ach, Jezu zmęczony,
We krwi swej zbroczony!
Nic w Tobie zdrowego,
Nic nie zranionego.
Ta tylko odmiana,
Sinoć, Krew i Rana;
Widzieć w zdartych piersiach koci,
Widzieć przez nie i wnętrznoci:
Ach, Jezu, Twe Ciało,
Co w ten czas cierpiało!
Za nic okrucieństwo
Majšc to męczeństwo,
Nowe wynajduje,
Z ciernia wieniec snuje;
Ten na głowę więtš wdziewa,
Krew z niej ranami wylewa:
Ach, Jezu mój drogi,
Jako ból Twój srogi!
Krew nozdrzami, usty,
Jako przez upusty,
Krew przez uszy, oczy,
Strumieniem się toczy;
W tym się z niego uršgajš,
Przy purpurze trzcinę dajš:
Ach, Jezu, wszech królów
Królu, oraz bólów!
W takim go ubierze
Sędzia z sobš bierze,
W rynku Go ludowi
Na widok stanowi:
Oto człowiek, taka postać.
Czy może się w życiu ostać?
Ach, Jezu, nikt Ciebie
Nie wsparł w tej potrzebie!
Okrzyk na Cię srogi
Uczynił gmin mnogi:
Zabij, strać, ukrzyżuj,
Z żywota Go wyzuj!
Rzecze Sędzia: co uczynił?
W czem któremu z was zawinił?
Ach, Jezu, nie było,
Coby Cię winiło!
Cóż za wola wasza?
Macie Barabasza!
Kogo z tych dwóch chcecie,
Życiem darujecie!
Krzyknęli: Barabasz życia
Godzien jest, a ten zabicia!
Ach, Jezu, Twa waga,
Ciężka jest zniewaga!
Za tym jakby smutny
Piłat, łotr wierutny,
Ręce wodš myje,
Krew niewinnš pije;
Dekret nań mierci wydaje,
Na wolš żydów podaje:
Ach, Jezu, na złego
Trafiłe Sędziego!
Więc nań krzyż wkładajš,
Z miasta wypychajš,
Przy nim ku ohydzie
Para łotrów idzie;
Wyszedł Baranek niewinny,
Ofiarowan za lud winny:
Ach, Jezu zmęczony,
Lecz nie mniej wzgardzony!
Matka idzie w tropy,
Liczšc krwawe stopy,
Na każdš łzę leje,
A od żalu mdleje;
Na twarz Chryst pada w tej drodze,
Upadłego bijš srodze:
Ach, Jezu, ach, Panie,
Ach, moje kochanie!
Ach w jak ciężkiej toni,
Żaden Cię nie broni,
Co chce dokazuje
Złoć, nikt nie ratuje;
Dostałe się w srogie ręce,
Jak lwiej zajadłej paszczęce:
Ach, Jezu, żałoci
Nasza, ach miłoci!
Z wielkš sił słabociš
Pod krzyża ciężkociš,
Na górę wstępuje,
A coraz szwankuje;
O góro straszna mierciami,
Straszna trupiemi głowami!
Ach, Jezu, przybicie
Twe tu kończy życie!
Z szat Go odzierajš,
Na ziemię rzucajš,
Krzyżem obcišżajš,
Cišgnš, rwš, targajš;
Każdy kat gwód swój przymierzy,
Młotem silno weń uderzy: Ach, Jezu, mój Boże,
Jak twarde Twe łoże!
Gwodzie, gdy przez dłonie
Szły na obie stronie,
Że sękowe były,
Wlokły z sobš żyły;
Też męki nogi cierpiały,
Gdy je gwodzie przebijały:
Ach, Jezu mój więty,
Na krzyżu rozpięty!
Z krzyżem podniesiony,
Na nim w dół wtršcony,
Jednym dziwowiskiem,
Raczej namiewiskiem
Stawiasz Twym nieprzyjaciołom,
Płaczu przyczynš Aniołom: Ach, Jezu, my sami
Płaczem z Aniołami.
Mało z Aniołami,
Płakać ze sługami
Większej społecznoci
trzeba w tej żałoci;
Z Matkš Twš gorzko płaczemy,
Ciebie Jezu żałujemy:
Ach, Jezu zbolały!
Krwiš zlany, zsiniały!
Lecz próżno płaczemy,
Jeli nie widziemy,
Że większej tej męki
Powód z naszej ręki;
Grzechy Go nasze zmęczyły,
I srogš mierciš zabiły:
Ach, Jezu ma wina,
Twych bolów przyczyna!
Oprawce o szaty,
Jakby łup bogaty,
Wesołemi głosy
Rzucajš swe losy;
Igrzysko przed Nim sprawujš,
A tym samym Go mordujš:
Ach, Jezu, Twe szaty
Grš sš między katy.
Za nieprzyjaciele
proby Ojcu ciele;
Łotr, gdy pokutuje,
Raj mu obiecuje;
Ukochanemu uczniowi
Matkę poleca Janowi:
Ach, Jezu, niech Twoja
Matka jest i moja!
Ojca opuszczenie
I w bólach pragnienie
Swoje oznajmuje,
Pomocy nie czuje;
I owszem się namiewajš,
Ocet z żółciš Mu podajš:
Ach, Jezu, pragnienie
Twe nasze zbawienie.
Wszystko się spełniło,
Co Pismo mówiło;
Głos wielki podnosi,
Ojca swego prosi:
Ojcze, po skończonej męce,
Przyjmij Ducha mego w ręce: Ach, Jezus umiera,
Oczy swe zawiera.
Matko Boga mego,
Dla mnie zabitego,
Co w ten czas cierpiała,
Gdy na to patrzała!
Zwłaszcza gdy Mu z bokiem razem
Serce przebito żelazem:
Ach, Jezu, Krew, woda
Z niego nam ochłoda!
Lecz jaka Twa męka,
Którš sroga ręka
Zadała, nasz Panie,
Tak i Twe skonanie
Spólne z Tobš Matce było,
Na sercu jš umorzyło:
Ach, Jezu zmęczony,
Z Matkš umorzony!
Przy odejciu Pana,
Wszech rzeczy odmiana,
Wprzód słońca zaćmienie,
Toż ziemi trzęsienie;
Opoki się na pół krajš,
Żal swój nad Panem wydajš:
Ach, Jezu mój, skały
Nad Tobš płakały!
W kociele zasłona
Bogu powięcona
Na pół się rozdziera,
Pustki w nim otwiera;
Umarli z mogił powstajš,
Że Syn Boży zmarł, znać dajš: Ach, Jezu, ich siła
mierć Twoja wzbudziła!
Dwaj więci Mężowie,
Swych ludzi wodzowie,
Józef i Nikodem
Z słonecznym zachodem
Z Krzyża Go z żalem zdejmujš,
Ciało zranione całujš:
Ach, Jezu, jak wiele
Ran jest w Twoim Ciele!
Nim Go jednak swemi
Olejki drogiemi
Na pogrzeb macili,
Matce użyczyli:
Ona Go obmywa łzami,
Droższemi niż olejkami: Ach, Jezu, Twe skronie
Składasz na Jej łonie!
Składasz Ciało więte,
Z Jej wnętrznoci wzięte,
Na której li kaci
Nic z ludzkiej postaci
Mordujšc nie zostawili,
Tak je srodze poranili: Ach, Jezu, co siła
Złych w Tobie sprawiła!
Już też w pogrzebowe
Przecieradło nowe
Pana uwijajš,
Do grobu wkładajš;
Matka się z Synem rozstaje,
Ostatnie Mu słowa daje:
Ach, Jezu, przy Tobie
Składam serce w grobie!
I my swe składamy,
Panu, kiedy damy,
Że dla nas zmęczony
umarł pogrzebiony;
A przy ostatniem rozstaniu
Z Nim, mówmy na pożegnaniu:
Ach, Jezu, za mękę
Twš miej wiecznš dziękę.
,
piš twardo wszyscy uczniowie.
Czuwa w bólu ogromnym
I cierpi za nas Bóg-Człowiek.
Ojcze, jeli możliwe,
Oddal ode mnie ten kielich.
Ojcze, jeżeli trzeba,
Chcę Twojš wolę wypełnić.
Nocš
nędzni siepacze
Chlejš, by zabić sumienie,
Zanim krwiš Niewinnego
Zbroczš Pretorium kamienie.
Nocš za garć srebrników
Kto przyjaciela sprzedaje.
Wszystko w życiu zawodzi.
Jedynie Bóg pozostaje.
Nocš patrzę przez okno
Na skrawek nieba chmurnego.
Tyle w życiu cierpienia
Z winy człowieka grzesznego.
,
o Baranku tak cierpliwy!
Wzniosłe na krzyż ręce swoje,
Gładzšc nieprawoci moje.
Płacz Go, człowiecze mizerny, Patrzšc jak jest miłosierny; Jezus, na krzyżu umiera, Słońce jasnoć swš zawiera.
Pan wyrzekł ostatnie słowa, Zwisła Mu na piersi głowa; Matka, pod Nim frasobliwa, Stoi z żalu ledwie żywa.
Zasłona się potargała, Ziemia rwie się, ryczy skała; Setnik woła: Syn to Boży! Tłuszcza wierzšc w proch się korzy.
Na koniec Mu bok przebito, Krew płynie z wodš obfito; Żal nasz, dzi wyznajem łzami: Jezu, zmiłuj się nad nami!
,
cóżem ci uczynił? W czymem zasmucił, albo w czym zawinił? Jam cię wyzwolił z mocy faraona, A ty przyrzšdził krzyż na me ramiona!
Ludu, mój ludu...
Jam cię wprowadził w kraj miodem płynšcy, Ty Mi zgotował mierci znak hańbišcy.
Ludu, mój ludu...
Jam ciebie szczepił, winnico wybrana, A ty Mnie octem poił, swego Pana.
Ludu, mój ludu...
Jam dla cię spuszczał na Egipt karanie, A ty Mnie wydał na ubiczowanie.
Ludu, mój ludu...
Jam Faraona dał w odmęt bałwanów, A ty Mnie wydał ksišżętom kapłanów.
Ludu, mój ludu...
Morzem otworzył, by szedł suchš nogš, A ty Mi włóczniš bok otworzył srogš.
Ludu, mój ludu...
Jam ci był wodzem w kolumnie obłoku, Ty Mnie wiódł słuchać Piłata wyroku.
Ludu, mój ludu...
Jam ciebie karmił manny rozkoszami. Ty mi odpłacił policzkowaniami.
Ludu, mój ludu...
Jam ci ze skały dobył wodę zdrowš. Ty chciał, bym gorycz pił alkoholowš.
Ludu, mój ludu...
Jam dał, że zbici Chanaan królowie, A ty za trzcinš biłe mnie po głowie.
Ludu, mój ludu...
Jam ci dał berło Judzie powierzone, A ty mi wtłoczył cierniowš koronę.
Ludu, mój ludu...
Jam cię wywyższył między narodami, Ty mnie na krzyżu podwyższył z łotrami.
,
Pan, Stwórca nieba, Płakać za grzechy, człowiecze potrzeba, Ach, ach, na krzyżu umiera: Jezus oczy swe zawiera.
Najwiętsze członki i wszystko ciało Okrutnie zbite na krzyżu wisiało! Ach, ach, dla ciebie człowiecze! Z boku Krew Jezusa ciecze.
Ostrš koronę skronie zranione, Język zapiekły i usta spragnione. Ach, ach, dla mojej swawoli Jezus umiera i boli.
Woła i kona, łzy z oczu leje, Pod krzyżem Matka Bolesna truchleje. Ach, ach, sprone złoci moje Sprawiły te niepokoje.
Więc się poprawię, Ty łaski dodaj. Życia więtego dobry sposób podaj. Ach, ach, tu kres złoci moich. Przy nogach przybitych Twoich.
Tu z Magdalenš chcę pokutować, I za swe grzechy serdecznie żałować: Ach, ach, zmiłuj się nade mnš Uczyń miłosierdzie ze mnš.
Rozbrat, ci wiecie dzi wypowiadam,
Z grzechów się moich szczerze wyspowiadam.
Ach, ach, serdecznie żałuję,
Bo Cię, Boże mój, miłuję.
Szkarłat mych grzechów przez Twš krew dzi zmywa
szczera modlitwa i praca poczciwa
Abstynencję daj, Łaskawy
bym był dobry, mężny, prawy.
, Drzewo przenajszlachetniejsze! W żadnym lesie takie nie jest Jeno, na którym sam Bóg jest.
Słodkie drzewo, słodkie gwodzie,
Rozkoszny owoc nosiło.
Skłoń gałšzki drzewo więte, Ulżyj członkom tak rozpiętym,
Odmień teraz onš srogoć,
Którš miało z przyrodzenia,
Spuć lekkuchno i cichuchno Ciało Króla niebieskiego.
Ty samo było dostojne, Nosić wiatowe Zbawienie, Przez Cię przewóz jest naprawion
wiatu, który był zagubion,
Który więta Krew polała,
Co z Baranka wypływała.
W jasełkach leżšc, gdy płakał Już tam był wszystko oglšdał,
Iż tak haniebnie umrzeć miał,
Gdy wszystek wiat odkupić chciał,
Wonczas między zwierzętami, A teraz między łotrami.
Niesłychana to jest dobroć Za kogo na krzyżu umrzeć, Któż to może dzisiaj zdziałać?
Za kogo swojš duszę dać? Sam to Pan Jezus wykonał, Bo nas wiernie umiłował.
Nędzne by to serce było, Co by dzi nie zapłakało, Widzšc Stworzyciela swego Na krzyżu zawieszonego, Na słońcu upieczonego, Baranka wielkanocnego.
Maryja, matka patrzała Na członki, co powijała, Powijajšc całowała, Z tego wielkš radoć miała Teraz je widzi sczerniałe, Żyły, stawy w Nim porwane.
Nie był taki, ani będzie Żadnemu smutek na wiecie, Jaki czysta Panna miała Wonczas, kiedy narzekała: Nędzna ja sierota dzisiaj. Do kogóż ja się skłonić mam.
Jednegom Synaczka miała, Com Go z nieba być poznała, I tegom już postradała, Jenom sama się została, Ciężki ból cierpi me serce, Od żalu mi się rozpać chce.
W radocim Go powijała, Smutku żadnego nie miała, Teraz męki okropnoci Dręczš mnie dzi bez litoci; Życie oddałabym przecie, By ratować moje Dziecię.
Obok krzyża ledwo żywa,
Gdy na krzyżu wisiał Syn.
Duszę Jej, co łez nie mieci,
Pełnš smutku i boleci,
Przeszedł miecz dla naszych win.
O, jak smutna i strapiona Matka ta błogosławiona, Której Synem niebios Król.
Jak płakała Matka miła, Jak cierpiała, gdy patrzyła Na Boskiego Syna ból!
Gdzie jest człowiek, co łzę wstrzyma,
Gdy mu stanie przed oczyma W mękach Matka ta bez skaz?
Kto się smutkiem nie poruszy, Gdy rozważy boleć duszy
Matki z Jej Dziecištkiem wraz?
Za swojego ludu zbrodnie
W mękach widzi tak niegodnie
Zsieczonego Zbawcę dusz.
Widzi Syna wród konania,
Jak samotny głowę skłania,
Gdy oddawał ducha już.
Matko, co miłoci zdrojem,
spraw, niech czuję w sercu moim
ból Twój u Jezusa nóg
Spraw, by serce me gorzało,
by radociš życia całš
stał się dla mnie Chrystus Bóg
Matko, ponad wszystko więtsza,
Rany Pana aż do wnętrza
w serce me głęboko wpój.
Cierpišcego tak niezmiernie
Twego Syna ból i ciernie
niechaj duch podziela mój.
Spraw, niech leję łzy obficie
i przez całe moje życie serce me z Cierpišcym wišż. Pragnę stać pod krzyżem z Tobš,
z Twojš łšczyć się żałobš, w płaczu się rozpływać wcišż.
Panno więta, swe dziewicze
zapłakane wznie oblicze,
jeden niech nas łšczy płacz.
Spraw, niech żyję Zbawcy zgonem,
na mym sercu rozżalonym
Jego ból wycisnšć racz.
Niech mnie męki gwodzie zraniš,
niechaj, kiedy patrzę na niš,
krew upoi mnie i krzyż.
Mękš ognia nieustannš
nie daj gorzeć,
więta Panno,
w sšdu dzień swš pomoc zbliż.
A gdy życia kres nastanie,
przez swš Matkę, Chryste Panie,
do zwycięstwa dojć nam daj.
Gdy ulegnie mierci ciało,
obleczona wiecznš chwałš
dusza niech osišgnie raj
,
Tajemnica krzyża błyska:
Na nim życie mierciš kona,
Lecz w tej mierci życie tryska.
Poranione ostrzem srogim
Włóczni, co Mu bok przeszywa:
Aby nas pojednać z Bogiem,
Krwiš i wodš hojnie spływa.
Już się spełnia wieczne słowo
Pieni, co jš Dawid piewa.
Głonš na wiat cały mowš:
Oto Bóg królował z drzewa.
Drzewo piękne i wietlane,
Zdobne w cnš purpurę Króla,
Z dostojnego pnia wybrane,
więte członki niech otula.
O szczęliwe, bo ramiony
Dzierżšc, waży Boskie Ciało,
Okup wiata zawieszony,
I łup piekłu odebrało.
Krzyżu bšdże pozdrowiony,
O nadziejo Ty jedyna!
Dobrym łaski pomnóż plony,
Z grzesznych niech się zmyje wina.
Trójco, ródłem co żywota,
Ciebie wiat niech sławi cały.
Przez Krzyż więty otwórz wrota
Do zwycięstwa i do chwały.
,
Golgoto, Golgoto!
W twej ciszy przebywam wcišż rad.
W twej ciszy daleki jest wiat.
Ty koisz mój ból, wyzwalasz od złych,
Gdy widzę Cię, Zbawco, przez łzy.
Ostre gwodzie Cię przebiły
i mój grzech.
Grzeszni ludzie Cię skrzywdzili
i mój grzech.
Gwodzie grzechów Cię trzymały
też mój grzech.
Choć tak dawno to się stało, widziałe mnie.
Golgoto, Golgoto, Golgoto!
Ja widzę, że Jezus, mój Pan
pokryty krwiš z sińców i ran.
Z miłoci nań szedł wród szyderstw i kpin,
Uwolnić mnie z grzechów i win.
Golgoto, Golgoto, Golgoto!
Wspominam tak często ten dzień:
Golgotę i zbawczy jej cień.
Przyszedłem pod Krzyż z ciężarem mych win,
Uwolnił mnie tam Boży Syn...
"Żołtarz Jezusów" czyli 15 rozmylań o Bożym umęczeniu
,
za pieniędze nędzne,
Bóg Ociec Syna zesłał na zbawienie duszne.
Jezus kiedy wieczerzał, swe Ciało rozdawał,
Apostoły swe smętne, swojš Krwiš napawał.
Jezus w ogrojec wstšpił z swymi miłosniki,
Trzykroć się Oćcu modlił za wszytki grzeszniki.
Krwawy pot z niego płynšł dla bólu silnego,
Duszo miła, oglšdaj Miłosnika Twego.
Jezusa miłosnego, gdy żydowie jęli,
Baranka niewinnego plwali i targali .
Opak ręce zwišzali Panu niebieskiemu,
Pędem rychłym bierzeli do miasta wištego.
Jezus jest policzek wzion u Annasza wielki,
Do Kaifasza posłan, a tamo jest uplwan;
Oczy mu zawišzali Żydowie okrutni,
Poszyjki mu dawali, w lice jego bili.
Jezus starocie wydan, łajncuchem swišzany,
Piłat Żydów jest pytał, ktore jego winy.
Widzšc jego przez winy, do Heroda posłał.
Żydowie go soczyli, ale Jezus milczał.
Jezus swleczon z odzienia, u słupa uwišzan.
A tak przez miłosierdzia okrutnie biczowan;
Krew z ciała jest płynęła, Pan niebieski zranion.
O duszo moja, patrzy, płaczy rzewno, wzdychaj.
Jezus gdy ubiczowan, na stolcu posadzon,
Cirnim jest koronowan, a przeto jest wzgardzon;
Przed Jezusem klękali rycerze niewierni,
S niego sie namiewali, na oblicze plwali.
Jezus potem osšdzon, Piłat jego sšdził,
Od Żydow jest nawiedzon, a w tym Piłat zgrzeszył;
Maryja, Matka Boża, tedy sie smšciła,
Wzdychała a płakała i wszytka semglała.
Jezus s miasta wywiedzion, krzyżem ucišżony,
A łotrom jest przyłšczon, jak robak wzgardzony;
Matka mu zabieżała, chcšc jego oględać,
A gdy jego urzała, jęła rzewno płakać.
Jezusa już krzyżujš, patrzy, duszo, pilnie,
Ręce i nogi raniš, krew s ran jego płynie;
Matka gdy to widziała, na ziemię upadła,
Dla Synaczka miłego rada by umarła.
Jezus z krzyżem podniesion, patrzcie, krzecijani,
Między łotry postawion, drogš krwiš skropiony;
Od Żydow jest pomiewan, gdy na krzyżu wisiał.
Jezus, miłosierny Pan, wszytko skromnie cirpiał.
Jezus Oćcu sie modlił za swe krzyżowniki,
Smętnš Matkę ucieszył, łotra i grzeszniki;
"Pragnę grzesznych zbawienia, duszo moja miła".
Już Oćcu polecaję, wołał wszytkš siłš.
Jezusa umarłego stworzenie płakało,
Pana swego miłego barzo żałowało;
Slojnce sie zacimiło, ziemia barzo drżała.
Opoki się ciepały, groby otwarzały.
Jezusowa Matuchna gdy u krzyża stała,
Bok jego włoczniš zbodzion i wielko otworzon;
Krew i woda płynęła z boku nawiętszego,
Matuchna jego miła żałowała tego.
Jezus z krzyża sejmowan w nieszpornš godzinę,
Maryja piastowała ciało swego Syna;
Ciało maciš mazali Józef z Nikodemem,
W przecieradło uwili, potem w grób włożyli.
Jezusow żołtarz czcijcie i często piewajcie,
Maryję pozdrawiajcie, k tej sie uciekajcie;
Maryja, przez boleci, które je cirpiała,
Oddal od nas złoci, daj wieczne radoci.
ku miłemu Bogu skłonna:
Wejrzyj na Syna Bożego,
na Zbawiciela naszego.
Oglšdaj na krzyżu Jego,
sromotnie zawieszonego:
Okrutnie rozcišgnionego,
wszystkiego zekrwawionego.
Wejrzyj na głowę skłonionš,
ostrš koronš zranionš:
Głogowš też i cierniowš,
gwałtem na głowę wcinionš.
Oczy Jego krwiš spłynęły,
uszy i usta wyschnęły:
Wszystkie żyły w Nim porwali,
Krew więtš z Niego wylali.
Ręce, nogi Przenajwiętsze,
gwodmi okrutnie przebite:
Bok i serce przebodzono,
ostatek krwi wypuszczono.
Wszystko Przenajwiętsze Ciało
jak skorupa się padało:
Wszystkie siły z Niego wyszły,
na zbawienie wszelkiej duszy.
O duszo jakoże droga,
wielkim mytem zapłacona:
Wszystek skarb nieba i ziemie
Bóstwo wydało za ciebie.
Nie przedawajże się tanie,
dla grzéchów na potępienie:
Boć nie jest rzecz tańsza inna,
jedno kto w grzéchu umiera.
Tęby rzecz miał człowiek baczyć,
że na wiecie krótko ma żyć:
Tysišc lat przeciw wiecznoci,
jakoby dzień ku równoci.
Przeto się grzéchów warujmy,
w Jezusie się rozmiłujmy:
Dać tu nam lekkie skonanie,
po mierci duszne zbawienie.
.
w krzyżu zbawienie,
w krzyżu miłoci nauka.
Kto Ciebie, Boże,
raz pojšć może,
ten nic nie pragnie, nie szuka.
W krzyżu osłoda,
w krzyżu ochłoda,
dla duszy smutkiem zmroczonej.
Kto krzyż odgadnie,
ten nie upadnie,
w boleci sercu zadanej.
Kiedy cierpienie,
kiedy zwštpienie,
serce ci na wskro przepali,
gdy grom się zbliża,
popiesz do krzyża,
on ciebie wesprze, ocali.
Gdy wiary siła
serce spoiła,
a i to serce zawiodło,
o, nie rozpaczaj,
módl się, przebaczaj,
krzyż niech ci stanie za godło.
Gdy wród żywota
biedna sierota
stoi od ludzi wzgardzona,
krzyż będzie wiatem,
ojcem i bratem,
gdy go przytulisz do łona.
Gdy rozpacz w łonie,
oko w łzach tonie,
o wytrwaj jeszcze na chwilę.
Łza się przesšczy,
rozpacz zakończy
krzyżem wetkniętym w mogile.
Kto u stóp krzyża
swš duszę zniża,
na tego spojrzy łaskawie
Jezus Zbawiciel
i Odkupiciel.
Da pomoc Boskš w wszej sprawie.
,
Zdroje wody żywej. Zbawca, ródło łaski, Miłoci prawdziwej.
Odszedł Pasterz nasz,
Co ukochał lud.
O Jezu dzięki Ci
za Twej Męki trud.
Gdy na krzyżu konał, Słońce się zaćmiło, Ziemia się zatrzęsła, Wszystko się spełniło.
Ten, co pierwszych ludzi Złowił w swoje sidła, Sam już w więzach leży, Opadły mu skrzydła.
Oto Boski Zbawca Zamki mierci skruszył, Zburzył straszne odrzwia, Duszom życie zwrócił.
Zmiażdżył władzę czarta Mocš Bóstwa swego I ujarzmił pychę Wroga piekielnego.
,
Jak drogo kupiona twoja dusza.
Ach Jezu mój, ach Jezu mój,
gdy będę w ciężkociach, sam przy mnie stój
Przez Twe rany i boleci
racz zostać z Maryjš przy mej mierci.
Pamiętaj człowiecze, gdym w Ogrojcu
Modlił się za ciebie Memu Ojcu.
Pamiętaj człowiecze, gdy w łańcuchy
Zwišzali Me Ciało jak złe duchy.
Kiedy Mnie z Ogrojca prowadzili,
Jak szaleni w rzekę Mnie wrzucili.
Wiedli Mnie do sšdu aż do miasta.
Szarpała i tłukła Mnie hałastra.
Kiedy Mi już na mierć dekret dali,
Wtršcili w piwnicę, bić kazali.
Gdyby ty człowiecze o tym wiedział,
Ilem Ja za ciebie biczów zebrał.
Pamiętaj człowiecze na Me rany,
Jak straszniem za ciebie katowany.
Pamiętaj człowiecze na koronę,
Ilem Ja ucierpiał w każdš stronę.
Pamiętaj człowiecze, gdym krzyż nosił,
Ilem Ja za tobš Ojca prosił.
Kiedy Mnie już na krzyż przybijali,
Żółciš Mnie poili, obrażali.
Pamiętaj człowiecze, gdym już wisiał,
W okrutnych boleciach ducha oddał.
Gdy będziemy konać, mój Jezusie,
Przybšd wraz z Maryjš po mš duszę.
,
Jezu Chryste, przez Twe rany, Królu na niebie, prosimy Ciebie, Ratuj nas w każdej potrzebie.
Zawitaj, Ukrzyżowany,
Całujem Twe więte rany,
Przebite ręce, nogi w tej męce,
Miejcież nas w swojej opiece.
Zawitaj, Ukrzyżowany, Biczmi srodze skatowany,
Zorane boki, krwawe potoki,
Wyniecież nas nad obłoki.
Zawitaj, Ukrzyżowany, Cierniem ukoronowany, W takiej koronie, zbolałe skronie,
Miejcież nas w swojej obronie.
Zawitaj, Ukrzyżowany, Wprzód pod krzyżem zmocowany,
Rano w ramieniu, z niej Krwi strumieniu, Podwignij nas ku zbawieniu.
Zawitaj, Ukrzyżowany, Na twarzy zbity, zeplwany, O więte lice, łez, krwi krynice,
Zwróćcież na nas swe renice.
Zawitaj, Ukrzyżowany, Na sercu włóczniš stargany. Piersi, wnętrzoci pełne gorzkoci,
Miejcież nas w swojej litoci.
Zawitaj, Ukrzyżowany, Na duszy srodze stroskany, Smutki i żale, w sercu upale, Wyniecież nas ku swej chwale.
Zawitaj, Ukrzyżowany,
W ubóstwie sponiewierany,
We czci i chwale, zniszczony wcale,
Zbaw nas na Twym trybunale.
Zawitaj, Ukrzyżowany,
Niewinnie zamordowany,
Bšd, konajšcy, na nas pomnšcy,
Raj łotrowi darujšcy.
Przez Twoje gorzkie skonanie
Litociwy bšd nam, Panie,
W ostatnim zgonie, miej nas w obronie,
Na prawej postaw nas stronie.
O Jezu, miłoci moja,
Do Twego wzdycham pokoja;
Za grzechy płaczę, sercem Cię raczę,
Krzyżem Twoim głowę znaczę.
Amen.
,
Przenajwiętsze Ciało, które na krzyżu sromotnie wisiało.
Za nasze winy, Synu jedyny,
Ojca wiecznego, Boga prawego,
Męki te znosiłe.
Dajem Ci pokłon, Bogu prawdziwemu,
W tym Sakramencie dziwnie zakrytemu;
Żebrzem litoci i Twej miłoci,
By gniew swój srogi, o Jezu drogi,
Pohamować raczył.
Zmiłuj się, zmiłuj nad nami grzesznymi, Nie racz pogardzać probami naszymi;
Zgrom hardych siły, daj pokój miły,
Wyniszcz złe rady, wykorzeń zdrady
Sporód ludu swego.
A kiedy przyjdzie z wiatem tym rozstanie, Ratuj nas, ratuj, dobrotliwy Panie!
Niech z Ciała Twego,
Przenajwiętszego
Posiłek mamy i oglšdamy
Ciebie łaskawego.
Amen.
na krzyż ze sobš wzišł
I tam je wszystkie zgładził niewinnš mierciš swš.
O przebacz, dobry Jezu, żem grzechem zranił Cię!
I udziel mi Twej łaski, bym z niego podniósł się.
Chrystus krzyżowš mierciš wysłużył łaskę nam,
Otworzył dla nas niebo, chce wszystkich widzieć tam.
O, Zbawco mój i Panie już będę lepiej żył,
Bym Ciebie ujrzał w niebie, na zawsze z Tobš był.
Pan Jezus choć umiera, zwycięskim Królem jest!
Na krzyżu wszak pokonał ciemnoci zła i mierć!
Kłaniamy Ci się Panie, błogosławimy wraz,
Że przez swš mierć z miłoci odkupić raczył nas.
,
o Krwi odkupienia, Napoju życia z nieba dla nas dany,
O zdroju łaski, o ceno zbawienia, Ty grzechowe leczysz rany.
Ty w Jezusowym kielichu zamknięta, Aby nas wszystkich życiem napawała;
Aby dla wiata, Krwi Boska przewięta, Miłosierdzie wybłagała.
O Krwi najdroższa, przez Serce przeczyste, Gdzie Twoje ródło miała na tej ziemi,
Czeć Tobie niesiem, dzięki wiekuiste, Z Aniołami, ze więtymi.
W tej tajemnicy Ciała i Krwi Pana, Do stołu Jego jestemy wezwani,
On głodnych żywi, spragnionych napoi, By obdarzać zmartwychwstaniem. Amen.
,
Głowo więta Jezusa mojego,
Która była zraniona do mózgu samego.
Dobranoc Kwiecie różany,
Dobranoc Jezu kochany,
dobranoc!
Dobranoc, włosy więte, mocno potargane,
Które były najwiętszš Krwiš zafarbowane.
Dobranoc, szyjo więta, w łańcuch uzbrojona,
Bšd po wszystkie wiecznoci mile pochwalona.
Dobranoc ręce więte, na krzyż wycišgnione,
Jako struny na lutni, gdy sš wystrojone.
Dobranoc, boku więty, z którego płynęła
Krew najwiętsza, by grzechy człowieka obmyła.
Dobranoc, Serce więte, włóczniš otworzone,
Bšd po wszystkie wiecznoci mile pozdrowione.
Dobranoc, nogi więte, na wylot przeszyte,
I tępymi gwodziami do krzyża przybite.
Dobranoc, Krzyżu więty, z którego złożony
Jezus, w przecieradło białe uwiniony.
Dobranoc, grobie więty, najwiętszego Ciała,
Który Matka Bolesna łzami oblewała.
Niech Ci będzie czeć w wiecznoci,
Za Twe męki, zelżywoci,
Mój Jezu!
,
Na wieczne czasy od nas pozdrowiony.
Gdzie Bóg, król wiata całego
Dokonał życia Swojego.
Krzyżu Chrystusa, bšdże pochwalony, Na wieczne czasy od nas pozdrowiony.
Ta sama krew cię skropiła,
Która nas z grzechów obmyła.
Krzyżu Chrystusa, bšdże pochwalony, Na wieczne czasy od nas pozdrowiony.
Z Ciebie moc płynie i męstwo
W Tobie jest nasze zwycięstwo
Krzyżu zbawienny, drzewo powięcone, Krwiš przenajwiętszš Baranka skropione, Że tam Zbawiciel na tobie Umarł i powięcił ciebie.
Krzyżu chwalebny, łoże Chrystusowe,
Na sobie niosšc zbawienie wiatowe,
Na tobie Jezus spoczywał,
Gdy w gorzkich mękach umierał.
Krzyżu, na którym panieńskie rodzenie Od Matki bierze smutne rozłšczenie; Z ran wylewa krwi strumienie, Na grzechów naszych zgładzenie.
Krzyżu, którym się my wierni szczycimy, Tym znakiem wszyscy więci sš znaczeni, Tym znakiem siebie zdobimy Gdy krzyż na czole robimy.
W tym znaku pewni zbawienia będziemy Tym znakiem czarty odpędzać możemy; Krzyż więty wszystko zwojuje, Precz wszystko złe ustępuje.
Drzewo żywota wród raju stojšce, Rozkoszny Owoc wiatu przynoszšce, Ty na górze Kalwarii Nosiło owoc Maryi.
Na wieczne czasy i przez miliony, Krzyżu Chrystusa, bšdże pochwalony! Ty jest znak tryumfujšcy, Radoć wiernym przynoszšcy.
O Trójco więta, Boże nieskończony! Daj nam posiłek, ratuj lud strapiony; Przez znamię Krzyża więtego Wyrwij nas od wszego złego.
Krzyżu Chrystusa, bšdże pochwalony,
Na wieczne czasy od nas pozdrowiony.
Nim Chrystus na ciebie wstšpił
to picia wina odmówił
za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmuiłuj się nad nami
I ty która współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
,
co tak cierpiał srodze,
naucz, prosimy, po ciernistej drodze
ić, ić ladem najwiętszego Syna,
ić ladem Twego najwiętszego Syna.
Bomy tak słabi jako kwiaty polne,
wstać niezdolne,
gdy podmuch wiatru je ugina.
Dopomóż, Panie, dwigać nam krzyż ciężki,
a na niebiosach ukaż znak zwycięski.
Daj, daj siłę znieć życiowe głogi,
daj siłę wytrwać, znieć życiowe głogi.
Podaj nam rękę, o to Cię błagamy,
nie zdołamy
bez Twojej łaski, Jezu drogi.
,
Boże nieskończony
Według wielkiego miłosierdzia Twego,
Według litoci Twej niepoliczonej,
Chciej zmazać mnóstwo przewinienia mego.
Obmyj mnie z złoci, obmyj tej godziny
Oczyć mnie z brudu, w którym mnie grzech trzyma,
Bo ja poznaję wielkoć mojej winy,
I grzech mój zawsze przed mymi oczyma.
Odwróć twarz Twojš od przestępstwa mego
I wszystkie moje odpuć nieprawoci,
Stwórz serce czyste, warte Boga swego,
A ducha prawdy w moje wlej wnętrznoci.
Nie oddalaj mię od Ojcowskiej twarzy,
Nie chciej mi bronić Twojego natchnienia,
Wróć radoć, którš niewinnoć nas darzy,
I racz mię w duchu utwierdzić rzšdzenia.
Boże, na skruchę mego serca wejrzyj.
Ochroń, gdy szatan jak lew głodny kršży.
Natchnij bym zawsze czuwał, był wszechtrzewy,
Bym Twych przykazań drogš mógł podšżyć.
Stary krzyż ongi stał,
Symbol hańby, cierpienia i mšk.
Lecz ja kocham ten krzyż,
Gdzie mój Zbawca i Mistrz,
Swym oprawcom oddał się do ršk.
O jak cenię ja stary ten krzyż,
W nim ratunek ludzkoci jest dan,
Lgnę do niego a w niebie ten krzyż
Na koronę zamieni mi Pan.
Ale stary ten krzyż,
Tak wzgardzony przez wiat,
Swš ofiarš pocišgnšł mnie wzwyż.
To mój Zbawca i Pan,
Zstšpił z nieba tu sam,
Aby nieć na Golgotę ten krzyż.
Krwiš zbroczony ten krzyż,
Lecz pomimo to w nim,
Dziwne piękno wród ran krwawych lni.
Bo na krzyżu tym Pan,
Cierpiał męki i zmarł
Aby wieczne zbawienie dać mi.
,
na me duszne rany
Tak wiele razy już medyk doznany,
Szczególny w tej mierze, że sam nic nie bierze,
Jeszcze niebem płaci.
Ach! Ja bez mózgu, bo prawie szalony,
Tak ciężko będšc na duszy zraniony
Dlaczego do tego Lekarza więtego
Nigdy nie pospieszę?
Czemu mi grzechy i piekło smakuje,
A nie Pan Jezus, choć niebem cukruje?
Ale cóż poradzisz, kiedy nie odradzisz,
Tak szalonej głowie.
Czyżby dopiero, gdy w piekle po uszy,
Lub przy skonaniu czarci strzegš duszy,
Mi rozum przybędzie, ale nie w czas będzie,
Bo zapadnie klamka?
Już się domylam, kto te sztuki robi,
Kto omamiwszy swoje rzeczy zdobi,
Znać to czart przeklęty, sidła i ponęty,
Jak na ptaszka stawia.
Złe pomylenie, mruganie, żarciki,
Częste rozmowy, szpetne koncepciki
Tysišc ran zadajš, na mierć zabijajš,
Jezusa mojego.
Odtšd, mój Jezu, z dusznemi ranami,
Choć czartowskiemi brzškam kajdanami,
Pójdę ja do Ciebie, przyjmij mnie do Siebie,
Milusinki Jezu!
Gdy wraz pójdziemy, tak się sšdmy z sobš:
Żem jest okrutnym tyranem nad Tobš,
Drugi raz krzyżuję, biję, policzkuję,
Gdy się na grzech ważę.
Wiem, że to wszystko na sšd straszny będzie,
Gdy złoci nasze Bóg sšdzić zasiędzie;
Jaki tam strach będzie, gdy moje wiat wszędzie
Skryte grzechy rozniesie!
Wiem, że mi wszystko Bóg darować raczy,
Gdy skruszone łzy w oczach mych zobaczy;
Już nachylam szyję i w piersi się biję
I stawiam pod krzyżem.
Twoja krew więta obmyje szkarady,
Czartowskie na wiat odkryjš się zdrady,
Nic nie desperuję, jak sobie rokuję,
Że pójdę do nieba.
Amen
,
płaczcie, Duchy więte
Radoć wam dzisiaj i wesele wzięte;
Płaczcie przy mierci, płaczcie przy pogrzebie
Króla waszego i Boga na niebie.
Płaczcie wesołe niebieskie pokoje
Na dzień dzisiejszy i sieroctwo swoje;
Płaczcie nad grobem, w którym położony
Boga naszego Syn Jednorodzony.
Płacz jasne słońce, płacz koło miesięczne,
Zalejcie gwiazdy wiatła swoje wdzięczne
Płaczcie promienie z nieba wywieszone,
Wasze przedniejsze wiatło zagaszone.
Płaczcie obłoki, płaczcie chmury dżdżyste,
Łzy miasto rosy wylejcie rzęsiste;
Płaczcie pioruny, płaczcie błyskawice,
Nad grobem Króla niebieskiej stolice.
Płaczcie i wiatry i niebieskie biegi,
Płaczcie dżdże, grady, płaczcie mrozy, niegi,
Płaczcie cielšc się pod swemi górami,
W tym grobie leży, który władał wami.
Płaczcie zatopy, płaczcie morskie wały,
Płaczcie i wyspy, płaczcie morskie skały,
Płaczcie! umarł Pan który was fundował,
Tu leży, co wam wszystkim rozkazował.
Płaczcie i ryby i wielorybowie,
Płaczcie syreny, płaczcie delfinowie,
Płaczcie pod wodš niepojęte dziwy,
Umarł Pan a wasz Stworzyciel prawdziwy.
Płaczcie potoki, płaczcie niezmierzone
Rzeki i ródła płaczcie niezbrodzone,
Płaczcie, umarł Pan który wasze wody
Stoczył i brodom naznaczył przechody.
Płacz skało, płaczcie fundamenta ziemne,
Płaczcie jaskinie, płaczcie lochy ciemne,
Płaczcie, umarł Pan, budownik wasz miły,
W któregocie się ręku zawiesiły.
Płaczcie pagórki, płaczcie góry wielkie,
Płaczcie opoki i kamienie wszelkie,
Umarł Pan który rękami swojemi,
Was ugruntował na obszernej ziemi.
Płacz i ty góro więta uwielbiona,
Płacz Chrystusowš mierciš powięcona,
Płacz którš krwawe pokropiły zdroje,
Płacz na której Pan stracił życie swoje.
Płacz i ty grobie w skale wykowany,
Płacz, który Pana piastujesz nad Pany:
Płacz mierci jego, kamieniu szczęliwy,
Pod którym leży Syn Boga prawdziwy.
Płaczcie pustynie i wy cedry liczne,
I wy też lasy płaczcie okoliczne,
Płaczcie pod których cieniem leży ciało,
Które Bożego ducha ukrywało.
Płaczcie ptaszęta, płaczcie bydło polne,
Płaczcie i lene zwierzęta swawolne,
Płaczcie robactwa, płaczcie i gadziny,
Stwórca wasz umarł, Syn Boga jedyny.
Płacz, i ty, ziemio, którš człowiekowi
Bóg oddał w darze, jak swemu Synowi:
Ten, który niegdy powstał z mułu Twego,
Dzi ukrzyżował Stworzyciela swego.
Płacz naostatek człowiecze, któremu
To wszystko gwoli stworzono samemu,
I owszem jakby stworzenie wszelakie,
Zawarł Bóg w tobie przez życie trojakie.
Bo roniesz z drzewem, czujesz z bestyjami,
A rozumem się rzšdzisz z Aniołami;
Dopomóż tedy wszelkiemu stworzeniu,
Płakać nad Panem w jego umęczeniu.
Niech ci już teraz obłudy wiatowe,
Obmierznš, widzšc bóle Jezusowe,
Niech cię swawolne nie rozbestwia ciało,
Coby cię raczej we łzach nurzać miało:
Gdy w Chrystusowem członka nie masz ciele,
Któryby za cię nie ucierpiał wiele.
Nie daj i czartu nad sobš przewodzić,
Gdyż Odkupiciel chcšc cię wyswobodzić,
Z niewoli jego, żywot swój połoył,
I moc czartowskš z którš on się srożył,
Starł i ukrócił, to wszystko dla ciebie
Czynišc, ażeby z nim wiekował w niebie.
Nad Chrysta mękš zapłacz więc, człowiecze,
To przez twe zbrodnie Krew z Chrystusa ciecze,
Dla Ciebie umarł Syn Boga Jedyny,
By cię wybawić z grzechów twoich winy.
Bierz przykład z Piotra jak w jaskini locha,
Obacz jak Pana po zaprzeniu kocha,
Niech cię wyuczy płakać Magdalena,
Nie tak jak płacze zdradliwa syrena.
Ale prawdziwy żal tu uczyniwszy,
Łzami i skruchš serce napełniwszy,
We na uwagę: że twa złoć wierutna,
Rozbierz to sobie: że ta mierć okrutna
Spotkała Pana, za twoje sprosnoci,
Za one w grzechach brzydkie bezecnoci.
Ty to obnażył Pana niewstydami,
Biczowałe go różnemi grzechami:
Ty koronował cierniowš koronš,
Kiedy zezwalał i cieszył się onš
Nieczystš mylš; ty na krzyż przykował,
Kiedy przykazy jego przestępował.
Słuszna rzecz tedy płakać ci serdecznie
Człowiecze grzeszny i owszem koniecznie
Płakać potrzeba, rzewliwemi łzami;
I gdyby można, żeby upustami
Lały się z oczu twych bystre strumienie,
Oczyszczajšc ci tak brzydkie sumienie.
A jelić trudnoć, serce opoczyste
Czyni do żalu, i oczy skaliste
Nie chcš pozwolić do łez swej powieki,
Udaj się radzę, do szczerej opieki,
Pod krzyżem ciężko Panny bolejšcej,
Oraz i Matki, rzewliwie płaczšcej,
By łez obfitych, pozwolić ci chciała,
A serce żalem na pół rozkrajała;
Żeby w tem życiu, płaczšc dostatecznie,
Mógł potem w niebie z niš królować wiecznie.
,
zebrani tu uczniowie,
Chrysta Pana nam imajš przeokrutni katowie.
O Jezusie nasz miły! O kwiateczku wspaniały!
Co uczynił? Co zawinił?
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Poglšdałe na swe ucznie, Piotrowi serce skruszył,
Do płaczu go za swe grzechy wejrzeniem swem poruszył;
Na noclege wiedziony, do piwnicy wtršcony;
Tam Cię plwali, namiewali;
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Na drugi dzień bardzo rano z piwnicy wywiedziony,
Przed Piłata postawiony, niewinnie oskarżony;
Piłat ręce umywał, do Heroda Cię posłał,
Ten Cię zelżył, z szat obnażył,
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Do słupa cię przywišzali okrutnie zranionego,
Biczmi, łańcuchy, miotłami, bili zekrwawionego:
O Jezusie nasz miły, o kwiateczku wspaniały,
Co uczynił, co zawinił,
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Co im Jezusie uczynił, iże Cię tak katujš?
Co im Jezusie zawinił, iże Cię koronujš?
O Jezusie nasz miły, o kwiateczku wspaniały!
Co uczynił? Co zawinił?
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Sędzia niecny Barabasza na probę żydom wydał,
Jezusa Nazareńskiego na krzyżu przybić kazał:
O Piłacie okrutny, o morderco obłudny.
Co uczynił, co zawinił,
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Jeszcze na tem nie jest dosyć że Cię tak srodze zbili,
Jeszcze na Twoje ramiona tak ciężki krzyż włożyli:
Jeszcze od nich pomiech miał, gdy na Kalwaryjš szedł,
Często padał, często stawał.
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Gdy już Jezus dla człowieka na krzyżu srogim wisiał,
Piłat tytuł sprawiedliwy nad głowš Mu napisał:
Na krzyżu tym zraniony wisi Jezus zelżony,
Nazareński Król żydowski.
Cierpisz na krzyżu za nas, i jeszcze cierpieć żšdasz.
Bok Mu włóczniš Longin przebił, krew się z wodš wylała,
O jak wielkš Matka Twoja boleć w ten czas cierpiała;
Już się słońce zaćmiło, wiecić nie potrafiło.
Gdy umierasz, Ojca wzywasz,
Cierpisz na krzyżu za nas, i jeszcze cierpieć żšdasz.
Ciało więte z krzyża zdjęte Nikodem obsługował,
Czystš ruchš uwinšwszy, serdecznie je całował:
Trzy Maryje przybiegły, drogie maci przyniosły,
Namazały, opłakały;
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Potem w grób ciało włożono, jako jest napisano,
Kamieniem je przyłożono, jako prorokowano;
O Jezusie nasz miły! O kwiateczku wspaniały,
Co uczynił, co zawinił?
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
A kiedy nam ciężko będzie na Twe rany poglšdać,
Gdy na sšdny dzień pójdziemy, będziesz je ukazować:
Wtenczasbymy płakali, rany twe całowali,
Gdy osšdzisz, w piekło wtršcisz,
Już nie skoro grzeszniku, na wieki niewolniku.
Uważ duszo chrzecijańska, co Jezus za cię cierpiał,
Z adamowej winy ciebie drogš krwiš swš obmywał;
Wdzięcznš Mu się pokazuj, za tę miłoć Mu dziękuj
W pobożnoci, w niewinnoci;
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
Jezus Chrystus Pan na krzyżu przed piekłem cię ratował,
Jakie męki przeokrutne dla ciebie podejmował;
Wdzięcznym Mu się pokazuj, za tę miłoć Mu dziękuj
W robotnoci, w wszechtrzewoci.
O Baranku niewinny! Cierpisz za nasze winy.
,
Jezu mój kochany,
Całować ciężkie i nieznone rany:
Nie tak jak Judasz, który na wydanie,
Lecz z użaleniem, Jezu Chryste Panie!
Całuję prawš Twojš Jezu rękę,
By mnie nie oddał na piekielnš mękę:
Całuję oraz lewš rękę Twoję,
By zbawić raczył grzesznš duszę moję.
Zbliżam się sercem i do Twego boku,
Nie daj na zgubę mnie z swego wyroku:
Padam do Twojej prawej nogi Chryste,
Niechże łzy płynš z oczu mych rzęsiste.
Padam i do Twej Jezu lewej nogi,
Którš Ci zranił okrutnie gwód srogi:
Padam pokornie i do krzyża Twego,
Na którym wisisz dla mnie mizernego.
O Jezu drogi! Jezu mój kochany!
Zgład grzechy moje przez Twe więte rany:
Przyrzekam, że Cię więcej nie obrażę,
Że się wprzód na mierć niż na grzech odważę.
Niechże Ci będzie czeć, chwała wiecznemu
Bogu w Najwiętszej Trójcy jedynemu.
A mi niech będš łaski Twe ojczyste,
Spraw to, by serce moje było czyste!
,
każdemu niš ić trzeba.
Przy drabinie stoi krzyż,
każdy z nas go musi nieć.
Sam Pan Jezus go nosił,
jak po tym wiecie chodził.
Miał koronę cierniowš
na przenajwiętszej głowie.
Żydzi mu jš wtłoczyli,
tysišc ran uczynili.
Krew się lała z ran Jego
dla człowieka grzesznego.
Matka Boska patrzała
i bolenie płakała.
Ach mój Synu najmilszy,
któż mnie w smutku pocieszy.
Pocieszy Cię Pan z nieba,
dla grzeszników tak trzeba.
Żem łaskš jego więtš uzdrowiony:
Porzucam wiata objekta,
Kierujšc w niebo afekta.
Teraz mój Panie o to ciebie proszę,
Niech w swych zamysłach szkody nie ponoszę:
Duszę i serce w twe rany,
Oddajęć Jezu kochany.
Jeżeli przez grzech jestem oddalony,
Wracam się Jezu do ciebie skruszony:
We z serca mego ofiarę,
Że cię chcę kochać nad miarę.
Już nie chcę więcej wiatowego licha,
Do ciebie Jezu serce moje wzdycha:
Oczy od ciernia twe krwawe,
Niech będš na mnie łaskawe.
Na wieczne czasy i przez milijony,
Niech Jezus Chrystus będzie pochwalony;
Że nas przyjmuje do siebie,
Chwalmyż go wszędzie i w niebie.
Niech Chrysta wielbim strzegšc Dekalogu,
Wystrzegajšc się grzesznych nałogów,
Wielbim przez modły, roboty,
Abstynencję, inne cnoty.
,
modlił się Ojcu,
Bo ten kielich wielkš boleć uczynił w sercu.
Ach Jezusie mój,
drogi skarbie mój,
Obnażony, zakrwawiony,
ach, Jezusie mój!
Smutku nie mało, duszę i ciało,
Tamże krwawymi kroplami spływać musiało
Tajnš zapłatš, Judasz złym bratom, Wydał na męki Jezusa żydom i katom
Na rozkaz jego, zdrajcy złonego, Ręce swoje wycišgnęli na niewinnego.
Gdy Go prowadzš, tak sobie radzš, Że go na mierć Piłatowi osšdzić dadzš,
Skargi zmylajš, wiadki stawiajš, Policzki ciężkie zadajš, włosy targajš.
Stanšł zwišzany, Jezus kochany,
Obłudnemu Piłatowi na sšd oddany.
Plag szeć tysięcy, może i więcej, Otrzymał przy biczowaniu Jezus Cierpišcy.
Złoć katów wciekła, tak Go usiekła,
Że krew z Najwiętszego Ciała strumieniem ciekła.
Z ciernia koronę, na każdš stronę, Gwałtem na głowę wciskajš, rany zadajš.
Wnet obnażone, ciało zranione, Tępymi gwodmi na krzyżu jest zawieszone.
Stwórcę swojego, konajšcego, Wszelkie stworzenie płakało pod krzyżem Jego.
Góry i skały, żalem się rwały, a promienie słońca prawie wiecić przestały.
Obróć swe oczy, grzeszny człowiecze,
Oto jeszcze z Boku Jego, krew z wodš ciecze.
Tak wszystko godnie, grzechy i zbrodnie, Spłukać i zagasić mogš piekielne ognie.
,
ratunku potrzeba,
Znikšd go nie będzie, jak od Ciebie z nieba.
Twej się woli polecam, i przyznać to muszę,
Ze swych własnych wysiłków tylko żal odnoszę.
Wszakże ja to od Ciebie Zbawiciela mego,
Przyjmuję też ochotnie z serca wesołego .
Jestem jak wodna trzcina, która w wielkiej suszy,
Skoro lada wiatr wionie, zarazem jš skruszy.
Albo jak lić zielony, który mrozem zdjęty,
Od rodzajnego drzewa bywa precz odcięty.
Który na ziemię padłszy, za nic nie stoi,
Tylko się jego szumu daremnie zwierz boi.
Także i ja mój Panie! bez ratunku Twego
Upadam, jako i lić od razu jednego.
Wczenym proszę dostatkiem, opatrz mię mój Panie!
Bogactwa i ubóstwa nie dopuszczaj na mnie.
Bywszy w wielkim bogactwie, zapomniałbym Ciebie,
A w ciężkim za ubóstwie, przeklšłbym sam siebie.
Nie dowierz żaden szczęcia, ani wierz w nakłady,
Lecz na każdš godzinę spodziewaj się zdrady.
Bo coć dzi da fortuna: to jutro wzišć może,
A żaden cię w nieszczęciu twojem nie wspomoże.
Bo ci, co przedtem z tobš hojnie przestawali,
Nie tobie, ale twemu szczęciu się kłaniali.
Wiele złego przychodzi na sprawiedliwego,
Ale go Bóg wybawia zawsze ze wszystkiego.
Strzegšc, aby najmniejsza ze wszech jego koci,
Nie była obrażona, z Jego Opatrznoci.
Jemu się ja oddawam, w każdym krzyżu moim,
Ufam, że mię pocieszy więtem słowem swoim.
I wybawi mię Pan mój od wszelkiego złego,
A na ostatek wemie do królestwa swego.
!
Niepojętej i prawdziwej ródło słodkoci!
Słońce, miesišc i z gwiazdami,
Niebo wszystko z Aniołami
Pięknoci się Twej dziwujš,
Lecz nie pojmujš.
Ty lilia, Ty kwiateczek wdzięczny, różany,
Nader wonny, nader liczny, wszystek rumiany;
I na ziemi, i na niebie,
Panie Jezu, nic nad Ciebie
Nie masz nigdzie piękniejszego
I wdzięczniejszego.
O jedyne serca mego, Jezu kochanie,
Wszechmogšcy wszystkiej ziemi i nieba Panie!
Nad perły i złoto droższy,
Nad sam kanar i miód słodszy,
Wdzięczna duszy mej ochłodo
I żywa wodo!
Jakże dla mnie był na krzyżu bardzo zraniony
I od głowy aż do stopy wszystek skrwawiony,
Gwodmi srodze przykowany,
Okrutnie ubiczowany,
Zeplwany, koronowany,
Policzkowany.
Rany Twoje przenajwiętsze mile całuję,
A ztšd rozkosz niepojętš na sercu czuję.
W nich zanurzam mojš duszę,
Dowiadczywszy, przyznać muszę,
Iż sš Rajem Twoje rany,
Jezu kochany!
Z serca Twego najwiętszego ródło wypływa,
Które szpetne dusze ludzkie licznie obmywa;
Kto zupełnej jest nadzieje
By był murzyn, wybieleje,
Krwiš najwiętszš Twš polany,
Jezu kochany!
Twoje rany sš skarbnicš wszelkiej słodkoci,
Nieskończony, niepojęty upał miłoci;
Lodowate rozgrzewajš,
I kamienne rozpalajš
Serca ludzkie, nasycajš
I roztapiajš.
O nadziejo wdzięczna Jezu pokutujšcych!
O wesele niepojęte w smutku będšcych!
Ty pociechš, Ty radociš,
Ty rozkoszš i słodkociš.
Jezu, z serca ulubiony,
Bšd pochwalony!
Ciebie pragnšć dusza moja już nie przestanie,
O dobroci nieskończona, aż Cię dostanie;
Nie opuszczaj serca mego
Ciebie wielce pragnšcego,
Jezu mile pożšdany
I ukochany.
Przeto, jako z dzikiej knieje, gdy szczwaniem gnana
Pędem bieży do strumienia łania stroskana,
Tak i dusza moja licha
Do Ciebie spragniona wzdycha,
O Jezu ukrzyżowany!
Z serca kochany!
Więc Cię o to proszę, Jezu, mocno błagajšc,
Do najwiętszych nóg pokornie Twych upadajšc:
Przy konaniu ducha mego
Przyjm do serca zranionego;
Łaskawie mi odpuć złoci,
Jezu miłoci!
Od łaski Twej nie oddalaj sługi Twojego,
Do Królestwa racz przypucić pożšdanego;
Niech oblicze więte Twoje
Oglšdam, kochanie moje,
Wychwalajšc, Jezu, Ciebie,
Na wieki w niebie.
Amen.
,
krzyża się nie lękam.
Panie, Ty widzisz, krzyża się nie wstydzę.
Krzyż Twój całuję, pod krzyżem uklękam,
Bo na tym krzyżu, Boga mego widzę.
Do krzyża zwracam wszystkie me życzenia,
Na krzyż przybijam błędnych myli roje,
Bo z krzyża płynš promienie zbawienia,
Bo z krzyża płynš zmartwychwstania zdroje.
Pod krzyżem wiata stary i złamany,
Pragnę już odtšd krzyż Twój w duszy nosić,
Niewoli wiata pokruszyć kajdany,
Bym mógł na krzyżu, krzyża chwałę głosić.
Nie zasłużyłem, aby mię pocieszył,
Bom przez czas długi tak od Ciebie stronił;
Gdy na mnie wołał, do Ciebiem nie spieszył
I łez tak wiele, tam mierniem roztrwonił.
Ach, Ty mi podał pierwszy rękę Twojš,
Abym na krzyża mógł powrócić drogę,
A jam niš wzgardził! Dzi pod krzyżem stoję,
Bo już bez Ciebie dłużej żyć nie mogę.
W krzyżu znajduję to, co w szczęciu stracił,
Pokój i wiarę, miłoć i nadzieję;
Ubogš duszę Ty łzami zbogacił,
Przystroił cierniem, który nie więdnieje.
A serce wspomnień noszšc krwawš ranę,
Samotnie życia pielgrzymkę odbędzie,
Czyń co chcesz ze mnš, pod krzyżem zostanę,
Krzyż był kolebkš, krzyż mym grobem będzie.
,
Krew płynie z tysišca ran, ,
W okropnych mękach już kona
Nasz Zbawca, nasz Bóg i Pan,
Opadła zsiniała głowa,
Gwód rani stopę i dłoń,
Wkoło korona cierniowa
Rozdziera najwiętsza skroń.
Złoć ludzka nie syta jeszcze,
Do końca zalepia wzrok,
I słowa spełniajšc wieszcze,
Żelazem przebija bok;
A serce, ach, to nie czeka
Dzikiego oprawcy ršk,
Widzšc niewdzięcznoć człowieka,
Najsroższych doznaje mšk.
Tak kona w krwawej katuszy
Nasz Zbawca, nasz Bóg i Pan,
A nam się serce nie kruszy,
Gdy patrzym na Jego stan,
O Boże, nasza to wina
Przelała najwiętszš Krew,
Przeszedłszy w zbrodnię Kaina,
Jakże ukoim Twój gniew.
Znosiłe wszystkie męczarnie
Ochotnie w miłoci Swej,
O niechże nie ginš marnie
Owoce ofiary Twej.
O Jezu, niech rany Twoje
Rozbrojš Sędziego dłoń,
Przez Krwi Twej wylane zdroje,
Ku nędznym swš litoć skłoń.
,
najmilszy Synu Chrystusie,
Serca mego pociecho, liczny Jezusie;
Cóż ja pocznę ach strapiona,
Matka Twoja opuszczona,
straciwszy Ciebie!
We mnie raczéj na mierć z sobš,
wolę umrzeć razem z Tobš,
żyć społem w niebie.
Wieczerzę więtš z ciała Twego gotujesz,
Nogi uczniom umywasz, mile całujesz;
Schylasz się do stóp Judasza,
licznoć i ozdoba nasza,
łzami polewasz;
Aby go odwiódł od zdrady,
od niezbożnych żydów rady,
wzgardę odbierasz.
Już od żalu umieram na to patrzajšc,
Nie wiem co czynić Matka
smutna zostajšc,
Widzšc zjadłych żydów czyny,
imajš Cię bez przyczyny,
dosyć żałoci.
Na modlitwie klęczšcego,
krwawym potem płynšcego,
nie masz litoci.
Wišżš, tłukš i w rzekę z mostu wrzucajš,
Ani przed Biskupami nie przepuszczajš!
Policzki ciężkie zadajš,
do piwnice Cię wtršcajš,
pastwiš nad Tobš:
Depcš, oczy zawięzujš,
prorokować rozkazujš,
sami przed sobš.
Niestetyż mnie strapionéj żem doczekała
Nieszczęliwéj godziny, gdym oglšdała
Ciebie Syna zranionego,
przed Piłatem stawionego,
by Cię męczyli;
Do Heroda Cię posłali,
aby Cie i tam wymiali,
i wyszydzili.
Srogoć większš u Piłata Ci pokazujš,
Gdy u słupa rózgami mocno biczujš:
Lud wielce zakamieniały,
w złoci swéj zapamiętały,
nic nie folguje;
W którškolwiek spojrzę stronę,
widzę trudnš być obronę,
nikt nie lituje.
Miecz okrutny przebija moje wnętrznoci,
Widzšc zawziętš srogoć żydowskiéj złoci,
Że Cię w purpurę obłóczš,
ostre ciernie w głowę tłoczš,
nic nie folgujšc:
Na Piłata krzyczy woła,
by Cię na mierć sšdził zgoła
nic nie litujšc.
Łańcuch ciężki na szyję więtš wkładajš,
trzcinę na pomiewisko w ręce dawajš;
Już Cię na mierć dekretujš
i krzyż okrutny gotujš,
o zła godzina!
Na który masz być włożony,
między łotry policzony,
straszna nowina!
Na Twe więte ramiona krzyż już włożono,
na mierć jako baranka poprowadzono;
Trzykroć pod krzyżem upadasz,
zmiłowania nie oglšdasz,
wszystek zemdlony;
Cyreneusz krzyż podpiera,
Weronika twarz ociera,
take zmęczony.
Na górze Kalwaryi już Cię krzyżujš,
Gwodzie, młoty i włóczniš na Cię gotujš;
Wlekš na krzyż przybitego,
do miejsca naznaczonego,
serce me mdleje;
Patrzšc na Twš mękę srogš
i krew Przenajwiętszš drogš,
która się leje.
I w tém jeszcze okrutni nie przestawajš,
ale więcéj boleci mnie dodawajš,
Gdy Cię widzšc zemdlonego,
i nie życzšc mieć żywego,
żółć Ci pić dajš;
Bok Ci włóczniš przebijajš,
ostatek krwi wypuszczajš,
i najgrawajš.
Z krzyża Nikodem z Józefem już Cię spuszczajš,
A mnie Matce bolesnéj ciało oddajš,
Które na łonie piastuję,
członeczki Twoje całuję,
Synu mój drogi.
Już Cię do grobu składamy,
na kolana upadamy,
po mierci srogiéj.
Cóż ja pocznę na wiecie kiedym pozbyła,
Ciebie Synu najmilszy, marniem straciła;
Niechże umrę z téj przyczyny,
że mi wzięły ludzkie winy
Syna mojego,
Który po to zstšpił z nieba,
że okupu było trzeba
Ludowi Jego.
A po mierci proszę kto z swojéj litoci,
Włożywszy w grób me ciało, zbolałe koci,
Niech napisze takie słowa:
że tu Matka Jezusowa,
żalem strapiona;
Któréj mierci jest przyczyna,
że pozbyła swego Syna,
tu położona.
,
Panie!
Za me grzechy płakać łez nie stanie!
Jam stworzenie Twe wyrodne,
więtych oczu Twych niegodne!
Twój Majestat nieskończony,
Przed którym klękajš trony,
Obraziłem.
Nie miem oczu podnieć z publikanem,
Ale sprawa z bardzo dobrym Panem,
Skoro w oczach łzy zobaczy,
Wnet darować wszystko raczy;
Lecz stšd w sercu większa rana,
Żem tak łaskawego Pana
miał obrazić.
Kto da oczom łez obfite rzeki?
Trzeba bowiem płakać całe wieki,
Żem wiecznego Boga mego,
Za moment czego marnego,
Ja grzesznik zapamiętały,
Pana wiekuistej chwały
miał znieważyć.
Nędzny prochu! na co się odważył,
Stwórcę swego haniebnie znieważył,
Wieszli, co jest grzech przeklęty?
Słuchaj, co rzekł Paweł więty:
Każde przestępstwo manadtu
Jest zniewagš Majestatu
Najwyższego.
Bym był zepchnion na bezdno piekielne
I tam gorzał za grzechy miertelnie,
Całš wiecznoć gorzšc srodze
Już tej krzywdy nie nagrodzę,
Chyba, że mi sam daruje,
Na wieki nie powetuje
Tej zniewagi.
O! nad wiecznoć i ogień piekielny
Straszliwszy mi jest grzechu miertelny;
Zadoć tobie nie uczynię
W owej ognistej dolinie.
Chyba dla Krwi Syna Swego,
Odpuci dług grzechu mego
Bóg łaskawy.
Jakoż ufam, że mój grzech wyznany,
Przez najwiętsze, Jezu, Twoje rany,
Zgładzisz z dobroci Twej wiecznie,
Gdy za niego, ach, serdecznie
Płakać będę z wielkim wstydem,
Mówišc pokornie z Dawidem:
Ach! zgrzeszyłem.
,
parce populo tuo,
ne in aeternum irascaris nobis
Flectamus iram vindicem,
ploremus ante Iudicem;
clamemus ore supplici,
dicamus omnes cernui:
Nostris malis offendimus
tuam Deus clementiam
effunde nobis desuper
remissor indulgentiam.
Dans tempus acceptabile,
da lacrimarum rivulis
lavare cordis victimam,
quam laeta adurat caritas.
Audi, benigne Conditor,
nostras preces cum fletibus
in hoc sacro ieiunio
fusas quadragenario.
Scrutator alme cordium,
infirma tu scis virium;
ad te reversis exhibe
remissionis gratiam.
przybywajcie,
Serca nasze przenikajcie.
Serca nasze przenikajcie.
Rozpłyńcie się, me renice,
Toczcie smutnych łez krynice.
=2x
Słońce, gwiazdy omdlewajš,
Żałobš się pokrywajš.
=2x
Płaczš rzewnie Aniołowie,
A któż żałoć ich wypowie?
=2x
Opoki się twarde krajš,
Z grobów umarli powstajš.
=2x
Cóż jest, pytam, co się dzieje?
Wszystko stworzenie truchleje!
=2x
Na ból męki Chrystusowej
Żal przejmuje bez wymowy.
=2x
Uderz, Jezu, bez odwłoki
W twarde serc naszych opoki!
=2x
Jezu mój, we krwi ran Twoich
Obmyj duszę z grzechów moich!
=2x
Upał serca mego chłodzę,
Gdy w przepać męki Twej wchodzę.
=2x
,
Gdy słodki Jezus na mierć się gotuje;
Klęczšc w Ogrójcu, gdy krwawy pot leje,
Me serce mdleje.
Pana więtoci uczeń zły całuje,
Żołnierz okrutny powrozmi krępuje!
Jezus tym więzom dla nas się poddaje,
Na mierć wydaje.
Bije, popycha tłum^ nieposkromiony
Nielitociwie z tej i owej strony,
Za włosy targa. Znosi w cierpliwoci
Król z wysokoci.
Zsiniałe przedtem krwiš zachodzš usta,
Gdy zbrojnš żołnierz rękawicš chlusta;
Wnet się zmieniło w płaczliwe wzdychanie
Serca kochanie.
Oby się serce we łzy rozpływało,
Że Cię mój Jezu, spronie obrażało!
Żal mi, ach, żal mi ciężkich moich złoci
Dla Twej miłoci.
Intencja
,
Cichy Baranku, od wro^^gów szukany,
Jezu mój kochany!
Jezu, za trzydzieci srebrników
Od niewdzięcznego ucznia zaprzedany.
Jezu mój kochany!
Jezu, w ciężkim smutku żałociš,
Jako sam wyznał, przed mierciš znękany.
Jezu mój kochany!
Jezu, na modlitwie w Ogrójcu
Strumieniem potu krwawego zalany.
Jezu mój kochany!
Jezu, całowaniem zdradliwym
Od niegodnego Judasza wydany.
Jezu mój kochany!
Jezu, powrozami grubymi
Od swawolnego żoł^^dactwa zwišzany.
Jezu mój kochany!
Jezu, od pos^^pólstwa zelżywie
Przed Annaszowym sšdem znieważany.
Jezu mój kochany!
Jezu, przez ulice sromotnie
Przed sšd Kajfasza za włosy targany.
Jezu mój kochany!
Jezu, od Malchusa srogiego
Rękš zbrodniczš wypoliczkowany.
Jezu mój kochany!
Jezu, od fałszywych dwóch wiadków
Za zwodziciela niesłusznie podany.
Jezu mój kochany!
Bšd pozdrowiony, bšd pochwalony!
Dla nas zelżony i pohańbiony,
Bšd uwielbiony
Bšd wysławiony,
Boże nieskończony!
Boleć ciska mnie nieznona,
Miecz me serce przenika. 2x
Czemuż, Matko ukochana,
Ciężko na sercu stroskana?
Czemu wszystka truchlejesz? 2x
Co mię pytasz? Wszystkam w mdłoci,
Mówić nie mogę z żałoci,
Krew mi serce zalewa. 2x
Powiedz mi, o Panno moja,
Czemu blednieje twarz Twoja?
Czemu gorzkie łzy lejesz? 2x
Widzę, że Syn ukochany,
w Ogrójcu cały zalany
Potu krwawym potokiem. 2x
O Matko, ródło miłoci,
Niech czuję gwałt Twej żałoci
Dozwól mi z Tobš płakać. 2x
Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
,
Jako dla ciebie sobie nie folguje.
Przecież Go bardziej niż kat^^owska dręczy,
Złoć twoja męczy.
Stoi przed sędziš Pan wszego stworzenia,
Cichy Baranek. Z wielkiego wzgardzenia,
Dla białej szaty, którš jest odziany,
Głupim nazwany.
Za moje złoci grzbiet srodze biczujš.
Pójdmyż, grzesznicy, oto nam gotujš
Ze krwi Jezusa dla serca ochłody
Zdrój żywej wody.
Pycha wiatowa niechaj, co chce, wróży,
Co na swe skronie wije wieniec z róży.
W szkarłat na pomiech cierniem Król zraniony
Jest ozdobiony!
Oby się serce we łzy rozpływało,
Że Cię, mój Jezu, spronie obrażało!
Żal mi, ach, żal mi, ciężkich moich złoci
Dla Twej miłoci.
Intencja
,
Jako łotr, godzien mierci obwołany,
Jezu mój kochany!
Jezu, od złoliwych morderców
Po licznej twarzy tak spronie zeplwany.
Jezu mój kochany!
Jezu, pod przysięgš od Piotra
Po trzykroć z wielkiej bojani zaprzany.
Jezu mój kochany!
Jezu, od okrutnych oprawców,
Na sšd Piłata, jak zbójca szarpany.
Jezu mój kochany!
Jezu, od Heroda i dworzan,
Królu niebieski, żelżywie wymiany.
Jezu mój kochany!
Jezu, w białš szatę szydersko
Na większy pomiech i hańbę ubrany.
Jezu mój kochany!
Jezu, u kamiennego słupa
Niemiłosiernie biczmi wysmagany.
Jezu mój kochany!
Jezu, przez szyder^^stwo okrutne
Cierniowym wieńcem ukoronowany.
Jezu mój kochany!
Jezu, od żołnier^^zy niegodnie
Na pomiewisko purpurš odziany.
Jezu mój kochany!
Jezu, trzcinš po głowie bity.
Królu boleci, przez lud wyszydzany.
Jezu mój kochany!
Bšd pozdrowiony, bšd pochwalony!
Dla nas zelżony, wszystek skrwawiony,
Bšd uwielbiony
Bšd wysławiony,
Boże nieskończony!
Przy słupie obnażonego,
Rózgami zsieczonego! =2x
więta Panno, upro dla mnie,
Bym ran Syna Twego znamię
Miał na sercu wyryte! =2x
Ach, widzę jako niezmiernie
Ostre głowę raniš ciernie!
Dusza moja ustaje. =2x
O Maryjo, Syna Twego,
Ostrym cierniem zranionego,
Podzielże ze mnš mękę! =2x
Obym ja, Matka strapiona,
Mogła na swoje ramiona
Złożyć krzyż Twój, Synu mój! =2x
Proszę, o Panno jedyna,
Niechaj Krzyż Twojego Syna
Zawsze w sercu swym noszę! =2x
Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Serce me, czemu całe nie truchlejesz?
Toczy twój Jezus z ognistej miłoci
Krew w obfitoci.
Ogień miłoci, gdy Go tak rozpala,
Sromotne drzewo na ramiona zwala:
Zemdlony Jezus pod krzyżem uklęka,
Jęczy i stęka.
Okrutnym katom posłusznym się staje,
Ręce i nogi przebić sobie daje.
Wisi na Krzyżu, ból ponosi srogi
Nasz Zbawca drogi.
O słodkie drzewo, spućże nam już Ciało,
Aby na tobie dłużej nie wisiało!
My je uczciwie w grobie położymy,
Płacz uczynimy.
Oby się serce we łzy rozpływało,
Że Cię, mój Jezu, spronie obrażało!
Żal mi, ach, żal mi ciężkich moich złoci;
Dla Twej miłoci.
Niech Ci, mój Jezu, czeć będzie w wiecznoci
Za Twe obelgi, męki, zelżywoci,
Które ochotnie, Syn Boga jedyny,
Cierpiał bez winy!
Intencja
,
Jako złoczyńca z łotry porównany,
Jezu mój kochany!
Jezu, od Piłata niesłusznie
Na szubienicznš mierć dekretowany
Jezu mój kochany!
Jezu, srogim krzyża ciężarem
Na kalwaryjskiej drodze zmordowany.
Jezu mój kochany!
Jezu, do sromotnego drzewa
Przytępionymi gwodmi przykowany.
Jezu mój kochany!
Jezu, jawnie poród dwu łotrów
Nad^ drzewie^ hańby^ ukrzyżowany.
Jezu mój kochany!
Jezu, od stojšcych wokoło
I przechodzšcych szyderczo wymiany.
Jezu mój kochany!
Jezu, blunierstwami od złego
Współwiszšcego łotra wyszydzany.
Jezu mój kochany!
Jezu, gorzkš żółciš i octem
W wielkim pragnieniu swoim napawany.
Jezu mój kochany!
Jezu, w swej miłoci niezmiernej
Jeszcze po mierci włóczniš przeorany
Jezu mój kochany!
Jezu, od Józefa uczciwie
I Nikodema w grobie pochowany.
Jezu mój kochany!
Bšd pozdrowiony, bšd pochwalony!
Dla nas zmęczony i krwiš zbroczony,
Bšd uwielbiony
Bšd wysławiony,
Boże nieskończony!
,
Pod krzyżem stoję smutliwa,
Serce żałoć przejmuje! =2x
O Matko, niechaj prawdziwie
Patrzšc na krzyż żałoliwie,
Płaczę z Tobš rzewliwie! =2x
Jużci, już moje Kochanie
Gotuje się na skonanie!
Toć i ja z Nim umieram! =2x
Pragnę, Matko, zostać z Tobš,
Dzielić się Twojš żałobš
mierci Syna Twojego! =2x
Zamknšł słodkš Jezus mowę,
Już ku ziemi skłania głowę.
Żegna już Matkę swojš.
O Maryjo, Ciebie proszę,
Niech Jezusa rany noszę
I serdecznie rozważam! =2x
Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. Który za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Temat Męki Pańskiej jest w dzisiejszych czasach
doć wstydliwy.
Sš tacy, którzy chcš zabronić mówienia o niej dzieciom, bo okrucieństwo krzyżowania może zaburzyć ich delikatnš psychikę. Ciekawe, że okrucieństwo kaczora Donalda czy innych filmów dla dzieci takiej obawy nie wzbudza. W XIX wieku twierdzono, że Pismo więte wymylił Kociół w redniowieczu. Gdy się okazało, że Ewangelię spisano w czasach, gdy żyli jeszcze wiadkowie życia Chrystusa to w XX wieku twierdzono, że był on legendš, wymylonš przez wczesnych chrzecijan. Gdy głonym stał się całun turyński ze znamionami męki Pańskiej, twierdzono, że jest to redniowieczny falsyfikat. Gdy jednak okazało się, że to współczeni naukowcy zafałszowali wyniki badań radiologicznych, musimy postawić pytanie:
Dlaczego z takš zawziętociš neguje się Mękę Pańskš?
Sš ku temu co najmniej 4 powody: Z Mękš Pańskš sš zwišzane
mierć
zmartwychwstanie
wina
ofiara
1. mierć.
Jeli Męka Pańska miała taki przebieg, jak jš opisuje Ewangelia, to niemożliwe jest by Chrystus jš przeżył np. w postaci mierci klinicznej.
2. Zmartwychwstanie.
Skoro umarł, a potem żył - jak powiadczajš wiadkowie oraz całun turyński - to musiał zmartwychwstać.
Nie jest to na rękę ateistom, bo wiadczy to o tym, że jest on Bogiem.
Nie jest to na rękę modernistom, bo wiadczy to o tym, że trzeba Jego naukę traktować poważnie i obowišzuje ona wszystkich: "Idcie na cały wiat i nauczajcie wszystkie narody, chrzczšc je w imię Ojca i Syna i Ducha więtego".
Nie na rękę to judaistom, bo to znaczy, że Mesjasz już przyszedł i nie będzie innego.
3. Wina.
Dzi popularyzuje się poglšd, że Chrystus był masochistš - chciał sam sobie pocierpieć, a oprawcy łaskawie spełnili Jego probę.
Szermuje się też tezš, że to chrzecijanie sš winni męki, a reszta nie. Po co więc być chrzecijaninem i być odpowiedzialnym za Mękę Pana, a na dodatek być grzesznikiem, skoro niewierzšcy sš bezgrzeszni i nie będš więc cierpieć za swe grzechy?
Obu tezom jednoznacznie przeczy Pismo więte - w opisie modlitwy w Ogrójcu oraz mowy więtego Piotra po Zesłaniu Ducha więtego.
Skšd biorš się te dziwne twierdzenia? Musimy najpierw zapytać się, za co zamordowano Chrystusa. Za rozmnożenie chleba, uzdrowienia, wskrzeszania, uwolnienia od złego ducha, przebaczanie grzechów, nauczanie miłoci. Czy jest to racjonalne? Czy ludzie chcš, aby im było le?
Tu tkwi tajemnica jarzma grzechu. Ludzie pod jego ciężarem przestajš racjonalnie myleć. Wspomnijmy choćby Liban lat 1980-tych. Ludziom żyło się tam luksusowo. I nagle bez jasnej przyczyny zaczęła się wojna domowa, która prawie wszystkich uczyniła nędzarzami. Wspomnijmy mimochodem, bez zwišzku, że panowała tam fałszywa religia. USA, Ameryka była od lat synonimem bogactwa i dobrobytu. W latach 1970-tych wprowadzono tam tzw. zabiegi zabijania dzieci poczętych. Dzi Ameryka jest bankrutem, a na ulicach krzyczš z żalu kobiety "silence no more", przeklinajšc dzień, gdy zdecydowały się na zabójcję. Nie wspominajšc Polski, która z opływajšcego bogactwem imperium stoczyła się w niebyt rozbiorowy, znaczony przysłowiowš nędzš galicyjskš. A to za sprawš grzechu pijaństwa i pochodnych.
Bezrozumnoć zwana szyderczo racjonalizmem ma swe ródło pozamaterialne - jak na dłoni widać działanie złego ducha.
Chrystusa zamordowali konkretni ludzie: wykonawcy, mocodawcy, intryganci i "pożyteczni idioci". Każdy dokładał konkretny kamyk okrucieństwa - fizycznego, psychicznego lub obu. Co zjednoczyło kapłanów i lud, zaborcę i podbitych, celników i rabowanych, żołnierzy i krzywdzonych, przeciw Temu, który ich uzdrawiał, pouczał, przebaczał? Grzech. Wiemy, co Chrystus rzekł do faryzeuszy i uczonych w Pimie: "kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". Kradnšcy celnicy czuli się bezkarni, bo wysługiwali się zaborcy. Żołnierze dorabiali się na rabunku ludnoci. Wszystkich łšczyło to, co im wytknšł Chrystus: "Diabła macie za ojca".
To nie był tylko bój ziemski. Tu o dusze do dręczenia wiecznego zabiegał ten, który sam trafił w wieczny ogień nieugaszony za swe nieposłuszeństwo Bogu.
Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo do szczęliwoci w raju. Ale dał człowiekowi wolny wybór, posłuszeństwo lub nieposłuszeństwo, życie albo mierć. Za namowš diabła człowiek wybrał to drugie. I tak się uwikłał, że nie widział innej drogi, tylko brnięcie w grzech.
Dzi pomrocznie owieceni chcieliby nam wmówić, że opis biblijny to fikcja literacka. Bez wštpienia słowo pisane jest upiększane stylistykš czy retorykš piszšcego. Ale czy przez to wštpimy w podręcznik matematyki czy fizyki?
A co do Pisma więtego to tyle już mielimy odkryć naukowych, potwierdzajšcych prawdziwoć biblijnych opisów, wsadzanych ongi między bajki, że aż dziw bierze, że cišgle jeszcze jego słowa się podważa.
Najpierw o potopie - archeolodzy znaleli lady wielkoskalowego potopu. Wieża Babel - prawdopodobnie odnaleziona. Trzęsienie ziemi podczas mierci Chrystusa - potwierdzone sedymentami z dna morza. Adam i Ewa - genetycy sš dzi przekonani, że cała ludzkoć pochodzi od jednej pary (wšski materiał genetyczny). Nie wspominajšc o opisie Męki Pańskiej, potwierdzonej na odbiciu całunowym. Wreszcie historia z zakazanym owocem. Czy jego zjedzenie może być wielkim grzechem? Otóż mamy historię analogicznš - więty Augustyn, którego droga ku życiu przestępczemu zaczęła się od kradzieży jabłek.
Skšd mamy to, że choć po przodkach dziedziczymy rozum to jednak jest w ludziach to bezrozumne przywišzanie do grzechu? To skutek dziedziczenia przez wszystkich grzechu pierworodnego, co wyjanił Chrystus "w grzechu jestecie poczęci". Zatem prawdš jest, że wszyscy dziedziczymy tę winę, która doprowadziła do zamordowania Chrystusa.
Czy można dziedziczyć grzech? Mamy pierwszy z brzegu przykład: dzieci alkoholika, jego wnuki, prawnuki i praprawnuki będš alkoholikami od poczęcia, choć się nigdy nie upijały. Dlatego każde z nich potrzebuje specjalnej troski oczyszczajšcej je z dziedzictwa tego grzechu, by nie sięgnęły po kieliszek. No dobrze, kto powie, ale żeby jedno jabłko? Otóż wystarczy i jeden kieliszek, by dziecko miało syndrom FAS, zawiniony wyłšcznie przez rodziców, a przekazywać go potem będzie przez pokolenia. Tak więc dziedziczny grzech to nie retoryka teologiczna, lecz szara rzeczywistoć.
4. Ofiara.
Jest w tym wiecie co takiego, że pojedynczy punkt oporu dobra jest zwalczany z całš bezwzględnociš. Choć majš niektórzy sto stacji radiowych do wyboru, to z zapamiętałociš burzš się na jedno radio Maryja. Choć majš 50 kanałów multipleksu, to przeszkadza im jedna telewizja Trwam. Na jednego abstynenta na przyjęciu potrafi naskakiwać większoć obecnych. Młodzi, chcšcy mieć wesele bezalkoholowe, muszš się przeciwstawiać rodzinie, jak i wielu takim, których nie chcieli wcale zaprosić.
To pozwala lepiej zrozumieć jakie znaczenie miało to, że Chrystus "przeszedł przez życie dobrze czynišc" i "był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu". Oddał swe życie za przyjaciół swoich. I to w pierwszej kolejnoci w najdosłowniejszym znaczeniu tego słowa. "Chodmy do Jerozolimy, by umrzeć razem z Nim" powiedział jeden z apostołów, lecz Chrystus zapobiegł w Ogrójcu temu, by wraz z nim aresztowano też jego uczniów.
Ale też powięcił się za nas. Będšc pierwszym, który odważył się żyć bez grzechu, mimo grób aż po ich strasznš realizację, pokazał, że można się nie ugišć.
Kto musiał się powięcić, by przeciwnik dojrzał, gdzie jest granica jego władzy, a my bymy pokonali lęk. Jednoczenie Chrystus dał obietnicę "Przygotuję wam w niebie mieszkań wiele", która jest dla nas alternatywš dla wszelkich prób zastraszenia. To wyzwala nas spod władzy diabła.
Pismo więte mówi też, że Chrystus umarł za nasze grzechy. Mistycy wyjaniajš, że każdy grzech domaga się sprawiedliwoci. Więc szatan pokazywał grzechy całej ludzkoci, chcšc Chrystusa zniechęcić, pokazujšc, jak bezowocna będzie jego męka, bo i tak ludzie będš popełniać grzechy i w zwišzku z tym cierpieć.
Miejmy więc litoć nad Chrystusem i nie dokładajmy mu cierpień.
A cierpišcy niewinnie mogš zdjšć trochę cierpień z bark Chrystusowych, współcierpišc z Nim. Znomy więc ochoczo wszelkie złoliwoci ze strony otoczenia, gdy będziemy wyprawiać wesele bezalkoholowe.
5. Odkupienie.
(w. Pius X)
Pan nasz Jezus Chrystus, aby odkupić rodzaj ludzki przez krew swojš najdroższš, pod namiestnikiem Judei Ponckim Piłatem został umęczony, przybity do Krzyża i umarł na nim, został z niego zdjęty i pogrzebany.
Dzieło Odkupienia, dokonane przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, polega na tym, że
dla miłoci zbytnio wielkiej, którš umiłował nas, przez najwiętszš swojš mękę na drzewie krzyża wysłużył nam usprawiedliwienia i uczynił za nas zadoć Bogu Ojcu (Sobór Tryd.).
Pan nasz Jezus Chrystus poniósł mękę i mierć jako człowiek, gdyż jako Bóg nie mógł ani cierpieć ani umrzeć, ale samo Jego wcielenie i każde cierpienia za nas, nawet najmniejsze, miało wartoć nieskończonš z Boskiej Osoby.
Pan nasz
Jezus Chrystus dlatego chciał ponieć tak gorzka i haniebnš mękę i mierć, aby sprawiedliwoci Bożej jak najobficiej uczynić zadoć, wyraniej okazać nam swojš miłoć, wzbudzić w nas większš nienawić do grzechu i dodać nam siły do znoszenia dolegliwoci i przykroci tego życia.
Pan nasz
Jezus Chrystus poniósł mękę i mierć za wszystkich ludzi bez wyjštku.
Nie wszyscy jednak ludzie dostępujš zbawienia, lecz tylko ci, którzy korzystajš ze rodków ustanowionych przez tegoż Odkupiciela, po to, żeby ludzie mogli przyswoić sobie zasługi Jego męki i mierci.
Pan nasz
Jezus Chrystus, umierajšc na krzyżu, siebie samego oddał Bogu na prawdziwš i osobliwš ofiarę nieskończonej ceny za odkupienie ludzi, dajšc za nich sprawiedliwoci Bożej zadoćuczynienie nieskończonej wartoci.
Wersja mobilna (z linkami do melodii) http://weselewesel.lap.pl/broszura/piesvniWielkanocne.php?wersja=MO
Tłumczenia niektórych pieni na angielski lub niemiecki: http://weselewesel.lap.pl/broszura/piesvniWielkanocne.php?tlvumaczenia=TAK
Na większš chwałę Boga w Trójcy więtej Jedynego, Ojca i Syna i Ducha więtego
Paschalnej Ofiary
Składajš jej wierni uwielbień swych dary.
Odkupił swe owce Baranek bez skazy.
Pojednał nas z Ojcem i zmył grzechów zmazy.
mierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy,
Choć poległ Wódz życia, króluje dzi żywy.
Maryjo, ty powiedz, co w drodze widziała?
Jam Zmartwychwstałego blask chwały ujrzała.
Żywego już Pana widziałam, grób pusty,
I wiadków anielskich, i odzież, i chusty.
Zmartwychwstał już Chrystus, Pan mój i nadzieja,
A miejscem spotkania będzie Galilea.
Wiemy, że zmartwychwstał, że to cud prawdziwy.
O królu Zwycięzco, bšd nam miłociwy.
,
Żale z serca wyzujcie.
Wszyscy w Chrystusa wierzšcy
Weselcie się, radujcie,
Bo zmartwychwstał samowładnie,
Jak przepowiedział dokładnie.
Alleluja, alleluja;
Niechaj zabrzmi: Alleluja!
Darmo kamień wagi wielkiej
Żydzi na grób wtłoczyli.
Darmo dla pewnoci wszelkiej Zbrojnej straży użyli.
Na nic straż, pieczęć i skała Nad grobem Pana się zdała.
Bóg Wszechmocny, Bóg natury, Wyższy nad wszystkie twory
Wstaje z grobu, kruszy mury, Nie zna żadnej zapory. Straż, zdjęta trwogš upada, I prawie sobš nie włada.
Salome i dwie Maryje W grobie czasu rannego Słyszały głos: "Pan wasz żyje. Tu tylko odzie Jego. Idcie i to wszystko, cocie Widziały, uczniom ogłocie".
Niewiasty te się z nadziei Widzenia Pana cieszš I zaraz do Galilei Z nowinš słodkš pieszš; Oznajmujš co widziały, Co im mówił Anioł biały.
Do Emaus dwaj uczniowie
Idšcy, smutni srodze, Zatopieni z Nim w rozmowie, Nie poznali Go w drodze, Aż gdy chleb im błogosławił I zadumanych zostawił.
Do strwożonych Apostołów
Przyszedł przez drzwi zamknione.
Pokazał, siadłszy do stołu,
Bok i ręce zranione.
Dał im władzę odpuszczania
Grzechów i ich zatrzymania.
Radoć uczniów z obcowania
Z Panem naszym, z Chrystusem
Większa jest bez porównania
Niż wszelki ziemski smutek.
Zdób się pracš i trzewociš,
A Bóg będzie twš radociš.
,
piekła i szatana
Wychodzi z grobu dnia trzeciego z rana.
Naród niewierny trwoży się, przestrasza
Na cud Jonasza.
Alleluja!
Ziemia się trzęsie,
straż się grobu miesza.
Anioł zstępuje, niewiasty pociesza;
"Patrzcie" mówi im, "grób ten próżny został,
Pan zmartwychpowstał".
Alleluja!
Ustšpcie od nas smutki i trosk fale, Gdy Pan Zbawiciel tryumfuje w chwale; Ojcu swojemu już uczynił zadoć, Nam niesie radoć. Alleluja!
Cieszy swych uczniów, którzy wierni byli. Utwierdza w wierze, aby nie wštpili; Obcuje z nimi, daje nauk wiele O swym Kociele. Alleluja!
Już nie przestaje z narodem niewiernym, Samym się tylko ukazuje wiernym; Niemiertelnoci przedstawia znamiona Wród uczniów grona. Alleluja!
Boleci, rany, wzgardy wyrzšdzone I mierć haniebna sš już nagrodzone; Za poniżenia został wywyższony Nad wszystkie trony. Alleluja!
Ciesz się, Syjonie, Chrystusa Kociele! Oto zabity Bóg twój żyje w ciele; piewaj z weselem: "Pan króluje z drzewa", Jak Dawid piewa, Alleluja!
Cieszmy się wszyscy, już mierć pohańbiona, Wina pierwszego rodzica zgładzona; Niebios zamkniętych jest otwarta brama Synom Adama. Alleluja!
Więc potargawszy nałogi grzechowe, Chrystusa wzorem wiedmy życie nowe, Z dala mijajšc nieszczęć naszych groby, Miejsca, osoby. Alleluja!
Bšdmy jak Chrystus na Kalwarii szczycie,
Który choć cierpiał, nie splamił się piciem.
Jeli jak Chrystus w trzewoci żyjemy,
W Niebo wnijdziemy.
Alleluja!
Przez Twe chwalebne, Chryste, Zmartwychwstanie
Daj w łasce Twojej stateczne wytrwanie
I niech tak w chwale, jako Ty, równie my
Zmartwychwstaniemy.
Alleluja!
,
wesel się o Maryjo!
Chrystus, którego nosiła,
Zmartwychwstał! Alleluja!
Módl się za nami
do Boga Maryjo.
Alleluja!
,
Bo Ten, którego zrodziła,
Zmartwychwstał Pan nad panami.
Módl się do Niego za nami.
Alleluja, Alleluja.
Ciesz się i wesel się w niebie.
Pro Go za nami w potrzebie,
Bymy się też tam dostali
I na wiek wieków piewali:
Alleluja, Alleluja.
,
Nam na przykład dan jest,
Iż mamy zmartwychpowstać,
Z Panem Bogiem królować,
Alleluja!
Leżał trzy dni w grobie,
Dał bok przebić sobie,
Bok, ręce, nogi obie,
Na zbawienie tobie.
Alleluja!
Jako że zmartwychwstał,
Chwalmy Pana Chrysta,
Bo gdyby nie zmartwychwstał,
wiatu czart by panował.
Alleluja!
Trzy Maryje poszły,
Drogie maci niosły.
Chciały Chrysta pomazać,
Jemu czeć i chwałę dać.
Alleluja!
Gdy na drodze były,
Tak sobie mówiły:
Jest tam kamień niemały,
A któż nam go odwali?
Alleluja!
Gdy nad grobem stały,
Rzekł im Anioł biały:
Nie bójcie się, Maryje,
Zmartwychwstał Pan i żyje.
Alleluja!
Jezusa szukacie?
Tu Go nie znajdziecie;
Wstał-ci z martwych, grób pusty.
Oto miertelne chusty. Alleluja!
Maryja z radociš
Nad cudnš nowociš
Do Apostołów pieszy,
Zasmuconych tak cieszy:
Alleluja!
Już Mistrza naszego
Widziałam żywego.
Do Galilei idcie,
Tam-ci Go znajdziecie.
Alleluja!
Powiedz nam, Maryjo,
Gdzie Pana widziała?
Widziałam Go po męce,
Trzymał choršgiew w ręce.
Alleluja!
Łukasz z Kleofasem,
Obaj jednym czasem,
Szli do miasteczka Emaus.
Spotkał-ci ich Pan Jezus.
Alleluja!
Piotr i Apostoły,
Zamknione po społy,
Oczom wierzyć nie chcieli,
Gdy Jezusa ujrzeli.
Alleluja!
Lecz On im cierpliwie
Okazał, że żywie,
I dał im pouczenie,
Że przyniósł już zbawienie.
Alleluja!
Bšdmy więc weseli,
Jak w niebie Anieli;
Czegomy pożšdali,
Tegomy doczekali.
Alleluja!
Chrysta zmartwychwstanie
Znak, że nauczanie
Jego z Boga pochodzi,
Więc go słuchać się godzi.
Alleluja!
Nie chciał pić w udręce,
Więc powstał po męce.
Nie pijmy lecz pracujmy,
Wtedy raj posišdziemy.
Alleluja!
, Którego z nas każdy żšdał; Tego dnia Chrystus zmartwychwstał. Alleluja, alleluja!
Piekielne moce zwojował
Nieprzyjaciele podeptał,
Nad nędznymi się zmiłował.
Alleluja, alleluja!
Ciało swe dał złożyć w grobie,
Ze swš duszš za do piekieł
Zstšpił w swej Boskiej osobie.
Alleluja, alleluja!
Prawi, co w piekłach mieszkali,
Gdy Zbawiciela ujrzeli.
Płaczliwie tam zawołali
Alleluja, alleluja!
"Zawitaj, przybywajšcy,
Boże Synu wszechmogšcy,
Wybaw nas z piekielnej mocy!"
Alleluja, alleluja!
Gdy Zbawiciela ujrzeli,
Którego z dawna żšdali,
Wielkie tam wesele mieli.
Alleluja, alleluja!
Mieszkał tam do dnia trzeciego,
Ojce więte tam pocieszał,
Potem prosto wiódł ich w Niebo.
Alleluja, alleluja!
Gdy swš mocš zmartwychpowstał,
Pieczęci z grobu nie ruszał.
Na stróże wielki strach powstał. Alleluja, alleluja!
Miłonikom się pokazał
Chrystus Pan nasz zmartwychwstały.
Wsze narody ochrzcić kazał.
Alleluja, alleluja!
Uczyć kazał, co sam prawił:
Dobrze czynić, strzec Przykazań,
Aby każdš duszę zbawił.
Alleluja, alleluja!
Chrystus polecił Piotrowi
Braci swych utwierdzać w wierze,
Być pasterzem Kociołowi.
Alleluja, alleluja!
Dał też władzę Apostołom,
Aby grzechy odpuszczali,
Wszem głosili wieć wesołš.
Alleluja, alleluja!
Zmartwychwstaniem Chrystusowym
Cieszy się Niebios Królowa,
Bo uczynił wszystko nowym.
Alleluja, alleluja!
Król niebieski k'nam zawitał,
Bramy Niebios nam otworzył,
Dzień zbawienia dzi zawitał.
Alleluja, alleluja!
Niech Twe, Chryste, królowanie,
Dusz ludzkich Odkupicielu,
Też nad Polskš nie ustanie.
Alleluja, alleluja!
W wszechtrzewej Polski koronie,
Boże, Chryste, Zbawicielu,
Króluj, rzšd na wiecznym tronie.
Alleluja, alleluja!
Daj nam grzechów odpuszczenie
Przez Twe więte Zmartwychwstanie,
Po mierci duszy zbawienie.
Alleluja, alleluja!
, z martwych ninie, Alleluja, alleluja! Uweselił lud swój mile, Alleluja, alleluja! Nie żałował życia swego, Alleluja, alleluja! Dla człowieka mizernego, Alleluja, alleluja!
Niewiasty, gdy do grobu szły, Alleluja, alleluja! Drogie maci z sobš niosły, Alleluja, alleluja! W bieli Anioła ujrzały, Alleluja, alleuja! Trwożyć sobš poczynały, Alleluja, alleluja!
Niewiasty co się boicie, Alleluja, alleluja! Do Galilei tam idcie, Alleluja, alleluja! Powiedzcie to zwolennikom, Alleluja, alleluja! Iż powstał Król na wiek wieków, Alleluja, alleluja!
Tego dnia wielkanocnego, Alleluja, alleluja! Chwal każdy Syna Bożego, Alleluja, alleluja! więtš Trójcę wyznawajmy, Alleluja, alleluja! Bogu czeć i chwałę dajmy, Alleluja, alleluja
Chwaląc dziś Syna Bożego, Alleluja, alleluja Wysłuchajmy nauki Jego, Alleluja, alleluja Że z pijakami pijący, Alleluja, alleluja Pójdą w ogień niegasnący, Alleluja, alleluja
W piekło pójdš też mordercy, Alleluja, allelujaZłodzieje, zboczeńcy, zdziercy, Alleluja, alleluja Podnieś się więc ze swych grzechów, Alleluja, alleluja Byś do Nieba wszedł, człowieku, Alleluja, alleluja
,
Pogardzany stoi w chwale.
Uciekajš ci, co przedwczoraj
Biczowali Go zuchwale.
Rozdarł wištyni zasłonę
Przed wszystkich żydów oczami,
By w Kociele Katolickim
Zawsze mieszkać między nami.
On, z przebitym włóczniš sercem,
Rękę każe kłać do boku.
Sędzia złamał straszne brzemię
Nieprawego nań wyroku.
Cierniem ukoronowany
Władzę dzierży nad władcami.
W swym Kociele Katolickim
Zawsze mieszka między nami.
Podnie rękę, Boże Zbawco,
Błogosław Ojczyznę miłš.
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej siłę Swš siłš,
Dom nasz i rodzinę całš
I wszystkie wioski z miastami.
W Twym Kociele Katolickim
Zawsze mieszkaj między nami.
w popłochu gdzie gna.
Dla Jerozolimy wieć nowš dzi ma.
Dzi Chrystus zmartwychwstał,
prawdziwie wstał z grobu,
On Bóg jest wszechmocny,
Jego władza trwa.
Choć wczoraj li ludzie
mniemali być globu
ziemskiego panami,
dzi jest klęska zła.
Kapłani żydowscy sięgajš po trzos,
By stłumić sumienia żołnierskiego głos.
Lecz pienišdz za kłamstwo na próżno był dan.
Grób pusty już widział Piotr, Maria i Jan.
A Chrystus ukazał się więcej niż stu,
Więc rzesze głosiły wcišż wieć tę co tchu.
I my się radujmy dzi słyszšc tę wieć,
A hymny piewajmy, by dalej jš nieć.
,
łaskš przepojona
Nocy, gdy Chrystus zmartwychwstał.
Rzecz to niepojęta,
Zrywa mierci pęta
Ku radoci wszystkich chrzecijan.
O błogosławiona, łaskš przepojona
Nocy, gdy Chrystus zmartwychwstał.
Władzy sług szatana
Klęska dzi zadana
Ku radoci wszystkich chrzecijan.
O błogosławiona, łaskš przepojona
Nocy, gdy Chrystus zmartwychwstał.
Spod niewoli grzechu
Wyrwał cię, człowieku,
Ku radoci wszystkich chrzecijan.
O błogosławiona, łaskš przepojona
Nocy, gdy Chrystus zmartwychwstał.
Choć zabit, jest żywy,
Bo On Bóg prawdziwy
Ku radoci wszystkich chrzecijan
Złamał władzę mierci, piekła i szatana.
On z bokiem włóczniš przebitym
Żyje, choć ma ciało w ranach.
Jan i Piotr biegli do grobu,
Gdy wieć tę słyszeli od Marii z Magdali.
Natchnieniem było dla obu,
Kiedy chusty oglšdali.
Uczniom do Emaus idšcym,
W wieczerniku skrytym w strachu przed Żydami
Ukazał się Pan żyjšcy,
Ryby jadł z Apostołami.
Żydzi chcieli sšdzić Boga,
Bo przestrzegać każe Boże przykazania,
Lecz ich klęska była sroga
W dniu Pańskiego Zmartwychwstania.
Radujmy się i weselmy!
Bóg wskazał, kto będzie zwycięzcš prawdziwym.
Nie pijacy, zbóje, szelmy,
Ale człowiek sprawiedliwy.
Tylko Ty jest Bogiem więtym,
Tylko Ty Najwyższy,
Tylko Ty jest Panem,
Jezu Chryste z Duchem więtym
W chwale Boga Ojca. Amen.
o Królu, co zwyciężył mierć.
Panu zmartwychwstałemu czeć.
Alleluja, Alleluja
Kobiety szły tam skoro brzask,
gdzie w pištek złożon Jezus Chryst,
pytajšc, kto odwali głaz ?
Trzeciego działo się to dnia,
więc Apostołów dręczy myl,
czy rzeczywicie z grobu wstał?
Przed więtym Piotrem biegnie Jan,
w otwarty wczeniej zajrzał grób,
zrozumiał, że zmartwychwstał Pan.
Wnet ujrzš Pana twarzš w twarz.
I wyzna wiarę "Ty Pan, Bóg",
gdy bok namaca też Tomasz.
Błogosławion, kto w wierze trwa,
chociaż Jezusa nie widział,
wieczyste życie w Niebie ma.
Niech radoć tryska z naszych serc,
Pień chwały płynie z naszych ust
dla Boga, który skruszył mierć.
,
bo Chrystus z grobu powstał;
miał być pokonan na krzyżu,
dzi swych wrogów pokonał.
Tego, po kim Ty płakała,
zwycięzcš będziesz witała.
piewaj dzi Alleluja!
Podnie oczy zapłakane,
patrz, że żywy jest Twój Syn.
Na łaskawe spójrz oblicze
pełne ran dla naszych win
Z męki, co zbawienie dała,
płynie tego ranka chwała
piewaj dzi Alleluja!
Życie Twoim jest na zawsze
Chryst zwycięski stoczył bój
i moc mierci jest złamana,
tryska dzi radoci zdrój.
Miłoć Boża to sprawiła,
że noc smutku się skończyła.
piewaj dzi Alleluja!
,
chociaż przeszedł przez jej wrota;
rozerwała grobu pęta
Ręka więta. Alleluja!
Twój, Adamie, dług spłacony,
Okup ludzki dokończony;
Wnijdziesz w niebo z szczęliwymi
Dziećmi twymi. Alleluja!
Próżno, straże, grób strzeżecie!
Już Go tutaj nie znajdziecie:
Wstał, przeniknšł skalne mury
Bóg natury. Alleluja!
Teraz On na ludzkie plemię
I na miłš patrzy ziemię,
Która drogo dzi przybrana
Kosztem Pana. Alleluja!
Przez Twe więte Zmartwychwstanie,
Z grzechów powstać daj nam Panie,
Potem z Tobš królowanie.
Alleluja. Alleluja.
Już Go dłużej grób nie kryje,W którym trzy dni spoczywał. W którym trzy dni spoczywał.
Alleluja! PrzezwyciężyłJezus czarta, co nas więził,W tej haniebnej niewoli.W tej haniebnej niewoli
Alleluja! TryumfujePrawda, a fałsz ustępuje,Z ziemi oswobodzonej.Z ziemi oswobodzonej.
Alleluja! Złoć zgromiona,A niewinnoć wyniesiona,Odzyskała swe prawa.Odzyskała swe prawa.
Alleluja! ZmartwychwstałyJest zastawem wiecznej chwały,Którš krwawo wyjednał.Którš krwawo wyjednał.
Alleluja! I my wiemy,Że też z grobów powstaniemy,
Jak nasz powstał Zbawiciel.
Jak nasz powstał Zbawiciel.
Alleluja! Zapiewajmy,Wdzięcznym sercem czeć oddajmyZbawcy Zmartwychwstałemu.Zbawcy Zmartwychwstałemu.
On, co za nas życie dał!
Już Go grobu noc nie kryje,
Jak powiedział, zmartwychwstał.
Nućmyż Jemu pienia chwały Witaj Jezu zmartwychwstały! Alleluja, alleluja, alleluja, alleluja, alleluja!
Wraca z otchłani z jeńcami,
mierciš skruszył mierci grot.
Piekło ciele pod stopami,
Trzyma klucz do niebios wrót.
Wesel się, Królowo nieba,
Żyje Syn Twój, żyje Pan,
Radoć Ci z Nim dzielić trzeba,
Słońcem każda z Jego ran.
Dla mnie ożył, Chryste Panie
Niechże duch mój z Tobš wraz
Z grobu grzechów zmartwychwstanie
Złych nałogów zrzuci głaz
żałujšcy Chrystusa umarłego!
Otrzyjcie już łzy ronišcy! Mamy Zmartwychwstałego.
Tysięcznych pociech przyczyna, ogłoszona jest nowina,
Alleluja, Alleluja, niechaj brzmi Alleluja!
Niewiasty, które przy grobie były, to powiedziały,
Że Chrystus w chwały ozdobie, żyje już zmartwychwstały.
Stšd pociechy, stšd radoci, ustšpcie wszelkie żałoci.
Aniołowie, co wiadkami tego triumfu byli,
Głoszšc go przed niewiastami, "W grób tam wejdcie!" mówili:
"Patrzcie, wszak tu był złożony, tu kamieniem przywalony".
W dzień zmartwychwstania te dzieła wiernym sš oznajmione.
Łaska Chrystusa sprawiła, że serca pocieszone;
Które z męki się smuciły, triumf wypiewujš miły.
Głoszšc w wiata wszystkie strony,
Że zmartwychwstał Pan
Alleluja, alleluja, alleluja
Bijš długo i radonie,
Że aż w piersiach serce ronie,
Tryumf prawdzie dan.
W majestacie Boskiej chwały
Idzie Chrystus Zmartwychwstały
Między uczniów swych.
Dzień wesoły nam dzi nastał,
Pan po męce zmartwychpowstał,
Płynie pieni ton:
.
Dzi Jezus Chrystus z grobu wstał.
Nam zmartwychwstania przykład dał.
Alleluja.
Alleluja, alleluja, alleluja.
Cieszmy się, bo tak chce Pan.
Za winy nasze okup dan.
Skończony już niewoli stan.
Alleluja.
Alleluja, alleluja, alleluja.
W ten więty łask i chwały dzień
Niech płynie zew radosnych pień,
Iż serca ujrzš chwały cień.
Alleluja.
Powstał z grobu z brzaskiem dnia
Zapiewajmy z głębi serc
z całym wiatem nowš pień
Alleluja, alleluja, alleluja, alleluja
Dla nas hańbę krzyża zniósł,
Poniósł mękę, przyjšł grób.
Dzi na nowo cieszy nas
Jasny zmartwychwstania blask.
Zwyciężyła Pańska moc,
Już skończona grzechu noc.
Nadszedł już zwycięstwa dzień,
Cieszmy się, piewajmy w nim.
Niech się cieszy Boży lud,
Niech aniołów piewa chór.
Ciesz się, Matko, bo Syn Twój,
Cały w chwale żyje znów.
wiecznej chwały
wiedzie triumf okazały;
ozdobny w licznej koronie,
odbiera czeć na Syjonie.
Alleluja, alleluja.
mierci, gdzież moc teraz twoja?
Kędy twa, szatanie zbroja?
Nadszedł mocniejszy zbrojnego
Mocarza i wzišł łup jego.
Alleluja, alleluja.
Jezu mój, na wieczne lata,
Ty ozdobš tego wiata:
z łaski przypuć nas do swego
zwycięstwa niemiertelnego.
Alleluja, alleluja.
Chwała wiecznemu Królowi,
Bogu Ojcu i Synowi;
chwała Duchowi więtemu,
Jednemu Bogu naszemu.
Alleluja, alleluja.
mierci Zwyciężyciel Dzi z grobu swego powstajeChrystus, nas grzesznych Wybawiciel, Wieczny nam żywot nastaje.(Niech więc brzmi dzi ziemia cała: Bad Zbawcy wieczna czeć chwała.) x2Alleluja, Alleluja, Alleluja!Alleluja! Na krótko odpoczšwszy sobie po ciężkim bolesnym boju,W swym cichym i spokojnym grobie, w niezamšconym spokoju.(Z snu się przebudził ziemskiego,wrócił do Ojca swojego.) x2Alleluja, Alleluja, Alleluja! Alleluja! Powstał w swym przechwalebnym ciele, wszystko wskro przenikajšcym;Z nim wstały radoć i weselena ziemi przemijajšce,(Gdy chciał, proch ten ziemski zrzucił i znów do Ojca powrócił.) x2Alleluja, Alleluja, Alleluja! Alleluja! Najgłówniejsze dzieło wykonał: całego wiata zbawienie.Niedowiarstwom ich moc odebrał, a błędom dał owiecenie:(Utwierdził Ewangelię, Głosić jš kazał wszem ludom.) x2Alleluja, Alleluja, Alleluja! Alleluja! Na silnej skale już spoczywa Chrystusa wiary ustawa,Gdy chrzecijan dzień się zaćmiewa, nowe im wiatła nastawa,(Do nieba Jezus wiedzie ich w nagrodę mšk i trudów swych.) x2Alleluja, Alleluja, Alleluja! Alleluja! Już Jezus Chrystus zmartwychpowstał, Chrzecijaninie raduj się,Że ciało twoje znów ożyje, Zwycięzca mierci wskrzesi je;(Wprowadzi za trudy, znoje do chwały niebios podwoje.) x2Alleluja, Alleluja, Alleluja!
Zwycięstwo otrzymał;
Bo zburzył mierć srogš
Swojš mierciš drogš.
Alleluja!
Zwalczył czarta złego
I starł głowę jego.
Człowieka grzesznego
wydarł z mocy jego.
Alleluja!
Grzech srodze poraził,
A moc jego skaził;
Żywot nasz naprawił.
To z łaski Swej sprawił.
Alleluja!
O Chryste, nasz Panie,
Przez Twe zmartwychwstanie,
Daj nam z grzechów powstać,
Łaski Twojej dostać.
Alleluja!
A gdy żywot minie,
Daj w wiecznej krainie
Widzieć Ojca Twego,
Boga wszechmocnego.
Alleluja!
Który starł mierć i szatana;
Z Nim bolały słońce, miesišc
I stworzenie, z Stwórcš cierpišc.
Alleluja, alleluja!
Z męki Pańskiej i Anieli
Płaczu z żalem powód mieli;
Skały trzasły, ziemia drżała,
Zasłona się więta rwała.
Alleluja, alleluja!
I umarli żałowali,
Na żal z grobów powstawali;
Łzy Maryje nad Nim lały,
A straże na twarz padały.
Alleluja, alleluja!
Apostoły i uczniowie
Rozbiegli się w onej dobie,
Wszystek Kociół był w żałobie,
Z męki Pańskiej czuł żal w sobie.
Alleluja, alleluja!
Gdy za Chrystus zmartwychwstaje,
Wszystkim radoć wielkš daje.
Słońce, miesišc sš janiejsze,
Uczcić więto chcš dzisiejsze.
Alleluja, alleluja!
I Anieli dzisiaj w bieli
Po żałobie sš weseli.
Ruszył ten dzień i kamienie,
Grobu czynišc odwalenie.
Alleluja, alleluja!
Krzećjan, tš radociš żyje,
Więc z suszkuflami nie pije.
Po Chrystusowej pabiedzie
Nazarejskie życie wiedzie.
Alleluja, alleluja!
,
On zmartwychwstał, żyje, stoi poród nas.
Alleluja! Radujmy się,
Uwielbiajmy Pana, który Królem jest.
Na więtej uczcie Baranka,
W zbawienia szaty odziani,
Przebywszy Morze Czerwone,
Ku czci Chrystusa piewamy.
Bo Jego Ciało nas karmi,
Na krzyżu za nas wydane,
Żyjemy odtšd dla Boga.
Dzięki krwi za nas przelanej.
Gdy Noc Paschalna nadeszła,
Złamany został miecz złoci
I wtedy Pan nas wyzwolił
Spod władzy księcia ciemnoci.
Już Chrystus Paschš jest naszš
I szczerej prawdy probierzem,
Niewinnym Bożym Barankiem,
Co siebie złożył w ofierze.
O jakże cenna ofiara,
Przez którš piekło jest starte,
A lud wychodzi z niewoli,
Ma Niebo przed sobš otwarte.
Już Chrystus wraca z otchłani,
Zwycięski Pan nasz wieczysty,
A gdy uwięził szatana,
Otworzył niebo dla wszystkich.
O stań się, Jezu, dla duszy
Radociš na życia szlaku
I nas, wskrzeszonych Twš mocš,
Do swego przyłšcz orszaku.
Niech Ciebie, Panie promienny,
Powstały z martwych po męce,
I Twego Ojca, i Ducha
Wcišż rzesze sławiš w podzięce. Amen.
,
Bo dzi został pocieszony.
Zmartwychwstał Zbawca, nasz Pan,
Syn Boży z nieba nam dan.
Alleluja, alleluja!
Alleluja, alleluja!
Co tak srodze cierpiał za nas,
Co na krzyżu umarł dla nas,
Dzi zmartwychwstał uroczycie,
Aby nam rzšdził wieczycie.
I Ty Matko co płakała,
Co pod krzyżem Syna stała,
Dzi wesel się razem z nami
piewajšc wraz z Aniołami
I wy, trwożliwi Uczniowie
Zbliżcie się ku więtej Głowie.
Weselcie się razem z nami
piewajšc wraz z Aniołami.
Królestwo objšł dzi.
Wszechmogšcy Bóg okazał swojš moc.
Zakwitł krzyż i karmi, chroni mnie.
Jezus Pan rozdaje życie swe.
Milczšcy Baranek, zabity Baranek
Z niewoli nas wiata wybawił w ten ranek.
On hańbš mierć okrył. Pomimo zabicia
On wywiódł nas dzisiaj ze mierci do życia.
Christ w Ablu zabity, w Izaaku zwišzany,
Wzgardzony w Jakubie, w Józefie sprzedany,
Zrodzony z Maryi, Herodom wydarty,
Złożony w ofierze powstaje dzi z martwych.
On z nieba k'naszemu cierpieniu zstępuje,
Nam drogę z ciemnoci do wiatła toruje,
Okrutnie zawieszon na drzewie rozpaczy,
Nas swojš krwiš własnš i Duchem naznaczył.
i żyje dzi.
Blaskiem janieje noc.
Nie umrę, nie, lecz będę żył,
Bóg okazał swš moc.
Krzyż to jest brama Pana.
Jeli chcesz, przez niš wejd.
Zbliżmy się do ołtarza,
Bogu oddajmy czeć.
Dzięki składajmy Mu,
bo wielka jest Jego łaska.
Z grobu powstał dzi Pan,
a noc ta jest pełna blasku.
Chcę dziękować Mu
i chcę Go dzi błogosławić.
Jezus, mój Pan i Bóg,
On przyszedł, aby nas zbawić.
Mš nadziejš jest Bóg.
Nie będę ufać ksišżętom.
Pan, moc moja i pień,
podtrzymał gdy mnie popchnięto.
Już się nie będę bał
cóż może zrobić mi mierć?
O nie, nie lękam się
i piewam chwały, czci pień
Odrzucony Chryst Pan
stał się węgielnym kamieniem.
Mój Pan wysłuchał mnie,
bo On jest moim zbawieniem.
Cudem staje się noc,
gdy w dzień jest już przemieniona.
Hymnem uwielbmy Go,
prawica Pańska wzniesiona.
,
Przy Wielkanocnéj ofierze;
Gdy Baranek owce zbawił,
Chrystus grzésznym pokój sprawił: Alleluja.
Z Bogiem Ojcem, naszym Panem,
Srodze na nas rozgniewanym,
Pogodził nas mierciš srogš,
Za nas lejšc krew swš drogš. Alleluja.
mierć i żywot zbyt przeciwnš,
Bitwę zwiedli bardzo dziwnš;
Żywot choć umarł prawdziwie,
Zabity wszelako żywie. Alleluja.
Maryja racz powiedzieć nam,
Co widziała? czy żyje Pan?
Widziałam grób już żywego,
Patrzałam i na twarz Jego. Alleluja.
Widziałam Pana mojego,
W chwale swéj Zmartwychwstałego;
Widziałam dziwne widzenie:
Aniołów, potnik, odzienie. Alleluja.
Powstał Pan kochanie moje,
Ujrzy w Galilei swoje;
Wierzmyż więtéj białogłowie;
Bardziéj niż złych żydów mowie. Alleluja.
Jezu Królu wiecznéj chwały,
I Zwyciężco okazały:
Wierzym że wstał zmartwych żywy,
Chryste bšd nam miłociwy. Alleluja.
,
grób zniszczyłe swój.
Ty jest Królem chwały. Wieczny triumf Twój.
I my żyć będziemy wiecznie z Panem wraz.
W niebo się wzniesiemy, gdy On wezwie nas.
O, Zmartwychwstały,
grób zniszczyłe swój.
Ty jest Królem chwały.
Wieczny triumf Twój.
Wieczny triumf Twój.
Wieczny triumf Twój.
Gdy Go błagamy, nie ukarze nas.
W Nim swe życie mamy, On miłuje nas.
Ciesz się, że lud Pana w Królu - Zbawcę ma.
Wiernoć przezeń dana po wiek wieków trwa.
Cóż nas odłšczy od miłoci tej?
Głód, miecz, przeciwnoci? Chwile mierci mej?
Jam wiatłoci dziecię, cóż przerazi mnie?
Jemu ufam przecie, więc nie boję się.
Jak Go miłować? Słuchać Jego nauk.
Dekalog zachować. Przykład sam nam dał.
Ojcu był posłuszny od żłóbka po krzyż.
Też tak Bogu służmy, wnijdziem w Niebo wżdyż.
Dzi o witaniu Chryst położył kres
Piekła panowaniu, skowycze więc bies.
Nie ma już nad nami władzy z piekła wróg.
Nieba my poddani, Królem naszym Bóg.
,
więcenia w radoci godny,
Dzi Pan Chrystus tryumfuje
I nieprzyjaciel to czuje. Alleluja.
Stary wšż, grzech, mierć i piekło,
Przed twarzš jego uciekło;
Biedy, trwogi dzi ustały,
Pan to sprawił zmartwychwstały. Alleluja
Trzy Maryje się wybrały
Do grobu, by namazały
Chrystusa pogrzebionego,
Aż słyszš zmartwychwstałego. Alleluja
Czegóż rzekł Anioł szukacie?
Nie masz go tu, oto macie
Miejsce gdzie Pana złożono,
Niech to będzie rozgłoszono. Alleluja
Tš nowinš przerażeni,
Uczniowie bardzo strwożeni,
Z serca się uradowali,
Skoro Pana oglšdali. Alleluja
Z dwiema w drodze Pan rozmawiał,
Bardzo im się ludzko stawiał;
Z radoci w sercu pałali,
Łamišc chleb, że on poznali. Alleluja
Nasz Samson Chrystus, srogiego
Pokonał Lwa piekielnego;
Bramy piekielne połamał,
I moc diabelskš przełamał. Alleluja
Jonasz trzy dni był połkniony,
Trzy dni Chrystus pogrzebiony,
Dłużej go mierć nie wstrzymała,
Mocy po temu nie miała. Alleluja
Dzi żywot mierci panuje,
Żšdło zjadłe odejmuje,
Chrystus wszystkie mocy skrócił,
Żywot stracony przywrócił. Alleluja
Dzi z Egipskiego więzienia,
Dostępujem uwolnienia;
Dzi pożywamy więtego
Baranka Wielkanocnego. Alleluja
Mija nas Anioł trujšcy,
Pierworodztwo mordujšcy;
Krwiš Chrystusa poznaczone
Drzwi nasze sš ochronione. Alleluja
Dzi stary kwas wyrzucamy,
Słodkie chleby przybieramy,
Chodzšc w żywota nowoci,
W myli i serca czystoci. Alleluja
Wszystko co się potrwożyło,
Niebo, ziemia, dzi ożyło;
Poległ Xišże wiata tego,
Wielka radoć z zguby jego. Alleluja
Wszyscy się wspólnie radujmy,
Alleluja wypiewujmy:
Miej o Jezu zmartwychwstały,
Od nas wszystkich wieczne chwały, Alleluja
Na wszystek wiat zawołany;
Gdy Pan piekło burzšc wstaje, Zwyciężca nieba dostaje.
Alleluja, Alleluja.
Oto gdy się Pan odradza, Wszystek się z Nim wiat odmładza;
Wszystko z Panem swym stworzenie, Ma swych darów przywrócenie.
Alleluja, Alleluja.
Gdy Pan bowiem tryumfuje, Każda się rzecz z Nim raduje;
Drzewo liciem, kwieciem trawa, Chwały Pańskiéj moc wyznawa.
Alleluja, Alleluja.
Gdy piekielne prawo znosi, A w niebo się Pan podnosi;
Wszystko Panu chwałę daje, Okršg nieba, ziemskie kraje.
Alleluja, Alleluja.
Bóg co był ukrzyżowany, Wszędzie za Króla przyznany,
I wszystko Stwórcy stworzenie, Daje pokłon, modły, pienie.
Alleluja, Alleluja.
,
tak dopełnił lubów.
Zabrzmiały harfy Serafów, Cherubów.
piewaj pień nowš Chrystusa Kociele!
Pan wiele czynił, a uczynił wiele,
dla ludzi cierpiał, w grobie się położył,
z martwych znów ożył.
Dobrze Pan mówił: Grobem mi Golgata,
lecz moje państwo nie jest z tego wiata;
umrę, a wstanę potęgš wszechwładnš,
a z mieczem w ręku czaty na twarz padnš,
a nie uwierzš, aż sam w mej osobie
stanę na grobie.
Stanšł i groby w koło niego pękły,
i ziemie drżały i otchłanie jękły,
stanšł i z dziwu stanęła natura,
On, przez którego Jairowa córa
i Łazarz powstał z nieprzebytej nocy,
wstał o swej mocy.
Jako ty powstał, tak w Twe imię, Panie,
kto legł w Twej prawdzie, w Twej wiatłoci wstanie.
mierci zwycięzcy otoczš Cię w bieli,
dziedzice życia życie będš mieli;
bo same, Chryste, że jest życie w grobie,
zicił na sobie.
Ciebie więc proszš dzieci Twe z pokorš:
Co w pocie siejš, niech u Ciebie zbiorš!
Których noc cinie, tym niechaj zadnieje!
Niech tam wypocznie, kto tu w trudach mdleje.
Przez Twoje wiatło, mękę, zmartwychwstanie,
prosim Cię Panie!
Racz tych, co błšdzš, prawdš Twš kierować,
co walczš mężnie do zwycięstwa prowad,
burzš miotanych w port przyjmij bezpieczny,
za grobem mierci daj nam żywot wieczny.
Przez Twojš prawdę, mierć i zmartwychwstanie
uczyń to Panie!
,
Który na krzyżu haniebnie Między łotrami umierał. Alleluja, Alleluja!
Weselmyż się i radujmy,
Wdzięcznem sercem wypiewujmy, Bo Zbawiciel nasz zmartwychwstał. Alleluja, Alleluja!
Za nas był zabit, zelżony, Umarł srodze zamęczony, Ale zmartwychwstał chwalebnie. Alleluja, Alleluja!
Jak powiedział, dnia trzeciego Wstał chwalebnie z grobu swego, mierciš swojš mierć zwyciężył. Alleluja, Alleluja!
Przez Swoje drogie zasługi Zgładził grzechów naszych długi I żywot wieczny nam zjednał. Alleluja, Alleluja!
Już mierć nad Nim nie panuje, Już z Ojcem Swoim króluje, I miejsce dla nas gotuje. Alleluja, Alleluja!
Gdzie On jest i my będziemy, Jeli wiernie uczynimy
Wszystko, czego nas nauczał.
Słowy, przykłady.
On umarł i my pomrzemy,
Ale znowu powstaniemy, Wskrze nas w dzień ostateczny
Boskš mocš Swojš.
mierci się lękać nie trzeba, Bo mierć jest brama do nieba Dla tych, którzy w Niego wierzš, Czyniš, co przykazał.
Powstańmyż więc z nieprawoci, Chodmyż w żywota nowoci, Stawajmy się Chrystusowi W cnotach podobnymi.
Chowajmy nauki Jego,
Bo do żywota wiecznego Chrystus jest drogš i drzwiami:
On jest zmartwychwstanie.
Lecz nie ten, co mówi: Panie!
Uwielbiony zmartwychwstanie,
Lecz kto wiernie czyni wolę Ojca niebieskiego.
Przez chwalebne zmartwychwstanie
Prosimy Cię, Chryste Panie, Daj na życie nowe powstać Z grobu nieprawoci.
Niech Cię kochamy serdecznie,
Niech Ci służymy statecznie,
Niech Tobie nucimy wiecznie: Alleluja, Alleluja!
wspominamy życia triumf.
Kiedy Chrystus Zmartwychwstały
przezwyciężył mierci dół.
Chwała Bogu! Hymn piewamy!
Alleluja! Bije dzwon.
W dniu tym więtym, w dniu wspaniałym
Zmartwychwstanie głosi on.
W dniu tym więtym, w dniu wspaniałym
Żywy Chrystus kruszy grób.
Swoim więtym Zmartwychwstaniem
zmywa z nas Adama brud.
Alleluja! Brzmij wištynio!
Martwy był, lecz żyje Król!
W dniu tym więtym, w dniu wspaniałym
idzie precz wszelaki ból.
W dniu tym więtym, w dniu wspaniałym
Chwalmy Pana za ten cud!
Jak to Chrystus wstajšc z grobu
zbawił cały Boży lud.
Alleluja! mierć poległa !
Bramy piekła chwiejš się!
W dniu tym więtym, w dniu wspaniałym
nasz Zbawiciel zmiażdżył je.
W dniu tym więtym, w dniu wspaniałym
pragnę piewać Jezu Ci.
Dzięki Twemu Zmartwychwstaniu
wieczna mierć nie grona mi.
Alleluja! Zmartwychpowstał !
Spójrzcie bracia - pusty grób!
W dniu tym więtym, w dniu wspaniałym
Zbawił mnie mój Wielki Bóg.
Zmartwychwstał z swej mocy,
Czeć, chwałę Jemu dajmy,
A wesoło piewajmy:
Panie Boże nasz!
Trzy dni leżał w grobie,
Wprzód dał przebóć sobie
Bok, ręce, nogi obie
Na zbawienie tobie,
Grzeszny człowiecze!
Moc djabelskš skruszył,
Nad piekłem zwyciężył;
Z tak wielkiej miłoci
Przyjm nas do radoci,
Panie Boże nasz!
Ty Jezu zmartwychwstał
Nam przykład zaniechał,
Że mamy zmartwychwstawać,
Wszyscy z Tobš królować,
Panie Boże nasz!
Jezu Chryste, Panie!
Słuchaj na wołanie
Nas grzesznych chrzecijan
Dla Twoich więtych ran,
Panie Boże nasz!
Synu Maryi Panny,
Odpuć nasze winy,
Panie Jezu Chryste,
Który wstał zaiste,
Panie Boże nasz!
Odpuć nasze złoci,
Wszystkie nieprawoci,
Zachowaj na tym wiecie
Kociół więty w jednocie,
Panie Boże nasz!
O Królu niebieski!
Wysłysz Twój lud ziemski,
Wyrwij nas z tej biedy,
Daj nam dobro wszędy,
Panie Boże nasz!
Wysłysz nasze głosy,
Daj spokojne czasy;
Lud Twój nie przestanie,
Chwalić Ciebie wiecznie,
Panie Boże nasz!
O Klucznico nieba,
Cię prosić potrzeba!
Gdyż będziem umierać,
Racz nam nie zawierać
Królestwa Twego.
Łaska Boża wielka
Wybawiła z piekła
Potomstwo Adamowe.
Dziękujš narodowie,
Tobie Boże nasz!
Królowo niebieska!
O Różyczko rajska!
Pro za nas kochanego
Jezusa Syna Twego,
Pana naszego!
Wszyscy więci procie,
Nam dopomagajcie,
Bymy z wami być mogli,
Jezusa uwielbiali
Na wieki w niebie.
My w tym domie Bożym
Radujmy się razem,
Że Jezus zmartwychpowstał,
A nam swoję łaskę dał,
Pan Bóg, Zbawca nasz!
Do Ciebie wołamy,
O łaskę żebrzemy,
Panie Jezu Chryste,
Który wstał zaiste,
Panie Boże nasz!
, Gdy naszego Zbawiciela Po mierci żywym widzimy, A z Nim wiecznie żyć będziemy.
On umarł, abymy żyli, On zniósł, comy zasłużyli; Lecz gdy życie za nas łożył, Mocš Boskš znowu ożył.
Dotrzymał więc, co obiecał, Gdy Swym w wierze stać zalecał: Ja wydan grzesznym zostanę, Lecz za w trzech dniach zmartwychwstanę.
Ja żyję, i wy będziecie,
Żyć, na wieki nie umrzecie;
Te Jezusa przyrzeczenia
Spełniš się też bez wštpienia.
Dzięki Bogu! Ja w mym grobie Krótko tylko spocznę sobie; Potem za z niego powstanę, Czšstkę z Jezusem dostanę.
Ze mnš mych przyjaciół grono Wemie Pan na Swoje łono, Tam się płacz i mierć zakończy, Bóg nas z sobš wiecznie złšczy.
Ja się już mierci nie boję, Jam jest, Panie, dziecię Twoje, Ty mi ojcem litociwym, Wzbudzisz mnie też z grobu żywym.
Niech tylko stały w mej wierze, Niech Ci zawsze służę szczerze; Wtenczas mogę bez lękania Wspomnieć na dzień zmartwychwstania. Amen.
, Dwór niebieski piewa chwały, wiat wszystek pełen radoci, Piekło wyje od żałoci.
Gdy Chrystus niezwyciężony mierć starł i odjšł jej plony, Podeptał otchłani one, Wyzwolił więnie zamknione.
On kamieniem przywalony, Zbrojnš strażš opatrzony, Powstał z martwych dnia trzeciego W pociech tryumfu sławnego.
Gdy tedy więnie swojego Zbyli płaczu piekielnego, Przyszła nowina wesoła: Wstał Pan z martwych, Anioł woła.
W te wielkanocne radoci, Boże z twej dobrotliwoci, Spraw, by nam nie dokuczała mierci żadnej sroga strzała.
Tobie z umarłych żywemu Chwała bšd Bogu wiecznemu, I z Ojcem i z Duchem więtym W czasie nigdy nierozjętym.
,
niech się wierny lud raduje!
Na czeć Jego zawołajmy,
chwałę Panu zapiewajmy:
Alleluja, alleluja.
Chóry niebian Go witajš,czeć i chwałę Mu oddajš;wielce cieszš się Anieli,kiedy Chrystusa ujrzeli:Alleluja, alleluja.
Chrystus Pan wstšpił dnia tegodo Królestwa niebieskiego,równy w Bóstwie Ojcu swemuusiadł po prawicy Jemu.Alleluja, alleluja.
Miejsce nam gotuje w niebie,chcšc nas wszystkich mieć u siebie;niebamy już dziedzicami,porównani z Aniołami.Alleluja, alleluja.
Niechaj ustępuje trwoga,mamy Zbawiciela Boga!Szatan, grzech i mierć zwalczona,przez Chrystusa zwyciężona.Alleluja, alleluja.
Obiecał Ducha więtego,aby strzegł serca naszego,aby cieszył nas i broniłi od czarta nas zasłonił.Alleluja, alleluja.
Apostołowie, patrzajcie,za Nim w niebo spoglšdajcie;Jezus, ten co od was idzie,by wiat sšdzić znowu przyjdzie.Alleluja, alleluja.
Czemu patrzšc tu stoicie?Czy słów Mistrza nie pomnicie?"Idšc w cały wiat pogański,głocie Mu testament Pański",Alleluja, alleluja.
"Gdy me słowa wykonacie,życie swoje za Mnie dacie,wtedy przyjmę was do siebiei uwieńczę chwałš w niebie."Alleluja, alleluja.
Tego czasu wesołegochwalmy z serca Pana swego;chwała bšd Bogu naszemu,w Trójcy więtej jedynemu.Alleluja, alleluja.
Chwała Ojcu Przedwiecznemu,co dał byt stworzeniu wszemu;bšd Mu sława, dziękczynienie,wieczna czeć i uwielbienie.Alleluja, alleluja.
Jezu Chryste, Zbawicielu,wszystkich dusz Odkupicielu,Twe nad wiatem królowanieniechaj nigdy nie ustanie.Alleluja, alleluja.
Duchu więty, Tobie pienia,co jest sprawcš uwięcenia;niech za dary z Twojej rękico dzień niesiem Ci podzięki.Alleluja, alleluja.
,
Nawied dusz wiernych Tobie kršg.
Niebieskš łaskę zesłać racz
Sercom, co dziełem sš Twych ršk.
Pocieszycielem jeste zwan
I najwyższego Boga dar.
Ty namaszczeniem naszych dusz
Zdrój żywy, miłoć, ognia żar.
Ty darzysz łaskš siedmiokroć,
Bo moc z prawicy Ojca masz,
Przez Ojca obiecany nam,
Mowš wzbogacasz język nasz.
wiatłem rozjanij naszš myl,
W serca nam miłoć więtš wlej,
I wštłš słaboć naszych ciał,
Pokrzep stałociš mocy swej.
Nieprzyjaciela odpęd w dal
I twym pokojem obdarz wraz.
Niech w drodze za przewodem Twym,
Miniemy zło, co kusi nas
Daj nam przez Ciebie Ojca znać,
Daj, by i Syn poznany był,
I Ciebie, jedno Tchnienie Dwóch,
Niech wyznajemy z wszystkich sił.
Niech Bogu Ojcu chwała brzmi,
Synowi, który zmartwychwstał,
I Temu, co pociesza nas,
Niech hołd wieczystych płynie chwał.
Amen.
,
Spuć z niebiosów wzięty
wiatła Twego strumień.
Przyjd, ojcze ubogich,
Dawco darów mnogich,
Przyjd, wiatłoci sumień!
O najmilszy z goci,
Słodka serc radoci
Słodkie orzewienie.
W pracy Ty ochłodš,
W skwarze żywš wodš,
W płaczu utulenie.
wiatłoci najwiętsza!
Serc wierzšcych wnętrza
Poddaj swej potędze!
Bez Twojego tchnienia
Cóż jest wród stworzenia?
Jeno cierń i nędze!
Obmyj, co niewięte,
Oschłym wlej zachętę,
Ulecz serca ranę!
Nagnij, co jest harde.
Rozgrzej serca twarde,
Prowad zabłškane.
Daj Twoim wierzšcym,
W Tobie ufajšcym
Siedmiorakie dary!
Daj zasługę męstwa,
Daj wieniec zwycięstwa,
Daj szczęcie bez miary.
Amen. Alleluja.
, obdarz nas Twymi darami
Bymy dobrymi Bogu byli sługami
Daj mšdroć z rozumem, bojań z pobożnociš
Męstwo z dobrš radš i umiejętnociš
Ducha więtego zbawienne to dary
Kto je posiada, nie zaprze się wiary
,
Zesłania Ducha więtego,
Dzi z Kociołem obchodzimy,
Dawcę darów pieniš czcimy.
Alleluja, alleluja.
Co Ezechiel zwiastował,
O czym Joel prorokował,
To na oczy wszelkie ciało
W dzień wišteczny oglšdało.
Alleluja, alleluja.
Gdy Apostołowie mili
W tym dniu razem się modlili,
Nad nimi się płomieniste
Jawiš języki ogniste.
Alleluja, alleluja.
Boskim ogniem zapaleni,
Duchem więtym napełnieni,
miało wród tłumu wielkiego,
Głoszš Ukrzyżowanego.
Alleluja, alleluja.
więty Piotr jednym kazaniem,
Ducha więtego działaniem,
Tak porusza słuchajšce,
Że nawraca trzy tysišce.
Alleluja, alleluja.
Dziwujš się Elamici,
Z ziem dalekich prozelici
I Partowie, i Medowie,
Że ich słyszš w swojej mowie.
Alleluja, alleluja.
Ci co Pana krzyżowali,
Ciężko grzechów żałowali,
Apostołów się pytali,
Jakby Boga przebłagali.
Alleluja, alleluja.
Rzekł Piotr do nich: "Pokutujcie,
W Pana wierzcie, chrzest przyjmujcie,
Gdy się grzechów pozbędziecie,
Ducha więtego wemiecie".
Alleluja, alleluja.
Odtšd już wiernych niemało
Od dnia do dnia przybywało;
Już na okoliczne miasta
Kociół Boży się rozrasta.
Alleluja, alleluja.
Lecz już uczniom rozkaz dany:
"Rozejć się między pogany!"
Tamci mocš słów i cudów
Nawracajš wiele ludów.
Alelluja, alleluja.
Mymy też wezwani byli,
Bymy w Chrystusa wierzyli;
Za dar wiary dzi dziękujmy
I wiernoć Bogu lubujmy.
Alleluja, alleluja.
Ducha to więtego sprawa,
Że wytrwanie w wierze dawa;
W prawdzie utwierdza każdego
Do żywota przejrzanego.
Alleluja, alleluja.
O Dawco Ducha więtego,
Daj i nam dzi Gocia tego,
By litujšc się nad nami,
Ubogacił nas darami.
Alleluja, alleluja.
,
W dobroci niepojęty,
Spuć promień Twej jasnoci.
Przybšd Ojcze ubogich;
(Przyjd Dawco darów drogich,
Przyjd serdeczna wiatłoci. 2x)
Dzielny Pocieszycielu,
Słodki Nawiédzicielu,
Ty
ochłodš w pragnieniu.
W ciężkich pracach spocznienie,
( W upale zasłonienie,
Pociecha w utrapieniu. 2x)
O najwiętsza wiatłoci,
Napełnij serc wnętrznoci,
Twych wiernych z wysokoci.
Krom łaski Bóstwa Twego,
(w człowieku nic dobrego,
Nic bez zwady i złoci. 2x)
Zmyj co jest plugawego,
Pokrop co jest zeschłego,
Ulécz co jest rannego.
Skłoń co nieużytego,
(Zagrzéj co jest oziembłego,
Nawróć co jest zdrożnego. 2x)
Daj Twym w Ciebie wierzšcym,
Ufnoć w Tobie
kładšcym,
Siedmioraki dar Boski.
Nagród sprawy cnotliwe,
(Daj skonanie szczęliwe,
Domieć wiecznéj radoci, 2x)
Amen.
,
Nawied dusz
naszych mieszkanie,
Niech łaska Twoja wspomoże,
Serca które stworzył Boże,
Ty Pocieszyciel nazwany,
Za dar od Boga zesłany,
Ty ródło, ogień, kochanie,
I duchowe pomazanie.
Siedm darów sš Twéj skarbnicy,
Ty palec Ojca
prawicy,
Ty obietnica Ojcowa,
Wiernych języków
wymowa,
Owiecaj zmysły wiatłociš,
Napełniaj serca miłociš,
A słaboć ciała naszego,
Utwierd mocš
daru Twego.
Znie nieprzyjaciół i zwady,
Daj pokój i zdrowe
rady,
Niech znamy Twojš obronę,
Oddal wszystko złe
na stronę,
Przez Cię niech Ojca poznamy,
Syna Jego
wyznawamy,
I Ciebie Ducha więtego,
Od obu pochodzšcego.
Chwała Ojcu najwyższemu,
Synowi zmartwychwstałemu,
Z Duchem więtym niechaj będzie,
Teraz i na wieki wszędzie,
Amen.
,
Prawdy Twojej daj nam brzask,
Zasil dusze wiarš w krzyż,
Twe królestwo do nas zbliż!
Twej nadzei daj nam czar
I miłoci czystej żar;
W sercach umórz grzechu brud,
By Cię godnie czcił Twój lud.
Choćby przez Gologtę szły
Nasze losy strojne w łzy;
Choćby pokus nadszedł rój,
Zasil nas na więty bój!
Dusz ludzkich Nauczycielu!
Racz łaskš Swojš serca obdarzyć,
Które Panie raczył sprawić.
Ty Pocieszycielem zwany,
Darem Bożym mianowany,
Żywem ródłem i miłociš,
Ogniem i dusznš wiatłociš.
Darów Twych siedm liczymy;
Palcem Bożym być Cię wiemy.
Obietnicš jest Ojcowskš,
Zdobišc w nas miłoć synowskš.
Racz dać zmysłom dar wiatłoci,
Pomnażaj w sercach miłoci;
A krewkoć serca naszego,
Utwierd mocš Bóstwa Swego.
Odpęd od nas czarta złego,
Użycz pokoju Twojego,
Aby za Twojš obronš,
Złe odeszło innš stronš.
Racz nam Ojca Niebieskiego;
Dać poznać i Syna Jego,
I Ciebie, Ducha więtego,
Od obu pochodzšcego.
Bogu Ojcu Wszechmocnemu,
Synowi zmartwychwstałemu,
I z Duchem więtym społecznie,
Niech brzmi chwała na wiek wiecznie.
,
I nam grzesznym opatrzenie
Przez łask Twoich udzielenie,
a potém wieczne zbawienie.
Zapal ogień w nas miłoci,
Użycz daru roztropnoci,
W przeciwnociach cierpliwoci
I należytéj czystoci.
Alelluja 4x
Bšd pociechš zasmuconym,
Bšd ratunkiem utrapionym,
Przewodnikiem bšd błšdzšcym
I przytomnym Ciebie czczšcym.
Alelluja 4x
Amen.
,
że nam dzi zesłany
Duch więty, Pocieszyciel, Bóg
Siedmiorakie dary
dał by dodać wiary
Ku radoci wszystkich
chrzecijan
Cieszmy się z niebiany,
że nam dzi zesłany
Duch więty, Pocieszyciel, Bóg
Od Syna pochodzi
prorokom przewodzi
Ku radoci wszystkich
chrzecijan
Cieszmy się z niebiany,
że nam dzi zesłany
Duch więty, Pocieszyciel, Bóg
Apostoły miało
głoszš prawdę całš
Ku radoci wszystkich
chrzecijan
,
, które były
Zmartwychwstanie poprzedziły,
Za Modlitwa Elijasza,
Młodzian umarły się wznasza:
Toć Elijasz cud uczynił,
Kiedy mierć w życie zamienił.
Alleluja, Alleluja, Alleluja, Alleluja,
Alleluja, Alleluja, Alleluja, Alleluja,
Niech zawsze brzmi Alleluja.
Elizeuszowe koci,
Tak cudownej mocy były,
Dla samej z trupem stycznoci,
Do życia Go przywróciły,
Dajšc dowód zmartwychwstania
Wszystkim wiernym do poznania.
Alleluja...
Sam Pan był ten cud czynišcy,
Z snu miertelnoci budzšcy,
Córkę księcia Jairego,
Łazarza także, którego
Wskrzesił Pan był, zmartwychwstanie
Ludziom dał w poszanowanie:
Alleluja...
Wszechmocny to ršk igrzysko,
Stawia wysoko i nizko:
mierci,. żywi, tak jak czyni
Kiedy drzew żywioły mieni:
Co rok życie i strój daje,
Natura zmartwychpowstaje.
Alleluja...
Wielkanoc przedtem czekana,
Dniem odpustu była miana:
Gdy tysišce owiec bili,
Z których ofiary czynili:
My przy Baranka ofierze,
Miejmy nadzieję przy wierze.
Alleluja...
Że przez Chrystusa zasługi
Bóg daruje grzechów długi,
Które pierwsi zacišgnęli
Rodzice, my przyczynili:
To wszystko Baranek znosi,
W tryumfie gdy się wynosi.
Alleluja...
Joas gdy Amazyasza
Króla Judy wojsko znasza,
Rzuca mur Jerozolimy,
Tak z ojcami będziem i my:
Wnijcie w niebo Pan pozwala,
Szatańskie mury rozwala.
Alleluja...
Jak Jozyasz Paschę sprawił,
By Izraela Bóg zbawił;
Obrzydliwoci odrzucił
Bałwany z wysoka rzucił
Tam my grzechy chrzecijanie,
Odrzucajmy w więtym stanie.
Alleluja...
Przez Twe Chryste Zmartwychwstanie,
Zbawicielu wiata Panie!
Niechaj i my powstaniemy,
W letargu grzechu nie spiemy,
Tak jak Uczniowie powstali,
Kiedy w niedowiarstwa spali.
Alleluja...
,
Boży Synu, odpucisz nam nasze zgrzeszenie;
Tyże ten dzień sam wsławił,
żywote nasz naprawił,
mierci wiecznej nas zbawił,
Pan Bóg swoje moc zjawił.
Alleluja Alleluja
Syn Boży.
Wierzyż w to człowiecze zbożny,
Iż przez trud Bog swoj lud
Odjšł diablej strożej.
Przydał nam zdrowia wiecznego,
Starostę skował pkielnego,
mierć podjšł, wspominšł
Człowieka pirwego.
Jenże trudy cirzpiał zawiernie,
Jeszcze był nie przepiał zamierne,
Aliż sam Bog z martwych wstał.
Adamie, ty boży kmieciu,
Ty siedzisz u Boga [w] wiecu,
Domieciż twe dzieci,
Gdzie krolujš anjeli.
Tegoż nas domieciż,
Jezu Kryste miły,
Bychom z Tobš byli,
Gdzież się nam radujš
szwe niebieskie siły.
Była radoć, była miłoć,
było widzienie tworca
Anjelskie bez końca,
Tuć się nam zwidziało diable potępienie.
Ni rzebrzem, ni złotem
nas diabłu odkupił,
Swš mocš zastšpił.
,
Pan Bóg wszechmogšcy,
Jezus Chrystus Nazareński w Trójcy,
wstał z martwych ninie, dał nam zbawienie
uweselił ludzkie pokolenie
Zstšpił po mierci w piekło przeklęte
i oddalił od swych więtych smetek.
Zerwał ich pęta przez swe męczeństwo,
gdy cierpiało jego człowieczeństwo.
Słuchajcie, wierni, w to wielkie więto
Zwišzał Pan Bóg piekielne ksišżęta.
Wstałci z martwych, nie ruszył kamienia
Ni pieczęci żadnego znamienia
,
Bymy byli prawej wiary,
Tej co jest słuszna,
Aby nasza dusza była czysta,
Kiedy pójdzie przed Jezu Chrysta.
Kyrieelejson, Kyrieelejson
Łasko Boska nas owieci,
Daj wytrwać we wzrastaniu
Na Boże dzieci,
Bymy przy tym trwali Zbawicielu
Który nas przywiódł k zbawieniu.
Kyrieelejson, Kyrieelejson
,
Albowiem chwalebnie
Chrystus, który rozpięty
Na krzyżu haniebnie
Umarł za nasze grzechy
Dzi dla naszej pociechy
Powstał z grobu swego.
Alle-Alleluja.
Dzień ten pełen radoci
Dla nas uczniów Jego,
Wiedzšc, że On z miłoci
Dał siebie samego;
Za nas był umęczony,
A powstał uwielbiony.
Żyje w chwale Ojca.
Alle-Alleluja.
Weselmyż się serdecznie
Z zmartwychwstania Jego,
Niech nas zbudzi skutecznie
Do życia nowego,
Bymy w dzień ostateczny
Mogli na żywot wieczny
Chwalebnie zmartwychwstać.
Alle-Alleluja.
Spraw zmartwychwstały Panie,
Niech zachwowujemy
Wiernie Twe przykazanie,
Póki tu żyjemy,
Abymy na prawicy,
Gdy siędziesz na stolicy,
Stanęli szczęliwie.
Alle-Alleluja.
Niewymowne radoci
Czekajš tych w niebie
Jezu, którzy z miłoci
Naladujš Ciebie;
Sprawże to miłociwie,
Niechaj też wištobliwie
Żyjemy do zgonu.
Alle-Alleluja.
,
Wszystkie stworzenie chwal Syna Bożego,
Który w Wielki Pištek za nas cierpiał,
Chcšc, by nas przy sobie w Swojem Królestwie miał.
Oto już zmartwychwstał, jako nam przed tem powiedział.
Ojce więte od dawna jęte
Z mocy szatańskiej wybawił.
Dobrze o nas radził, Swš mierciš naszš mierć zgładził,
Aby nas niewinnš mękš do chwały Swej doprowadził;
Oby nas po tym mizernym wiecie do chwały Swej przyjšć raczył. * Amen.
Już djabeł zwyciężony;
Dnia trzeciego z grobu swego
wstał Chrystus uwielbiony.
Już potrzeba, by do nieba
szczerze nas każdy dšżył,
Gdyż Pan miły piekła siły
i mierć mierciš pogršżył.
Wychwalajcie, czeć dawajcie,
niech opowie wiat cały,
Co z litoci i z miłoci
nam uczynił Pan chwały.
Dzięki, pienie, wysławienie
Bogu miłosiernemu,
Barankowi, Chrystusowi
chwałš uwielbionemu.
Bšd, o Panie, na żšdanie
kiedy nam zmartwychwstaniem,
Niech z Twej mocy, z mierci nocy,
uwielbieni powstaniem.
Teraz Ciebie, Boga w niebie,
Ojcem nazwać możemy,
I zbawienie, uwolnienie
z grzechów odnosimy.
Wszystkich ludzi Bóg obudzi,
bać się mierci nie mamy,
Jeli wiernie Przykazanie
Boże wżdy przestrzegamy.
Wtedy nasze Jezus dusze
od piekła wrót ocali
I społecznie Boga wiecznie
z Jezusem będziem chwalić.
,
Od kocioła wychodzšcš:
Z rogu kocioła prawego,
Spływajšcš dla każdego.
A do których przychodziła,
Wszystkich zdrowia nabawiła
I co się przez niš zbawili,
Wraz Alleluja mówili.
Wychwalajmy Pana swego,
Na wieki miłosiernego;
Pan to możny, Pan to dobry
I dla wszystkich bardzo szczodry.
Widziałem wodę płynšcš
Od kocioła wychodzšcš:
A jej rodłem, Chryste Panie,
Rany Twe i Zmartwychwstanie.
Stwórco wiatła, Ciebie głoszš
Twojego ludu piewania,
Gdy go łaskš i rozkoszš
Napełnia noc zmartwychwstania.
W blasku tego dnia promieni
Wyziera dzień ostateczny;
Gdy i my z grobu wskrzeszeni
Rozpoczniemy żywot wieczny.
Niedziela sobotę zmienia,
Bo życie tryumf stanowi;
W niej obmycie jest skażenia,
W niej odradzamy się nowi.
Widziałem wodę płynšcš
Od kocioła wychodzšcš:
Chryst jest ródłem wody żywej
I wiatłoci tej prawdziwej.
Wschodzisz, Chryste, nasz poranku,
Już ciemnoć zbita przez Ciebie;
Gardzim ziemiš, gdy Baranku
Przyjmujem Cię w rajskim Chlebie.
Oto dzień, co życiem strzela,
Uroczystoć pełna chwały,
Dzień swobody i wesela,
Dzień nam z grobu zmartwychwstały.
Chwała Ojcu i Synowi,
Oraz więtemu Duchowi.
Jako przedtem, tak i ninie,
I na wieki niechaj słynie.
,
oto ci, co zawołali alleluja!
Dopiero przyszli do zdrojów,
wiatłociš się napełnili,
Alleluja, alleluja!
Na Baranka Pańskich godach,
W szat wištecznych czystej bieli,
Po krwawego morza wodach
Niemy Panu pień weseli.
W swej miłoci wiekuistej
On nas swojš Krwiš częstuje,
Nam też Ciało swe przeczyste
Chrystus kapłan ofiaruje.
Na drzwi więtš Krwiš skropione
Anioł mciciel z lękiem wziera,
Pędzi morze rozdzielone,
Wrogów w nurtach swych pożera.
Już nam Paschš Ty jest Chryste,
Wielkanocnš też ofiarš,
Ty Przaniki nasze czyste
Dla dusz prostych z szczerš wiarš.
O Ofiaro niebios więta,
Ty moc piekła pokonywasz,
Zrywasz ciężkie mierci pęta,
Wieniec życia nam zdobywasz.
Chrystus piekło pogromiwszy
Swój zwycięski znak roztacza,
Niebo ludziom otworzywszy
Króla mroków w więzy wtłacza.
By nam wiecznie, Jezu drogi,
Wielkanocnš był radociš,
Strzeż od grzechu, mierci srogiej
Odrodzonych Twš miłociš.
Chwała Ojcu i Synowi,
który z martwych żywy wstaje,
I więtemu też Duchowi
Niech na wieki nie ustaje.
Polecamy kolekcję polskich pieni wielkanocnych. Niech brzmiš w naszych uszach ewangeliczne opisy wg w.w. Mateusza, Marka, Łukasza i Jana Zmartwychwstania naszego Pana Jezusa Chrystusa. Polska tradycja stworzyła skromnš iloć pieni wielkanocnych. Tym bardziej winnimy je znać i rozważać.
Czy mylelimy nad tym, co w opisie męki i mierci Pana Jezusa jest niezwykłe? Otóż oprócz opisu biczowania, cierniem ukoronowania, sšdów, policzkowań, drogi krzyżowej, przybijania do krzyża gwodziami, mierci wród znaków na niebie i ziemi (zaćmienie słońca, rozdarcie zasłony w wištyni, trzęsienie ziemi, powstanie zmarłych z grobów), przebicia boku i pochówku jest długa lista (imienna) osób, które były tego wiadkami. Wbrew temu, co wielu by chciało, Chrystus istniał, Chrystus został zabity. Sš to fakty historyczne na równi z wybuchem drugiej wojny wiatowej, bitwš pod Grunwaldem. Ale sš one dla ludzkoci o niewspółmiernie większym znaczeniu. Chrystus na swe (i nawet na dzisiejsze) czasy głosił idee rewolucyjne: prawo oparte na przykazaniu miłoci, władza służbš, małżeństwo nierozerwalnym zwišzkiem mężczyzny i kobiety, obcy (np. Samarytanin) blinim. Ale te idee poszłyby jak tyle innych do lamusa ("a mymy się spodziewali"), gdyby historia Chrystusa skończyła się dramatem krzyża. Tymczasem Ewangelie piszš o jeszcze jednym fakcie historycznym, który dramat zamienia w zwycięstwo.
"Chrystus zmartwychwstał, a my jestemy tego wiadkami" mówił Piotr w imieniu Apostołów. Ale wiadkami byli też inni: kobiety idšce do grobu, uczniowie zmierzajšcy do Emaus. Ten fakt historyczny nigdy nie znalazł drogi do podręczników historii, choć miał więcej wiadków, niż np. zbrodnia katyńska. Dlaczego ? Bo nie można o tym fakcie jedynie napisać. Trzeba nim żyć. Zmartwychwstanie Chrystusa jest bowiem wiadectwem Jego Boskoci, a stšd i prawdziwoci Jego nauki. A więc podnosi radykalnie znaczenie Jego męki: "Dzi odbywa się sšd nad tym wiatem. Władca tego wiata zostanie spętany.", "Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest bowiem ciało moje, które za was będzie wydane". A zarazem Jego nauki: "Idcie i nauczajcie wszystkie narody zachowywać to, co wam przykazałem". "Nie ten, co woła Panie Panie, lecz ten co czyni wolę Ojca mego, ten wejdzie do Królestwa Niebieskiego", a inni "zostanš wrzuceni tam, gdzie jest ogień nieugaszony, płacz i zgrzytanie zębów". Amen. "Otrzyjcie już łzy, płaczšcy", bo "Chrystus zmartwychwstan jest"/
Na większą chwałę Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Ojca i Syna i Ducha Świętego
Melodie można znaleźć pod adresami
http://beatchen.weselewesel.lap.pl/svwiat_wokovlv_nas/gwara/OkresZwykly/PiesniRama.html
(1-31)
oraz
http://beatchen.weselewesel.lap.pl/svwiat_wokovlv_nas/gwara/OkresZwykly/TrzezwoscRama.html
(32-51)
Przy ołtarzu w uroczystym blasku wiec
To się staje ludzka miłoć sakramentem
Bo z błogosławieństwem Bożym splata się.
Kiedy łšczysz serca dwa, Panie Boże,
I zwišzujesz przez nierozerwalnš nić,
Błogosławisz swoim dzieciom na wędrówkę,
I pouczasz, jak przykładnie majš żyć.
Pójdš odtšd na radoci i na smutki
Zawsze razem, przy nim ona przy niej on.
Twoja łaska szlak im będzie wyznaczała
I na zawsze pójdš razem drogš tš.
Teraz idcie umiechnięci w Imię Boże.
Pamiętajcie dzień dzisiejszy, a od dzi
Wasze ręce będzie trzymał sam Bóg Ojciec,
Jego słowo, Jego prawda, Jego myl.
, Niech Cię płacz sierot do litoci wzbudzi! Wygnańcy Ewy, do Ciebie wołamy: Zlituj się, zlituj, niech się nie tułamy.
Do kogóż mamy, wzdychać nędzne dziatki? Tylko do Ciebie, ukochanej Matki, U której serce otwarte każdemu, A osobliwie nędzš strapionemu.
Zasłużylimy, to prawda, przez złoci, By nas Bóg karał rózgš surowoci: Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze, Szczęliwy, kto się do Matki uciecze.
Ty masz za Sobš najmilszego Syna, Snadnie Go Twoja przejedna przyczyna; Gdy Mu przypomnisz jako Go karmiła, Łatwo Go skłonisz, o Matko przemiła!
Dla Twego serca wszystko Bóg uczyni, Daruje plagi, choć człowiek zawini; Jak Cię, cna Matko, nie kochać serdecznie, Gdy się skryć możem pod Twój płaszcz bezpiecznie?
Ratuj nas, ratuj Matko ukochana,
Zagniewanego, gdy zobaczysz Pana,
Mieczem przebite pokazuj Mu serce,
Gdy Syna na krzyż wbijali mordercy.
Dla tych boleci, które wycierpiała,
Kiedy pod krzyżem Syna Swego stała.
Bóg nam daruje bymy nie cierpieli,
Comy wytrzymać za złoć naszš mieli.
A gdy ujdziemy, gniewu, jak i chłosty,
Pokaż nam Matko, tor do nieba prosty.
Niechaj to serce kochamy na wieki,
Z którego dotšd żyjemy opieki.
każda sprawa,
Tak mawiali starzy,
Kiedy wezwiesz tej pomocy,
Wszystko ci się darzy.
Kiedy wezwiesz tej pomocy,
Wszystko ci się darzy.
Idziesz w drogę, chociaż blisko, z Bogiem wychod z progu! A gdy wrócisz z niej szczęliwie, to podziękuj Bogu, a gdy wrócisz z niej szczęliwie, to podziękuj Bogu.
Masz się uczyć, choć niewiele, wezwij łaski Bożej Ta oddali myli płoche i pilnoć pomnoży Ta oddali myli płoche i pilnoć pomnoży
Szukasz pracy, szukasz szczęcia, westchnij przy robocie! Bóg przeżegna, że poczciwie dokończysz i w cnocie, Bóg przeżegna, że poczciwie dokończysz i w cnocie.
, Tobie ziemia Tobie morze,
Tobie piewa żywioł wszelki;
Bšd pochwalon, Boże wielki.
A człowiek, który bez miary
Obsypany Twymi dary,
Co go stworzył i ocalił,
A czemu by Cię nie chwalił?
Ledwie oczy przetrzeć zdołam,
Wnet do mego Pana wołam, do mego Boga na niebie, i szukam Go koło siebie.
Wielu snem mierci upadli,
Co się wczoraj spać pokładli;
My się jeszcze obudzili,
Bymy Cię, Boże, chwalili.
Boże w Trójcy niepojęty,
Ojcze, Synu, Duchu więty,
Tobie chwałę oddajemy,
Niech dla Ciebie dzi żyjemy.
Stwórco mój i Zbawicielu,
Wied mnie do rajskiego celu.
Ma wszechtrzewoć, modły, praca
Na czeć Twš niech się obraca
A za noc Ci dziękujemy,
O szczęliwy dzień prosimy,
By nam zawsze błogosławił
A po mierci duszę zbawił
,
Przyjm litonie Boże prawy; A gdy będziem zasypiali, Niech Cię nawet sen nasz chwali
Twoje oczy obrócone dzień i noc patrzš w tę stronę, gdzie niedołężnoć człowieka Twojego ratunku czeka.
Odwracaj nocne przygody, od wszelakiej broń nas szkody, miej nas zawsze w swojej pieczy,
Stróżu i Sędzio człowieczy.
Boże dzięki Ci składamy
Za powszedni chleb dzi dany
I za łaskę wietej wiary
I za abstynencji dary
A gdy już niebo osišdziem, Tobie wspólnie piewać będziem, Boże w Trójcy niepojęty, więty, na wiek wieków więty.
odda Panu swemu,
a całym sercem szczerze ufa Jemu, ,
miele rzec może: Mam obrońcę Boga. Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga, żadna straszna trwoga
Ciebie On z łowczych obieży wyzuje
i w zaraliwym powietrzu ratuje; w cieniu swych skrzydeł zachowa cię wiecznie, pod Jego pióry uleżysz bezpiecznie. Uleżysz bezpiecznie.
Statecznoć Jego, tarcz i puklerz mocny, za którym stojšc, na żaden strach nocny, na żadnš trwogę ani dbaj na strzały, którymi sieje przygoda w dzień biały. Przygoda w dzień biały.
Stšd wedle ciebie tysišc głów polęże,
miecz nieuchronny ciebie nie dosięże,
a ty, zdumiały, oczyma swoimi
niechybnš pomstę ujrzysz nad grzesznymi. Ujrzysz nad grzesznymi.
Iże rzekł Panu: "Ty nadzieja moja,
iż Bóg Najwyższy jest ucieczka twoja,
nie padnie na cię żadna zła przygoda,
ani się znajdzie w domu twoim szkoda.
Aniołom swoim każe cię pilnować,
gdziekolwiek stšpisz, będę cię piastować,
na ręku nosić, aby idšc drogš
na ostry kamień nie ugodził nogš. Nie ugodził nogš.
Będziesz bezpiecznie po żmijach zjadliwych i po padalcach deptał niecierpliwych; na lwa srogiego bez obawy wsišdziesz, i na ogromnym smoku jedzić będziesz. Smoku jedzić będziesz.
Słysz, co Pan mówi: "Ten, kto Mnie miłuje,
a ze Mnš sobie szczerze postępuje,
i Ja go także w jego każdš trwogę
i nie zapomnę i owszem, wspomogę.
I owszem, wspomogę.
Głos jego u Mnie nie będzie wzgardzony,
ja mu w przygodzie udzielę obrony:
niech pewien będzie szczęcia i zacnoci,
i lat sędziwych, i Mej życzliwoci.
I Mej życzliwoci".
, Tobie Panu wieczna chwała,
Ciebie, Ojca niebios bramy, Ciebie wielbi ziemia cała.
Tobie wszyscy Aniołowie Tobie Moce i Niebiosy, Cheruby,
Serafinowie, lš wieczystej pieni głosy.
więty, więty nad więtymi Bóg Zastępów, Król łaskawy, pełne
niebo z kręgiem ziemi Majestatu Twojej sławy.
Apostołów Tobie rzesza, chór proroków, pełen chwały, Tobie hołdy
nieć popiesza męczenników orszak biały.
Ciebie poprzez okršg ziemi, z głębi serca, ile zdoła, głosy
ludów zgodzonymi wielbi więta pień Kocioła.
Niezmierzonej Ojca chwały, Syna Słowo wiekuiste, z Duchem
wszechwiat wielbi cały: Królem chwały Ty, o Chryste.
Ty Rodzica Syn z wiek wieka; by wiat zbawić swoim zgonem.
Przyoblókłszy się w człowieka, nie wzgardziłe Panny łonem.
Ty pokruszył mierci wrota, starł jej ocień w męki dobie, i
rajskiego kraj żywota otworzyłe wiernym sobie.
Po prawicy siedzisz Boga, w chwale Ojca, Syn Jedyny, lecz gdy
zagrzmi tršba sroga, przyjdziesz sšdzić ludzkie czyny.
Prosim słudzy łask niegodni, wspomóż, obmyj grzech, co plami,
gdy odkupił nas od zbrodni drogiej Swojej Krwi strugami.
Ze więtymi w blaskach mocy, wiecznej chwały zlej nam zdroje,
zbaw, o Panie, lud sierocy, błogosław dziedzictwo Swoje.
Rzšd je, broń po wszystkie lata, prowad w niebios błogie bramy,
my w dzień każdy, Władco wiata, Imię Twoje wysławiamy.
Po wiek wieków nie ustanie pień, co sławi Twoje czyny, o, w
dniu onym racz nas, Panie, od wszelakiej ustrzec winy!
Zjaw swš litoć w życiu całym tym, co żebrzš Twej opieki, w
Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki!
,
szczęliwego rodu,
który od młodych lat, który od młodych lat,
służył Panu Bogu
Ma go też Pan Jezus
zawsze w swej opiece
I Panna Maryja, i Panna Maryja,
gdy się k'niej uciecze
Za żadne skarby wiata,
Bo na nim Jezus ukochany
Grzeszników z niebem brata.
Nie zdejmę Krzyża z mego serca,
Choćby mi umrzeć trzeba,
Choćby mi groził kat, morderca,
Bo Krzyż to klucz do nieba.
Nie zdejmę Krzyża z mojej duszy,
Nie wyrwę go z sumienia,
Bo Krzyż szatana wniwecz kruszy,
Bo Krzyż to znak zbawienia.
A gdy zobaczę w poniewierce
Jezusa Krzyż i ranę,
Która otwiera Jego Serce,
W obronie Krzyża stanę.
w Hostii skryty na kolanach wielbię Cię
w postać chleba ty spowity
Bóstwo Twoje kryje się
Ty co rzšdzisz całym wiatem
me zbawienie w ręku masz
tu przed Twoim majestatem
aniołowie kryjš twarz.
O wiatłoci przysłoniona,
rzuć mi Twój promienny blask.
O Dobroci nieskończona,
otwórz dla nas skarby łask.
Chlebie życia przeobfity,
nasyć duszy mojej głód.
Boski Ogniu tu zakryty
rozgrzej serca mego chłód.
Jezu, Ty jest Zbawicielem,
ustrzeż mnie od zgubnych dróg.
Bšd mi siłš i weselem,
bo w tej Hostii żywy Bóg.
Dla miłoci Matki Twojej
racz wysłuchać probę mš:
Bšd Miłociš duszy mojej,
nie gard mojš cichš łzš.
W Nim szukaj tylko pociechy tam, On Cię napoi Krwiš swoich ran, On Ojciec, Lekarz, Pan.
Słuchaj Jezu, jak Cię błaga lud, Słuchaj, słuchaj, uczyń z nami cud, Przemień, o Jezu, smutny ten czas, O Jezu pociesz nas!
Że z nami jeste, pozwól to czuć, Nadzieję naszš omdlałš wzbud; Daj przetrwać mężnie prób ziemskich czas. O Jezu, pociesz nas!
Gdy nas otoczy krzyżowy cień, Daj przy ołtarzu w smutny ten dzień Znaleć ochłodę, męstwo i wzór. W Tobie, o Jezu mój.
,
Gdy Słowo Wcielone Serce Swe nam dało.
Cud Boskiej miłoci, o dusza ludzka gło,
Ku wiecznej wiatłoci, dwięki twej pieni wzno.
Jaki na tej ziemi my skarb posiadamy! Bóg mieszka z grzesznymi, Serce Jego mamy!
Miłoć wiat ten cały w niebo zamieniła, Gdy w tej Hostii małej Serce Boże skryła.
O anielskie chóry, o wybrani Pana! Przyjdcie z niebios góry upać na kolana.
Przyjdcie Sercu temu piewać razem z nami, Przyjdcie pieni Jemu nucić z grzesznikami.
Lecz czy żšda tego Serce Jezusowe?
Ach milsze dla Niego sš łzy grzesznikowe.
Bo nie do Anioła zwraca słowo Swoje,
Lecz do ludzi woła: Daj mi serce twoje.
Jako hołd wdzięcznoci serca Sercu dajmy,
W bólu i radoci Jezusa kochajmy.
A Serce nam Jego, po przejciu na wiecie,
Wesela wiecznego w raju wieniec splecie.
i dla Ciebie tylko żyć
Chcę Cię Jezu kochać wiernie,
dzieckiem Twoim zawsze być
Serce moje we,
niech Twš piewa czeć,
serce moje, duszę mojš
Panie Jezu we.
Wszystko Tobie oddać pragnę
Od najmłodszych moich lat!
Pomóż, Jezu, by mnie nie zwiódł
Pokusami swymi wiat.
Wszystko Tobie oddać pragnę.
W duszy czuję więty żar.
To Ty dajesz dziecku Swemu
Twojej łaski Boży dar.
powięcamy Ci
naszš Ojczyznę,
[naszš parafię | miasta i wioski | nasz Naród Polski],
nasze rodziny i nas samych
Serce Boże, przyjd Królestwo Twoje
,
W której Jezus Chrystus Bóstwo ukrywa.
Witaj, Jezu, synu Maryi, Ty jest Bóg prawdziwy w więtej Hostii.
Bšdże pozdrowione, drzewo żywota!
Niech kwitnie niewinnoć, anielska cnota,
Bšdże pozdrowiony, Baranku Boży, Zbaw nas, gdy miecz Pański na złych się sroży!
Bšdże pozdrowiony, Anielski Chlebie, W tym tu Sakramencie wielbimy Ciebie!
Bšdże pozdrowiona, więta Krynico, Serce Przenajwiętsze, łaski wištnico!
Bšdże pozdrowiony, Boski Kapłanie, Przyjm nasze ofiary, usłysz błaganie!
Bšdże pozdrowiona, żywa Ofiaro! Broń nas przed doczesnš i wiecznš karš!
Bšdże pozdrowiony, dobry Pasterzu!
Ty dał duszę Swojš za nas na krzyżu.
Bšdże pozdrowiony, Wszechmocny Boże,
Już Cię kocham szczerze, jak serce może.
, Tym, co serce Twe kochajš; Niechaj skarb ten cenny, drogi, Na wiek wieków posiadajš.
Za Twe łaski dziękujemy, Które Serce Twoje dało; W dani dusze Ci niesiemy, By nas Serce Twe kochało.
Trzykroć więte Serce Boga, Tobie piewa niebo całe, Ciebie wielbi Matka droga, Tobie lud Twój składa chwałę.
Nie opuszczaj nas, o Panie! Odpuć grzesznym liczne winy, Daj nam w Serca Twego ranie Błogosławieństw zdrój jedyny.
Zostań słodki Jezu z nami! wieć nam Serca promieniami, wieć nam słońcem Twej miłoci. Na tej ziemi i w wiecznoci!
, Ludu czciš przejęty; Uwielbiaj swego Pana: więty, więty, więty!
Zabrzmijcie z nami nieba; Bóg nasz niepojęty W postaci przyszedł chleba: więty, więty, więty!
Powtarzaj, ludzki rodzie,
Wiarš przeniknięty,
Na wschodzie i zachodzie,
więty, więty, więty!
Pan wieczny, zawsze, wszędzie,
Ku nam łaskš zdjęty,
Niech wiecznie wielbion będzie: więty, więty, więty!
,Żadnym językiem nie wypowiedziany;
Ty jeste godzien,Ty jeste godzien, wszelakiej miłoci,
Poszanowania, poszanowania, chwały, uczciwoci
Ciebie czczę, pragnę i ważę samego,
nad wszystkie dobra Ty u serca mego,
Najwyższe dobro, Najwyższe dobro, Ty w najwyższej cenie,
Sam jeden u mnie, sam jeden u mnie, nad wszystko stworzenie.
Choćby za grzechy nie karał mnie, Panie,
przecie skruszony żałowałbym za nie,
a żałowałbym, a żałowałbym dla tego samego,
żem Cię obraził, żem Cię obraził, Pana tak dobrego.
Więc, o mój Boże i teraz żałuję,
dlatego, że Cię nad wszystko miłuję,
i to u siebie, i to u siebie statecznie stanowię,
że grzechów swoich, że grzechów swoich nigdy nie ponowię.
,
Nasz wieczny Panie, Na wieczne czasy Niech nie ustanie.
Tobie dzi dajem Z rzeszš tych ludzi Pokłon i pienie My Twoi słudzy.
Dziękujšc wielce Twej wielmożnoci, Za ten dar zacny Twej wszechmocnoci.
Że się darował Nam nic niegodnym W tym Sakramencie, Nam tu przytomnym.
Raczyłe zostać W takiej postaci Nie szczędzšc Siebie, Dla nas swych braci.
Przyszedłszy na wiat, Pan wiecznej chwały, Zaznałe wiele Nędzy niemałej.
Dałe się potem, Z wielkiej miłoci, Na męki srogie Bez wszej litoci.
Dałe swe Ciało, By krzyżowano, I Krew najwiętszš, By jš przelano.
Wstępujšc zasię Do chwały wiecznej, Zostawiłe nam Ten to dar zacny.
Na co my patrzšc W tym Sakramencie, Słowu Twojemu Wierzymy więcie.
Tobie my, Boże, Teraz piewamy, Przed Twš wiatłociš Kornie padamy.
Użycz nam łaski, Wszechmocny Boże! Bez Twej pomocy Człek nic nie może.
w każdym momencie
o żywy chlebie nasz
w tym sakramencie.
Ile minut w godzinie,
a godzin w wiecznoci,
tylekroć bšd pochwalon
Jezu, ma miłoci.
(3x)
Nie damy pogrzeć wiary
Próżne zakusy duchów złych
I próżne ich zamiary.
Bronić będziemy Twoich dróg
Tak nam dopomóż Bóg.
Tak nam dopomóż Bóg.
Nie damy dzieciom wiary krać
Przez złe, bezbożne szkoły,
Choćbymy mieli trupem pać,
Próżne wrogów mozoły!
Nie pucim djabła w szkolny próg
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Ze wszystkich wištyń, chat i pól
Popłynie hymn wspaniały:
Niech żyje Jezus Chrystus Król,
W koronie wiecznej chwały.
I czeć Maryi zagrzmi róg,
Tak nam dopomóż Bóg.
Tak nam dopomóż Bóg.
I łaski triumf taki cud,
Powieje z Jasnej Góry
I z takš wiara ruszy lud
Że runš grzechu mury
I jak mgławica pierzchnie wróg.
Tak nam dopomóż Bóg.
Tak nam dopomóż Bóg.
Nie rzucim ziemi skšd nasz ród,
Nie damy pogrzeć mowy,
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep piastowy.
Nie damy by nas zniemczył wróg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i w pył
Krzyżacka zawierucha.
Twierdzš nam będzie każdy próg.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Nie damy miana polski zgnieć,
Nie pójdziem żywo w trumnę
W Ojczyzny imię i w jej czeć
Podnosim czoła dumne.
Odzyska ziemię dziadów wnuk.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz,
Ni dzieci nam germanił!
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił.
Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Przetrwamy złego losu dni,
duch nasz się zeń wyzwoli,
a z naszych ofiar, trudu, krwi,
lud wzronie silnej woli,
W złoty wolnoci zadmie róg.
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Polskę podniesie, zdziwi wiat
blask abstynentow chrobrych,
wiarę i rozum rodzin kwiat
zaszczepi w Lachach dobrych
Będziemy strzec trzewoci dróg
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
, Maryjo!
Ty za nami przemów słowo, Maryjo!
Ociemniałym podaj rękę
Niewytrwałym skracaj mękę,
-Swe Królestwo we w porękę,-
Maryjo.
Gdy pod krzyżem Syna stała,
Maryjo,
- Tyle Matko wycierpiała, Maryjo! -
Przez Twego Syna konanie,
Upro sercom zmartwychwstanie, -
W ojców wierze daj wytrwanie,
Maryjo!
Z dawna Polski Ty Królowš, Maryjo!
Ty za nami przemów słowo, Maryjo!
We w opiekę naród cały,
Który żyje dla Twej chwały, -
Niech rozwija się wspaniały,
Maryjo!
Matko Boża ukochana, Maryjo!
Tobie Polska jest oddana, Maryjo!
Więc my wszystkie dzieci Twoje,
Powierzamy dusze swoje,
Łaski Bożej udziel zdroje, Maryjo!
Tysišc lat już Matko droga, Maryjo!
Jak należymy do Boga, Maryjo!
Udziel łaski nam wytrwania,
Wiary więtej zachowania,
Ciebie z Synem miłowania, Maryjo!
A Przymierze nasze więte, Maryjo!
Na Jasnej Górze podjęte, Maryjo!
Jest dla nas największš chlubš,
Bo nas zawsze łšczy z Tobš,
Z Twš najdroższš nam Osobš, Maryjo!
O Królowo, nasza Pani, Maryjo!
My Polacy Ci oddani, Maryjo!
We nas w więtš Twš niewolę,
Niechaj na tym łez padoole,
Z Tobš dzielim nasze dole, Maryjo!
U Twego Syna Gospodzina, Matko zwolena, Maryja, Zici nam, spuci nam Kyrie elejson
Twego dzieła Chrzciciela, Bożycze, Usłysz głosy, napełń myli człowiecze, Słysz modlitwę jąż nosimy A dać raczy, Jegoż prosimy; A na wiecie zbożny pobyt, Po żywocie rajski przebyt, Kyrie elejson
na tej ziemi
Gdzie powracać każdy chce,
Gdzie króluje Jej oblicze,
Na nim cięte rysy dwie.
Wzrok ma smutny, zatroskany,
Jakby chciała prosić Cię,
By w matczynš Jej opiekę oddał się.
Madonno, Czarna Madonno,
Jak dobrze Twym dzieckiem być!
O pozwól, Czarna Madonno,
W ramiona Twoje się skryć.
W Jej ramionach znajdziesz spokój,
I uchronisz się od zła,
Bo dla wszystkich swoich dzieci,
Ona serce czułe ma.
I opiekš Cię otoczy,
Gdy Jej serce oddasz swe,
Gdy powtórzysz Jej z radociš słowa te:
Dzi, gdy wokół nas niepokój,
Gdzie się człowiek schronić ma,
Gdzie ma pójć, jak nie do Matki,
Która ukojenie da.
Więc błagamy, o Madonno,
Skieruj wzrok na dzieci swe,
I wysłuchaj jak piewamy proszšc Cię.
,
Grono Twych dzieci swój powierza los
Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie
I broń od zguby, gdy zagraża cios
Czy toń spokojna, czy huczš fale
Gdy Ty Twe dzieci w Swej opiece masz
Wznosimy modły dzi ku Twej chwale
Bo Ty nam tarczš, Boże Ojcze nasz.
nam w Sakramencie czcić,
Wszystko oddać dla Niego, Jego miłociš żyć.
On się nam daje cały, z nami zamieszkał tu,
Dla Jego Boskiej chwały życie powięćmy Mu.
Wiarš ukorzyć trzeba zmysły i rozum swój,
Bo tu już nie ma chleba, to Bóg, to Jezus mój.
Tu Mu cišgle Hosanna piewa anielski chór,
A ta czeć nieustanna, to dla nas biednych wzór.
Dzielić z nami wygnanie Jego rozkosze sš.
Niechże z Nim przebywanie będzie radociš mš!
On wie co udręczenie, On zna, co smutku łzy;
Powiem Mu swe cierpienie, bo serce z bólu drży.
O niebo mojej duszy, najsłodszy Jezu mój,
Dla mnie wród ziemskiej suszy Ty szczęcia pełen zdrój!
Ty w wieczerniku siebie raz tylko uczniom dał,
W ołtarzu się jak w niebie powszednim chlebem stał.
Chciałbym tu być Aniołem, co piewa cišgle czeć
Z rozpromienionym czołem Tobie swe serce nieć.
Pozwól jasnym płomieniem błyszczeć tej lampce mej,
Dopóki zimnym tchnieniem mierć nie zgasi jej.
Niech Ci aż do dnia zgonu miłoci pienie brzmi,
Tu u stóp Twego tronu wiernoć przysięgam Ci.
O czeć Twš cišgle dbały chcę pójć koniecznie tam,
Gdzie wród niebieskiej chwały Ty szczęciem wszystkich sam.
za Twych łask strumienie?
Z serca Ci składamy korne dziękczynienie.
W serca Twego ranie, o serc naszych Królu,
Pokój i wytrwanie, ukojenie w bólu,
Ty nas wspieraj w znoju, strzeż przez życie całe,
Bymy w serc pokoju Twš wielbili chwałę.
Panie nasz, króluj nam!
Boże nasz, króluj nam!
Poprzez wieczny czas
Króluj, Jezu, nam!
, stałociš duszy mej.
Mój Bóg w tym Sakramencie, pełen potęgi swej.
To ten, co zstšpił z nieba, co życie za nas dał
I pod postaciš Chleba pozostać z nami chciał.
Ja wiem, w Kim mam nadzieję, stałoci mojej moc.
To Ten, przed Którym wiatło pali się dzień i noc.
On moim szczęciem w życiu, On wiatłem w zgonu dzień.
Zwycięża mroki grzechu, rozprasza mierci cień.
Ja wiem, Kogo miłuję nad wszelki wiata czar,
Kto poi duszę mojš, kto zna miłoci żar:
To Król nad wszystkie króle, wszechwładny, dobry Pan
Co karmi dusze głodne, Ciałem i Krwiš Swych Ran.
,
już puka do mych drzwi,
Pobiegnę Go przywitać,
z radoci serce drży.
O szczęcie niepojęte,
Bóg sam odwiedza mnie.
O Jezu, wspomóż łaskš,
bym godnie przyjšł Cię.
Nie jestem godzien Panie,
by w sercu moim był,
Ty Królem wszego wiata,
a jam jest marny pył.
Gdy wspomnę na me grzechy,
to z żalu płynš łzy,
Bom zranił Serce Twoje,
o Jezu, odpuć mi.
Pragnšłbym Cię tak kochać,
jak Ty kochałe mnie,
Przyjm serce me oziębłe,
a daj mi Serce Twe.
,
W Trójcy Bóg jeden nigdy niepojęty,
Bóg Ojciec przed wiek z siebie Syna rodzi,
Bóg Duch od Ojca i Syna pochodzi.
Syn Boży stał się człowiekiem dla ciebie,
Wzišł duszę, ciało, aby ty był w niebie;
Poczšł się z Ducha więtego bez męża,
Zrodziła Panna: starłszy głowę węża.
Trzydzieci trzy lat żył na wiecie z nami,
Okrutnie na krzyż przybity gwodziami:
Umarł, pogrzebion i do piekłów zstšpił,
Wstał zmartwych potém na niebiosa wstšpił.
A ztamtšd przyjdzie na sšd ostateczny,
Dobrym da niebo, złym za ogień wieczny.
A że zły człowiek łamie przykazanie,
W chorobie, szkodzie, w czarach ma ufanie.
A Bóg rozkazał, wierz w Boga jednego,
Drugie, Imienia nie bierz darmo Jego,
Trzecie, pamiętaj by więcił dni moje,
Czwarte za, szamuj ojca, matkę twoję.
Pište, nie zabijaj, Szóste, nie cudzołóż,
Siódme, nie kradnij, Ósme, fałszu nie mnóż,
Dziewište, żony nie żšdaj bliniego,
Dziesište, ani żadnéj rzeczy jego.
Pięć kocielnego mamy przykazania,
Dni więte więcić z dawnego podania:
Słuchaj Mszy więtéj w dni więte uczciwie,
Zachowaj posty, jedzšc wstrzemięliwie.
Czyń spowied szczérš, blisko Wielkiejnocy.
We Ciało Pańskie dla duszy pomocy,
Siedm Sakramentów: Chrzest i Bierzmowanie,
Ciała Krwi Pańskiéj także przyjmowanie.
Spowied, Kapłaństwo i Małżeństwo więte,
I namaszczenie przed mierciš przyjęte,
I tać przyczyna Boskiego karania,
Że człowiek łamie jego przykazania.
Aby się dusza dostała do nieba,
Zostawać w wierze katolickiéj trzeba:
Co kociół Rzymski daje do wierzenia,
Trzymaj statecznie, a pewny zbawienia.
Jeden Bóg wszędzie, jeden Chrzest przyjęty,
I jedna wiara: mówi Paweł więty.
Piotr z następcami jest głowš w kociele,
Ta wiara sama, innych chociaż wiele
Wiar się rachuje, w nich żaden zbawiony,
Człowiek nie będzie, ale potępiony;
Bóg to objawił swym wiernym dla tego,
Iż nieomylna prawda więta Jego.
Straszliwa trwoga na wiecie powstanie,
W ten czas gdy wszystkich ciało zmartwychwstanie:
Zaćmi się słońce, miesišc, wszystkie gwiazdy
Na ziemię spadnš, aż struchleje każdy.
Strach niesłychany będzie grzésznych ludzi,
Gdy ich Anielska tršba z grobów wzbudzi.
On dzień ostatni i niebieskie siły
Poruszy, oraz odsłoni mogiły.
Przegniłe ciało i skruszone koci,
Zarówno przyjdš do swojéj całoci:
Wróci się dusza do swojego ciała,
Aby z spraw swoich rachunek oddała.
Na Józefata staniemy dolinie,
Tam się obaczym wszyscy wraz w godzinie,
Lecz nie zadługo odmiana nastanie,
Zważ, co wiat kochasz! zważcie chrzecijanie!
Każdy odpowie za swe własne czyny
Nie będš znaczyć zasługi rodziny
Nie będš liczyć żadne się układy
Sędziego kupić nikt też nie da rady
Dbaj więc o dzieci zbożne wychowanie
Małżonka, braci, sióstr napominanie
Jak dom nie będzie cały dobrej woli
To słuchaj jakiej doczeka się doli.
Matce od córki odłšczyć się trzeba,
Córka do piekła, a matka do nieba:
Albo téż córka pójdzie ze więtemi,
Nieszczęsna matka wraz z potępionemi.
Brat z bratem, ojciec z synem się rozstanie,
Jedno do nieba, drugie w piekle stanie:
I mšż od żony wemie rozłšczenie,
Jedno na męki, drugie na zbawienie.
Potém Bóg Sędzia na tronie zasiędzie,
Ogłosi wyrok, co tam za płacz będzie!
Gdy tam obaczš wszystkie swoje sprawy,
Myli, złe mowy, i sprosne zabawy.
Bóg sprawiedliwy wsze dzieła poznaje,
Kto jak zasłuży, tak zapłatę daje.
Rzecze do dobrych: pójdcie ze więtemi,
li za na wieki, idcie z przeklętemi!
Niesprawiedliwym niebo jest zamknięte
Wsze bałwochwalców będš dni przeklęte
Piekelnš hańbš będš też okryci
Złodzieje, chciwcy, zbóje, sodomici.
Oszczercy, dziercy i cudzołożnicy,
Pijacy karę od Bożej prawicy
Odbiorš w piekle wraz z rozpustnikami
I rozwišzłymi, za grzech, co ich plami.
Szczęliwy który w niebo się dostanie,
Ach! biada temu, co w piekle zostanie.
Żałuj grzészniku za twe wszystkie złoci,
Poprzestań grzészyć, będziesz w szczęliwoci.
Łaskawy Pan Bóg nie gubi człowieka,
Gorzkich łez jego i spowiedzi czeka;
Jeżeli nie chcesz żałować serdecznie,
Będziesz przeklęty i zaginiesz wiecznie.
przez tak liczne wieki
Otaczał blaskiem potęgi i chwały, Co jš osłaniał tarczš Swej opieki Od nieszczęć, które pognębić jš miały,
Przed Twe ołtarze zanosim błaganie;
wolnoć, wszechtrzewoć w Polsce utwierd Panie!
Przed Twe ołtarze zanosim błaganie;
strzeż niepodległš, wiernš Polskę Panie!
Ty, który potem tknięty jej upadkiem
wspierał walczšcych za najwiętszš sprawę
i chcšc wiat cały mieć ich męstwa wiadkiem
w nieszczęciach samych pomnażał jej sławę
Powstała z grobu na Twe władne slowo
Polska, wolnoci narodów choršży.
Pierzchnęły straże, a ponad jej głowš
Znowu swobodnie Orzeł Biały kršży
Wróć wiernej Polsce wietnoć starożytnš
Użyniaj pola, daj nam wszystkim chleba.
Niech szczęcie, pokój na zawsze zakwitnš
Zwróć oczy Twoje, Boże ku nam z nieba.
Jedno Twe słowo, władco władców, Boże
przyniosło
Polsce z prochów zmartwychwstanie.
Niechaj nas w pracy ramię Twe wspomoże
Wysiłkom dobrym dopomagaj Panie
Boże, którego ramię sprawiedliwe
Żelazne berła władców
wiata kruszy,
Zniwecz w proch wrogów zamiary szkodliwe,
Obud nadzieje
polskiej naszej duszy.
Boże najwiętszy,
przez Twe wielkie cudy
Oddalaj od nas klęski, mordy boju, Połšcz wolnoci
węzłem Twoje ludy
Pod jedno berło Anioła pokoju.
Boże najwiętszy, od którego woli
Istnienie wiata całego
zależy,
Ochroń lud Polski od grzechu niewoli,
Wspieraj zamiary wszechtrzewej
młodzieży.
Boże najwiętszy, przez Chrystusa
rany
wieć wiekuicie nad braćmi zmarłemi, Wejrzyj na lud Twój przez wrogów nękany, Przyjmij ofiary synów polskiej ziemi.
Daj, bymy sztandar wiary i trzewoci
miało jak ojce ponieć byli zdolni
W braterstwie ludów, w zgodzie i miłoci
Równi z równymi i z wiernymi wolni.
Na krótko wolnoć zabrał z
polskiej ziemi
I łez krwi naszej popłynęły rzeki. Jakże to musi być
okropnie z temi,
Którym Ojczyznę zabierasz na wieki.
Oddalaj wojny,
obdarz nas pokojem
Okaż się Ojcem nad
dziećmi Twojemi,
Którzy wyleli łez tysišce zdroje,
Za matkę Polskę, o niš
Cię prosiemy.
chwal, o, duszo, Maryję.
Czeć Jej wištkom, czeć pamištkom co dzień w niebo niech bije.
Cud, bo żywy,
nad podziwy
Jej wielmożnoć u Boga.
Panna czysta,
Matka Chrysta,
przechwalebna, przebłoga.
Przez Cię czarta pycha starta i na wszystkie plemiona
Ty otucha znów dla ducha, Panno błogosławiona.
O, Królowo, Ty na nowo wiatu rozradowaniem.
Z Twej opieki na wiek wieki chwałę niebios dostaniem.
Chwałaż, chwała, niech wspaniała, krewkoć w sercu ukróci;
Niech łaskawie, wiata wrzawie, ujmie spronych tu chuci!
Serce ronij w czeć rozgłoniej, dwięków Maryi nieć krocie;
wiat w niemocy, wiat sierocy, odmieniła w żywocie.
Hej, Hosanna! Nieustanna! Brzmieć chórami wielkimi!
Pełna łaski, niech odblaski Swe rozstrzela po ziemi!
Myl i zmysły, czem rozbłysły, czem w miłoci nabrzmiały,
Wstańcie wtórem, wzniecie chórem, Przenajwiętszej pochwały.
O całego niewieciego rodu chlubo i chwało!
Ty Wybranka! Kwiecia wianka, co go niebo splatało!
Bšd ochłodš i osłodš, tym, co wiernie i stale
Twoje wištki i pamištki podawajš ku chwale.
,
Orędowniczko wszelkich łask,
Co nam cudami słyniesz z dawien dawna,
Przyodziewajšc kraj nasz w blask.
Ciebie dziecięcym sercem błagamy:
We w swš opiekę zbożny nasz lud,
Lepszej od ciebie matki nie mamy,
Co by w błękity wiodła nas cnót.
Która chrzecijaństwo całe ocaliła,
Jako wojsk jego czujna straż,
Kiedy pod Wiedniem Turków rozgromiła,
Bioršc pod płaszcz swój hufiec nasz.
Która w stolicy czeskiej przyodziała
Obraz twój sławny w nowy blask,
Kiedy jej ludnoć z dżumy wyzdrowiała
Cudem zjednanych przezeń łask.
Matko, przed którš niegdy monarchowie
Kornie schylali zbrojnš skroń,
Której rycerstwo, szlachta i wodzowie
W hołdzie składali lnišcš broń.
O Matko, którš czcili dygnitarze,
Zdobišc wotami obraz Twój,
Której i Ojciec więty złożył w darze
Złotej korony godny strój.
Lud i kapłani sercem Ci oddani
wiatli biskupi z różnych stron
Nieli Ci w dani jako swojej Pani
Hymn ten błagalny przed Twój tron.
Matko litoci rwš się wcišż do Ciebie
Wiernych zastępy z miast i wsi,
Proszšc o pomoc w duszy swej potrzebie,
Żebrzšc janiejszych dróg i dni.
Spojrzyj i na nas okiem miłosiernym,
Kiedy spieszymy przed Twój tron,
Nie gard, ach nie gard, ludu sercem wiernym
Gdy je niedoli szarpie szpon.
Umierz strapionych męki i udręki
Otrzyj im gorzkie, krwawe łzy
Zagój ich rany, utul ból i jęki,
Rozprosz ich wštpień mrok i mgły!
Ratuj nas ratuj, serc i dusz Władczyni,
Kiedy nas chytrze nęci grzech,
Chciwy do duszy wkrać się dzi wištyni,
By nas z przykazań spędzić dróg.
Niechaj opieka Twoja nas otoczy,
By nam nie szkodził pokus jad.
Niechaj spojrzymy Tobie ufnie w oczy,
Kiedy nas złudny wabi wiat.
Jake praojców strzegła cnót przed laty,
Poród ojczystych pól i strzech,
Tak nas i dzisiaj chroń od wiary straty,
Niech nas nie splami brud ni grzech.
Pociesz płaczšcych, osusz ich powieki,
We nas, w dolinie złud i łez,
Wszystkich pod skrzydła możnej Twej opieki
Aż nam nadejdzie życia kres.
,
Najwyższy wiata Chrystus Król
By w ten okrutny, trudny czas
od złego chronić nas.
By w niepojętny trudny czas
chronić nas.
Z zatoki Ramion Twoich więtych
niech płynie spokój niezmšcony
na cały dobry, wierny lud
i ten spokojny, cichy Gród.
Na cały dobry wierny lud
i ten spokojny Gród.
Niech płynš Twoich łask strumienie
na cały wiat i naszš ziemię - tę Ziemię!
A my Ci za to posadzimy u Twych Stóp
morze kwiatów i zieleni
by miał jak w Niebie
między nami tu na ziemi - Tej Ziemi!!!
Błogosław zawsze mej Krainie,
Niech zawsze będzie, tak jak chcesz
Przygarniaj nas do swego serca
Ukochanš Ojczyznę też,
i Ojczyznę kochanš też.
Trwaj przez wieki na tym szczerym polu.
Oddalaj od nas wszelki lęk i ból
Bšd nam nadziejš
w naszych trudnych drogach.
Ty nasz Największy Chrystus Król
ze wiebodzińskich pól,
ze wiebodzińskich pól!!!
dzi serca Polaków
Bo piekłu już władza wymyka się z ršk
Niech hymn ten rozbrzmiewa od Gdańska po Kraków
Bo Chrystus w koronie wstępuje na tron
Viva Rex, Rex Poloniae
Panie nasz, Królu nasz
Orzeł Biały w Twojej koronie
polskie berło w ręku masz
Niech raduje się kraj cały
Bo dla Twojej żyje chwały
Viva Rex, Rex Poloniae
Panie nasz, Królu nasz
Niech dzwony kociołów piewajš Ci chwałę
Niech każdy dla Ciebie otworzy się dom
Dzi państwo Królowi oddaje się całe
Bo Chrystus w koronie wstępuje na tron
To szczęscie móc Tobie, o Chryste nasz służyć
lubuje Ci wiernoć dzi każdy po zgon
Więc Polskš się możesz w swych planach posłużyć
Niech każdy kraj wiata szykuje Ci tron
O Polski Królowo wcišż czekał Syn Boży
Aż Królem zostanie uznany i On
Dzi wspólnie pragniemy Wam hołdy już złożyć
Bo Chrystus w koronie wstępuje na tron
Siedzi Jezus, wszelka moc na Jego łonie.
Cherubini, Serafini,
Jak i Aniołowie inni
Przed Nim się kłaniajš,
radonie piewajš:
"więty, więty, więty!"- wołajš!
Matka Jego i Patriarchowie,
Prorocy, wyznawcy i apostołowie.
Męczennicy, którzy krew przelali,
Panny czyste, które Go tak miłowały.
Starcy na głowach korony majšc,
A na złotych harfach mile przygrywajšc.
Tak też i my wierni chrzecijanie,
Jak Ci Swięci, co w niebie majš mieszkanie.
Cherubini, Serafini,
Jak i Aniołowie inni
Przed Nim się kłaniajmy,
radonie piewajmy:
"więty, więty, więty!"- wołajmy!
Korona Bóstwa sieje blask;
Berło Królewskie trzymasz w dłoni,
A w sercu niesiesz skarby łask.
O, króluj, Chryste, króluj nam,
Z nami po wszystkie zostań dni,
Z ziemi do niebios prowad bram,
Gdzie chwała Twoja wiecznie brzmi.
Ty jeden jeste nam wiatłociš,
Nadziejš poród życia burz.
Ty jeden jeste serc miłociš,
Pokojem Bożym wszystkich dusz.
Ty zawarł z nami krwiš przymierze
I lud wybrany stworzył z nas,
Ty wszystkich złšczył w jednej wierze
I poddał z sobš Ojcu wraz.
O Chryste Jezu, co w jednoci
Z Ojcem i Duchem chwałę masz,
Niech ziemia z niebem w społecznoci
Tobie się kłania, Królu nasz.
W niej Maryi kwitnie chwała,
Od Bałtyku po gór szczyty,
Kraj nasz płaszczem Jej okryty.
Matko Boska, Królowo Polska,
O Pani nasza Częstochowska.
W Częstochowie tron swój wzniosła,
Wielka, można i wyniosła,
Lecz najczulsza z matek ziemi,
Cierpi razem z dziećmi swymi.
Ty cudami zajaniała,
Swoje serce nam oddała.
Ludu Polski, dziecię drogie,
Masz tu Matkę, szczęcie błogie.
Do Twych stóp się Polska ciele
W Jasnogórskim Twym kociele
Skšd opieka na kraj płynie
Z Tobš Polska nie zaginie
Tam swych łask rozsiewa zdroje
Leczy duszy niepokoje
Każdy smutek i cierpienie
Znajdš u Niej ukojenie.
Ta Królowa ukochana
Nam od Boga Matkš dana
Zawsze przyjmie i pocieszy
Zawsze na ratunek spieszy
Kiedy ból nam duszę zgina
Ona u stóp Boga Syna
Probš się za nami wstawi
Wyrwie z serca cierń, co krwawi
Gwiazdš lni nam w cieniu życia
Zorzš szczęcia na błękicie
Nili zorza promienistsza
Niż aniołów chóry czystsza
Nam za wszystkie skarby stanie
Jasnogórskie Jej władanie
Wszak wiat cały nam zazdroci
Jej opieki i miłoci
,
W opiece swej nas miej.
Ludzkich serc pragnienia znasz,
Kierować nimi chciej.
Wszak Ciebie i Ojczyznę,
Miłujšc chcemy żyć.
Bożym prawom życia dnia,
Wiernymi zawsze być.
O daj nam zdrowie dusz i ciał,
Swym wiatłem zagłusz noc.
Daj nam hart tatrzańskich skał,
I twórczš wzbud w nas moc.
Na szczytach górskich, czy wród łšk,
W dolinach bystrych rzek,
ladów Twych szukamy ršk,
By życie z Tobš wieć.
Przed nami jest otwarty wiat,
A na nim wiele dróg.
Choć huk cieżek kusi nas,
Lecz dla nas tylko Bóg!
,
żyła prosto, zwyczajnie, jak my.
Ona Boga na wiat nam przyniosła
i na ziemi wród łez nowe dni
zajaniały.
Matka, która wszystko rozumie,
sercem ogarnia każdego z nas.
Matka zobaczyć dobro w nas umie,
Ona jest z nami w każdy czas.
Dzisiaj wiatu potrzeba dobroci,
by niepokój zwyciężyć i zło.
Trzeba ciepła, co życie ozłoci,
trzeba Boga, więc ludziom niemy Go,
tak jak Ona.
,
niech pień twoja
głosi Józefowi czeć
On wybrany, niezrównany,
więc Mu hołdy trzeba nieć.
Z nami chwałę
niebo całe
niech u Bożych złoży nóg,
Że bez miary
swoje dary
na Józefa rozlał Bóg.
On w więtoci i czystoci
po Maryi pierwszym był,
Przy Panience On w stajence
pierwszy Boże Dziecię czcił.
Na swym łonie, jak na tronie
Króla niebios Józef niósł,
W Nazarecie Boskie Dziecię
słodki Jezus przy Nim rósł.
Z Jego ręki, wznoszšc dzięki,
Nasz Zbawiciel pokarm brał,
I Piastuna, Opiekuna
Bóg Wcielony Ojcem zwał.
,
Ksišdz ty abstynent na Bożš chwałę
Ty w apostolskim wielkim zapale
Dla abstynencji tłumy zyskałe
Błogosławiony Sopoćko Michale
U Boga wstawiaj się za nami stale
Księże Michale, pro, Błogosławiony,
By Miłosierny otrzewił miliony
Bardziej niż lekarstw bardziej niż chleba
w czasach potopu chlania straszliwych
jest miłosierdzia Polsce potrzeba.
Pro by je nam dał Bóg litociwy
Niech przez twe serce
i twoje dłonie
do woli Bożej, Bożych nakazów
w każdym człowieku
miłoć zapłonie,
by człek nie zatarł Boga obrazu
Naucz nas drogi, którš zdšżałe
Gdy wolę Bożš wypełnić chciałe.
Ucz, że człek jeno nakaz miłoci
Zdoła zachować we wszechtrzewoci
Bóg miłosierny niech nas ochrania
Przed nalotami alkoreklamy
Niechaj ustanš bombardowania
Gloryfikacjš ludzi pijanych
W Miejscu Piastowym niech już bijš dzwony.
Niebiosa niech głoszš czeć i dziękczynienie.
Bogu naszemu hołd i uwielbienie.
A ziemia cała z niebem niech woła:
Któż jak Bóg, Któż jak Bóg i nic nad Boga.
Bóg Pan wszechmogšcy, co dwiga pokornych,
Łzy sierot otrze i pocieszy chorych.
Niech Michał Archanioł poskromi szatana.
Stršci złe duchy, zamknie w piekła bramach.
Synom swym i córkom Michalitom wiernym
Daj nowych więtych, upro chleb powszedni,
By przez powcišgliwoć i pracę chwalebni
Zasiali ziarna dla odnowy ziemi.
Przecież się spełniło Twe proroctwo, Ojcze.
Dalimy wiatu Papieża obrońcę.
Więc nam każe działać Twe sławne orędzie:
"Polsko, bšd trzewa, albo Cię nie będzie"
Spraw niech Polska będzie wierna, sprawiedliwa
Niech nas wspomaga Najwiętsza Maryja.
Od zdrajcy zachowa, co z kieliszkiem w dłoni
Młodzież chowajšc jej talenty trwoni.
,
Niech dzięki u Stwórcy brzmiš tronu,
Że Bóg nam więtego dał ziomka,
Opokę Marianów zakonu.
O Patriarcho nasz mariański,
Ojcze Papczyński Stanisławie,
więty kapłanie, wierny Pański,
Wstaw się doń za nas, wstaw łaskawie
Królestwa Sobieskich splendorze,
Maryi żarliwy czcicielu,
Ty z nieba nam wiecisz, jak zorze,
Którędy podšżać do celu.
Blask Niepokalanie Poczętej
Był słońcem dni twego żywota,
I w przędzy Twych myli tak więtej,
Wcišż o Niej rozbłyska myl złota.
O nieustajšcy w modlitwach
Za dusze obrońców narodu,
Co legli rycersko zań w bitwach
Lub w kaniach od męczarń i głodu.
Ty dokonał dzieła stworzenia
Też Zakonu abstynenckiego
Dla wszystkich Polaków zbawienia,
Odparcia zła protestanckiego
Niebiańskich Ty prawd Apostole,
Wcišż głosisz katechizm i głosisz,
Po całej ojczyzny padole
Najwiętszš naukę roznosisz.
A z Tobš też bracia to czyniš,
Dla których że Zakon założył,
Chcšc Polskę uczynić wištyniš,
Gdzie Boży by duch się pomnożył.
Odkładasz fiolety, łańcuchy,
Pustelnię z klasztorem obierasz,
Skšd pełen pokory i skruchy
Raz wraz się w wiat kazać wybierasz
Ty ludu i króla spowiednik
I Innocentego Papieża,
A ninie nasz z Bogiem porednik,
Któremu hymn w niebo uderza
I dzisiaj Ci Polska się kaja,
Przyczyny przed Panem Twej błaga,
Twa więtoć gniew Jego rozbraja
I przez niš nam ulży kar plaga.
I dzisiaj Ojczyzny Twej dzieci
Za Wiarę i za niš mrš srogo,
Niech wiatłoć wieczysta im wieci,
A niech ich Twe modły wspomogš.
O, biały nasz mnichu, nasz więty,
Jak Anioł-Stróż Polski, nas kieruj
I Polskš przez czasów odmęty,
Jak Arkš Noego swš steruj.
,
Twoich ziomków miej w pilnej obronie,
O to wszyscy upraszamy,
Przez Ciebie Boga błagamy:
Bšd przy naszej stronie.
Stanisławie, Biskupie Krakowski,
Wejrzyj z nieba na Twój naród polski;
Obacz jego utrapienie,
Obacz Kocioła zniszczenie;
Ganie honor Boski.
Stanisławie, Męczenniku sławny,
Ku ojczynie afekt odnów dawny;
Wszystka prawie spustoszała,
Chwała Pańska w niej ustała,
Korona zaginie.
Stanisławie, Pasterzu czujšcy,
Twe owczarnie szarpie lew ryczšcy;
Odszczepieńcy i poganie
Sprzysięgli się prawie na nie;
Siadł orzeł lecšcy.
Stanisławie, zbawco ludu Twego,
Piastuj serce króla odważnego,
Rzšd senatem i wojskami,
Grom pogany z kacerstwami
Władzš Wszechmocnego.
Stanisławie, zwierciadło czystoci,
Nasz patronie
mężnej wszechtrzewoci,
Różo wstydu panieńskiego,
wieco Kocioła Bożego,
Ogniu żarliwoci.
Stanisławie, opatrz nas cnotami,
Twojemi nas prowad przykładami,
Bymy niemi ozdobieni
Siedli w niebie uwielbieni
Między Aniołami.
Stanisławie, nasz Polski Patronie,
Swoich ziomków miej w pilnej obronie,
O co wszyscy upraszamy,
Przez Cię Boga dzi błagamy,
Bšd przy naszej stronie.
biskupie lwowskiej wyżyny
do abstynencji ty wiodłe
wsze komunijne dzieciny
Krzewiłe trzewoć, oszczędnoć
wród ludu, wród robotników,
by pracš tutaj na ziemi
sięgnęli niebios zenitu.
Mężu natchniony przez łaskę
Promienny wzorze więtoci,
Czeć tobie dzisiaj oddajšc
Sławimy Boga
wiecznoci.
Kapłan najwyższy i wieczny
Otworzył Nieba podwoje
Dajšc nam Nowe Przymierze
Obdarzył ludzkoć pokojem.
On ciebie w swojej mšdroci
Zbawienia sługš uczynił,
Aby i Ojcu dał chwałę
i lud wyzwolił od winy.
Duch wiety ciebie namacił
i ustanowił pasterzem
Słowem i własnym przykładem
Wzmacniałe lud Boży w wierze.
Patronem bšd dla Kocioła,
Teraz, gdy niebem się cieszysz,
Płomiennš miłoć Chrystusa
Upro dla jego owieczek
Bóg w Trójcy więtej Jedyny
Niech przyjmie czeć, uwielbienie,
Ten, który ciebie nagrodził
Za wiernš służbę zbawieniem.
,
Nam tajemnicę szczęcia objawiaj.
W
rozpaczy, w trudzie, w szaroci życia
wskaż drogę wiary, mogšcej zbawiać
Wiara mocniejsza niż
przeladowanie
Wszystko dla Boga, niewola, wygnanie,
Zawsze zwycięży miłoć w cierpliwoci,
We wszechtrzewoci, aż do wolnoci.
Boże, Ty dał nam, sługę swojego
By nam był Ojcem i wzorem cnoty.
Dzi mu składamy hołd liturgiczny
Czcimy w szeregach niebian wspólnoty.
Ty Jego dłońmi dawałe siebie
Przez Jego dłonie łaski nam zsyłasz.
Niech przykład Jego więtego życia
Ku chwale Nieba wcišż nas porywa.
Krzyżowym wiodłe Go, Panie, szlakiem
Poprzez wygnańcze trudy, ofiary,
Niech dzi umacnia On swoich braci
Wskaże sens krzyża sercom zbolałym.
O miłosierny, Wszechmocny Panie,
Z serca płynšce przyjmij dziękczynienie.
Za więtoć życia Arcybiskupa
Do chwały Nieba Jego wyniesienie.
By lud był wierny, trzewy i moralny
i wedle jego wzoru pracowity
on trudził się tworzšc bractwa trzewoci
w kraju ciemnociš zaborów spowitym
Opatrznoć Boża dała trudnej Polsce
Pasterza zgody, bohatera wiary,
Boskich i ludzkich, więtych praw obrońcę,
Męża, co Polsce nie szczędził ofiary
, / ty jest więty Boży
Ty rzšdził ponad ćwierć wieku / owczarniš Piotrowš
Wstawiaj się do Pana Boga, / by oczy otworzył
ludowi na Twe nauki, / na prorocze słowo
Inicjatyw krzewišcych cnotę / trzewoci w Narodzie
Nie pozwalałe omiszać,
/ bo stawkš zbawienie.
Chrzecijaninem nazywać / ten się nie jest godzien,
kto takowych umniejszaniem / kalałby sumienie.
Nauczałe, że sš godne / największej pochwały
Bezalkoholowe wesela / majšce małżeństwa.
Je naladować powinien / Naród Polski cały,
By z bezdroża klęsk, upadku / przejć na szlak zwycięstwa
,
ozdobiony w dwie korony
w których lni blask niepojęty
kolor biały i czerwony
Bronišc Kociół założyłe
Niepokalanej Rycerstwo
by odeprzeć go niszczšce
wrogie masońskie kacerstwo
W walce w górę podnosiłe
Niepokalanej sztandary
katolickš prasę tworzyl
dla obrony więtej wiary.
W obozie koncentracyjnym
więzień niemieckiego kata
z miłoci do Chrysta Pana
oddałe życie za brata
Pobłogosław, męczenniku
Twego więta dzień wspaniały,
W którym krew przelałe mężnie,
By otrzymać wieniec chwały;
Dzień zwycięstwa nad ciemnociš
I sędziami, i nad katem,
Dzień spotkania z twoim Panem,
Któremu ty w niebie bratem.
O niezłomny wiadku prawdy
Wród anioły się wybrałe
Poród nich janiejesz w szacie,
Którš własnš krwiš spłukałe.
Kiedy stoisz przed Chrystusem,
Orędować chciej za nami.
Niech od grzechów uwolnieni
Miłosierdzia doznawamy.
Bogu w Trójcy Jedynemu
Czeć, majestat wiecznoć całš
Za to, że wywyższył ciebie
I obdarzył wiecznš chwałš.
,
żarliwy w modlitwie, niezrównany w pracy.
Cnót heroicznych jasny i wspaniały wzorze,
Niech się w nas Twój przykład wszem dobrem zaznaczy.
Lud wyrwał ku wierze z ciemnocie poddaństwa
Pasterz prawy, mšdry, troskliwy i Boży
Plan masoński siania rozpusty, pijaństwa
Ty odkrył, ujawnił i kres mu położył
Nowe Zgromadzenie Ty po to założył,
aby chwałš Serca Najwiętszego było.
Ty wiele sił, pracy i starania włożył,
aby wiernie Bogu i blinim służyło.
Ojcze nasz, dla Ciebie dzi pieni wdzięcznoci
od wiernych
rodaków z serc pełnoci płynš.
Brzmiš akordami czci, podzięki, miłoci
i dalej będš brzmiały, choć wieki przeminš.
Wstawiaj się za nami do Serca Bożego,
i pro Niepokalanš, która nam Je dała,
by był każdy człowiek wiatłem z Serca Tego,
któremu to wiernoć
winna ludzkoć cała
,
i niskoci swej,
Wielbię Twój majestat, skryty w Hostii tej,
Tobie dzi w ofierze serce daję swe,
O, utwierdzaj w wierze, Jezu, dzieci Twe.
Mylš się, o Boże, w Tobie wzrok i smak,
Kto się im poddaje, temu wiary brak,
Ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę,
Że w postaci chleba utaiłe się.
Bóstwo swe na krzyżu skryłe wobec nas,
Tu ukryte z Bóstwem człowieczeństwo wraz,
Lecz w Oboje wierzšc, wiem, że dojdę tam,
Gdzie przygarnšł łotra, do Twych niebios bram.
Jak niewierny Tomasz twych nie szukam ran,
Lecz wyznaję z wiarš, że mój Bóg i Pan,
Pomóż wierze mojej, Jezu, łaskš swš,
Ożyw mš nadzieję, rozpal miłoć mš.
Ty, co upamiętnił mierci Bożej czas,
Chlebie Żywy, życiem swym darzšcy nas.
Spraw, bym dla swej duszy życie z Ciebie brał,
Bym nad wszelkš słodycz Ciebie poznać chciał.
Ty, co jak pelikan, Krwiš swš karmisz lud,
Przywróć mi niewinnoć, oddal grzechów brud.
Oczyć mnie Krwiš swojš, która wszystkich nas
Jednš kroplš może obmyć z win i zmaz.
Pod zasłonš teraz, Jezu, widzę Cię,
Niech pragnienie serca kiedy spełni się,
Bym oblicze Twoje tam oglšdać mógł,
Gdzie wybranym miejsce przygotował Bóg.
,
W kraju naszym czcić poczęto,
Dajesz nam prawo do Swej opieki
My Ci się dali na wieki.
Niech Cię złoć nasza nie trzyma,
Zwróć się w te strony oczyma,
Gdzie miłosierdzie czyni nadzieje,
A sprawiedliwoć wolnieje.
Pobłogosław tę Twš ziemię,
I na niej żyjšce plemię...
Rzšdu naszego sam sprawuj wolę,
Najlepszš nam wybierz dolę.
Pobłogosław miasta Twoje,
Wioski i wieniacze znoje
I dzieci nasze dla Twojej chwały,
Daj nam zdrowie, pokój stały.
Koło niwy rolnik chodzi,
Ona bez Boga nie rodzi,
On to sam tylko plennoć jej daje,
Pobłogosław urodzaje.
Daj co widzisz potrzebnego,
Dla dobra narodu Twego,
Niech prosto chodzim w Twoim zakonie,
Pobłogosław w życia zgonie.
,
Bądź na wieki uwielbiony!
To Ci Lud Twoy u Ołtarza,
Dziś po tysiącznie powtarza.
Dziś Świętym wielbi obchodem:
Naród z Królem, Król z Narodem,
Że nas, Twe cudowne dzieło,
W rzędzie Mocarstw postawiło.
Dziś wszystkie Królestwa Stany,
Dziękują Ci, na przemiany,
Żeś z duchem męstwa i zgody,
Wrócił nam dawne swobody.
Tobie winien, Naród, BOŻE,
Że Rolnik, spokojnie orze;
Że przemysł, handel i praca,
Mieszkańców hojnie zbogaca.
Przez Ciebie, Rządu opieka,
Baczna na każdego człeka,
Naksztł Słońca, wszystkim świeci,
Wszystkich ma, za swoje dzieci.
Twoim światłem prowadzeni,
W Wojsko, i Skarb opatrzeni,
Chcemy bronić Twe Kościoły,
Y Oyców naszych popioły.
Przy Tobie, BOŻE! przy Wierze,
Rycerz domów naszych strzeże,
Y garnie się do swych znaków,
Za Króla, Prawo, Rodaków.
Kapłan z Ludem ręce wznosi,
BOŻE! strzeż od woyny, prosi,
A przed nasłanym żołnierzem,
Ty bądź nam tarczą, Ty puklerzem.
Bóg Zastępów, Bóg Obrona,
Jego moc niezwyciężona,
W niey, niewinności Opieka,
W niey, Król, w niey Lud wsparcia czeka.
Wszyscy żebrzą, spraw łaskawie,
By Kray, który stanął w sławie,
Gdy to zna Twym, Boże cudem,
Trwał rządnym, i wolnym Ludem.
Day nam jedność, day nam męstwo,
Day przy odporze zwycięztwo!
Niech Lud pragnący pokoju,
Będzie nie złamany w boju.
link źródła tekstu.
,
Góry, doliny zielone.
Chwalcie, cieniste gaiki,
Źródła i kręte strumyki!
Co igra z morza falami,
W powietrzu buja skrzydłami,
Chwalcie z nami Panią Świata,
Jej dłoń nasza wieniec splata.
Ona dzieł Boskich korona,
Nad Anioły wywyższona;
Choć jest Panią nieba, ziemi,
Nie gardzi dary naszymi.
Wdzięcznym strumyki mruczeniem,
Ptaszęta słodkim kwileniem,
I co czuje, i co żyje,
Niech z nami sławi Maryję!
link źródła tekstu.
,
Znów jeden dzień odfrunął nam jak ptak.
Panience swej piosenkę na dobranoc
Zaśpiewać chcę w ostatnią chwilę dnia.
I chociaż wnet ostatnie światła zgasną,
Opieka Twa rozproszy nocy mrok.
Uśpionym wsiom, ukołysanym miastom,
Panienko, daj szczęśliwą, dobrą noc.
I ludzkim snom błogosław dłonią jasną,
I oddal od nich cień codziennych trosk.
I tym, co znów nie będą mogli zasnąć,
Panienko, daj szczęśliwą, dobrą noc.
A komu noc czuwaniem jest niełatwym
Na czas bezsenny siłę daj i moc.
I tym, co dzisiaj zasną raz ostatni,
Panienko, daj szczęśliwą, dobrą noc.
Zasypia świat piosenką kołysany,
odpłynął dzień, by jutro wrócić znów.
Uśmiecham się do Ciebie na dobranoc,
Piastunko moich najpiękniejszych snów.
link źródła tekstu.
,
jedyna nadziejo człowieka grzesznego!
Zawitaj, bez zmazy lilijo,
Matko Różańcowa, Maryjo!
Panno nad pannami, Święta nad Świętymi,
Najświętsza Królowo, Pani nieba, ziemi,
najśliczniejszy kwiecie, lilijo,
Matko Różańcowa, Maryjo!
Matko Różańcowa, jasna Gwiazdo morska,
Anielska Królowo, śliczna Matko Boska;
raju rozkosznego lilijo!
Matko Różańcowa, Maryjo!
Tyś jest najśliczniejsza, różo ogrodowa,
Tyś najprzyjemniejsza, różdżko Aronowa,
najwdzięczniejszy kwiecie, lilijo,
Matko Różańcowa, Maryjo!
Chwała bądź Maryi na niebieskim tronie,
która w różańcowej królujesz koronie,
święta nad Świętymi, lilijo,
Matko Różańcowa, Maryjo!
link źródła tekstu.
,
Na przemian czcili głosem Aniołowie,
Wołając: Święty, Święty, Pan Bóg Święty,
Którego chwalą wojsk Nieba Zastępy.
Pełne są Nieba, ziemia Jego chwały,
Śpiewajmyż Bogu hymn przez wieczność trwały:
Święty nasz Boże, nad Świętymi Święty,
Którego chwalą wszystkich wojsk Zastępy.
Trzech świadków mamy: Ojca, Ducha, Syna,
Że trzy osoby, a Istność jedyna
Święty jest Ojciec, Syn Święty, Duch Święty,
Którego chwalą wszystkich wojsk Zastępy.
Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu
Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu,
Pełne są chwały Boskiej Niebo, ziemia;
Przyjm tę pieśń. Boże, od Twego stworzenia.
Ojca i Syna i Ducha Świętego
Czcząc błogosławmy do wieku wiecznego,
Godzieneś, Boże, od nas wiecznej chwały.
Niech Cię wielbimy przez wiek nieprzetrwały.
Niechaj na ten Dom od Ojca wiecznego
Zlewa się źródło pokoju miłego,
Słowo Przedwieczne, jedyny Syn Boży,
Tego pokoju niechaj nam przymnoży.
Duchu Najświętszy, raczże się zmiłować,
Wiecznym pokojem chciej nas udarować,
Szczęśliwi, którzy w Domu Twym mieszkają
Niechże Cię, Panie, wiecznie wychwalają.
link źródła tekstu.
,
Ciebie błagamy,
O Błogosławiona Trójco:
Ratuj stworzenie,
Daj opatrzenie,
O Błogosławiona Trójco!
Wlej ducha Twego
Do serca mego,
O Błogosławiona Trójco!
Wspomóż w potrzebie
Proszących Ciebie,
O Błogosławiona Trójco!
Odpuść nam złości
Dla Twej miłości
O Błogosławiona Trójco!
Oddal głód, wojny,
Daj czas spokojny,
O Błogosławiona Trójco!
Daj dar miłości
I pobożności,
O Błogosławiona Trójco!
Szczęść Państwu temu
Jako Swojemu,
O Błogosławiona Trójco!
Strzeż nas żyjących,
Broń konających,
O Błogosławiona Trójco!
Daj nam być w niebie
Prosimy Ciebie,
O Błogosławiona Trójco!
link źródła tekstu.
!
- Głos z przybytku woła,
"We Mnie źródło szczęścia, Ja orzeźwię was,
I ocierać będę pot, płynący z czoła,
i ziemskiego znoju wam osłodzę czas".
O pójdźmy wszyscy z pokłonem
ofiarę serc naszych nieść
Przed Jego padając tronem,
miłością złóżmy Mu cześć.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, o biedni grzesznicy;
Ja dla was tu jestem, by łańcuchy te,
Które ciążą na was, piekła niewolnicy,
Skruszyło na zawsze miłosierdzie Me!
Przyjdźcie do mnie wszystkie zbłąkane owieczki;
Jam jest Pasterz Dobry! Tu w objęciu mym.
W sercu Moim dla was jest miejsce ucieczki.
Bezpiecznie i słodko odpocznijcie w Nim.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy smutni uciśnieni.
Którym ziemskie szczęcie już pochłonął grób,
Radość wam niebieską duszę rozpłomieni,
Gdy się przytulicie tu do Moich stóp.
Pójdźcie! Ja tu zawsze na was oczekuję,
Wzywam we dnie, w nocy, by wam łaski dać,
Każdą prośbę waszą, każdą łzę przyjmuję,
I wszystkie pociechy na was pragnę zlać.
O gdybyście znali ukryty dar Boży.
Każdy by zawołał: Panie daj nam pić.
Każdy by uwierzył, że się dlań otworzy
Zdrój, z którego czerpiąc wiecznie będzie żyć.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy! Drogę wam ukażę
Matka Ma kochana, którą dałem wam.
Ona was prowadząc przed Moje ołtarze,
Kiedyś do niebieskich przyprowadzi bram.
link źródła tekstu.
,
Idzie Sędzia sprawiedliwy:
Stańmy wszyscy pięknym kołem
I uderzmy przed nim czołem !
Idzie, idzie Bóg łaskawy,
Idzie Twórca wszego Prawy.
Idzie, idzie Król przemożny,
Idzie Pan wielce wielmożny.
Idzie, idzie Światłość wieczna,
Idzie ku nam Moc przedwieczna.
Idziesz, idziesz miły Panie;
A gdzie Twój majestat stanie,
Niechaj tam, stanąwszy kołem,
Na wiek wieków bijem czołem !
link źródła tekstu.
Zbawicielu, nasz Panie.
Z Panny czystej narodzony,
duszy naszej kochanie.
Bądźże od nas pochwalony
przez nabożne śpiewanie.
W Majestacie swym niezmierny,
Tobie my się kłaniamy;
Pobłogosław lud Twój wierny,
pokornie Cię błagamy:
Zbaw nas, Jezu miłosierny,
jako w Tobie ufamy.
Chwała Tobie w tej świętości
na wiek wieków niech słynie;
Tyś ją dla nas w Swej miłości
ustanowił jedynie;
A po śmierci z Twej dobroci
niech nas niebo nie minie.
link źródła tekstu.
,
tajemnicę pełną chwał, i Krew, źródło łask bez miana, którą w okup dusz i ciał Syn Tej, co jest Nieskalana, Król narodów przelać chciał.
Nam On dany, nam zrodzony z Panny czystej, niby kwiat, gdy na ludzkich serc zagony, ziarno słowa rzucił w świat, w sposób iście niezgłębiony zamknął okres ziemskich lat!
Gdy ostatnia noc nastawa, po wieczerzy z braćmi współ, którą odbył według prawa, z przepisanych mięs i ziół, siebie sam Dwunastom dawa ręką swą na Boży stół!
SłowoCiało chleb w ofierze słowem w Ciało zmienia nam: z soku gron Krew Pańską bierze chociaż zmysł nie sięga tam; sercom, żądnym prawdy szczerze, wiary głos wystarcza sam!
Więc Sakrament takiej miary wielbiąc, skłońmy twarz ze czcią: niech ustąpi Obrzęd Stary przed Nowego Prawa Krwią: niech dopełni światło wiary zmysłów niemoc mocą swą!
Rodzicowi bijmy czołem, zrodzonemu hymn niech brzmi w pieniu wdzięcznym i wesołym moc Im, hołd po wszystkie dni: pochodzący z Obu społem w równej niechaj będzie czci!
, nieśmiertelny Panie,
Twoja łaska i miłość nigdy nie ustanie.
Tyś Pan wszystkiego świata, Tyś niebo zbudował,
I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował.
Ten sam jesteś tu z nami w Boskim Sakramencie,
my się Tobie kłaniamy Bogu, w tym momencie.
Dziwimy się niezmiernie, żeś Pan takiej mocy,
a tu mieszkasz pokornie z nami we dnie w nocy.
Chowaj nas póki raczysz na tej niskiej ziemi,
jednak zawze niech będziem pod skrzydłami Twymi.
O, Najsłodszy nasz Jezu, zmiłuj się nad nami
racz nam grzechy odpuścić, serdecznie wzdychamy.
Głodu, moru i wojny nie dopuszczaj na nas,
dajże nam pocieszenie, daj nam spokojny czas.
Przez przyczynę Maryi, Panie ludu tego,
Raczże nas już zachować od wszelkiego złego.
Ma w swej opiece, niech się nie troska:
W żadnym przypadku ten nie szkoduje,
Kogo Opatrzność Boska piastuje.
Nie tak miedziany mur jest bezpieczny,
Ani dyjament tak długo-wieczny;
Jak kto przy Bogu łaskawym stoi,
Żadnych się nieszczęść niechaj nie boi.
Niechaj się na mnie i świat oburzy,
Niechaj me serce w żalach zanurzy;
Gdy tylko spojrzy niebieskie oko,
Wyjdę z tej toni pewnie wysoko.
Izraelowi za sprawą Boga,
Sucha wpół morza ściele się droga;
A Faraona wozy i konie,
I pyszne wojsko w dnie morskiem tonie.
Miecz Dawidowi nie był potrzebny,
W królewskiej zbroi nie tak chwalebny;
Gdy młode jego Bóg szczęści lata,
Jednym kamykiem zbił Golijata.
Samson na siebie się zbierające,
Szczęką nie mieczem płoszy tysiące;
Kto w Bogu ufa i przy nim stoi,
W największych burzach niech się nie boi.
Któż o mizernym pomyślił Jobie,
Kiedy w ubóstwie leżał jak w grobie;
Tu go przyjaciel sam odstępuje,
A nim się w tenczas Bóg opiekuje.
Boże Opatrzny! W Tobie nadzieje
Nasze składamy, niech nam przyśpieje
Twa pomoc Boska, w każdej potrzebie,
Boć nic nie można począć bez ciebie.
Z Ciebie łaknący mają Pasterza,
Żywisz po kniejach tak wiele zwierza,
Ptastwo z twej ręki żywności czeka,
A większy respekt masz na człowieka.
Tyś chorującym jest za lekarza,
Błędnego wiedziesz morzem żeglarza;
Morzem i ziemią ten nie zabłądzi,
Którym twa Boska Opatrzność rządzi.
Tobijasz drogę, Józef więzienie,
Zuzanna cierpi złe osławienie;
Izmael pragnie, Lwy Daniela
Straszą, nie było tam przyjaciela.
Ale gdy ciebie Boże wzywają,
Sławę, ochłodę i wolność mają:
Ty strażą jesteś i przewodnikiem,
Któż to wysłowi ludzkim językiem.
Gdy woda w górę Noego wzbiła,
Ręka go Boska tam unosiła:
Mojżesz rzucony w koszu na wody,
I tam najmniejszej nie poniosł szkody.
A dzieciom onym co w Babilonie,
I włosek jeden w ogniach nie płonie;
Z piękniejszą z tamtąd wyszły urodą,
Bo im Opatrzność była ochłodą.
Więc nas doczesne więcej staranie
Niech nie frasuje, bo w tobie Panie,
Wszystkie starania nasze składamy,
Opatrzność twoją gdy wychwalamy.
link źródła tekstu.
Życie twe też przeminie wraz!
Życie - to jedno, które Bóg ci dał!
Wszystko przemija tak jak sen,
Troski, kłopoty skończą się,
Powiedz: szczęśliwym będziesz ty?
Powiedz: czy ty Jezusa znasz?
Powiedz: czy szczęście wieczne masz?
Pomyśl: jak spędzasz życia czas?
Pomyśl: gdy życia skończysz bieg,
Przejdziesz na tamten drugi brzeg.
Powiedz: szczęśliwym będziesz tam?
Może jest smutna dusza twa?
Może pokoju w niej jest brak?
Może niepokój dręczy cię?
Jezus twój każdy widzi krok,
Jezus rozjaśni każdy mrok,
Jezus ukoi serca ból!
Pójdź do Jezusa cudnych rąk,
Powiedz Mu co cię gnębi wciąż,
On ci Swe szczęście, radość da!
Pójdź do Jezusa cudnych rąk,
Powiedz Mu całą winę swą,
On ci swój pokój, szczęście da!
Wieczność da!
,
Króla Wszechmocy i chwały,
złącz się z chórami
niebios zastępów wspaniałych.
Harfa i róg niech zagra: ''Któż jest jak Bóg!''
by krańce ziemi słyszały.
Głoś imię Pana,
On twoim losem kieruje,
na skrzydłach niesie,
jak orzeł się opiekuje.
Daj Mu swą dłoń,
w przygodzie zawołaj doń,
On cię od zła zachowuje.
Głoś Imię Pana,
razem ze wszystkim, co żyje,
On twoim światłem,
Jemu niech serce twe bije.
On życiem twym,
wdzięczności śpiewaj Mu hymn
teraz i na wieki. Amen.
,
u Ciebie schronienia
Szukamy w ucisku, niedoli;
Gdy w życiu się wzmogą nad nami cierpienia,
Świat ostrym nas cierniem okoli.
Złość ludzka łez rzewnych wyciśnie nam zdroje
I poda nam kielich goryczy;
O drogi nasz Jezu, niech Serce nas Twoje
Pocieszy i sił nam użyczy.
O! ileż to smutku i żalu i trwogi
Wciąż na dnie serc naszych się mieści,
Racz rozlać, o Jezu! w nich spokój Twój błogi
W pociechę zmień jęki, boleści.
Racz Boską Swą mocą nas wspierać w potrzebie
Mdłe siły krzep w trudach i znoju,
Wszak Sam nam kazałeś przychodzić do Siebie,
Do łask Twych - litości Twej zdroju.
"O chdźcie tu do Mnie" - tak mówisz do ludzi -
Wy wszyscy strapieni, znękani,
Gdy ciężar nieszczęścia mdłe siły utrudzi,
Gdy smutek wam duszę rozrani.
O chodźcie tu do Mnie, Ja trud wam osłodzę,
Ja balsam na rany wam wleję.
Do Serca przytulę i w znoju ochłodzę
I spełnię największą nadzieję.
Więc jakże nie słuchać głosu tak miłego,
Jak, Panie, nie kochać tu Ciebie?
I jakże do Serca nie garnąć się Twego
I Jemu nie ufać w potrzebie?
O bądźże nam ulgą wśród trosk i cierpienia,
Z ufnością do Ciebie wołamy:
"O Serce Najsłodsze, u Ciebie schronienia
W ucisku i smutku szukamy".
link źródła tekstu.
,
Co rozkoszą jesteś nieba!
Co Ty robisz na tym świecie, Gdzie przybrałeś postać chleba.
Czemuż Jezu, o mój Panie, Serce niewdzięcznikom dałeś?
Czemuż dziwne Twe kochanie Na ten nędzny świat wylałeś?
Cóż jest człowiek, że dla niego Ty się, Panie, dałeś cały;
Że mu drzwi do Serca Swego Otwierasz, o Królu chwały.
Ach, to Serce Twe na ziemi Co tak ludzi ukochało,
Cóż znajduje między nimi, Cóż od świata pozyskało?
Tylko wzgardą, zapomnieniem
Człowiek Tobie się odpłaca
Poi Serce Twe cierpieniem
i od Ciebie się odwraca.
Chociaż Serce Twoje wzywa,
Choć wyciągasz boskie dłonie,
Każdy Tobie się wyrywa
i w przepaści grzechów tonie.
Jako niegdyś na Golgocie "Pragnę!" usta Twe wołały,
Tak Twe Serce dziś w tęsknocie "Pragnę!" woła na świat cały.
I przed Tobą tłum się snuje, A nikt Ciebie nie rozumie,
Nikt z Twym Sercem nie współczuje, Ciebie kochać nikt nie umie.
Dobry Jezu, o mój Panie, Ulecz świata zaślepienie,
W Twego Serca świętej Ranie Daj nam znaleźć nawrócenie.
Na świat cały z Serca rany Rozrzuć ogień Twej miłości,
Byś od wszystkich był kochany Na tej ziemi i w wieczności
link źródła tekstu.
na to serce Twoje, Przeszyte włócznią, cierniem okolone: Gdy pomnę na Twe cierpienia i znoje, Na męki krzyża z miłości zniesione, Kochać Cię pragnę, póki życia stanie, I wznoszę korne do Ciebie błaganie:
O słodkie Serce, proszę najgoręcej Spraw, niech Cię co dzień kocham coraz więcej!
Jakże tu Ciebie nie kochać wzajemnie? Miłość za miłość nie oddawać szczerze? Serca się mego domagasz ode mnie, Serce Ci moje oddaję w ofierze, Niczym się innym odpłacić nie zdołam. A przeto tylko z głębi duszy wołam:
link źródła tekstu.
,
o Jezu kochany,
Miesiąc czerwiec, co miesiącem Serca Twego zwany,
O niech dojdzie głos nasz Ciebie,
Niechaj Serce Twoje w niebie
przyjmie cześć,
Którą grzeszni, lecz skruszeni,
U nóg Twoich ukorzeni,
chcemy nieść.
Przyjm łaskawie od sług Twoich, o najsłodszy Panie,
Przyjmij ku czci Serca Twego to nasze śpiewanie,
Schyl Twe Serce ku tej ziemi,
Miłosierdziem nad grzesznymi
błysnąć chciej.
I obfite łaski zdroje
Na te biedne sługi Twoje,
Panie zlej.
Twoje Serce miłosierne niech smutnych pocieszy,
Niechaj upadłych podźwignie, występnych rozgrzeszy,
Niechaj słońce Twej miłości
Spali wszystkie nasze złości;
Jezu daj,
Byśmy Serce Twe kochali,
Przez to Serce pozyskali
niebios kraj.
link źródła tekstu.
,
ukryty w Hostii tej
Wielbimy cud,
Żeś się pokarmem stał,
Żeś nam swe Ciało dał, Żeś skarby łaski zlał Na wierny lud.
Dla biednych stworzeń Twych.
Co ostrzem grzechów swych Zraniły Cię, Włócznią, co w boku tkwi. Otwierasz serca drzwi, By w Twojej Boskiej Krwi Obmyły się.
I w Boskim Sercu tam Schronienie dajesz nam, O, Jezu mój, Aby nas żądłem swym Wróg nasz nie dotknął w Nim, By się przed piekła złem Lud ukrył Twój.
Twe Serce tronem łask, I miłosierdzia blask W Nim świeci się: Panie, Ty widzisz sam, Jak bardzo ciężko nam Więc grzesznym pozwól tam Przytulić się.
O Jezu, Panie nasz, Co nędzę naszą znasz, Grzeszników zbaw, By święte życie wieść. A potem Tobie cześć W niebiosach mogli nieść, O Jezu spraw.
link źródła tekstu.
,
Kiedyż Sercu Twemu ona jest zadana?
Czyjaż ręka, czyjaż siła
Twoje Serce wskroś przebiła?
Dzieło to miłości,
wina ludzkich złości.
Gdy Cię miłość Twoja na świat sprowadziła,
Kiedy w nędzny żłóbek Ciebie porzuciła,
Gdyś złożony był na sianku
już wtenczas Boży Baranku
Ranę w Sercu miałeś,
za ten świat cierpiałeś.
Gdy piersi dziewicze Twojej Matki ssałeś,
Kiedy na wygnaniu w Egipcie płakałeś,
Już miłości dziwna siła
Boskie Serce Twe raniła,
Lecz nikt nie znał tego,
wśród świata obcego.
Gdy ciężko pracując żyłeś w Nazarecie,
Królu wiecznej chwały wzgardzony na świecie,
Już w Twem Sercu była Rana,
tylko Matka ukochana
Twoją miłość znała,
z Tobą współcierpiała.
Potem, o Pasterzu dobry, gdy szukałeś
Owieczki zgubionej, którą tak kochałeś,
Gdyś ją wydobywał z cierni,
już ludzie niemiłosierni
Serce Twe ranili,
z miłości szydzili.
Więc tę miłość jawnie okazać im chciałeś,
Gdy wśród krzyża męki, Serce przebić dałeś,
By tak długo ukrywana,
Serca Twego Boska Rana
Widoczną się stała,
grzesznych Ci zyskała.
Lecz jaka to boleść, o najmilszy Panie,
Jakże zawiedzione Twe oczekiwanie,
O mój Jezu, nawet Twego
Serca włócznią zranionego
Ludzie nie kochają,
światu serca dają.
Gdy świat Tobą gardzi, Zbawicielu drogi,
My Ci serca nasze niesiemy pod nogi,
Serca nasze poświęcamy,
bo innego nic nie mamy,
Zamknij nas o Panie,
wiecznie w Serca Ranie!
Zamknij też w Niej z nami naszego Pasterza,
Który chwałę Serca Twojego rozszerza,
Połącz serce jego z Twojem,
zalej łask i pociech zdrojem,
Przytul go do Siebie,
na ziemi i w niebie.
link źródła tekstu.
,
Łaską i miłością świat napełnij cały
Ponad życia łzy i nędze
W Twoich cudów zejdź potędze.
Nowe światu rozpal zorze,
O Najsłodsze Serce Boże,
Króluj, króluj nam.
Serce Zbawiciela, ludzkich serc kochanie,
Spraw Twoją miłością, niech zło nie powstanie.
Niech pokruszy grzeszne pęta,
I niech będzie czysta, święta,
Twym płomieniem niech rozgorze,
O, najświętsze Serce Boże,
Króluj, króluj nam
link źródła tekstu.
,
Hymn chwały wznieśmy głosy złączonymi,
Imię Maryi sławmy w uniesieniu,
Najświętsze imię po Boskim Imieniu.
O święte Imię nad wszystkie imiona,
Tyś naszych imion ozdoba, korona,
Imię Twe Maryjo, będę wiecznie sławił,
Bym sławiąc Ciebie, moją duszę zbawił.
Nie ludzka mądrość, ale Trójca cała
Tobie to Imię, o Maryjo, dała;
Nam na pociechę, a Tobie na chlubę,
Wrogom zbawienia na postrach i zgubę.
Życie na ziemi to morska żegluga,
Dla jednych krótka, a dla drugich długa;
Na tym się morzu gniewne burze srożą,
Skały, przepaści zgubą łódce grożą.
Chcesz-li do portu szczęśliwie dopłynąć,
Ominąć skały, wśród burzy nie zginąć,
Wznieś do tej Gwiazdy, co świeci wysoko,
Wznieś do Maryi serce twe i oko!
,
Królu wiecznej chwały,
Zdobyłeś ludom życie wiekuiste,
Więc Królem ludów zowie Cię świat cały,
Króluj nam Chryste! Króluj nam Chryste!
Bez Ciebie głuchą pustynią jest życie.
Nasze tęsknoty i smutki Ty znasz.
Słysz, pieśń Twej chwały śpiewamy w zachwycie:
Króluj nad nami, boski Królu nasz!
Wznijdź, niby zorza, na polskie poddasza,
Nad bory ciche, wstęgi łąk i pól.
Gdy nowe święto radośnie rozgłasza,
Żeś Ty narodów nieśmiertelny Król!
Kościoła Tyś uczynił nas przedmurzem;
I triumf dał nad wrogiem swojej wiary,
I dziś lud prowadź poprzez gromy, burze,
Pod Twe sztandary! Pod Twe sztandary!
Zespól miłością zwaśnionych w rozterce,
Lud w słodkie jarzmo pociągnij swych praw,
Polsce wskrzeszonej królewskie swe Serce,
I nieśmiertelnej mocy blask swój zjaw!
link źródła tekstu.
,
Różami uwieńczmy Jej skroń,
Jej serca w ofierze składajmy,
Ze łzami wołajmy doń:
O Maryjo, bądź nam pozdrowiona,
Bądź Ty zawsze Matką nam.
Przez Ciebie o Matko miłości,
Łask wszelkich udziela nam Bóg,
A my Ci hołd dajem wdzięczności,
Upadłszy do Twoich nóg,
O Lilijo, jakżeś Ty wspaniała,
Wszelkich cnót rozlewasz woń.
O Tronie Ty Boga wiecznego,
O Słońce nadziei i łask,
O różdżko przedziwna Jessego,
Jak wielki cnót Twych blask,
O Maryjo, bądź nam pozdrowiona,
Bądź Ty zawsze Matką nam.
Ty widzisz Matko nasza Droga
Jak smutno na łez dolinie,
Jak zewsząd piekielna moc wroga
Rozlana po nizinie;
O Maryo! zgnieć pychę szatana
Cudem pokory Twojej !
Pod białą szatą niewinności,
Maryo pokryj ziemię tę
Szafirem płaszcza Twej wierności
Matko pokryj ziemię tę.
By czysta, bez grzechowej zmazy,
Zajaśniała wdziękiem cnót
,
Masz się stawić przed Wacława,
Bo król tak rozkazuje
Iż Ciebie potrzebuje.
"Czemuż tak rozkaz surowy?
Jestem na wszystko gotowy,
Wiem jaka tam nowina,
Śmierci mojej godzina".
Pyta się król Jana śmiele,
Co mu królowa w kościele
Do ucha powiadała,
Z czego się spowiadała.
"Wolę wszystkie męki znosić,
Niż jedno słowo ogłosić;
Większy rozkaz od Boga,
Niż twa, królu, powaga."
Zawołajcie prędko katów,
Zewleczcie do naga z szatów,
Palcie go pochodniami,
I smolnemi świecami.
Złoto ogniem wyczyszczają,
Mnie zaś ogniem doświadczają,
Ochoty dodawają,
Rany twe wyrażają.
Co dla Boga! skały, mury,
Kruszą się twarde marmury,
A ty się mąk nie boisz,
W uporze swoim stoisz?
Wiedz o Królu! że twe męki,
Słodsze niż niebieskie rzeki,
Dla Jezusa mojego,
I dla świętych ran jego.
Wiedźcież już uporczywego,
Uwiążcież u karku jego
Kamień, z mostu Pragskiego
Zrzućcie, jak niemównego.
Król mi mówić rozkazuje,
Spowiedź usta pieczętuje,
I myśleć się nie godzi,
Co słyszę przy spowiedzi.
Już dekret nieodwołany,
Jesteś już na śmierć skazany;
Upamiętaj się Janie,
A znajdziesz łaskę u mnie.
Nie śmiem mówić Królu tego,
Co przeciw sławie bliźniego;
Tobie za śmierć dziękuję,
Którą mile przyjmuję.
Płaczcie sieroty ubogie,
Już związane ręce drogie,
Które was ratowały,
I jałmużny dawały.
Już w Mołdawie utopiony,
Kamień drogi zanurzony,
Gwiazdami oświecony,
Do nieba przeniesiony.
Szkoły Pragskie lamentują,
O Doktorze się zwiadują,
Słysząc że utopiony,
Żal ich nieukojony.
Dziatki małe narzekają,
Za nim w niebo poglądają,
Płaczą nauczyciela,
Wszystkich pocieszyciela.
O zły królu! kanonika,
I świętego Jałmużnika,
Niewinnie utopiłeś,
I Pragę zasmuciłeś.
Zgasła świeca na Ambonie,
Stracił się klejnot w koronie;
Sieroty się pytają,
Gdzie Ojca swego mają?
Już w niebie z Bogiem króluje,
Za nami tam oręduje;
Jest tam naszym Patronem,
I sławnym Opiekunem.
Niech doznamy twej przyczyny,
Teraz i w śmierci godziny,
O nasz miły Patronie!
Nepomuceński Janie!
link źródła tekstu.
,
Oto kraj cały swe błagalne dłonie
Wznosi ku Tobie w dzisiejszej potrzebie
O wstawiennictwo wielkie prosząc Ciebie.
Błogosławiony Andrzeju Bobolo,
Wzrusz się Narodu Twego straszoną dolą,
Ku Tobie modły i łzy nasze płyną
Zlituj się zlituj nad Polską krainą.
Błogosławiony polski męczenniku,
Z płaczów tłumionych, w strasznym armat ryku,
Z łun pożarowych, z jęków, piekła bitwy,
Usłysz gorące do Ciebie modlitwy!
Ty któryś ongi w proroczem widzeniu
Mówił rodakom o Polski wskrzeszeniu
I któryś wieszczbę tę potwierdził cudem,
Roztocz opiekę nad tym biednym ludem.
Szczędź jego mienie, i pola, i strzechy,
I daj mu dożyć tej wielkiej pociechy,
Że ujrzy gwiazdę wolności wspaniałą,
Całą ojczyznę ujrzy zmartwychwstałą.
Daj Narodowi wielką moc wytrwania
W ciężkiej tej dobie, by w dniu zmartwychwstania
Był na sumieniu czysty, godny chwały,
I na wsze czasy uproś pokój stały.
Daj miłość, zgodę, świętą ojców wiarę.
Daj abstynencję, wyniszcz wady stare.
W każdej Twojego Narodu potrzebie
Bądź pośrednikiem i obrońcą w Niebie.
link źródła tekstu.
Idźcie do Pawła w nadziei,
Zrządzi on losy odmienne,
Da z niebios dary zbawienne.
O wdzięczna niebu ofiaro!
Co oświecasz ludy wiarą:
O Pawle! którego czcimy,
Bądź nam obrońcą prosimy.
Cudem do Boga zwrócony,
Świętąś miłością znaglony,
Którycheś wprzód prześladował,
Tycheś teraz umiłował.
Ani cię burze, więzienia,
Ni katowni zagrożenia,
Ni złość ludzka, ni śmierć sroga,
Rozłączyła od sług Boga.
Miłość niech cię dawna nęci,
Byś nas zawsze miał w pamięci:
Niech duch cnoty osłabiony,
Będzie łaską w nas zmocniony.
Niech za twą ważną przyczyną,
Zamachy piekła zaginą:
A nasze święte kościoły,
Niech brzmią Bogu śpiew wesoły.
Ostrzegaj ludzi wciąż srogo
Że idą do piekła drogą
Z pijakami rozpustnicy,
Bałwochwalcy, sodomczycy.
Za twojem świętem wstawieniem,
Miłość niech gore płomieniem:
Niech jej nie tłumią złe względy,
Ani swary, ani błędy.
By bez różnicy świat cały,
W jedności wiary był stały,
Takiej nauczy się sztuki,
Z twojej przesłodkiej nauki.
Niech prawa Boskie kochamy,
Oneż wiernie zachowamy:
Dalecy od grzechów złości,
Unikniem piekła ciemności.
Chwała Ojcu i Synowi,
Oraz Świętemu Duchowi:
Jak przedtem, zawsze i ninie,
Niechaj na wiek wieków słynie.
link źródła tekstu.
,
W którym potężna obrona:
Idź śmiało, proś Apostoła,
Masz Piotra, głowę Kościoła.
O święty niebios oddźwierny!
Módlże się, módl za lud wierny;
Spraw niech wolny przystęp mamy
W otwarte niebieskie bramy.
Jakoś ty sam pokutnemi
Oblał grzech łzami rzewnemi:
Tak niech w moc twoj j przyczyny
Nasze opłaczemy winy.
Jak na głos Anielski j mowy
Opadły z ciebie okowy:
Tak nas ty rozwiąż znękanych,
W tylu zbrodniach uwikłanych.
Opoko Kościoła gromna!
Podporo nigdy niezłomna!
Dodaj w wierze sił i męztwa,
Aby błąd nie brał zwycięstwa.
Rzym Krwią twoją poświęcony,
Mi j go z oka niespuszczony
A lud w tobie zaufany
Niech uwieńczy los z niebiany.
Ty strzeż narody gorliwie,
Które cię wielbią prawdziwie,
By ich jad błędu nie raził,
Ani duch niezgody kaził.
Zniszcz zasadzki, które dawny
Zdrajca na nas zrządził sławny;
Zetrzyj dumne jego rogi,
By nam z klęską nie był srogi.
Naucz nas, by wszechtrzeźwością
Chronić się przed przebiegłością
Czarta, co jest lew ryczący
Na nietrzeźwych czatujący.
Gdy wściekłość wywierać pocznie
Przy zgonie, ratuj widocznie;
Byśmy w ostatni m potkaniu
Pewni byli o wygraniu.
Chwała Ojcu i Synowi,
Oraz Świętemu Duchowi,
Jak przedtem, zawsze i ninie,
Niechaj na wiek wieków słynie.
link źródła tekstu.
troskę o trzewoć Narodu składamy.
I wzorem swych przodków Jej lubujemy
Ojczynie służyć, być Bogu oddani.
Trzewoć Narodu to wielkie zadanie -
W naszych wysiłkach błogosław nam, Panie!
Niech miłoć rozpala nasze rodziny,
By były silne, by trwały w jednoci.
Niech Kociół pomaga swojš posługš,
Aby się stały szkołami trzewoci.
Daj nam, Maryjo, gorliwych kapłanów,
Co abstynencji będš przykładem,
Aby wierzšcy wpatrzeni w pasterzy
Drogš wolnoci kroczyli ich ladem
Błogosław, Królowo, krajem rzšdzšcym,
By dobrze Ojczynie naszej służyli.
Niech broniš trzewoci swoich rodaków,
By wszyscy Polacy w wolnoci żyli.
, Stwórco nieba i ziemi!
Niech Twego błogosławieństwa, pokornie Cię prosimy,
Ci nowożeńcy doznajš, którzy jak dziatki Twoje
Ufnoć w Tobie pokładajš, przyjm ich w opiekę Swoję!
Niechaj idš w Twej bojani do stanu małżeńskiego;
Niech żyjš w szczerej przyjani według rozkazu Twego.
Daj im potrzebnej mšdroci, niech wiernie zachowajš,
Co sobie w Twej oblicznoci wzajemnie przysięgajš.
Błogosław tej młodej parze, zelij nań swych łask wiele
Która niesie Tobie w darze abstynenckie wesele
Dobrych dzieci daj bez liku, w wszechtrzewoci niech trwajš
By chwalono katolików: "Patrz ci to się kochajš".
********
, ródło prawej miłoci,
Człowiek rozłšczyć nie może. Użycz im z Twej litoci
Łaski i pomocy dzielnej do życia cnotliwego;
Niech w miłoci nierozdzielnej żyjš do zgonu swego.
Niechaj wiernie zachowajš więte przykazy Twoje,
Niech się serdecznie kochajš, jak własne ciało swoje:
Spraw, by jednem sercem byli, żyjšc w spólnej miłoci,
Wzajemnie sobie słodzili życia tego przykroci.
Broń ich od wszelkiej przygody, oddal od nich w tym stanie
Ducha swarów i niezgody, racz błogosławić Panie!
Ich zamysły i roboty, użycz, czego im trzeba;
Spraw, aby się drogš cnoty prowadzili do nieba.
Przed antykoncepcji grzechem
i od aborcji zbrodni
Ustrzeż, by byli pod strzechę
Boga przyjmować godni
Niech ta para wszego czasu
abstynencjš swš wieci
By wolne były od FASu
darowane im dzieci.
Nic nie stoi na zawadzie.
Na ustach umiech,
wszędzie słychać piew
My chcemy życia, bez palenia i bez picia,
Z czystym sumieniem ić przez ten wiat,
Choćby ić wcišż pod wiatr
A po wędrówce, nasze młode zwarte hufce,
Stanš u niebios bram, gdzie nas czeka Pan.
Wyprawiamy przyjaciele
bez alkoholu wesele.
Na piewu, tańców czas
zapraszamy was
W tan pójdziecie równym krokiem
Patrzšc na wiat jasnym wzrokiem
Poznacie życia czar,
Bez tych złudnych mar
,
lud tylko Bogu bijšcy pokłony.
krzyżem zdobione gór najwyższych szczyty
naród pobożny, dobry, pracowity.
Ojczyzna moja to kraj życzliwoci,
przyjań szlachetna i wiernoć w miłoci,
wielcy artyci, inżynierowie,
i myli dobrze ułożone w głowie.
Ojczyzna moja to trwać w ojców wierze,
droga Przykazań, codzienne pacierze.
To przed ołtarzem małżeństw zawieranie,
dzieci rodzenie i ich wychowanie.
Ojczyzna moja to zwyczaje zdrowe,
by mieć wesela bezalkoholowe.
To abstynenci, którzy swš postawš
o przyszłoć Polski walczš dzi bezkrwawo.
które było stać na cud
na bezalkoholowe wesele
by więtować godnie lub
Z całej Polski co roku zjeżdżajš
na Wesela Wesel noc
i wiadectwo Rodakom swym dajš
jaka w wszechtrzewoci moc.
"Trzewi bšdcie" mówi Pismo więte
"I czuwajcie" wzywa nas
Człek pobożny jest więc abstynentem
w smutku i w radoci czas
Nasze serca sš pełne radoci
którš mogš tylko nieć
modły, praca i życie w trzewoci
Za ten dar bšd Bogu czeć
O weselach bezalkoholowych
O krzewieniu obyczajów zdrowych
dzi z miłoci do Boga i ludzi
Nućmy tę nadziei pień
za to bezalkoholowe
wesele, które z Twej łaski
życie nam otwarło nowe
Za to wszystko, czym obdarzasz
każdy dzień naszš rodzinę
za codziennš trzewoć naszš
za każdš cudnš dziecinę
Ustrzeż Boże nasze dzieci
przed oszustem, kłamcš wiata,
aby wiodły w wszechtrzewoci
młode i dorosłe lata
, Panno więta!
O, usłysz naszych wołań głos!
Miłoci Bożej dwigać pęta
to nasza chluba, to nasz los.
Błogosław, więta Pani!
Błogosław wszelki stan!
My chcemy Boga, my poddani!
On naszym Królem, On nasz Pan
My chcemy Boga, więta Pani! O, usłysz Twoich dzieci piew! My, Twoi słudzy ukochani. Za wiarę damy życie, krew.
My chcemy Boga w rodzin kole, w troskach rodziców, w dziatek snach; My chcemy Boga w ksišżce, w szkole, w godzinach wytchnień, w pracy dniach.
My chcemy Boga w naszym kraju, wród starodawnych polskich strzech, w polskim języku i zwyczaju, niech Boga wielbi chrobry Lech.
My chcemy Boga w wojsku, w sšdzie, w nakazach władzy, w księgach praw w służbie na morzu i na lšdzie Spraw to Maryjo, spraw to, spraw.
My chcemy Boga w wszelkim stanie.
Boga niech wielbi szlachta, lud.
Pan czy robotnik, czy mieszczanin
Bogu niech niosš życia trud.
My chcemy Boga w każdej chwili
I dzi i jutro, w szczęciu, w łzach
Czy nam się pociech niebo schyli
Czy w gruzach legnie szczęcia gmach
Nas Dekalogu drogš prowad.
My chcemy w cnocie z pracy żyć
Nie będziem kłamać, krać, mordować
Nie będziem palić, ćpać ni pić
My chcemy Boga, Jego prawo
niech będzie naszych czynów tchem,
bymy umieli chętnie, żwawo
obierać dobre, gardzić złem.
zawsze i wszędzie
To nasze rycerskie hasło
Ono nas zawsze prowadzić będzie
I wiecić jak słońce jasno (2x)
Naprzód przed bojem młodzi rycerze
Do walki z grzechem swej duszy
Wodzem nam Jezus w hostii ukryty
Z Nim w bój nasz zastęp wyruszy (2x)
Pójdziemy naprzód, naprzód radonie
Podnoszšc w górę swe czoła
Przed nami życie rozkwita wionie
Odważnie bo Jezus woła (2x)
Rycerza cnotš honor i męstwo
i żelazna konsekwencja.
Rycerzom Chrysta niesie zwycięstwo
Czystoć, praca, abstynencja(2x)
Odważni, ufni w przyszłoć my spójrzmy.
Przecież nie jestemy sami.
Szatańskiej złoci nic się nie bójmy,
Bo Jezus wszechmocny z nami. (2x)
Zapalmy młodych życia przykładem
Do wiernej służby Królowi
Niech idš miało za naszym przykładem,
W walce wydanej grzechowi. (2x)
Dołóżmy starań w naszej idei,
By Chrystus w duszach królował.
Potęga Jego ródłem nadziei
Chcemy, by wiatu panował. (2x)
Chryste, nasz Królu, o to prosimy
Niechajże w Polskim Narodzie
Wszyscy Cię w sercach naszych nosimy
Żyjšc w Twej łasce na co dzień. (2x)
Tobie pień piewamy chwały
Ty ten wiat wspaniałym stworzył,
bo Ty sam jest doskonały
Stwórco rzeczy, naucz ludzi
właciwego ich użycia
Skały stworzył nie na jadło
a alkohol nie do picia
Wszystko dobre, co Bóg stworzył,
gdy rozumu człek używa,
kamień służy do budowy,
alkohole za paliwa
Uczyń znonym wiat, prosimy
Zelij Polsce dar trzewoci
by z roztropnych nikt nie szydził,
nikt nie wstydził się mšdroci.
w bliznach twarz Twoja, nasza Hetmanko,
w pobojowisk Ci dymie ciemniała,
kiedy w Polski obronie stawała.
Zwyciężyła, zwyciężaj!
Gdy lud chwyta oręża!
Już Różaniec, Różaniec, Różaniec
wytaczajš żołnierze na szaniec.
Twoje ucho na głos czułe bitwy,
która wre tam, gdzie szczere modlitwy.
Gdzie pokuta, gdzie w górę dšżenie,
tam gdzie czyste za drugich cierpienie.
Smok czerwony tak niszczy to plemię!
Tyle gwiazd już stršconych na ziemię!
Strasznš rzekę wypucił z gardzieli,
w alkoholu Polacy tonęli.
O niewiasto Ty z Apokalipsy,
Twymi dziećmi jestemy tu wszyscy!
Leć na skrzydłach dwóch Orła Polskiego,
obroń resztę potomstwa swojego.
Szatan widzi, że czasu ma mało.
Atakuje więc ziemię już całš.
Pieczętuje swe sługi na czołach
i zasiada na wielu już tronach.
Bój to jest nasz ostatni, Królowo!
Wkrótce wiat się narodzi na nowo.
Wielki ogień tę ziemię przepali.
Raj zakwitnie dla tych, co zostali.
Ty w Gietrzwałdzie po polsku mówiła,
że w Różańcu, w trzewoci jest siła.
Sto lat przeszło nam w tylu już klęskach.
Wstań Narodzie, masz szansę zwycięstwa!
Splećmy łańcuch Różańców przez Polskę.
Niech Królowa dowodzi swym wojskiem.
Niech zakwitnš krokusy trzewoci
- wtedy wzejdzie jutrzenka wolnoci!
Niech Krucjata ogarnie miliony,
wtedy będzie nasz kraj ocalony.
Każdy wytrwa bez przeszkód przy Bogu,
jak przyrzeklimy w lubach Narodu.
i od Karpat
aż po srebrne morza fale
Obwołujem dzi Królestwo,
tron oddajšc Bożej Chwale
Królem bšd nam Jezu Chryste
od Łużyckiej Nysy wstęgi
aż po Szczecin i Suwałki,
aż po nadbużańskie łęgi.
Chryste Boże, konstytucję
ułóż nam z słów Dekalogu
Bymy Naród swój kochali,
miłoć majšc wcišż ku Bogu.
My, Polacy, przysięgamy
prawa Twego nieć orędzie
Swš modlitwš, słowem, pracš,
swoim życiem, zawsze wszędzie.
Dzieci życia strzec już w łonie,
Starców wszelkš czciš otaczać,
Alkoholu nie kosztować,
W nikotynizm się nie staczać.
Ewangelii wiatło niosšc
Niechaj w Boskiej Twej koronie
Polska cnoty blaskiem wieci
Jako klejnot niechaj płonie
radonie piewajmy
Mšdroć dziadów i pradziadów
Dziatwie wspominajmy
Kto jest zbójem, to się truje
by zbić głos sumienia
Jeli prawy, to zabawy
nie psujš wspomnienia
Bóg nam stworzył ten wiat Boży
Bymy jasnym wzrokiem
Nań patrzyli i chwalili
Boga całym rokiem
Szkoda, mili, każdej chwili
bez wspaniałych wrażeń
tej radoci z wiadomoci
że Boga obrazem
więty Kuba, chrzećjan chluba
Apostoł Abstynent
ten to nakaz nam zostawił:
wiarę swš mierz czynem
Ten, kto się szanuje
Dobrze postępuje
Stšd się sobš sam nie brzydzi
więc trzewo więtuje
ani do Michała
Bo od wódki rozum krótki,
a z tym bieda cała.
Kto alkohol pije,
tego bieda bije,
Ma kłopoty i zmartwienia
każdy, kto z nim żyje (dwuwiersz - bis)
Dla trzewego nic trudnego,
wolę ma ze stali,
A pijaka - byle jaka
trudnoć z nóg już wali.
Ten kto trzewy, zawsze rzewy,
życie doń się mieje,
pijakowi szumi w głowie
i wiat mu się chwieje.
Każdy przyzna, ze trucizna
na zdrowie nie służy.
Precz więc z trutkš, z piwem, z wódkš,
wszyscy żyjmy dłużej.
Bo my nie pijacy,
my dzielni Polacy.
Trzewoć, męstwo da zwycięstwo
i wytrwałoć w pracy.
Wódka, wino, to przyczyna
gorzkich łez w rodzinie,
Niech nikomu w naszym domu
przez nie łza nie płynie.
Bóg, Ojczyzna, każdy przyzna,
to skarb niezrównany,
Zdradza Boga w służbie wroga
ten, kto jest pijany.
,
nasz naród trzewy będzie .
Szatańskich metod widzšc kłam,
do walki wstaje wszędzie.
Pijaństwo w nasz nie wejdzie próg,
tak nam dopomóż Bóg.
tak nam dopomóż Bóg.
Rozwagi wreszcie nadszedł czas,
Przed nami jasna droga.
Nie będzie szatan szydził z nas,
Zwyciężym w imię Boga.
Pijaństwo w nasz nie wejdzie próg,
tak nam dopomóż Bóg.
tak nam dopomóż Bóg.
Zgubny, ukryty w wódce jad,
Nie będzie truł narodu.
Młodzieńczych nam nie zniszczy lat,
Precz z wódkš, precz za młodu.
Pijaństwo w nasz nie wejdzie próg,
tak nam dopomóż Bóg.
tak nam dopomóż Bóg.
Czystoci serca będziem strzec,
Rozumu dar szanować,
Drogš przykazań Bożych biec,
Być trzewym to królować.
Pijaństwo w nasz nie wejdzie próg,
tak nam dopomóż Bóg.
tak nam dopomóż Bóg.
,
Polacy, Polacy
Zabierzcie się do pracy,
by zniszczyć nałóg swój
Bo Polak choć rozumny, rozumny, rozumny
Sam kładzie się do trumny
w pijaństwie widzšc zysk.
Z wódki rozum krótki,
krótka radoć, długie smutki,
przyzwoicie bracie żyj,
zdrowe mleko pij.
Gdy kiedy pod Wawelem, Wawelem, Wawelem
wyrzšdził smok strat wiele
walczono z nim aż znikł.
Dlaczego w naszym wieku, w tym wieku, w tym wieku
nie znajdzie się człowieka,
któryby walczył z nim.
Bo smok ten nie od teraz, od teraz, od teraz,
lecz wiele lat już zżera
Polskoci piękny kwiat.
Szukajmy więc rycerzy, rycerzy, rycerzy,
co z smokiem tym się zmierzš -
pijaństwu kładšc kres.
Kat, klocek i siekiera, siekiera, siekiera,
chwalebne plony zbiera
cinajšc smoka łeb.
Niech cały wiat zobaczy, zobaczy, zobaczy,
że trzewi sš Polacy,
a nie pijacka brać.
Chrzty, luby i wesela, wesela, wesela
Okazjš sš, by wcielać
O trzewoć walki plan.
Potomy wszak ochrzczeni, ochrzczeni, ochrzczeni,
By Bożych praw na ziemi
Strzec, zawsze nimi żyć.
,
bo taka jest Chrystusa wola.
Pragniemy służyć Bożej sprawie
poprzez trzewoci apostolat.
Trzewymi bšdcie i czuwajcie -
to nasze hasło i zadanie.
Ofiarę, przykład i modlitwę
o trzewoć Polski przyjmij Panie.
Maryjo spojrzyj na Twe dzieci
nałogiem gronym skrępowane.
I wybaw je z niewoli grzechu
przez serce Twe niepokalane.
Patronie więty Stanisławie,
kuszonym braciom dodaj męstwa
i ufnoć Bogu, by w tej walce
dla wszystkich nadszedł dzień zwycięstwa.
więc go z złoci wódkš raczš
My za chętnie goci mamy
"Goć w dom - Bóg w dom" powiadamy
Wielu wszystko chce próbować
Mówiš "co mam se żałować"
Nam żal życia każdej chwili
bymy głupio je trwonili.
Więc gdy przyjdzie ci się bawić
to się nie chciej w szambie pławić
Dobre chwile ubawienia
sš po drodze do zbawienia
Nie da wiedzy zła poznanie
ale dobra studiowanie,
Nie jest drogš do mšdroci
rynsztok pełen nieczystoci
Hej, hej, Boży abstynenci
czujš się jak z ciałem wniebowzięci.
Każdy dzień w pełnej trzewoci
ródłem wielkiej jest radoci.
Hej, hej, Boży abstynenci
czujš się jak z ciałem wniebowzięci.
Dom, dom, dom wszechtrzewych
to prawdziwie Boży dom.
To abstynencji sztandar wznie
Bóg niech ci będzie jedynym królem
A usta twe niech zdobi pień
O roztropnoci, sprawiedliwoci
o szczycie chrzecijańskich cnót
wraz z cnotš męstwa, wstrzemięliwoci
których to ludzkoć czuje głód
Lecz cnót tych czterech fundamentem
to włanie abstynencja jest
Poród kuszenia być abstynentem
To jest prawdziwy męstwa test
Wydać wyroki wskro sprawiedliwe
Wszak może tylko trzewy sšd
Zbraknie rozumu najtwardszej glowie
jeli jš żre pijaństwa tršd
"Achtung, es kommen die Katholiken"
Dzi na twój widok woła wiat
A u bram życia ciebie powita
Sam nasz Pan Chrystus tobie rad.
Popatrz, bracie, jak wrogów twoich miażdży strach
Gdy cię widzš, czy to na jawie, czy to w snach.
Bo mocarzem poród ludzi
Jest, kto w abstynencji trwa
I posłuchaj, że odgłos kroków twych jak dzwon
Który budzi rycerzy pišcych, polski dom
A pień twa sumienia budzi
Jako fale morski wiatr
,
Czas strzšsnšć zwštpienia już pleń.
Niech w sercach zagorze znicz wiary,
I gromka niech ozwie się pień.
Spod znaku Maryi rycerski my huf,
Błogosław nam Chryste na bój.
Stajemy, jak ojce, by służyć Ci znów.
My Polska, my naród, lud Twój!
Już wita, już grajš pobudki,
Już Jezus przybliża się k`nam.
Żyj więta radoci, precz smutki,
Pan idzie i pierzcha w cień kłam.
Pan idzie słonecznoć rozlewa się w kršg,
Pan idzie na wiata sišć tron.
Drży szatan, wysuwa mu berło się z ršk,
Słyszycie? Zwycięstwa gra dzwon!
O Bogarodzico, Dziewico,
Tchnij siłę w Maryjny ten zew.
Z otwartš stajemy przyłbicš,
I serca Ci niesiem i krew.
Siać miłoć będziemy, wród burzy i słot,
W zwycięski Ty powied nas szlak,
A gdy nam tchu będzie i mocy już brak,
Do nieba pokieruj nasz lot.
Niech kwitnš krokusy trzewoci
Niech chlubš nam praca i trud
W małżeńskiej miłoci, trzewoci
niech mnoży się pobożny lud
Nie damy karczm zrobić wrogom z polskich szkół
Wyrywać czystoci w nich z serc
Nie damy by szatan dzieci nasze truł
Bo władcš nam jest Christus Rex.
, Dotrzymać pragnę szczerze, Kocioła słuchać w każdy czas I w więtej wytrwać wierze!
O Panie Boże, dzięki Ci, Że mi Kocioła otwarł drzwi; W nim żyć, umierać pragnę.
Przy chrzcie przyrzekłem przed tym się strzec,
co do grzechu prowadzi
Czujny i trzewy będę więc
jak Piotr Apostoł radzi
Wieć w abstynencji życie chcę,
bo Kociół tak naucza mnie:
w nim żyć, umierać pragnę.
W Kociele tym jest z Ciałem, Krwiš,
Bóg pod postaciš chleba;
Swym Ciałem karmi duszę mš,
by żyła w Nim dla nieba.
W to wierzyć zawsze mocno chcę,
bo tego Kociół uczy mnie:
w nim żyć, umierać pragnę.
Mój Zbawca wie, czego mi brak,
gdy prosić będę rzewnie,
On pokieruje wszystkim tak,
że niebo zyskam pewnie.
Nadziejš tš pokrzepiam się,
bo Kociół tak naucza mnie:
w nim żyć, umierać pragnę.
Bóg dobry Sakramentem Chrztu
skarbnicę łask otworzył,
by On był celem moich dróg
i bym był dzieckiem Bożym.
Miłować Boga zawsze chce,
bo Kociół tak naucza mnie:
w nim żyć, umierać pragnę.
,
przez które się wszystko stało
Bóg przez Niego dał nam życie
i objawił się z swš chwałš
Chryst Syn Boży,
to nadzieja cała nasza!
Umierajšc zło zwyciężył,
pokój nam ogłasza!
On do Ojca nas prowadzi,
przez miłoci przykazanie;
Chrystus naszym jest pokojem,
naszym pojednaniem.
To On Głowš jest Kocioła
Doń należy ziemia cała.
Zechciał Bóg, by cała Pełnia
w Jego Ciele zamieszkała.
Pokój przyszedł On budować
między ludmi dobrej woli.
Gdy na krzyżu oddał życie,
z jarzma grzechu nas wyzwolił
On jednoczšc lud w Kociele
przezwycięża mur wrogoci.
On do swego wiedzie Ojca
do niebiańskich niw radoci.
,
Bymy do nieba w drodze nie ustali,
Ty stał się Mannš wędrowców przez ziemię,
Dla tych, co dotšd przy Tobie wytrwali.
Panie, dobry jak chleb,
bšd uwielbiony od swego Kocioła,
Bo Ty do końca nas umiłował,
do końca nas umiłował.
Ziarna zbierzemy, odrzucimy chwasty,
Bo łan dojrzewa, pachnie wieżym chlebem.
Niech ziemia nasza stanie się ołtarzem,
A chleb Komuniš dla spragnionych Ciebie.
Ty nas nazwałe swymi przyjaciółmi,
Jeli spełnimy, co nam przykazałe.
Cóż my bez Ciebie, Panie, uczynimy?
Ty naszym Życiem, Drogę nam wskazałe.
Ty za nas życie swe oddał, na krzyżu,
A w znaku chleba w wištyniach zostałe.
I dla nas zawsze masz otwarte Serce,
Bo Ty do końca nas umiłowałe.
,
Usta pełne Jego chwały,
Bóg nam siebie dał na pokarm,
W eucharystii cały.
Bóg jest naszej drogi celem,
Bóg jest naszym zmartwychwstaniem,
Naszym przyjacielem drogim,
Naszym zaufaniem.
Połamany chleb pokoju,
Twym mieszkaniem Panie jestem,
Ty przygarniesz mnie do siebie
Swoim boskim gestem.
Tajemnicš mnie przenikasz
I okrywasz swoim cieniem,
Z głębi nocy błysk nadziei
Tli się Twym Imieniem
!
Przed tobš grzesznik pada na kolana:
Przyjmij ten pokłon lubo grzesznej duszy,
Niech jš twa dobroć żalem szczerym skruszy.
Tyci jest Boskiej stolicš dobroci,
Niechaj ta mojš proszę złoć ukróci;
Niech krwi serdecznej ten odniosę skutek,
Za grzechy moje bolejšcy smutek.
Wiem że ci bardziej nad włoczniš Longina,
Wskró więte Serce rani moja wina:
Na moje serce twojš przenie ranę,
Tak rany leczšc szczęliwym zostanę.
Z tš ranš wszystkie życia mego chwile
Prowadzić mylę, z tš umierać mile;
Z tš więte serce mieć, żyć z tobš w niebie,
Czegóż tam więcej mam pragnšć nad Ciebie.
,
Którego niebo objšć nie może:
Ja proch mizerny przed twš możnociš,
Z wojskiem Aniołów klękam z radociš.
Tu Stwórcę mego w wierze wyznaję,
Kocham serdecznie, pokłon oddaję;
Cieszę się wielce z twej Boskiej chwały,
Niech ci się kłania z niebem wiat cały.
Dziękuję za to że się postawił
W tym Sakramencie, aby nas zbawił;
Za twoje łaski tu wywiadczone,
Odbieraj od nas serca skruszone,
Które przed tronem twoim rzucamy,
O co pokornie wszyscy wołamy:
Błogosław Panie twemu stworzeniu,
Broń od nieszczęcia, ciesz w utrapieniu.
Przed oczy twoje nędze stawiamy,
Ratuj, od ciebie niech pomoc mamy.
Ty Bogiem naszym pięknoci wieczna,
Bšd i obrona zawsze skuteczna.
Zostawaj z nami póki żyjemy,
W tym Sakramencie niech cię wielbimy,
A gdy się żbliży z ciałem rozstanie,
Twem więtem ciałem zasil nas Panie.
,
Na kolanach wielbię Cię,
W postać chleba Ty spowity,
Bóstwo Twoje kryje się;
Ty, co rzšdzisz całym wiatem,
Me zbawienie w ręku masz;
Tu przed Twoim Majestatem
Aniołowie kryjš twarz.
O wiatłoci przysłoniona,
Rzuć mi Twój promienny blask,
O dobroci nieskończona,
Otwórz dla nas skarby łask;
Chlebie życia przeobfity,
Nasyć duszy mojej głód;
Boski ogniu tu zakryty,
Rozgrzej serca mego chłód.
Jezu, Ty jest Zbawicielem,
Ustrzeż mnie od zgubnych dróg,
Bšd mi siłš i weselem,
Bo w tej Hostii żywy Bóg;
Dla miłoci Matki Twojej
Racz wysłuchać probę mš:
Bšd miłociš duszy mojej,
Nie gard mojš cichš łzš.
,
U drzwi Twoich stoję, Panie,
Czekam na Twe zmiłowanie,
Czekam na Twe zmiłowanie.
Który pod postaciš chleba 2x
Prawdziwy Bóg jeste z nieba. 2x
W tej Hostii jest Bóg żywy, 2x
Choć zakryty, lecz prawdziwy. 2x
W tym Najwiętszym Sakramencie 2x
Z nieba stawa w tym momencie. 2x
Jak wielki cud Bóg uczynił, 2x
Gdy chleb w Ciało swe przemienił. 2x
A nam pożywać zostawił, 2x
Ażeby nas przez to zbawił. 2x
więty Mocny, Niemiertelny, 2x
W majestacje swym niezmierny. 2x
Aniołowie się lękajš, 2x
Gdy na Jego twarz patrzajš. 2x
,
Gdy Słowo wcielone Serce nam Swe dało.
Cud Boskiej miłoci, o duszo ludzka gło,
Ku wiecznej wiatłoci dzięki twej pieni wzno./bis
Jakiż na tej ziemi my skarb posiadamy!
Bóg mieszka z grzesznymi, Serce Jego mamy.
W niebo wiat ten cały Miłoć przemieniła;
Gdy w tej Hostyi małej Serce Boże skryła.
O Anielskie Chóry, o wybrani Pana,
Przyjdcie z niebios góry upać na kolana.
Przyjdcie Sercu temu piewać razem z nami,
Przyjdcie pieni Jemu nucić z grzesznikami.
Lecz czy żšda tego Serce Jezusowe?
Ach milsze dla Niego sš łzy grzesznikowe.
Bo nie do Anioła zwraca słowo Swoje,
Lecz do ludzi woła: Daj mi serce twoje.
Jako hołd wdzięcznoci serca Sercu dajmy,
W bólu i radoci Jezusa kochajmy.
A Serce nam Jego, po przejciu na wiecie,
Wesela wiecznego w raju wieniec splecie.
rozlega się dzwon,
Anielskie witanie ludziom głosi on:
Ave, Ave, Ave Maryja,
Zdrowa, Zdrowa, Zdrowa Maryja.
Bernadka dziewczynka szła po drzewo w las,
Anioł jš tam wiedzie, Bóg sam wybrał czas.
Modlitwę serdecznš szepczš usta jej:
Zdrowa bšd, Panienko, łaski na nas zlej.
Pokornej mej probie odpowied swš daj:
Kto jeste, o Pani, przed nami nie taj.
Klęczšcej Bernadce rzekła Pani ta:
Poczęciem Niepokalanym jestem Ja.
O, gwiazdo najwiętsza wied nas w niebios kraj.
I wiecznš szczęliwoć, o Boże, nam daj.
,
więty Mocny, więty a Niemiertelny, zmiłuj się nad nami --- 3x
Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie --- 1x, i tak samo dalsze prócz ostatniego wezwania
Od nagłej a niespodziewanej mierci zachowaj nas Panie --- 1x
Aby nam grzechy odpucić raczył, prosimy Cię Panie --- 1x
Aby karanie od nas oddalić raczył, prosimy Cię Panie --- 1x
Aby nas do pokuty prawdziwej przyprowadzić raczył, prosimy Cię Panie --- 1x
Aby Kociół Twój więty rzšdzić i zachować raczył: prosimy Cię Panie --- 1x
Aby Namiestnika przedniejszego apostolskiego [Ojca więtego] i wszystkie duchowne stany w więtej pobożnoci zachować raczył, prosimy Cię Panie
Aby nieprzyjaciół Kocioła więtego poniżyć raczył, prosimy Cię Panie
Aby wszystkiemu ludowi chrzecijańskiemu pokój i jednoć w wierze darować raczył, prosimy Cię Panie
Aby też nas samych w służbie Twej więtej utwierdzić i zachować raczył, prosimy Cię Panie
Aby myli nasze ku niebieskich rzeczy pożšdaniu podnieć raczył, prosimy Cię Panie
Aby wszystkim dobrodziejom naszym wiekuistš zapłatš uczynnoć ich nagrodzić raczył, prosimy Cię Panie
Aby dusze nasze, braci, powinnych i dobrodziejów naszych od wiekuistego zatracenia oswobodzić raczył, prosimy Cię Panie
Aby wszystkich wiernych zmarłych do wiecznego odpocznienia domiecić raczył, prosimy Cię Panie
Aby urodzaje ziemskie dać i one zachować raczył, prosimy Cię Panie
Aby ludowi swemu pogody i deszczu udzielić raczył,
prosimy Cię, Panie.
Aby ludowi swemu pracy i chleba, pokoju i zdrowia udzielić raczył,
prosimy Cię, Panie.
Aby lud swój od pijaństwa zachować raczył,
prosimy Cię, Panie.
Aby proby nasze miłociwie przyjšć raczył, prosimy Cię Panie
My grzeszni Ciebie Boga prosimy: wysłuchaj nas Panie --- 1x
Jezu, przepuć. Jezu, wysłuchaj. O, Jezu, Jezu,
zmiłuj się nad nami.
Matko, upro. Matko, ubłagaj. O, Matko Boska,
przyczyń się za nami.
Wszyscy więci i więte Boże,
módlcie się za nami
więty Boże, więty Mocny, więty a Niemiertelny, zmiłuj się nad nami --- 3x
,
Tu chrzecijanie zebrani społem,
Z pokorš szczerš, płaczem i wiarš
Przed Zbawiciela strasznš ofiarš.::bis
Błagamy Ciebie, Jezu nasz drogi.
Wysłuchaj proby, udziel czas błogi,
Błogosław: nasze domostwo całe,
Urodzaj w polu, trudy nie małe. ::bis
Błogosław, prosim, kraj nasz dokoła
I cały naród, który wcišż woła
Do Ciebie, Boże, co mieszkasz w niebie,
By go ocalił w każdej potrzebie.::bis
Daj zdrowie, miłoć, pokój i zgodę,
A duszom w czycu wiecznš ochłodę:
Niech dobroć Twoja wszystkich obdarza
Przez tę ofiarę więtš ołtarza.::bis
Padamy na twarz: Ty miłosierny
Jezu najsłodszy, w chwale niezmierny,
Przyjm nas w opiekę, skłoń serce Twoje
I na strapionych zwróć oczy Swoje.::bis
O dobry Jezu, błagamy Ciebie:
Udziel nam łaski w każdej potrzebie,
Dajże na ziemi Ciebie miłować
A w niebie wiecznie z Tobš królować.::bis
,
W hymnów i kantyków tonie,
Wodza i pasterza.
Z całej duszy chwal Go miało,
Gdyż przewyższa wszystko chwałš
I co pień zamierza.
Przedmiot chwały dzi przedziwny,
Chleb żyjšcy i pożywny
Będzie opiewany,
Co przy więtej uczty stole
Był w dwunastu uczniów kole
Najprawdziwiej dany.
Niech pień jasna i donona,
Pełna wdzięku i radosna
Cieszy nas pospołu,
Gdyż obchodzim dzień wišteczny,
By w pamięci ważyć wieczny
Prawzór tego stołu.
Ucztš tš Król nowy dawa
Nowej Paschy nowe prawa
I dawna ustała.
Przed nowociš przeszłoć znika,
Cień od prawdy precz umyka,
wiatłoć noc wygnała.
Co Pan czynił przy wieczerzy,
Rzekł, że czynić nam należy
Dla Jego wspomnienia.
Tš ustawš pouczani,
Chleb i z-gron-sok przemieniamy
W ofiarę zbawienia.
Jest pewnoci naszej skałš,
Że się chleb przemienia w Ciało,
Z-gron-sok Krwiš się staje,
Chociaż myl i wzrok nie pojmie,
Wiara naszych dusz rękojmiš,
Wbrew jawie nam daje.
Pod różnymi postaciami,
Zewnętrznymi pozorami,
Skryty cud ogromny.
Ciało strawš, Krew napojem,
Lecz Pan cały z bóstwem swoim,
W obu jest przytomny.
Przez bioršcych nie kruszony,
Nie łamany, nie dzielony,
Cały w nich się mieci.
Bierze jeden, tysišc bierze,
Ten i ów w jednakiej mierze,
Nic nie ginie z treci.
Biorš dobrzy i grzeszniki,
Lecz nierówne sš wyniki,
Życie lub zagłada.
Dla złych mierć, dla dobrych życie;
Choć jednakie jest spożycie,
Jak różny los pada.
Hostii więtej okruszyna
Niech ci wiernie przypomina,
Że to samo odrobina,
Co całoć ukrywa.
Nic nie dzieli się w przedmiocie,
Tylko znak się kruszy w krocie,
Lecz nie w stanie i istocie
Pana nie ubywa.
Oto boski chleb aniołów,
Dla pielgrzymów wród padołów,
Dla synowskich jeno stołów;
Psom nie rzucać chleba.
Stare mieci go przymierze:
Izaak dany w ofierze,
Jagnię na paschy wieczerzę,
Manna ojcom z nieba.
O pasterzu, chlebie żywy,
Jezu, bšd nam litociwy,
Nakarm nas i nie gub mciwy,
Daj nam ujrzeć błogie dziwy
W żyjšcych krainie.
Znawco naszych dusz tajników,
Co nas żywisz, miertelników,
Uczyń nas współbiesiadników,
Współdziedziców i wspólników
W wybranych rodzinie.
Amen. Alleluja.
i w szczęcie bogaty,
Który ojczyznš był więtéj Agaty;
Z swojéj rodaczki wsławiony jest godnie,
Bóg gasi ognie.
Ona wstrzymuje ten żywioł na wodzy,
Gdy pogorzelcy proszš jéj ubodzy;
Tylko rozkaże wraz pożar łakomy,
Mija ich domy.
Jéj płaszcz w tym razie Sykułów zasłania,
Ogniom ginšce budowle ochrania,
Zaraz pożary obchodzš się skromniéj,
Jak ich napomni.
Agatę bowiem ów Kwincyan srogi,
Skazał na ogień że wzgardziła bogi;
Ciała jéj, które tyran zmusić tuszył,
Ogień nie ruszył.
Za co niezwiędły czci męczeńskiej wieniec,
Z tym przywilejem dał jéj Oblubieniec:
Że na jéj rozkaz szkodny gmachom strasznie,
Płomień uganie.
Więc i ja ufam choć mniéj zasłużony,
Pod jéj imieniem sól i chleb więcony,
Z wiarš wieszajšc oddam czeć Agacie
więtéj, w méj chacie.
,
Z rodziców zacnych, pobożnych zrodzony.
Dzi w szczęciu wiecznem cieszy się Wincenty, do nieba wzięty, do nieba wziety. 2x
Na wiecie żyjšc rodzicom uległy,
W cnotach gruntowny i w naukach biegły;
Gdy się nad przyszłym zastanawia stanem, został kapłanem, został kapłanem. 2x
W zleceniach króla nie zawiódł nadziei,
Względem młodziuchnej więtej Salomei;
A na biskupstwo, będšc z cnót swych znany, zgodnie obrany, zgodnie obrany. 2x
Po lat dziesięciu godnego urzędu,
Z wielkiej pokory, z wnętrznego popędu,
Składa biskupstwo, rzadki przykład daje, mnichem zostaje, mnichem zostaje. 2x
Rzewny był widok, nie do opisania,
Gdy Pasterz trzodę żegnał wród łez, łkania
I pieszył boso przez dziesięć mil drogi, w klasztorne progi, klasztorne progi. 2x
więty Patronie, gdy głosim Twe czyny,
Twojej do Boga błagamy przyczyny,
By nam dał poznać, w jak wielkiej jest cenie, duszy zbawienie, duszy zbawienie. 2x
,
Wojciechu, Polski Patronie!
Za Twe prace i cierpienia
Przyjmij od nas dziękczynienia.
Wielbimy cię wszyscy społem,
Wyznawajšc Apostołem,
Czechów, Morawców, Polaków,
Węgrów, lšzaków, Prusaków.
Zaraz od pierwszej młodoci,
Ćwiczyłe się w pobożnoci,
Bioršc nauki z ochotš,
Łšczyłe naukę z cnotš.
Zkšd dla wielkich cnot twych wagi,
Zostajesz Biskupem Pragi:
Do Katedry wjeżdżasz cichym,
Ubogim, na koniu lichym.
Słowy równie jak przykładem,
Pasterza dobrego ladem,
Pasiesz trzodę powierzonš,
Aby nie była zgubionš.
Czujny, pilny i starowny,
Przystępny, z każdym rozmowny:
Na ubogich litociwy,
Za krzywdy swoje niemciwy.
Dla złoci rzucasz Prażanów,
Idziesz nawracać poganów,
W Węgrach, w Polscze pozostałych,
Wiernych czynisz w wierze stałych.
Wreszcie dla większej zasługi,
Obiegasz Prusów kraj długi,
I tam wiarę więtš głosisz,
Za co męczeństwo ponosisz.
O Wojciechu! nasz Patronie,
Stawaj nam zawsze w obronie,
A przeważnemi modłami,
Racz błagać Boga za nami.
Upro i Bogarodzicę,
Maryjš czystš dziewicę,
By się za nami wstawiała,
I Syna swego błagała.
O Boże w więtych chwalebny,
Co ich zsyłasz w czas potrzebny,
Daj nam dla zasług Wojciecha,
Dojć tam gdzie wieczna pociecha.
,
Niech się miłością wzrusza,
Uwielbiając, wychwalając
Serce Jezusa.
Bo niebo, ani ziemia
Nic tak słodkiego nie ma,
Jako Serce Jezusowe
Pełne zbawienia.
Dla nas otwarte stoi,
Niech grzesznik się nie boi;
Niech żałuje, pokutuje,
Tu rany zgoi.
Tu źródło żywej wody,
Pełne dla dusz ochłody;
Przybywajcie, a czerpajcie
Słodycz, tu gody.
W Najświętszym Sakramencie
To serce uwielbiajcie,
Za te dary, serc ofiary
Chętnie oddajcie.
Niech Jezusa mieszkanie
W sercach naszych zostanie;
Niechaj dusza ma Jezusa
Za posilanie.
Posilaj, Jezu drogi!
Rzucam się pod Twe nogi;
Serce kruszę, dajęć duszę,
Człowiek ubogi.
Gdy się zbliży konanie,
A serce me ustanie,
Z Twej opieki mnie na wieki
Nie wypuść, Panie.
Amen.
,
Gdy w wszystkie niebieskie tryumfy do górnego kraju
Otwarta droga, kto się do Boga
Uda przez niego, dojdzie wiecznego
Portu szczęliwoci.
Wielkiemi Patryjarcho cudy wsławiony na wiecie,
Zdradzieckie widziawszy obłudy w niewinnoci kwiecie;
Wnet czynisz dobrze, gdy rzucasz szczodrze
Trzy bryły złota, ażeby cnota
Janiała przed niebem.
Młodzieńcom odebrane życie, niewinnoć gdy widzi,
Mikołaj przywraca sowicie, tyrana zawstydzi,
Zršbanych sztuki, dla swej nauki,
Prawdziwej wiary, Bogu ofiary,
Wolny przystęp czyni.
Kto tylko do jego opieki uda się serdecznie,
Ten nigdy nie zginie na wieki, żyć może bezpiecznie;
Przy jego pieczy w każdej mu rzeczy,
Szkoda się wróci, on zabezpieczy,
Obroni od złego.
Do ciebie cnót obrońco wielki, w dobytkach strażniku,
Z ufnociš garnie się człek wszelki, sierot miłoniku,
Broń nas każdego przypadku złego,
Którzy do ciebie w każdej potrzebie,
Garniem się sieroty.
Ciebie Bóg obrał za Patrona wszelkiemu ludowi,
Wzywa cię każda wiata strona obcy i domowi,
Aby w ich sprawie pomógł łaskawie,
Stawał w obronie wielki Patronie,
więty Mikołaju!
,
Głocie chrzecijańskie ludy,
W dzień Bartłomieja więtego,
Skarbišc sobie pomoc jego.
O Apostole wybrany!
Od Chrystusa powołany,
Upro nam w tej wierze męztwo,
Za którš poniósł męczeństwo.
Duchem więtym napełniony,
Puszczasz się w pogańskie strony:
Imię Chrystusa zanosisz,
Wiarę szczepisz, błędy znosisz.
Indyje wiadkiem twych bojów,
Prac i Apostolskich znojów:
Co tam cierpiał i co sprawił,
Bóg to swej wiedzy zostawił.
Spieszysz się w Armeńskie kraje,
Męczeństwa ci nie dostaje:
Tu tyran bój z tobš wszczyna,
Skórę zdziera, głowę cina.
Tak uwieńczony w Syonie,
Siedzisz w Apostołów gronie:
Pomnij by kociół na ziemi,
Wzrost brał między niewiernemi.
Wejrzyj z nieba na te kraje,
W których ci lud czeć oddaje:
Strzeż niech błšd góry nie bierze,
Wzmocnij w cnocie, utwierd w wierze.
Zapal w nas gorliwoć więtš,
Z ducha miłoci powziętš,
By każdy za jej natchnieniem,
Czuwał nad blinich zbawieniem.
Przykład twój kładšc przed oczy,
Gdy nas brzemię nieszczęć tłoczy,
Lub cierpim niesprawiedliwie,
Daj niech to znosim cierpliwie.
Chwała Ojcu i Synowi,
Oraz więtemu Duchowi:
Jak przedtem, zawsze i ninie,
Niechaj na wiek wieków słynie.
,
Który już w górnym Syonie,
Radujesz się z Aniołami,
Módl się za nas, módl się z nami.
Stań przed tronem najwyższego,
Błagaj miłosierdzia jego:
Bymy w łasce jego trwali,
O zbawienie się starali.
Spędziłe żywot w ostroci,
I w zakonnej surowoci,
Wporód braci mniejszych zwanych,
Z cisłej swej reguły znanych.
Za posty, za niewygody,
Wszedłe na niebieskie gody:
Za habit gruby wełniany,
Cały wiatłociš odziany.
Tak Bóg nadgradza swe sługi,
Za doczesne ich wysługi,
Którzy krzyż swój z nim dwigajš,
I tym wiatem pogardzajš.
Osłód nam Boże cierpienia,
Udziel łaski do znoszenia,
Bo nikt nie może być w niebie,
Kto tu nie cierpi dla ciebie.
,
Ten pewnie ujdzie piekła goršcego I snadnie trafi do nieba, Tylko mu służyć potrzeba.
Ej, wspomnij sobie, mizerny grzeszniku, Ach, ten królewicz jak żył w młodym wieku, Gdy wzgardził Perskš koronš, wiata całego mamonš.
Poszedł w głębokie pustynie i skały, Polubił Bogu swój żywot, wiek cały, Lat żył siedmdziesišt w czystoci, Ciało swe martwišc w ostroci.
Gdy się narodził, nie miał w sobie złoci, Łania go karmiła z Bozkiej Opatrznoci, Miał on Chrystusa w obrazie, więty Onufry w złym razie.
Jemu palmowe drzewo pokarm dało, A lwi okrutni pochowali ciało, Wzišł Chrystus duszę do nieba, Czegoż się smucić potrzeba.
więty Onufry, my prosimy ciebie, Który na wieki królujšcy w niebie, Upro nam wieczne zbawienie, I twarzy Chrystusa widzenie.
Miej w opiece inwentarz nasz i plony,
cierpieniem, samotnociš dowiadczonych.
Pocieszaj nas w złš godzinę.
Uwięcaj każdš rodzinę.
Upro szacunek do Komunii wielki,
czystoć i mšdroć decyzji wszelkich,
jednoć wszystkich chrzećjan w wierze,
by nie psuli nas kacerze.
O trzewoć prosim, rodzin i narodu,
o wychowanie dobre wszech za młodu,
o rzeczy w życiu potrzebne
i do zbawienia niezbędne.
A my przykładem pójdmy Pafnucego, Który na puszczy znalazł Onufrego, A ten proceder i życie Wszystko wyjawił sowicie.
!
Żadnym językiem niewypowiedziany;
Ty jeste godzien wszelakiej miłoci;
Poszanowania chwały, uczciwoci.
Ciebie chcę, pragnę, i ważę samego,
Nad wszystkie dobra ty u serca mego;
Najwyższe dobro, ty w największej cenie,
Sam jeden u mnie, nad wszystko stworzenie.
Choćby mnie nigdy za grzechy mój Panie!
Nie karał, przecież żałowałbym za nie;
A żałowałbym dla tego samego,
Żem cię obraził, Pana tak dobrego.
Więc o mój Boże! i teraz żałuję,
Dla tego że cię nad wszystko miłuję;
I to u siebie statecznie stanowię,
Że grzechów moich nigdy nie ponowię.
Mam mocnš wolš spowiadać się szczerze,
I zawsze trzymać z tobš to przymierze;
Co gdy uczynię, spodziewam się ciebie
Widzieć z radociš, i żyć z tobš w niebie.
O Boże dobry! Boże litociwy!
Racz być mej duszy nędznej miłociwy;
Jako jš stworzył, pomóż do zbawienia,
Użycz twej łaski, broń od potępienia.
, z tej łez doliny
Tęskny się w niebo unosi dwięk:
O Boskie Serce, skarbie jedyny,
wysłuchaj grzesznych serc naszych jęk;
Nie chciej odrzucać modlitwy tej,
bo Twej litoci błagamy w niej;
Serce Jezusa, ucieczko nasza,
zlituj się, zlituj nad ludem Twym!
Ku Tobie oczy, zalane łzami,
z wielkš ufnociš zwrócone sš;
Ty się zlitujesz pewnie nad nami,
Bo Ty nie gardzisz pokuty łzš;
Ku Tobie lemy błagalny głos:
Ach, odwróć od nas karania cios;
Serce Jezusa, ucieczko nasza,
zlituj się, zlituj nad ludem Twym.
To prawda, Panie, żemy zgrzeszyli,
Żemy Ci wiele zadali ran,
Żemy na litoć nie zasłużyli,
Ale Ty dobry Ojciec i Pan.
Ty za nas wylał najdroższš Krew:
Zalej Niš, zalej słuszny Twój gniew!
Serce Jezusa, ucieczko nasza,
zlituj się, zlituj nad ludem Twym.
Z Ciebie, o Serce Króla naszego,
wieci nam słodkich nadziei blask;
Ty nie odrzucasz ludu swojego,
Ty niezgłębionš przepaciš łask;
A naszš nędzę tak dobrze znasz,
My bardzo biedni, o Panie nasz;
Serce Jezusa, ucieczko nasza,
zlituj się, zlituj nad ludem Twym.
Przez Serce Twojej Matki Przeczystej,
Przez Jej boleci błagamy Cię,
Wspieraj nas w drodze smutnej, ciernistej,
Nad nędzš naszš ulituj się;
Przebacz nam, przebacz i pociesz nas,
Wiecznej radoci niech błynie czas;
Serce Jezusa, ucieczko nasza,
zlituj się, zlituj nad ludem Twym.
,
Panno Najwiętsza, Niepokalana;
Niechaj miłociš każdy przejęty
Czci w Nim Jezusa naszego Pana./bis
Niech Serce Twoje Ojca więtego
Od nieprzyjaciół zasadzki chroni,
Niech się do Pana modli za niego,
I złej przygody niechaj go broni./bis
I my się do stóp Twoich ciniemy,
Nasze potrzeby Tobie sš znane,
Bo my modlitwy nasze wznosiemy,
Wielbišc Twe Serce Niepokalane./bis
I kraj nasz cały i lud Twój wierny,
Tobie, o Maryo, dzi polecamy,
Niechaj nas wszystkich Bóg miłosierny,
Którego przez Twe Serce błagamy./bis
W jednę rodzinę zbierze tam w niebie,
W wiecznej wištyni Serca Twojego,
Bymy, Marya, wielbili Ciebie,
U stóp Chrystusa, Pana naszego.
Amen./bis
,
Królowa nieba Maryja;
W twojej opiece niechaj zostajemy,
liczna bez zmazy lilika;
Wdzięczna Estero o Panienko więta!
Ty przez Aniołów jest do nieba wzięta,
Niepokalanie poczęta!
Na każdy moment, na każdš godzinę,
Twojej pomocy żšdamy;
Pani Anielska odpro naszš winę,
Do ciebie grzeszni wzdychamy:
O fórto Rajska! ucieczko grzeszników!
O Matko Boska! ratuj niewolników,
Niepokalanie poczęta!
Obróć swe oczy, pospiesz w utrapieniu,
Maryja Matko miłoci;
Kto służy tobie nie daj go zginieniu,
Broń nas od czartowskiej złoci;
Pokaż łaskę swš Matko litociwa,
Najwiętsza Panno bšdże szczodrobliwa,
Niepokalanie poczęta!
Masz berło w ręce znać że Monarchiniš,
Masz drugie Syna swojego;
Zjednaj nam łaskę w ostatniš godzinę,
W on dzień skonania naszego;
Niech cię chwalimy z twym Synem społecznie,
Jak teraz w życiu, tak i potem wiecznie,
Niepokalanie poczęta!
Przybšd o Matko w ostatnim terminie,
Ciebie my grzeszni wzywamy,
Na pomoc naszš w miertelnej godzinie,
Niechaj przy tobie skonamy:
Ubłagaj Syna niechaj się zmiłuje,
A żywot wieczny po mierci daruje,
Niepokalanie poczęta!
,
I jeste z nami poprzez wszystkie lata.
Chcesz bymy byli solš dla tej ziemi,
Nowym zaczynem i wiatłociš wiata.
RBłogosławiony Ksišdz Jerzy Popiełuszko,
Bogu modlitwy zanosi.
Ciebie Patronie o jednoć i o pokój,
Kociół pokornie dzi prosi.
Tak jak Ksišdz Jerzy być odpowiedzialnym
Za Ewangelię, która drogš, prawdš,
I dla Chrystusa, jeli trzeba cierpieć.
Prawda kosztuje, plewy sš za darmo.
Wytrwać do końca mimo przeciwnoci,
Zło zawsze dobrem trzeba pokonywać.
Z Eucharystii jak ze ródła czerpać,
Serca przemieniać, Boga ukazywać.
Bšdmy już silni wiarš i nadziejš,
W niebie ksišdz Jerzy wstawia się za nami,
I przeprowadzi przez życiowe próby.
Idmy odważnie, nie jestemy sami.
,
w wsi Zuzela urodzony,
Nasz Stefanie Kardynale,
dzisiaj już Błogosławiony,
I Gnienieński i Warszawski
dostojny Metropolito,
Co był Papieskim legatem
nad Polskš Rzeczpospolitš,
Wielki polski mężu stanu,
politykom wzorze męstwa,
Który Polskę z niejednego
ratował niebezpieczeństwa,
Niezłomny Polski Prymasie
z przełomu tysišcleci
Który Polsce pobożnociš
i naukš mšdrš wiecił,
Co za wiarę katolickš
mężnie uwięzienie znosił,
A z więzienia nie zaprzestał
więtej Bożej nauki głosić,
I Narodu Jasnogórskie
lubowanie przygotował,
Aby wiarę w trudnych czasach
komunizmu lud zachował,
Który stale przypominał
Anioła Polski orędzie:
Polska albo będzie trzewa
albo więcej jej nie będzie.
Dlatego, pragnšc uniknšć
naszego Narodu zguby,
Trzewoci postanowienie
wplotłe w Jasnogórskie luby.
Ostatecznie piekielnego
pobić chcšc nieprzyjaciela,
Wiernym bezalkoholowe
nakazałe mieć wesela.
Dlatego cię sławić będzie
każde przyszłe pokolenie
Nazwisko Wyszyński nigdy
już nie pójdzie w zapomnienie.
Dzi błagamy, Kardynale:
tam stojšc przed Bożym tronem
Wzno do Przenajwiętszej Trójcy
modły za Polskš Koronę,
Przez wstawiennictwo Najwiętszej
Maryi, Polski Królowej,
Której z oddaniem służyłe
przez swoje życie surowe.
Niech Naród Boga wychwala
dzięki życiu w wszechtrzewoci
I przez zgodne z Dekalogiem
życie dšży do więtoci,
Abymy się z Tobš w Niebie
kiedy po mierci spotkali
I wspólnie Boga wielbili,
i hołdy Mu oddawali.
,
Ty stał na straży ładu moralnego.
W jedynym Bogu Kociół opierałe,
Sercu Maryi ufnoć swš oddałe.
więty Stefanie, apostole wiary,
ucz nas miłoci silnej i wytrwałej,
by nasze życie przez dłonie Maryi
było spotkaniem z Bogiem Trójjedynym.
Sługo Kocioła, Boga Jedynego
Ty jest prorokiem Narodu naszego.
Tysišca jeden jedyny wybrany
Zworniku wiary nigdy niezachwianej.
Filarze wiary domu ojczystego
ucz nas na zawsze życia pobożnego.
Wlewaj nadzieję płynšcš od Ojca,
bšd umocnieniem naszym aż do końca.
My za będziemy odtšd żyć twym słowem,
by mieć wesela bezalkoholowe,
strzec w łonach matek życie polskich dziatek
i aby dzieci miały mamę, tatę.
,
Ty Ducha Narodu ustrzegł w nas i wiarę
I przeprowadziłe przez czerwone morze,
Mocš zawierzenia samej Matce Bożej.
Soli Deo, Jedynemu Bogu!
Moc i uwielbienie, potęga i chwała;
Na trudne czasy Prymasa Tysišclecia,
Ojca i pasterza Opatrznoć nam dała.
Byłe dla nas ojcem, pasterzem, obrońcš,
Prymasem niezłomnym, wiernym aż do końca;
Dosyć zła mówiłe potężnym tyranom,
U nas Nic nad Boga! Tutaj Bóg jest Panem!
Kiedy uwięzionym byłe niewolnikiem,
Twój wieczorny Apel był Ojczyzny krzykiem;
By Kociół był wolny, rodacy wiernymi,
To sam siebie oddał w niewolę Maryi.
Dzieci Boże, teraz uwierzcie mi, proszę,
Kocham Polskę więcej nili własne serce;
Przyjd więc teraz, Ojcze, stań po naszej stronie,
Przeprowad przez morze, Naród we w obronę.
.
Dla Niego hołdy, czeć i chwała.
Więzienia, smutki i trudy i znoje,
Dla Boga życie powięcajšc swoje.
O niezłomny Prymasie Tysišclecia,
Kardynale Stefanie Wyszyński.
Gdy w sercach naszych brakuje znów miłoci,
Módl się za nami i prowad do więtoci.
Doć już! Non possumus! wołał,
Gdy Boga znów obrażać chcieli.
więtoci bronić przed bezbożnym wrogiem.
- Maryjo wszystko składam w ręce Twoje.
Polskę zawierzył Maryi,
By zawsze nami przewodziła.
Bo Ona naszš drogš do wolnoci,
Bo Ona naszš Bramš do wiecznoci.
Moja kochana Ojczyzno!
Dzi z Nieba modlę się za ciebie.
Ufajcie Bogu, to z Nim zwyciężycie,
Z Maryjš siebie i wiat przemienicie.
wy z niebieskich gór
Wojska niezliczone wy anielski chór
Słońce księżyc gwiazdy wiecšc w dzień i w noc
Chwalcie Pana swego chwalcie Jego moc
Słońce księżyc gwiazdy wiecšc w dzień i w noc
Chwalcie Pana swego chwalcie Jego moc
Wy najwyższe nieba i wy zdroje wód
Co wisicie w górze chwalcie Pański cud
Ledwie Pan Bóg wyrzekł jedno słowo swe
A stanęło wszystko na rozkazy te
Ledwie Pan Bóg wyrzekł jedno słowo swe
A stanęło wszystko na rozkazy te
Panny i młodzieńcy starcy pełni lat
Chwalcie Imię Pańskie Jego cały wiat
Ponad niebo ziemię wyższš Jego czeć
On ród ludu swego raczył w górę wznieć
Ponad niebo ziemię wyższš Jego czeć
On ród ludu swego raczył w górę wznieć
,
bo serce Jego
Żšda i pragnie serca naszego
Dla nas Mu włóczniš boleć zadana
Kochajmy Pana kochajmy Pana
O pójd do Niego wszystko stworzenie
Sercu Jezusa złóż dziękczynienie
I swoje przed Nim zegnij kolana
Kochajmy Pana kochajmy Pana
Pójdcie do Niego biedni grzesznicy
Zmyć grzechów zmazy w czystej Krynicy
Nad nieg zbieleje dusza zmazana
Kochajmy Pana kochajmy Pana
Pójdcie do Niego szczęliwe dusze
Obmyte we łzach pokuty skrusze
Już niewinnoci szata wam dana
Kochajmy Pana kochajmy Pana
Pójdcie do Niego więci anieli
Z którymi szczęcie On w niebie dzieli
Przyjd Jeruzalem chwałš odziana
Kochajmy Pana kochajmy Pana
Przyjd o Panienko co Go zrodziła
Co niezrównana w miłoci była
Z Tobš Maryjo niepokalana
Kochajmy Pana kochajmy Pana
Wszyscy ach wszyscy przed Nim padajmy
Serca Mu swoje wspólnie oddajmy
O bo tak woła miłoci rana
Kochajmy Pana kochajmy Pana
Jezu najsłodszy do serca rany
Przyjmij wiat cały krwiš Twš oblany
Bymy na ziemi i wiecznie w niebie
Kochali Ciebie kochali Ciebie
,
Błagamy Ciebie, więta Dziewico:
Niech łaska Twoja zawsze nam sprzyja,
Módl się za nami, zdrowa Maryja!
Wród czystych duchów w obliczu Pana
Ty przenajwiętsza, niepokalana
Jak poród kwiatów wonna lilija,
Jak wród gwiazd zorza, zdrowa Maryja!
Ty, co karmiła wiata Zbawienie,
Ty nam jak matka daj pożywienie.
Niech brak żywnoci nas nie zabija,
Broń nas od głodu, zdrowa Maryja!
Ty, co płakała nad mierciš Syna,
Przez Twe łzy gorzkie, Matko jedyna,
Oddal chorobę, co lud zabija,
Broń nas od moru, zdrowa Maryja!
Ty, co nie znała innych płomieni
Nad miłoć Bożš, prosim strwożeni:
Spraw, niechaj pożar dom nasz omija,
Broń nas od ognia, zdrowa Maryja!
Panno przeczysta, pokorna, cicha,
Daj, niech pokojem kraj nasz oddycha.
Niech się niezgoda wród nas nie zwija,
Broń nas od wojny, zdrowa Maryja!
Królowo nasza wród cherubinów,
Usłysz pokorny głos z ziemi synów,
Co się do tronu Twojego wzbija,
Usłysz pokorne: zdrowa Maryja!
,
nad zgubo naszo chtóż nie zapłacze.
Jak marnotrawne dzieci ubogie
w któro sia tero udamy droge?
Trza do Gietrzwałdu w warnijskiej ziami,
gdzie sia zjawiła z łaskami swemi,
co sia bez grzychu ong narodziuła,
by Boże łaski ludziom wróciuła.
Pójdmy do Matki, bo dziwna siła
cišgnie nas pod klon, gdzie się zjawiła
Najwiętsza Panna Niepokalana
to jest ta nasza Matka kochana.
Pójdmy do Matki, woła nas Ona
choć nas przytuli do swego łona.
Chce nam łzy otrzeć, chce nas pocieszyć
lecz chce, bym naprzód przestali grzeszyć.
Pójdmy do Matki prosić i błagać
by Jej Syn Boski przestał nas smagać
a gdy się w gniewie na nas zamierzy
na probę Matki niech lżej uderzy.
Lecz po cóż di tej Najwietszej Matki
mamy ić krnšbrne, złoliwe dziatki
kiebym Jej Syna jako Judasze
zdradzili Żydom za grzechy nasze.
Po cóż ić do tej Najwiętszej Panny
gdym krwiš Jej Syna całkiem zbryzgany
bom włożyli wieniec cierniowy
i biczowali od stóp do głowy.
Jak do tej Boskiej Matki Dziewicy
pojdziemy grzeszni i niewdzięcznicy
kiedym Jej Syna na mierć sšdzili
potem grzechami na krzyż przybili.
Jak podnieć ku Niej swe grzeszne oczy
gdzie się z Jej Syna reszta krwi toczy
bom grzechami przebodli serce
my, Jej Boskiego Syna morderce.
Jakże się stawiem przed Jej obliczem
bez żalu w sercu, bez skruchy, z niczem
odarci z cnoty, a z brudno duszo
to-ć sie Jej oczy odwrócić muszo.
O nie, Maryja pełna litoci
ucieczka grzesznych, Matko litoci
choć nad grzesznymi bardzo się smuci
nie wzgardzi nami, nas nie odrzuci.
Bo Jej syn Boski konał na krzyżu
Maryja stała przy Nim w pobliżu.
Porzšdek Matki uległ zamianie
nas Jej za dziatki oddał Pan w Janie.
Pójdmy więc, zrzućmy serca kajdany
Pokutš leczyć grzechowe rany.
Kto się swych grzechów szczerze wyrzecze,
Maryja bierze go pod swš pieczę.
Włanie dlatego się objawiła,
Grzesznym z pomocš swojš przybyła.
Ażeby leczyć dusze i ciała,
Przybywać pod klon zawsze kazała.
Ale groziła, że niepoprawni,
Krzywoprzysiężce, grzesznicy jawni
I nieczystoci grzechom oddani
Również pijacy będš karani.
O Matko Bosko Niepokalana
błagamy Ciebie, Ty błagaj Pana
niechaj nam wszystkie winy przebaczy
a łaskę swojo udzielić raczy.
W cierpieniach nędzy, w każdej potrzebie
przybywajšcym Matko do Ciebie
najskuteczniejszy rodek wskazała
bo nam różaniec mówić kazała.
Twój rozkaz, Matko, jest nam rozkazem
więc przyrzekamy przed Twojem obrazem
różańcem więtym uwielbiać Ciebie
zawsze i wszędzie, tutaj i w niebie. Amen.
,
Mieczem boleści wskróś przyszytego,
/Wołamy wszyscy z jękiem, ze łzami:
Ucieczko grzesznych, módl się za nami!/bis
Gdzie my, o Matko, ach gdzie pójdziemy,
I gdzie ratunku szukać będziemy,
/Twojego ludu nie gardź prośbami,
Ucieczko grzesznych, módl się za nami./bis
Imię Twe, Maryo, litością słynie,
Tyś nam pociechą w każdej godzinie,
/Gdyśmy ściśnieni bólu cierniami,
Ucieczko grzesznych, módl się za nami./bis
Z każdej, o Matko, do Ciebie strony,
Woła w swej nędzy lud uciśniony.
/Wspieraj nas Twego Serca łaskami,
Ucieczko grzesznych módl się za nami./bis
O Matko nasza, Matko miłości,
Niechaj doznamy Twojej litości,
/My tacy biedni, kiedyśmy sami.
Ucieczko grzesznych, módl się za nami./bis
Lekarko chorych, w naszej niemocy,
Wołamy z jękiem Twojej pomocy,
/Bośmy okryci grzechów ranami.
Ucieczko grzesznych, módl się za nam./bis
A gdy ostatnia łza z oka spłynie,
O Matko święta, w onej godzinie,
/Zamknij nam oczy Twemi rękami,
Ucieczko grzesznych, módl się za nami./bis
I kiedy ziemskie życie uleci,
Proś, niech nam Jezus w niebie zaświeci,
/Byśmy Hosanna tam z Aniołami,
Śpiewali wiecznie: módl się za nami./bis[2]
,
Trzeba, żeby był ochrzczonym
W katolickiéj świętéj wierze:
Z niéj zbawienie każdy bierze.
Wiara ma te punkta w sobie:
Czcić Boga w Trójcy Osobie:
Trójcę w jedności wyznawać,
Jednemu Bogu cześć dawać.
Mieszać Osób nie potrzeba,
Istota jest jednaż z nieba,
Nierozdzielna, niewymowna,
Do pojęcia niepodobna.
Insza Osoba Ojcowska,
Insza Osoba Synowska,
Insza i Ducha Świętego,
Bóstwa jednak są jednego.
Jako Ojca, tak i Syna
Natura ich jest jedyna,
Takaż i Ducha Świętego
Spólnie z Nimi żyjącego.
Ojciec od wieków będący,
Syn z Nim równo królujący
I Duch Święty téjż wieczności,
Wszystkie jednéjż wszechmocności.
Nie trzéj jednak są wiecznymi,
Nie trzéj nieogarnionymi,
Ale trzéj jednéj jedności
I niebieskiéj spółeczności.
Bóg Ojciec, Bóg Syn, Duch Święty,
Bóg to jeden niepojęty,
I nie trzéj w niebie Bogami,
Nie trzéj zowią się Panami.
Trzy osoby wyznawamy,
Lecz jednego Boga mamy,
Nie trzech Bogów, żadną miarą,
Bo się to nie zgadza z wiarą.
Ojciec z nikąd nie czyniony,
Niestworzony, niezrodzony,
Lecz Syn od Ojca samego
Jest zrodzony przedwiecznego.
Duch Święty od Ojca z Synem
Kochający się jedynym
Pochodzi z spólnéj miłości
I z spólnéj Bóstwa skrytości.
Nie trzéj tedy są Ojcami,
Ani téż są trzéj Synami,
Nie trzéj Duchami świętymi;
Nie trzéj nieogarnionymi.
Nie masz w téj Trójcy pierwości,
Nie masz ani pośledności,
Ale wszystkie trzy osoby
Jednéj chwały i ozdoby.
Widzisz słońce przechodzące
I promienie gorejące
I ciepło, które wydaje,
A przecie jedność zostaje.
Nie wprzód słońce, niż promienie,
Ani ciepło ich wyminie,
Ale oraz wszystko troje
Jaśnie stawa w oczy twoje.
Taż wiara zawiera w sobie
Wcielenie wtóréj Osobie:
Przyznać Syna przedwiecznego
Z Maryi narodzonego.
Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel,
Wszego świata Odkupiciel,
Będący Bogiem przed wiekiem,
W czasie nam się stał człowiekiem.
Bóg z istoty Ojca Swego,
Mocą Ducha przedwiecznego
Wcielony z Matki istoty,
Stał się człowiekiem z ochoty.
Był z duszy, z ciała złożony,
Z Ojcem w Bóstwie porówniony;
Równy Ojcu według Bóstwa,
Mniejszy względem człowieczeństwa.
Lubo był Bogiem prawdziwym,
I człowiekiem, jak my, żywym;
Nie dwie to były Osobie,
Jeden człek natury obie.
Nie przemienił w ciało Bóstwo,
Lecz przyjął ludzkie ubóstwo
Naturę Boskiéj istności
Zostawując w swéj wieczności.
Jako bowiem ciało z duszą,
Lubo różności mieć muszą,
A przecię jeden człek stoi,
Chociaż z natury obojéj;
Tak Synem Bożym przed wiekiem
I zaś na ziemi człowiekiem
Jeden Chrystus tu zostawa,
Który nam Swe ciało dawa.
Pragnąc naszego zbawienia
I dusz ludzkich odkupienia,
Umęczon, ukrzyżowany,
Sromotnie zamordowany.
Zstąpił do piekła ciemnego,
Powstał zmartwych dnia trzeciego,
Wstąpił do nieba w Swéj mocy,
Zkąd żebrzem Jego pomocy.
Na prawicy Ojca Swego
Siedzi Boga wszechmocnego,
Z tamtąd przyjdzie z chwałą wielką
Aby sądził duszę wszelką.
Wszyscy zmartwych powstaniemy,
Przed Jego sąd się stawiemy;
Tam odkryją się wsze sprawy
I najzakrytsze zabawy.
A którzy dobrze czynili,
Będą z Bogiem wiecznie żyli;
Złośników zaś ciężkie męki
Trapić będą na wiek wieki.
Czego uchowaj nas, Panie,
A daj nam upamiętanie,
Abyśmy wiernie służyli
I Ciebie w niebie wielbili. Amen.
/*=003==================================================*/ ?>
,
W Majestacie niepojęta!
Ojcze, Synu, Duchu Święty! Jedén Boże niepojęty.
Przepaść bezdennéj jasności, Wieczna, skryta tajemności!
Światłem wiary daj się poznać, Daj sercem całém miłować.
Święty, Mocny,Nieśmiertelny, W jednocie Twej nierozdzielny,
Wszechmocny, mądry i dobry, W łaskach niezliczony, szczodry!
Wejźrzyj na człeka nędznego, Cień wedle obrazu Twego!
Poratuj Twego stworzenia, I obroń nas od zginienia.
Ojcze, Synu, Duchu Święty! Niestworzony, niepojęty!
Przed Tobą się dziś kłaniamy, Na kolana upadamy.
Usłysz prośby dostatecznie, O Jezu dobro przedwieczne!
Wziąwszy nas do swéj opieki, Nie daj zaginąć na wieki.
O Trójco Błogosławiona! Po wszystkim świecie wsławiona,
Jedyny Boże, a wielki, Wywiedź z niewoli grzészniki!
Odpuściwszy wszelkie winy, Domieść niebieskiéj krainy;
Racz domieścić nasze dusze, Zbawiwszy wszelkie pokusy.
Słyszę, Serafini! głos wasz: Święty, Święty, Święty Bóg nasz!
Ojciec, i Syn, i Święty Duch, Trójco Święta, jeden Pan Bóg.
Bądźże od nas uwielbiony, A od wszystkich pochwalony;
Dajże byśmy więc wierzyli, Na Ciebie wiecznie patrzyli.
,
Jak Cię pozdrawiają Anieli w niebie:
"Zdrowaś, zdrowaś, Panno Maryjo!"
Boś Ty jest Matuchną Syna Bożego.
Tyś jest Cesarzową świata całego.
Tyś jest godną, Maryjo, tego.
Tobie się kłaniają chóry Anielskie.
Ciebie pozdrawiają duchy niebieskie.
Ciebie prosi i plemię ludzkie.
Nawet Trójca Święta szanuje Ciebie.
Bo najwyższe miejsce dała Ci w niebie.
Posadziła najbliżej siebie!
Co za wielkie szczęście, Panno, dla Ciebie.
Gdy Bóg Ojciec Córką mianuje Ciebie.
I najwyżej wywyższył w niebie.
Syn Ojca wiecznego, Jezus kochany.
Matką Cię nazywa, Panno nad panny.
Wywyższył Cię nad wszystkie stany.
A Duch przenajświętszy tak Ci hołduje.
Swą Oblubienicą Ciebie mianuje.
Całe niebo Cię honoruje.
I my też, Marya, k'Tobie wołamy.
Przed Twoim obrazem wszyscy klękamy.
Wysłuchaj nas, Ciebie prosimy.
Tyś naszą ucieczką, Panno Marya.
Matkąś nam jest dana od Twego Syna.
Garniemy się do Twego łona.
Przyjmij, o Marya, nas grzeszne dziatki.
Kiedy się garniemy jak do swej Matki.
Udzielże nam hojnej Twej łaski.
Udziel nam, Marya, Twojej miłości.
Przejednaj nam Syna za nasze złości.
Ratujże nas przy naszej śmierci.
Jeszcze upraszamy, Marya, Ciebie.
Kiedy nasze ciała złożymy w grobie.
Dusze nasze przyjmij do Siebie.
By Cię tam chwaliły i Twego Syna.
Na wiek wieków w niebie, Matko jedyna.
Zdrowaś, zdrowaś Panno Marya.
Amen.
,
ach, do serca mego wnijd!Przyjacielu czystych dusz,niech się z Tobš złšczę już.
Serce się ku Tobie rwie;żyć bez Ciebie, Panie, le!Pragnę, wzdycham, Jezu mój;w Tobie słodycz, życia zdrój.
Żadna rozkosz w wiecie tymnie ma miejsca w sercu mym;tylko miłoć, Jezu, Twabłogi pokój sercu da.
Choć niegodny sługa Twój,by majestat zniżył swój,uzdrów słowem duszę mš;niech się zbudzi z grzechu snu.
Przyjd, o Jezu, proszę Cię;niech Twym dzieckiem stanę się.Chroń od złego duszę mš;niech na wieki będzie Twš.
,
, w dzień on pomsty Boga,
Ogarnie ten świat niesłychana trwoga.
Nieba się wzruszą, wielki ucisk będzie
Na ludzi wszędzie.
Wtenczas to trąba strasznym głosem ryknie,
I na wskroś groby umarłych przeniknie,
A to, w co wierzym, spełnionem zostanie
Ciał zmartwychwstanie.
Każda się dusza powróci do ciała,
Ażeby z swoich spraw rachunek zdała:
Stanie przed tronem Syna człowieczego,
Boga Sędziego.
O, jaka wtedy przejmie grzesznych trwoga,
Gdy ujrzą mściwym Sędzią tego Boga,
Którego całe życie obrażali,
Nic Nań nie dbali.
Natenczas wyjdą na jaw wszystkie złości,
I te, co były spełnione w skrytości:
Nie będą nawet tajne złe pragnienia
I pomyślenia.
Przystąpi wreszcie Sędzia do wyroku
Stawiwszy dobrych po prawym Swym boku,
Złych po lewicy, i tak ostateczny
Da wyrok wieczny.
Naprzód do dobrych, co będą zbawieni,
Ozwie się: Pójdźcie, wy błogosławieni;
Weźcie królestwo wam przygotowane
I obiecane.
Źli zaś usłyszą głos gromu strasznego:
Idźcie, przeklęci, do ognia wiecznego,
Który od wieków czartu zgotowany,
Wam teraz dany.
I któż nie zadrży przed Twym gniewem Panie!
Widząc tak ciężkie grzysznych ukaranie:
Przetoż stanowię zawsze być gotowy
Na sąd surowy.
Już nie opuszczę odtąd dnia żadnego,
Bym nie roztrząsnął sumienia własnego:
A skoro się w niem jaki grzech ukaże,
Przez spowiedź zmażę.
Amen.
,
pozdrawiamy Cię głosy naszemi.
Do Ciebie się cały wiat ucieka,
przez różaniec Twej pomocy czeka
Różańcowa Dziewico Maryjo.
Przyszła do nas z matczynym staraniem
przestrzec ludzkoć przed Bożym karaniem.
Mówisz, że chcesz być dla nas obronš
i ratować dusze, które tonš.
Rzekła, że wiat grzechem jest zatruty,
więc nadała po trzykroć pokuty.
Bernardecie/Ty w Fatimie/Ty w Gietrzwałdzie wskazała różaniec,
dla grzeszników to obrony szaniec.
Tajemnice różańca więtego
zdepczš wroga zbawienia naszego.
Wtedy serce Twoje zatryumfuje,
wtedy dusze grzesznych uratuje.
Różańcowa Maryja Królowa,
nie zapomni na Jezusa słowa.
Choć królewskš masz już w niebie postać,
Ty nam jednak miała Matkš zostać.
O, Dziewico, w różańcu wybrana,
Ty za Matkę jeste nam oddana.
,
Nocne ciemności przywodzi; Boże trojaki w jedności! Wzbudź w nas ogień Twej miłości.
Jutrzenka słońce uprzedza, Ciemności nocne rozpędza; Niech promień Twojej światłości Sprawuje w nas smak wieczności.
O Boże! Tyś Pan nad pany, W miłosierdziu nieprzebrany, W Bóstwie jedyny, trojaki W Osobach: czy kto jest taki?
Podaj rękę, że wstaniemy, A my niechaj Cię chwalimy, Powinne dzięki oddając, Przed Twym tronem upadając.
O Boże w Trójcy jedyny! Który rządzisz wsze krainy, Przyjm, prosimy, nasze śpiewania, Serdeczne łzy i klękania.
Którzy Cię rano chwalimy, Cześć wieczorną oddajemy; Spraw, byśmy z Tobą mieszkali, Pokłon wiecznie oddawali.
Chwalę Cię, w Trójcy jedyny Boże, odpuść nasze winy; Teraz, zawsze i na wieki Nie wypuszczaj nas z opieki. Amen.
,
Chwalcie i wysławiajcie wiecznie Imię Jego.
Błogosławcie Anieli, niebiescy dworzanie,
Błogosławcie niebiosa, wy Pańskie mieszkanie.
Błogosławcie Go wody wzgórę zawieszone,
Błogosławcie mocarstwa w siłach doświadczone.
Błogosław Go księżycu i słońce gorące,
Błogosławcie Go gwiazdy na niebie błyszczące.
Błogosław Go i deszczu, rosy spadające,
Błogosławcie Go wiatry, powietrze czyszczące.
Błogosław Go i ogniu, i upały srogie,
Błogosław Go i zimo, i ty, lato drogie.
Błogosławcie Go rosy, szrony, zimna mroźne,
Błogosławcie Go śniegi, i wy, lody groźne.
Błogosławcie Go nocy i wszelkie ciemności,
Błogosławcie Go światło i dzienne jasności.
Błogosławcie Go chmury w powietrzu wiszące,
Błogosławcie pioruny, ogniem trzaskające.
Błogosław, ty okręgu ziemski, Pana swego,
Chwalcie i wysławiajcie wszystko Imię Jego.
Błogosławcie Go góry, pagórki, doliny,
Błogosławcie Go wszystkie krzewy i rośliny.
Błogosławcie Go zdroje, błogosławcie rzeki,
Błogosławcie Go morza i chwalcie na wieki.
Błogosławcie Go twory, co żyjecie w wodzie,
Błogosławcie Go ptactwo i chwalcie Go w zgodzie.
Błogosławcie zwierzęta i bydło domowe,
Błogosławcie Go ludzie, syny Adamowe.
Błogosław, Izraelu, Pana Boga twego,
Chwalcie i wysławiajcie wiecznie Imię jego.
Błogosławcie kapłani Pańscy we świątnicy,
Błogosławcie Mu wszyscy Jego służebnicy.
Błogosławcie Go duchy z ciała wyzwolone,
Błogosławcie Go dusze usprawiedliwione.
Błogosławcie Go serca pokornego Święci,
Błogosławcie Go wszyscy, wy do nieba wzięci.
Anania, Mizael, Azaria swemu
Błogosławcie na wieki Panu niebieskiemu.
Boga Ojca i Syna, i Ducha Świętego,
Chwalmy i wysławiajmy wiecznie Imię Jego.
Wielki Boże na niebie, bądź błogosławiony,
Chwała Tobie na wieki! Boże nieskończony.
,
Unici polskiej ziemi,
Bronić jedności przez zew krwi
W Chrystusie umocnieni.
Męczeństwem dali przykład cnót.
Tak nam dopomóż Bóg! 2x
Jedną ich winą było to,
Że nie zdradzili wiary.
Wyrwali z serca strachu zło
I w duszy lęk ofiary.
Kościoła daru strzegli wrót.
Tak nam dopomóż Bóg! 2x
Boże, coś wiary dał nam klucz,
W świadectwie naszych braci,
Jako strażników dziś nas ucz
Odwagi tej nie stracić.
W braterstwie wspólnych naszych dróg
Tak nam dopomóż Bóg! 2x
,
Witaj święty Stanisławie,
Tyś jest u nas w wielkiej sławie:
Tyś jest naszym patronem,
I sławnym opiekunem.
Tyś jest Biskupem w Krakowie,
Niech tę prawdę każdy powie,
W katedralnym kościele,
Nauczasz ludzi wiele.
Nauczasz nas na świecie żyć,
I jak mamy Bogu służyć,
Wychwalać go społecznie,
Tu na ziemi i wiecznie.
Ty i króla złość strofujesz,
I od grzechu go tamujesz,
Każesz mu pokutować,
I za grzechy żałować.
Pokazujesz wieczność błogą,
Prowadzisz go świętą drogą,
Prowadzisz do wieczności,
Do niebieskiej radości.
Król się nic nie poprawuje,
Na Biskupa się gotuje,
Szuka na niego winy,
Zabić go bez przyczyny.
Wieś Szczytniki zapłaconą,
I monetę wyliczoną,
Biskupowi odbiera,
I pieniądze wydziera.
Biskup mówi: że kupiłem,
Słusznie wioskę zapłaciłem,
I pieniądzem wyliczył,
Abym wioskę dziedziczył.
Król na to wiary nie chce dać,
Naświadectwo każe stawiać,
Świadków by powiedzieli,
Iże o tem wiedzieli.
Szedł Biskup po Piotrowinę,
Który się już osuł w glinę,
Bo trzy lata w grobie spał,
Kiedy na świadectwo wstał.
Piotrowino z grobu wychodź,
I ze mną na świadectwo pójdź.
Niech Król uwierzy tobie,
Żem kupil wieś u ciebie.
Królu tobie śmiele powiem,
Bo jako o tem dobrze wiem,
Biskupowim wieś sprzedał,
I pieniądzem odebrał.
Do grobu go zaprowadził,
Piotrowina się położył:
On wrócił do klasztoru,
I do swojego dworu.
Król nie przestaje w uporze,
Szuka go po jego dworze,
I na zamku w kościele,
Gdzie było ludzi wiele.
Biskup się przed nim ukrywa,
I za miastem tam przebywa,
Ażby złość przeminęła,
Która śmierci pragnęła.
Królci bierze wojska wiele,
I znajduje go w kościele;
Na Skałce przy mszy świętej,
Stanisław Biskup ścięty.
Swą ręką ściął go w kościele,
Chociaż ludzi było wiele,
Nie bojąc się nikogo,
I Boga wszechmocnego.
Kazał go na pole wywlec,
I tam ciało jego rozsiec:
Na siedmdziesiąt dwie sztuki,
Ciało jego rozsiekli.
Nie dałci go z placu zbierać,
By ptaki chciały podziubać,
Orły go pilnowały,
I dziubać go nie dały.
Złożono w kupę to ciało,
Sztuki palca niedostało,
W sadzawce utopionej,
I od ryby połknionej.
Światłość z nieba przystąpiła,
Rybę w wodzie oświeciła,
Ażeby ją złapali,
I palca z niej dostali.
Niosą go exportacyją
Księża, ludzie z processyją,
I składają go w grobie,
Aby tam spoczął sobie.
Dzieci w szkołach płaczą, krzyczą,
Iże Biskupa nie widzą,
Co ich dobrze nauczał,
Miłą mową przychęcał.
I po ulicach ubodzy,
Narzekają bardzo srodze,
Że im ręka upadła,
Co jałmużnę dawała.
I wszyscy obywatele,
I tak bardzo ludzi wiele,
Żałośnie narzekają,
Że Biskupa nie mają.
Już się do nieba przenosi,
I za nami Boga prosi,
Byśmy mieli zbawienie,
Tu na ziemi i w niebie.
Już w niebie z Bogiem króluje;
Za nami tam oręduje,
Byśmy zbawieni byli,
I z Bogiem królowali.
,
W Tobie jeden Boże, Co w światłości mieszkają, Gdzie nikt przyjść nie może, Istność nierozerwana, Różna we własnościach, Trójcą świętą nazwana, Obfitą w dzielnościach.
Wysławiam, Boże wielki! Moc Twą niezmierzoną, Dziwną mądrość, czyn wielki, Ze ziemią stworzoną, Ogłaszam wdzięczność moję Słodyczą przejęty, Uwielbiam dobroć Twoję, Żem z niczego wzięty.
Ojcze litości, Bóstwo, Miłości jedyna, Wejrzyj na me ubóstwo, Na mnie, Twego syna: Tyś mnie przyjął dla Siebie, Ja prośby podwoję, Pozwól mi przyjść do Ciebie I widzieć twarz Twoję.
Synu Boga, z miłości Na ten świat zstąpiłeś I w największej stałości Człeka odkupiłeś; Niech dla Twojej krwi drogiej Gorycz śmierci znoszę, Unikam winy srogiej, Grzechy odpuść, proszę.
Zagrzej mnie, Duchu święty Miłością godziwą, Obrzydź mi grzech przeklęty, Daj cnotę prawdziwą. Bym nie zboczył od Ciebie, Spraw przez dobrotliwość, Potem niech żyję w niebie Gdzie wieczna szczęśliwość. Amen.
,
Wzięła Maryja na tron swej łaski
Wspomnij historię rzeszo pątnicza
Tego licheńskiej Pani oblicza
Na obcej ziemi raz żołnierz ranny
Wzywał pomocy najświętszej panny
I przyszła poprzez pobojowisko
I pochyliła się nad nim nisko
Blask zdobił szatę amarantową
Złota korona lśniła nad głową
Roniąc w swych dłoniach orła białego
Z czułością rzekła tak do rannego
Tomaszu, będziesz dziś ocalony
Lecz gdy powrócisz w ojczyste strony
Taki mój obraz tam zawieź mały
By cześć oddawał mi naród cały
Szukając długie lata obrazu
Pod Częstochową pewnego razu
W polu na drzewie zobaczył z bliska
Oblicze Pani z pobojowiska
Z radością zabrał obraz do domu
Lecz nie powiedział o nim nikomu
Wreszcie zmuszony ciężką niemocą
W grąblińskim lesie zawiesił nocą
I tan w gęstwinie ukryty cały
Wisiał samotnie obrazek mały
I tylko kowal Tomasz jedynie
Modlił się przed nim w leśnej gęstwinie
Minęły lata w grąblińskich lasach
Pasterz Mikołaj bydło ze wsi pasał
Nieraz się modlił i śpiewał pieśni
Koło obrazka w kapliczce leśnej
Gdy raz różaniec mówił w pobliżu
Widzi, że piękna Pani się zbliża
I mówi: Wzywaj lud do pokuty
Bo wszystkie serca grzechem zatrute
Niech każdy życie zmienić się stara
By ominęła Was ciężka kara".
Lecz pasterz słowa te w sercu chował
Sam tylko modlił się, pokutował
W dniu Wniebowzięcia znów przy obrazku
Ujrzał najświętszą Panienkę w blasku
W złocistym płaszczu, w jasnej koronie
A orzeł biały tulił się do niej
Na brzegach płaszcza symbole męki
Długi różaniec spływał z Jej ręki
Święta, bolesna Polski Królowa
Z żalem się w takie odzywa słowa
Ach, lud mój ciągle grzeszy bez miary
Już nie potrafię powstrzymać kary
Wśród moru, głodu, walk zawieruchy
Ludzie umierać będą jak muchy
Obraz wiszący w leśnej gęstwinie
Będzie pociechą dla nich jedynie
A gdy te wielkie przyjdą cierpienia
Tam znajdą łaskę i ukojenie
W godniejsze miejsce przenieście Jego
By cześć odbierał od ludu mego
Klasztor tu stanie dla mojej chwały
Pielgrzymki przyjdą tu z Polski całej
Po latach cierpień, męki, udręki
Ledwie zabłyśnie wolność Jutrzenki
Szatan na nowo wojny roznieci
I krew popłynie po całym świecie
A potem przyjdzie wielka pokusa
Aby porzucić wiarę w Chrystusa
Lecz nie dam zginąć ludowi memu
Ratunku łaskę rozdam każdemu
Powstanie trzeźwy, liczny, wspaniały
Walka się toczyć będzie zażarta
Naród pokona strasznego czarta
Przy mej pomocy, dla Bożej chwały
Kiedy mi naród na moje skronie
Włoży wdzięczności złotą koronę
Zacznę rozdawać tak wielkie cuda
Jakich nie znała historia długa
Licheńskie wzgórze pokryję chwałą
I gwiazda wzejdzie nad Polską całą
Na rzymskim tronie Polak zasiądzie
Wodzem Kościoła i świata będzie
Liczni kapłani z tej ziemi wyjdą
Głosić Chrystusa narodom pójdą
Klasztor w Licheniu będzie wspaniały
Dla Marianów rzeszy niemałej
To, Mikołaju, głoś wszystkim śmiele
Nie bój się, chociaż przecierpisz wiele
Zbieraj ofiary, niechaj kapłani
Msze odprawiają na przebłaganie
I zaczął głosić to pasterz stary
Ale nie znalazł u ludzi wiary
Przez władze został aresztowany
Przez swych wzgardzony, bardzo wyśmiany
Lecz kiedy przyszła kara surowa
Wspomnieli sobie pasterza słowa
I gdy mór straszny pustoszył wioski
Szli po ratunek do Matki Boskiej
A przy obrazie w kapliczce małej
Przedziwne rzeczy się teraz działy
Bo którzy ledwo żywi przybyli
Wnet uzdrowieni cudownie byli
Co raz się liczniej gromadzą ludzie
Nieraz z daleka przychodzą w trudzie
Modlą się, płaczą, w swoich strapieniach
Nikt nie odchodzi bez pocieszenia
Całe dnie, noce, te wzgórza leśne
Modlitwą brzmiały i świętą pieśnią
A liczne kwiaty, płonące świece
W krąg otaczały święte oblicze
Biedni, bogaci, i wszystkie stany
Cały w niewoli lud uciskany
Ze swoim smutkiem, swoją męczarnią
Do stóp Królowej Polski się garną
I nadszedł jeszcze czas większej chwały
Dla wizerunku z kapliczki małej
Gdy do kościoła z gęstwiny leśnej
Przenieśli Obraz święty w procesji
Zasiadła Słodka na swoim tronie
A lud ze łzami modlił się do Niej
A lud się korzył i pokutował
Najświętsze ciało Pańskie przyjmował
Odtąd Maryja z wyżyn ołtarza
Litością swoją wszystkich obdarza
Polski Królowa, związana z nami
Co raz to hojniej sieje łaskami
A naród wdzięczny za cudów zdroje
Ukoronował Matko Twe skronie
Pozwól Królowo nasza, jedyna
Ujrzeć Cię w Niebie, u Twego Syna
Dzisiaj w Licheniu między lasami
Matka króluje i mieszka z nami
W małym kościele z łaskami skryta
Każdego wzmacnia gdy tu zawita
Tu leczy chorych, a zaś na duszy
Biednych grzeszników z pomocą kruszy
Jakże nie kochać tej naszej Pani?
Jakże nie składać jej serca w dani?
Ona tak czeka z dobrocią matki
By do niej przyszły wszystkie jej dziatki
By się na nowo wiarą rozgrzały
U stóp Jej świętym sercem zostały
Najdroższa nasza Matko, Królowo
Przyjm to jedyne dziś od nas słowo
Słowo tak mocne, kochamy Ciebie
Daj nam je śpiewać na wieki w Niebie
,
Przybytku Boga, w Trójcy jedynego;
Ucieczko nasza, ucieczko nasza
W życia doczesności, O cedrze czystości!
Najozdobniejsza Różo ogrodowa,
Najprzyjemniejsza Różdżko Aronowa,
Wonność balsamu, wonność balsamu,
Balsam przechodząca, Matko kochająca!
Niczym są dla nas wszystkie ziemskie rzeczy,
Gdyż duszy naszej żadna nie uleczy;
Lecz życie łaski, lecz życie łaski,
Daje nam Królowa, Matka Różańcowa!
O, jakże miłe, słodkie są wyrazy
Które śpiewamy sto pięćdziesiąt razy;
W tych tajemnicach, tych tajemnicach,
Róża się rozwija: Jezus i Maryja.
,
Ojcze i Synu z Duchem wiekuisty; Oprócz w Osobach nic nie rozróżniony, Bądź pochwalony.
Do Ciebie Trójco Najświętsza wołamy,
na pomoc naszą pokornie wzywamy:
Dla Twéj dobroci błogosław lichemu Stworzeniu Twemu.
Pokaż ojcowską Ojcze łaskę Twoję,
oczyść w krwi Twojéj Synu duszę moję: Przyjdź Duchu Święty i pociesz w potrzebie Proszących ciebie.
Ojcze równego Sobie Syna rodzisz,
Duchu spółecznie od Obu pochodzisz: A my w Twéj łasce niech się odrodzimy, I z cnót słyniemy.
We trzech Osobach złączonyś jednością
Bóstwa, sił, zgody i jedną wiecznością: Złącz i nas mocno, wiary statecznością I serc miłością.
Oddal niezgody, powietrze, głód, wojny,
bądź na nas grzésznych w łaskach swoich hojny: Daj dobre życie, grzéchów opłakanie, W łasce skonanie.
A kiedy życie, doczesne ustanie,
przyjm duszę moję w łaskę Twoją Panie: Niech Cię oglądam w Trójcy jedynego, Stwórcę swojego.
Duszom które już Twéj sprawiedliwości,
wypłacają się w czyszczowéj ostrości: Daj Trójco Święta odpoczynek wieczny, W niebie bezpieczny.
Ratuj umarłych z wiarą Trójcy Świętéj,
przyjmij ich do Twéj, chwały niepojętéj: Jako Twym sługom odpuść Boże winy, W Trójcy jedyny. Amen.
,
I najcelniejsza jedności! Już słońce wschodzi ogniste, Racz wlać jasność w serca czyste.
Ku Tobie rano z pieśniami, A wieczór idziem z prośbami, Daj, by pokłon nasz i chwała, I w niebie nie ustawała.
Chwała Ojcu niebieskiemu, I Synowi jedynemu, Który z Duchem Świętym wiecznie Jeden króluje społecznie.
,
Uwielbiaj duszo moja sławę Pana mego,
chwal Boga Stworzyciela tak bardzo dobrego.
Bóg mój, zbawienie moje, jedyna otucha,
Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha.
Bo mile przyjąć raczył swej sługi pokorę,
łaskawym okiem wejrzał na Dawida córę.
Przeto wszystkie narody, co ziemię osiędą,
odtąd Błogosławioną mnie nazywać będą.
Bo wielkimi darami uczczonam od Tego,
któ
rego moc przedziwna, święte Imię Jego.
Którzy się Pana boją, szczęśliwi na wieki,
bo z nimi miłosierdzie z rodu w ród daleki.
Na cały świat pokazał moc swych ramion świętych,
rozproszył dumne myśli głów pychą nadętych.
Wyniosłych złożył z tronu, znikczemnił wielmożne,
wywyższył, uwielmożnił w pokorę zamożne.
Głodnych nasycił hojnie i w dobra spanoszył,
bogaczów z niczym puścił i nędznie rozproszył.
Przyjął do łaski sługę, Izraela cnego,
wspomniał nań, użyczył mu miłosierdzia Swego.
Wypełnił, co był przyrzekł niegdyś ojcom naszym,
Abrahamowi z potomstwem jego wiecznym czasem.
Wszyscy śpiewajmy Bogu w Trójcy Jedynemu,
chwała Ojcu, Synowi, Duchowi Ĺwiętemu.
Jak była na początku, tak zawsze niech będzie,
teraz i na wiek wieków niechaj słynie wszędzie.
,
Miłosierdzia najwyższego, Boże jeden w Twej możności, Trojaki w person różności.
Podaj rękę powstającym, Byśmy z trzeźwym a gorącym Umysłem Ciebie wielbili, I słuszne dzięki czynili.
Bądź chwała Bogu Ojcowi I jedynemu Synowi, I cześć na wiek wiekom wiecznie Z Duchem chwalebnym społecznie.
w Trójcy jedynemu:
Ojcu, Synowi,
Duchowi Świętemu,
temu, który jest
w Osobach trojaki,
w Bóstwie jednaki.
A kiedy przyjdzie
ostatnia godzina,
uproś nam łaskę
u swojego Syna
i żal za grzechy,
bez zmazy poczęta
Panienko święta!
A ci, którzy już
dni swoje skończyli
i ów straszliwy
termin odprawili,
Niech mają pokój,
pokój pożądany,
Jezu kochany!
,
która światy tworzy, Słońce zapala, sieje blaski zorzy, Morza napełnia i gwiazd drogi strzeże, W Boga i Ojca wszechistnienie wierzę, W Boga i Ojca wszechistnienie wierzę.
W miłość najwyższą, co wzgardziła niebem, Z ludźmi się dzieląc gorzkim życia chlebem; W miłość, co Krew swą dała nam w ofierze, W Zbawcę ludzkości, w Krzyż Chrystusa wierzę, W Zbawcę ludzkości, w Krzyż Chrystusa wierzę.
W serc czystych Twórcę i Pocieszyciela, W Światło, co wieki i ludzi obdziela. W Boga z człowiekiem wieczyste przymierze, W Ducha Świętego, w Świętą Trójcę wierzę, W Ducha Świętego, w Świętą Trójcę wierzę.
,
Ty jedność, światło wieczyste
W sercach naszych, Trójco Święta
Rozlej miłość niepojętą
Ciebie my z rana wielbimy
Ciebie wieczorem prosimy
Racz to sprawić byśmy Ciebie
Z Świętymi chwalili w niebie
Ojcu razem i Synowi
świętemu także duchowi
Jak była, tak niechaj wszędzie
Wieczna chwała zawsze będzie
Amen
,
śpiewamy sercem całym. Miłości hołd Jej chcemy nieść i głosić słowa chwały.
Ojciec nas stworzył, zbawił Syn, a Duch umacnia w wierze. Dać Bogu każdą myśl i czyn pragniemy wdzięczni szczerze.
,
patronie krain polskich i morawskich,
Ogniem przypiekły, kołem rozciągnięty
= Kat nie znał łaski.
Straszną poniosłeś śmierć z rąk heretyków
Ręce wyrwano, nogi, wiążąc wpęta
Lecz nie zdradziłeś, święty spowiedniku
= grzechów petanta
Jana w świętości wzmacnia wiara żywa,
Która zakwitła podczas chrztu w Kościele.
I nie tknie jego mowa zła, fałszywa.
= Ni bóle w ciele.
Ani okrutnej się pochodni lęka,
Którą skrwawione ciało jego palą.
Boga wciąż usta mężnego człowieka
= Wśród ognia chwalą.
Już naciągają nędzni członki Jego,
Z żył Męczennika krew obficie płynie,
Pan Bóg z niebiosów widzi męki tego,
= Co wiarą słynie.
Duch się Janowy w nieba krańce wzbija,
Choć słabnie w mękach, chociaż ręce tlały,
Nie opuszcza Go w Chrystusie nadzieja
= Choć nogi mdlały.
Wnet ciało święte na ziemię upada,
Do kresu źycia ziemskiego dobiega,
Członkami swymi wcale już nie włada,
= Raj się otwiera.
Choć kaci tego nie są wcale godni,
Choć okrutnicy z czartem się zbratali,
Przecież do Boga Jan się za nich modli,
= By k`Bóg wracali.
Szczera i czysta miłość, jak rubiny,
Ślicznie jaśnieje, lśni w koronie Jana,
Dla niej ogląda, wielbi z Cherubiny
=Niebiosów Pana.
W niebie u Boga mieszkasz, Męczenniku.
Weselisz się już wiecznie ze Świętymi,
Wspieraj nas, mocny nasz Orędowniku,
= modlitwy swymi.
/*
1. Już tam nad sĹońcem jaĹnieje - Nasz ĹwiÄty Jan ze Skoczowa,
Jego palma nie wiÄdnieje, - Gwiazdmi uwieńczona gĹowa.
2. DostaĹo mu siÄ w katowni - Na sĹupie powieszonemu,
ĹrĂłd palÄ cych siÄ pochodni - DaÄ czeĹÄ Jezusowi swemu.
3. Piersi lubo opalone, - Przecie kryjÄ powierzenia
We spowiedzi uczynione, - Nie zważajÄ c na mÄczenia.
4. Na klÄ twy sÄdziĂłw złoĹliwych, - Ich szyderskie zapytania,
Nie słychaÄ słĂłw popÄdliwych, - Ni też ĹrĂłd mÄ k narzekania.
5. Cicha modlitwa kapłana, - Jego serdeczne westchnienie:
Jezus, Marya i Anna, - To mu przynosi ulżenie.
6. LeżÄ c w wiÄzieniu na słomie, - Członkami mało władajÄ c,
Jeszcze do Boga swe dłonie - Podnosi, Jezus wołÄ jÄ c.
7. OprawcyÄ siÄ ĹmiejÄ z niego, - KopiÄ okrutnie nogami,
ZdzierajÄ chusty z ran jego, - TrapiÄ rĂłżnemi krzywdami;
8. Lecz mÄczennik nie narzeka, - Bo dusza z Bogiem złÄ czona,
Z uĹmiechem Ĺmierci potyka, - Palma już mu jest wrÄczona.
9. SzczÄĹliwaĹ kraino nasza, - Bo masz zastÄpcÄ u Boga,
KtĂłry proĹby Twe przednasza, - Gdy nadchodzi nÄdza sroga.
10.Niech Ĺpiewamy z TobÄ wiecznie: - Chwała Ojcu i Synowi,
W niebie, na ziemi spĂłłecznie, - Chwała ĹwiÄtemu Duchowi. Amen.
(za: Skarbiec pieĹni koĹcielnych pod redakcjÄ ks. Antoniego Reginek, Katowice 2004)
czytane
****
Aktywista
WiadomoĹci: 262
IP zapisane
#1
19-07-2023, 19:16:42
5r.
*/
?>
,
To niebo blaskiem syci
Pod Sandomierzem rannym pacierzem
Przebyli Wisłę Scyci
Tam w trójnawowym kościele nowym
Dominikanie biali
O tym, że zginą Scytów przyczyną
Proroctwo wyczytali
Że ich czterdziestu, dziewięciu zresztą
Z przeorem ich Sadokiem
Łupem tych bestii niebieskiej kwestii
Sądzeni są wyrokiem
Więc gdy o świcie hulajstwo scycie
W klasztor się pcha i wyje
Stanęli razem, jednym wyrazem
Śpiewając litaniję
Pierwszego Scyta wnet zakonnika
Najnieostrożniej ścina
Krew tryska wkoło, oni wesoło
Nucą "Salve Regina"
Klasztor się nurza we krwi kałużach
Duch jednak nie zna trwogi
Bogu śpiewając i wychwalając
Idą na niebios progi
Skryty pod dachem brat zdjęty strachem
Skoro to widzi, rzecze:
"Błache me strachy, porzucam dachy!"
I rzucił się pod miecze
Zlękli się dzicy, a zakonnicy
Wzlatują rozśpiewani
Skryły ich chmury, patrzą do góry
Poganie zasłuchani
Śmierć dałaś piękną, Święta Panienko
Nad pięknym Sandomierzem
W czas określony, jeśli zbawiony
Zobaczę ich, w to wierzę
,
Coś życie w ziemię, w morza, w niebo włożył!
Oto Twe dzieci modła się do Ciebie:
Ojcze nasz wieczny, który jesteś w niebie.
Czołem uderzcie, stworzone natury!
Nieba i ziemie, łączcie wasze chóry.
Niech Anioł, człowiek, robak, słońca, zdroje
Razem śpiewają: Święć się Imię Twoje!
Oto Królestwo prawdy, światłą, cnoty,
Gdzie prysną więzy błędu i ciemnoty,
W ogniu miłości spłoną niepokoje,
O to prosimy: Przyjdź Królestwo Twoje.
Kiedy nas łudzi zmysłów obłąkanie,
Ty kieruj sercem, rządź rozumem, Panie!
Jeżeli Ciebie mamy być godnymi,
Bądź wola Twoja w niebie i na ziemi!
Wszystko, co żyje, Twoje żywią dłonie!
Skała kwiat karmi, pszczółkę kwiatów wonie.
I nam, Opatrzny, dajesz, co potrzeba:
Daj nam i dzisiaj powszedniego chleba!
Jeśli namiętność ślepa porwie wodze,
Jeśli na ostrej padnie człowiek drodze,
Sądź nas, jak ojciec sądzi swoje syny!
Odpuść, jak braciom odpuszczamy winy!
Słabe jest ciało, a sił cnocie trzeba,
Już i Aniołów wyrzucały nieba:
I człek upadnie, ułomne stworzenie;
Więc odwiedź od nas złego pokuszenie!
Gdy prawem Twoim nieba, ziemie stoją,
Światłość Twą szatą, prawda drogą Twoją,
Tyś Bóg jedyny, więc Najwyższy Panie:
Zbaw nas od złego! I niech tak się stanie!
,
Pozwoliłaś, aby połączyła się w kielichu
Wespół z Najświętszą Krwią Chrystusową
Krew pięciu Męczenników.
Nunc introibo ad altare Dei qui laetificat iuventutem meam.
Nunc introibo ad altare Dei qui laetificat iuventutem meam.
Idą, objawiając światłem przepełnione twarze.
Idą: Edward, Czesław, Edward, Franciszek, Jarogniew.2
Jak kadzidło na Twoje ołtarze,
Twoim płonący ogniem.
Zawsze, gdy się wieczna lampka sama dźwiga w górę,
Wiem, że jest, że czuwa ze mną od świtu do świtu,
Śpiewający swą ministranturę,
Chór pięciu Męczenników.
Oścień śmierci głosu tego nigdy nie zatłumi,
Płynącego poprzez świat z najjaśniejszego szczytu,
Kiedy śpiewa swą ministranturę
Chór pięciu Męczenników.
Taką pieśnią płonie Krzew Wieczyście Gorejący,
Aby w sercach Świętej Uczty grzesznych uczestników
Trybem tętniła rozkazującym
Krew pięciu Męczenników.
,
Rozparł na słońcach, Panie niezmierzony!
Na skrzydłach modlitw wznoszę się do Ciebie,
Ojcze, nasz Panie, który jesteś w niebie!
Twa dłoń na niebie słońc tysiące nieci,
Z podziwem patrzą na Twą chwałę dzieci,
Jaśniej niż słońc tych niezliczone roje,
W sercu ludzkości święć się Imię Twoje!
Złe z fałszem w wieczne przymierze się sprzęgło,
Cnocie i prawdzie zgubę zaprzysięgło,
Niech się zwycięstwem prawdy skończą boje,
W tryumfie cnoty, przyjdź królestwo Twoje!
Syn Twój jedyny na ziemi krzyż dźwigał,
Przecież w miłości Ojca nie ostygał,
Więc chociaż łzami płaczemy krwawymi,
Bądź wola Twoja w niebie i na ziemi!
Z Twej ręki ziemskie twory wszystkie żyją,
Spraw, niechaj ludzie o chleb się nie biją,
Błogosław Ojcze trud czoła naszego,
Daj nam, daj dzisiaj, chleba powszedniego!
Gdy krzyżowali ludzie Syna Twego,
Za złe nie życzył katom Swoim złego,
Grzechem splamione błagają Cię syny,
Jako my bliźnim, odpuść i nam winy!
Na drodze życia tysiące mamideł,
Cnocie zastawia szatan tysiąc sideł,
Nim duch przewrotny struje nam sumienie,
Nie wódź nas Panie, w ciężkie pokuszenie!
Tęsknotę nieba w serca nasze dałeś,
Gdy nas na drogę ziemską wyprawiałeś,
Na wodza ześlij nam Ducha Twojego,
Utwierdź nas w cnocie, a wybaw od złego!
Nieśmiało serca do Ciebie wznosimy,
Jak nas Twój uczył Syn, tak się modlimy;
W Jego Imieniu prosimy Cię Panie:
Wyrzeknij: Amen, niech się tak stanie!
,
Prostego ludu, wiejskiej chaty
W kielichu swym jak kryształ czysty
A cnót barwami przebogaty.
Błogosławiona Karolino
Świeć nam przykładem cnoty męstwa
Bądź wzorem pracy i modlitwy
Czystości życia i męczeństwa.
O apostołko Bożej sprawy
Aniołów chlebem wciąż karmiona
O gwiazdo ludu najjaśniejsza
W służbie bliźniemu niestrudzona.
Twym ukochaniem Jezus Chrystus
Nie skarby świata, przyjemności
W godzinie próby śmierć wybierasz
Aby nie zdradzić tej miłości.
Wpatrzona w postać Bożej Matki
Czystego piękna wzór wspaniały
Jaj śladem idziesz przez męczeństwo
Po nieskalany wieniec chwały.
,
przed Twoim modląc się obrazem.
Tyś nam nadzieją jest jedyną,
prostym do nieba drogowskazem.
Córo tej ziemi, Tobie chwała,
ileż to łask wspólnota nasza
za Twą przyczyną otrzymała,
i ciągle nowych się doprasza.
Ty wiesz najlepiej, co nam trzeba
byśmy przez życie przeszli godnie.
Spraw, by nam nie zabrakło chleba,
niech nas ominą wojny, zbrodnie.
Otocz opieką nasze dzieci,
by nigdy wiary nie straciły.
Niech Twoja gwiazda im zaświeci,
by w mrokach życia nie zbłądziły.
O usłysz w niebie te błagania,
otocz opieką naszych księży.
Wypraszaj nowe powołania,
wiara i miłość niech zwycięży.
Spraw, byśmy nigdy nie przestali
wiernie zwracać się do Ciebie.
I byśmy kiedyś Cię spotkali,
i razem z Tobą żyli w niebie.
,
Świat w popielnym legnie pyle:
Zważ Dawida i Sybillę.
Jakiż będzie płacz i łkanie,
Gdy dzieł naszych sędzia stanie,
Odpowiedzieć każąc za nie.
Trąba groźnym zabrzmi tonem
Nad grobami śpiących zgonem,
Wszystkich stawi nas przed tronem.
Ĺmierć z naturą się zadziwi,
Gdy umarli wstaną żywi,
Win brzemieniem nieszczęśliwi.
Księgi się otworzą karty,
Gdzie spis grzechów jest zawarty,
Za co świat karania warty.
Kiedy sędzia więc zasiędzie,
Wszystko tajne jawnym będzie,
Gniewu dłoń dosięże wszędzie.
Cóż mam, nędzarz, ku obronie,
Czyją pieczą się zasłonię,
Gdy i święty zadrży w łonie?
Panie w grozie swej bezmierny,
Zbawisz z łaski lud Twój wierny,
Zbaw mnie, zdroju miłosierny.
Racz pamiętać, Jezu drogi,
Ĺťeś wziął dla mnie żywot srogi,
Nie gub mnie w dzień straszny trwogi.
Długoś szukał mnie znużony,
Zbawił krzyżem umęczony,
Niech ten trud nie będzie płony.
Sędzio pomsty sprawiedliwy,
Bądź mym grzechom litościwy,
Zanim przyjdzie sąd straszliwy.
Jęcząc, pomnąc win bezdroże,
Wstydem me oblicze gorze,
Szczędź mnie, błagam, Panie Boże.
Ty coś Marii grzech wybaczył
I wysłuchać łotra raczył,
Nie pozwolisz, bym zrozpaczył.
Choć niegodne me błaganie,
Nie daj mi, dobroci Panie,
W ognia wieczne wpaść otchłanie.
Daj mi mieszkać w owiec gronie,
Z dala kozłów, przy Twym tronie
Postaw mnie po prawej stronie.
Gdy uśmierzysz potępionych,
Srogim żarom przeznaczonych,
Weź mnie do błogosławionych.
Błagam kornie bijąc czołem,
Z sercem,
co się zda popiołem,
Wspomóż mnie nad śmierci dołem.
O dniu jęku, o dniu szlochu,
Kiedy z popielnego prochu
Człowiek winny na sąd stanie.
Oszczędź go, o dobry Boże,
Jezu nasz, i w zgonu porze
Daj mu wieczne spoczywanie.
Amen.
,
Tyś z wielkiego rodu wzięty!
Krzyżem świętym naznaczony,
Z lewéj boku Twego strony.
Gdy miejsca święte obchodzisz,
Zapowietrzonych przywodzisz
Do zdrowia samém dotknieniem,
Z wielkiem wszystkich podziwieniem.
Pozdrowienieć ponawiamy,
Zachowaj nas - upraszamy -
Od wrzodów, moc nad któremi
Wziąłeś słowy anielskiemi.
,
Wybawiciel litościwy?
Z płaczem wołał lud z ciemnice,
Mając Boskie obietnice.
Pamiętając, jako one
Od początku udzielone
Z ust się do ust przechodziły,
O Chrystusie pewne były.
Zetrze węża łeb chytrego,
Na zdradę czuwającego,
Przyjdzie z Świętymi licznymi
Zwyciężyć nad ubogimi.
Abramowi przyrzekany
Syn Izaak na znak dany,
Że Zbawiciel na świat przyjdzie
I z nasienia jego wyjdzie.
Nieba z ziemią połączenie,
Czego Jakob miał widzenie,
Znaczyło: Bóg się zlituje
I w ludziach się zamiłuje.
Umierając Jakob widzi,
Jak z pod Judy berła Żydzi
Chrystusa oglądać mają,
Gdy swych królów postradają.
Mojżesz proroka równego,
Z pośród braci wzbudzonego,
Mesyasza obiecuje,
Słuchać Jego nakazuje.
Gdyż On Boskie powie słowa,
W Duchu Świętym Jego mowa,
Jak Mu w usta jest włożona,
Wolą Bożą wymierzona.
Dawid w psalmach wyśpiewuje,
Synem Bożym Go mianuje;
Izaiasz patrzy na przyszłą
Jego mękę jakby wyszłą.
A Micheasz wyraźnemi
Słowy mu objawionemi
Narodzenie nam przytacza,
Miasto Betleem naznacza.
Daniel czas wyrachował,
Aggeusz zaś prorokował
Przyjście do now j świątyni,
Co świetniejszą ją uczyni.
Przyszedł Jezus obiecany,
Mesyasz oczekiwany;
Przyjdzie znowu, kiedy wzbudzi
Na sąd Boski wszystkich ludzi.
,
Dnia każdego prostujesz drogi złe
I cudami jaśniejesz w naszych oczach
By nadzieja wstąpiła w życie mdłe
O Święta Rito witaj nam
Z nami bądź wspieraj nas w każdy czas
Orędowniczko ludzkich spraw
Serca nasze składamy w ręce Twe
Pocieszycielko zasmuconych
Wspierasz nas w prośbach naszych wstawiasz się
Miłośnico Jezusa cierpiącego
Ty nam zawsze pomagasz tulisz nas
O Święta Rito my w pokorze
Dziś składamy w opiece troski swe
Za Twe łaski pragniemy Ci dziękować
Sławić Ciebie w noc życia w każde dnie
,
Oto: kto tylko do Niego się uda,
Ma o co prosi, ma zdrowie i życie,
Świadczy On łaski jawnie i skrycie.
Bo na wspomnienie z prośbą Antoniego,
W Kościele Bożym patrona wielkiego.
I burze morskie zaraz ucichają,
I chorzy z łóżek zaraz zdrowi wstają.
Z więzienia więźnie, za Jego przyczyną,
Wolni wychodzą, chmury w stronę inną,
Usuwają się, chociażby gradowe,
Ustają nawet i kłopoty nowe.
Zgubione rzeczy Ten święty przywraca,
A kto w błąd wpadnie lub drogę utraca,
Z pomocą zaraz Antoni przybywa,
Gdy Go nabożnie kto na pomoc wzywa.
Nadto śmierć sama i czart ustępuje,
Gdy nad kim Jego opiekę poczuje;
Świadczą Padwianie, świadczą inne kraje,
Prosim niech każdy Twej łaski doznaje.
Straciwszy cnotę przez grzech popełniony,
I łaskę Boską, Twej żebrzem obrony,
Święty Antoni, wspomóż w tej przygodzie,
Broń złych przypadków, nie daj nam być w głodzie.
Spraw dobre życie, daj trafić do nieba,
A póki żyjemy daj obfitość chleba,
Daj się ucieszyć z osobna każdemu,
I co się tylko należy bliźniemu.
Zjednaj to wszystko cudowny Antoni,
Niechaj nas łaska Twoja zawsze broni,
Proś Boga za nas którzy cię wzywamy,
Niech nam miłiściw będzie, upraszamy,
Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu,
Ojcu, Synowi, Duchowi świętemu,
Przez Antoniego i zawsze i ninie,
Na wieki wieków niechaj wszędzie słynie.
Amen.
,
Od swych czcicieli bądź wysławiona
Jak godna Boska Matka, Dziewica,
Którą niebieska łaska oświeca.
Obrałaś Gietrzwałd za swą stolicę
By opuszczone te okolice
Którym zagraża wiary wydarcie
Znalazły w Tobie ucieczkę , wsparcie.
Matko Gietrzwałdzka, módl się za nami
Nie bójcie się, ja zawsze jestem z wami.
Niechże Ci za to cześć, uwielbienie
Wraz z nami składa wszelkie stworzenie.
Boś jest jak czyste niebo pogodna
I wszego świata uwielbień godna.
Wszyscy ptaszkowie wietrzni i leśni,
Dajcie mi swoje zachwytne pieśni.
Niech wszystkie śpiewy i melodyje
Wielbią Najświętszą Pannę Maryję.
Wy wszystkie kwiatki łąk, pól i borów
Dajcie mi swoich barw i kolorów,
Pachnideł, woni -- niech Matce Bożej
W dowód uczczenia wszystko się złoży.
Ziemio, wydaj z swej ogromnej bryły
Bogactwa, co się w tobie ukryły.
Diamenty, złoto, drogie kamienie
Bym złożył Marii na jej uczczenie.
Wszystkich Aniołów rozliczne chóry,
Co hymny dźwięczne z wielkiej pokory
W niebie śpiewacie -- złączcie swe pienie
Z naszymi -- Marii na uwielbienie.
Wy święci pańscy, coście kochali
Tu Matkę Boską, z niej przykład brali,
A za to wziął was Pan Bóg do siebie
I uszczęśliwił na wieki w niebie.
Złączcie swe modły i dziękczynienia
Z moimi -- na cześć Matki zbawienia,
Lecz choćby wszystko wraz się zebrało,
By kochać Marię -- zda się za mało.
Ty Jezu Chryste! Daj mi Twe serce,
Które przebodli włócznią morderce,
Bo tylko sercem Twym dostatecznie
Można pokochać Twą Matkę wiecznie.
,
któryś strapionym dany ku obronie,
Wincenty, gdy niebo wynosi,
ziemia z weselem Apostołem głosi.
Na wzór Chrystusa grzeszników prowadzisz
do Boga, gdy im spowiedź szczerą radzisz
z całego życia, by za rozgrzeszeniem,
Bogu służyli prawem już sumieniem.
Po wsiach, miasteczkach nauczasz prostaka,
zarówno z Panem kochasz mizeraka,
stajesz się wszystkim wszystko, bez pragnienia
innej korzyści, prócz ludzi zbawienia.
Jak wielki skutek Twoje prace mają,
Polska i cudze kraje to zeznają;
Gdy na nauki lud i na kazania
bieży, szukając z Bogiem pojednania.
Dziatki rodzicom do nóg upadają,
one rzewnemi łzami polewają;
A nieprzyjaciel poprzestając złości,
daruje krzywdy dla boskiej miłości.
Ustają gusła i wszeteczne mowy,
przeklęctwa, zdrady, przysięgi, obmowy;
Kradzione rzeczy, albo też zgubione,
bywają wtenczas wiernie powrócone.
,
Nie zapomina ludu mu wiernego:
Daje nam swoich świętych za patrony,
Za przykład życia i za opiekuny.
Od niego mamy Marcina świętego,
Na cny Biskupi świecznik stawionego:
Który jak niegdyś ludowi swojemu,
Tak nam ku życiu świeci pobożnemu.
W stanie żołnierskim jeszcze nieochrzczony,
Widząc żebraka iż był obnażony,
Litością zdjęty, gdy nie miał innego,
Kawałkiem płaszcza przyodział nagiego.
Nocy następnej Chrystus mu się zjawia,
I w darowanej szacie się przedstawia:
Uczynną miłość pochwala Marcina,
Cieszy, przyjmuje za swojego syna.
Zostawszy potem Biskupem Turonu,
Nauczał pilnie Bożego zakonu:
Zachęcał słowy, świecił przykładami,
Lud chodził swego pasterza śladami.
Trzech zmarłych wzbudził, co śmiercią zasnęli:
Lecz takich coby na wieki zginęli,
Niezmierne mnóstwo od piekła wybawił,
Gdy przez pokutę życie ich poprawił.
W chorobie pragnąc rozłączyć się z ciałem,
Uczniów swych smutkiem napełnia niemałym:
Nie opuszczaj nas Ojcze, z płaczem proszą,
Wilcy drapieżni trzodę twą rozproszą.
Marcin gotowy czekać swej nadgrody,
By owce jego nie doznały szkody:
Jeślim potrzebny mówi chcę pracować,
A lud twój Panie, tobie przygotować.
Gdy już umierał, staje czart przeklęty,
Nie zląkłszy się go, mówi Marcin święty:
Nic tu nie znajdziesz piekielna poczwaro,
Gniewu Bożego nieszczęsna ofiaro.
Marcin pokorny ubogo umiera,
A niebo mu się szeroko otwiera:
Na wyjściu jego Anieli śpiewają,
A święci, piekła zwyciężcę witają.
Luboś opuścił owieczki Marcinie,
Gdy cię Bóg przeniósł w niebieskie świątynie,
Lecz i tam swoją opiekuj się trzodą,
Boś miłość ku niej umocnił nadgrodą.
Przed Najwyższego gdy już stoisz tronem,
Racz być i dla nas łaskawym patronem:
Płaszczem nagiemu danym nas odziewaj,
Przed gniewem boskim nas grzesznych zakrywaj.
Patronie święta, w którym wspominamy,
Jak Bóg wyzwolił Polskę spod tyrany,
Proś, by zachował Bóg nasw wszechtrzeźwości,
Która lud wiodła ku niepodległości.
Spraw żeby owce które pobłądziły,
Do owczarni się prawej powróciły:
Bo kto w piotrowym korabiu nie płynie,
Pewno zatonie i na wieki zginie.
Odpędzaj od nas czarta pokuszenia,
Uproś niech żyjem w czystości sumienia:
A gdy nas wesprze twa dzielna przyczyna,
Nie będzie straszna śmiertelna godzina.
,
Ty przed Bogiem stoisz w sławie,
Tobą Wrocław w świecie słynie,
Twoje imię nie zaginie !
Lat osiemset będzie temu
Wydarzeniu przedziwnemu,
Gdyś ocalił śląskie włości
Od tatarskiej nawałności.
Wiele wieków my wytrwali,
Swojej mowy nie oddali,
Strzegli mowy i sumienia,
Od dusznego zatracenia.
Bóg to sprawił miłosierny,
Któregoś Ty sługa wierny,
Twa modlitwa nas wspierała,
Niech Ci będzie za to chwała.
Więc w wolności dzisiaj dobie,
Wdzięczne modły niesiem Tobie,
Niechaj dalej jak od wieka
Broni Polski Twa opieka.
i głos wieszczący pokutę,
bo dzisiaj oddał swe życie
poprzednik Syna Bożego.
Spoczęła głowa na misie
trzymanej w rękach dziewczyny,
co króla tańcem uwiodła,
na rozkaz mściwej władczyni.
Już więcej łańcuch nie więzi
Zwiastuna Odkupiciela,
bo jego dusza powraca
do Pana, który go posłał
Niech Boga w Trójcy Jednego
wysławia wszelkie stworzenie,
a krew przelana dla Niego,
niech wyda plony stokrotne.
, że prawda jest jedna,
Niezmienna i nieodwołalna i do zbawienia potrzebna.
Te słowa w sercu wyryj i w duszy swej rozważaj,
A jeśli ktoś ci mówi, że ma własną prawdę -- uważaj!
Albowiem człowiek sam z siebie niczego nie ustanowi:
Nie ufaj byle komu zaufaj Kościołowi.
Nie w księdza wierz, ale w Kościół. Nie szukaj podłych błahostek,
Dziś gdy pragnienie prawdy zastąpił głód ciekawostek.
Toleruj głupców, lecz temp głupotę i podły gust.
Nie pozwól w imię miłości zamykać sobie ust.
Niech wiedzą niedoskonali, że są niedoskonali,
Albowiem prawdziwa miłość w prawdzie się doskonali.
Nie próbuj naśladować głupoty prostego tumu,
Jeżeli Bóg dał ci rozum, to rób użytek z rozumu.
Na przekór inteligentnej wulgarnych mędrców armii,
Niech wiara twa szuka rozumu, a rozum prawda się karmi.
Niech nie zachwieje tobą dyskurs przewrotnie mętny,
Bo szatan nie ma mądrości jest tylko inteligentny.
Szatan jest księciem kłamstwa oraz artystą grzechu.
Fałsz miesza pół na pół z prawdą, nie rezygnując z uśmiechu.
Przedrzeźnia dobroć Boga i Mękę Zbawiciela,
Ludzkości ułatwia życie, rozgrzeszeń chętnie udziela,
ale kto sobie i innym prawdę powiada w oczy,
takiemu człowiekowi i szatan nie podskoczy.
Lecz nie myśl poznawszy Prawdę,
Że nic ci więcej nie trzeba.
Najgorszy łajdak może przed Toba wejść do nieba.
Bo miłosierdzie Pańskie Sąd Ostateczny uprości:
Każdemu odmierzy tylko według jego miłości.
Ty módl się o miłosierdzie i bądź miłosierny dla brata.
A myśląc o dniu dzisiejszym myśl zawsze o Końcu Świata.
Jeżeli wierzysz w Boga pamiętaj, że prawda jest jedna,
Niezmienna i nieodwołalna i do zbawienia potrzebna.
Te słowa w sercu wyryj i w duszy swej rozważaj,
A jeśli ktoś ci mówi, że ma własną prawdę -- uważaj!
Albowiem człowiek sam z siebie niczego nie ustanowi:
Nie ufaj byle komu zaufaj Kościołowi.
Józefa ma za Opiekuna;
niechaj się niczego nie boi,
gdy więty Józef przy nim stoi,
nie zginie.
Idcie precz, marnoci wiatowe,
bocie mnie zagubić gotowe;
już ja mam nad wszystko słodszego
Józefa Opiekuna mego
przy sobie.
Ustšpcie, szatańskie najazdy,
przyzna to ze mnš człowiek każdy,
że choćby i piekło powstało,
całe się na mnie zbuntowało,
nie zginę.
Gdy mi jest Józef ulubiony
obrońcš od każdej złej strony,
on ci mnie ze swojej opieki
nie puci, i zginšć na wieki
nie mogę.
Przeto Cię upraszam serdecznie,
Józefie, bym mógł żyć bezpiecznie,
a w końcu lekkie miał skonanie
i grzechów swoich darowanie
przy mierci.
Gdy mi za przyjdzie przed Sędziego
stawić się, wielce straszliwego
bšdże mi Józefie przy sšdzie
kiedy mnie sšdzić Bóg zasišdzie,
Patronem.
Odpędzaj precz nieprzyjaciela
duszy mej, spraw oskarżyciela;
kiedy mnie skarżyć, przeladować
będzie chciał, chciejże mnie ratować,
o więty.
Józefie! Oddal czarta złego,
a Boga mnie zagniewanego
przejednaj, o co Cię serdecznie
upraszam, bym mógł z Tobš wiecznie
królować.
,
nieba, ziemi Pani,
Tobie my grzesznicy serca niesiem w dani.
I w opiekę się oddajem
Starych ojców obyczajem,
Hołd Ci niesiem uwielbienia
więta Matko Pocieszenia, nie opuszczaj nas!
Matko Pocieszenia, szczerš daj nam skruchę,
Upro nam u Syna łaskę i otuchę.
Ucz nas szukać Bożej woli
W każdej sprawie, w każdej doli;
I na straży stój sumienia,
więta Matko Pocieszenia, nie opuszczaj nas!
Matko Pocieszenia, życia strzeż i zdrowia,
Od powietrza, wojny, ognia i przednowia,
O przeżegnaj, jak kraj długi,
Nasze prace, nasze pługi;
Ustrzeż bytu i imienia,
więta Matko Pocieszenia, nie opuszczaj nas.
Matko Pocieszenia, wejd w rodziny nasze,
więty pokój Boży w każde wnie poddasze,
Wiarę ojców, miłoć matek,
I niewinnoć ratuj dziatek;
Wród niewiary i zgorszenia
więta Matko Pocieszenia, nie opuszczaj nas.
Matko Pocieszenia, niby żywe łany,
Do Twych stóp się chylš wszystkie nasze stany.
Złšcz miłociš, dwory, chaty,
Wsie i miasta i warsztaty;
Usuń wanie, rozdwojenia,
więta Matko Pocieszenia, nie opuszczaj nas.
,
morza, pól i gór,
do stóp Twych padamy, przyjm błagalny chór.
Zdrowa, zdrowa, zdrowa, zdrowa
Częstochowska Panno Maryjo!
Niech z wiarš, nadziejš, dla miłoci Twej, do Ciebie lgnš wierni, jak do Matki swej.
O Lilio nieżysta, nas od grzechu strzeż i cnoty praojców w domach naszych szerz!
Nad naszš krainš ręce swoje wznie, błogosław ojczyznę i w opiekę we!
Maryjo, Królowo! Bšd Ty Matkš nam, daj w dobrym wytrwanie, wied do niebios bram!
,
Tu na ziemię zelij nam
Twoje więte zmiłowanie,
Tu na ziemię zelij nam.
Boże wielki, my w pokorze
do Twych stóp garniemy się,
Wola Twoja wszystko może,
Ty nad nami zmiłuj się.
A przez Syna Twego mękę
Ulżyj ludzkiej doli złej,
Każdš życia skróć udrękę,
Boże wielki, zlituj się.
Sakrament wystawiony,
Który Jezus tu zostawił nam dla obrony.
Ta Jego Krew i Ciało dobrem wielkiem się siało;
Gdy Go godnie przyjmujemy, da łask nie mało.
Niech Cię uczci lud wierny, Boże pociech niezmierny!
W czasie głodu, moru, wojny, bšd miłosierny.
Błogosław, prosim Ciebie, z niebios Najwiętszy Chlebie,
Ulecz, broń, ratuj nas, zasil w każdej potrzebie.
Wierzymy stale, Panie, że tu jest; niech wyznanie,
Które sercem Ci składamy, ofiarš stanie.
Rozum, wolę dajemy, serceć ofiarujemy,
O Jezu, nasz Zbawicielu, kochać Cię chcemy!
, o Jezu nasz o Jezu!
Twej litoci przyzywamy, o Zbawicielu drogi!
Chwała niech będzie zawsze i wszędzie,
Twemu Sercu, o mój Jezu!
Serce to nam otworzone, o Jezu nasz o Jezu!
Włóczniš na krzyżu zranione, o Zbawicielu drogi!
Ono przepaciš miłoci, o Jezu nasz o Jezu!
W Nim się topiš nasze złoci, o Zbawicielu drogi!
Tam ucieczka, tam schronienie, o Jezu nasz o Jezu!
Gdy nas cinie utrapienie, o Zbawicielu drogi!
Gdy kto grzeszy a żałuje, o Jezu nasz o Jezu!
Twoje Serce go przyjmuje, o Zbawicielu drogi!
Gdy sierota płacze rzewnie, o Jezu nasz o Jezu!
Tam pociechę znajdzie pewnie, o Zbawicielu drogi!
Na wygnaniu smutnej ziemi, o Jezu nasz o Jezu!
Ono wieci nad grzesznymi, o Zbawicielu drogi!
Ono mieszka zawsze z nami, o Jezu nasz o Jezu!
Rozkosz Jego z grzesznikami, o Zbawicielu drogi!
Więc do Niego uciekajmy, o Jezu nasz o Jezu!
I ratunku tam szukajmy, o Zbawicielu drogi!
Nie odrzucaj nas od Siebie, o Jezu nasz o Jezu!
Przyjm na ziemi, przyjmij w niebie, o Zbawicielu drogi!
Bymy Twymi zawsze byli, o Jezu nasz o Jezu!
Twoje Serce zawsze czcili, o Zbawicielu drogi!
Przez Twej Matki Serce czyste, o Jezu nasz o Jezu!
Daj te łaski nam o Chryste, o Zbawicielu drogi!
,
Przenajwiętszy Ojcze nasz,
Co dla szczęcia wszystkich ludów
Dobroć, moc i łaskę masz,
Który widzisz serca drgnienie
I najskrytsze myli znasz,
Racz wysłuchać me westchnienie,
Przenajwiętszy Ojcze nasz!
Spraw, abymy korzystali
Z darów udzielonych nam,
Bymy przez nie uzyskali
Wstęp do Twych niebieskich bram,
Udziel w pracy wytrwałoci,
Łaska Twa niech wzmacnia nas,
Bymy mężnie ku wiecznoci
Szli z weselem i bez zmaz.
,
za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
Kociół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie:
I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.
Złota też, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje,
Cokolwiek na tym wiecie człowiek mieni swoje.
Wdzięcznym Cię tedy sercem. Panie, wyznawamy,
Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy.
Ty Pan wszytkiego wiata. Ty niebo zbudował
I złotymi gwiazdami licznie uhaftował.
Ty fundament założył nieobeszłej ziemi
I przykryłe jej nagoć zioły rozlicznemi.
Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi
A zamierzonych granic przeskoczyć się boi.
Rzeki wód nieprzebranych wielkš hojnoć majš,
Biały dzień a noc ciemna swoje czasy znajš,
Tobie k woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi,
Tobie k woli w kłosianym wieńcu Lato chodzi,
Gruszki Jesień i jabłka rozmaite dawa,
Potym do gotowego gnuna Zima wstawa.
Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie,
A zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie.
Z Twoich ršk wszelkie wierzę patrza swej żywnoci,
A Ty każdego żywisz z Twej szczodrobliwoci.
Bšd na wieki pochwalon, niemiertelny Panie!
Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie.
Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi,
Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi.
, liczna Jutrzenko,
Niepokalana Maryjo Panienko!
Bez pierworodnej zmazy poczęta,
Módl się za nami, Królowo więta!
Ty jeste gwiazdš życia naszego,
W ciemnociach wiecisz, chronisz od złego.
Odpęd szatana, pokus nawały,
By serca nasze w cnocie wytrwały.
Gwiazdo zaranna, liczna Jutrzenko,
Niepokalana Maryjo Panienko,
Wspomóż nas biednych, o Wniebowzięta,
Módl się za nami, Królowo więta!
,
On twoje kroki najmniejsze uważał!
Kiedy do wiata rachunków zasiędzic
l ten twój wiadek sędziš twoim będzie.
Co tylko w sercu tajemnego było,
Co mylił, że się wrzód nocy ukryło,
Wszystko to promień prawdy Jego zbada
I wszystko winne sumienie wygada.
Biada ci, ojcze i matko niedbała,
Że wstydu dzieci twych nie nauczała!
Powstanš na was te córki i syny
T złorzeczyć wam będš tej godziny.
Wy, cocie swego bliniego krzywdzili,
Na życie, sławę, majštek godzili,
Prawo was Boskie będzie potępiało,
Które bliniego kochać rozkazało.
Wy, cocie gorszšc, niewinnych skazili
Albo małżeństwa więte pogwałcili,
Albo przed Bogiem nie zgięli kolana:
Sprawiedliwego w Nim znajdziecie Pana.
Wy, cocie w zbytkach wiata utonęli,
Że Bóg na niebie żyje, zapomnieli,
Głos was ogromny Sędziego obleci:
"Nie znam was, nie znam, wy nie moje dziec
Czyżem was co dzień nie czekał w kociele?
Czym dla ubogich od was żšdał wiele?
Czylim nie kazał, nie dał wzoru cnoty?
Czy to zysk mały: niebo za kłopoty?
Sypałem łaski, chociecie, zuchwali,
Ani prosili, ani dziękowali!
Odbierzcież karę, której wiek nie zmazę.
Serce jej nie chce, sprawiedliwoć każe".
Wtenczas okropna zacznie się godzina,
Żegnać się będzie z rodzinš rodzina!
I przyjaciele wporzód narzekania
Opłaczš moment tego pożegnania.
Teraz do Boga kwap się, ludu wierny,
On dzi odpuszcza, On dzi miłosierny.
Bo kiedy sšdzić wiat cały zasiędzie,
Któż z Jego ręki grzesznika dobędzie?
,
Znać to, że Ociec, my dziećmi Twojemi!
Co dzień Ci jakie powinnimy dzięki
Za dar widomy z niewidomej ręki.
Słońce i miesišc za Pana Cię znajš
I zawsze Ci się najlepiej sprawiajš,
Dziennš i nocnš odbywajš stróża.
Ma im być dobrze, bo tak dawno służš.
Ty Opatrznociš Twojš nieodwłocznš
Ubogiej ziemi dajesz barwę rocznš!
Ziarno wród mrozu grzejesz parš tajnš
I siłę jego umacniasz rodzajnš.
Do Ciebie czy głód, czy cierpi pragnienie,
Oczy podnosi wszelakie stworzenie;
Twoim nakładem, z Twej jedzš komory
Wszystkie powietrzne, wodne, ziemne twory!
Podróżny Twojš rękš prowadzony
Na dobrš drogę wyjdzie obłšdzony!
Twoim staraniem zguba nam się wróci,
Bo żal Ci, gdy się Twój człowiek zasmuci.
Dajesz pogodę i dcszcz w swojej porze,
Bydlęta nasze zrachował w oborze!
A gdy o każdym pamiętasz stworzeniu,
I dzieci nasze znasz po ich imieniu.
Opatrzny Boże na ziemi i niebie,
Nie odstępuj nas w wszelakiej potrzebie,
Bo gdy co zrobim naszš tylko siłš,
Zaraz to poznać, że Ciebie nie było.
,
Dobrze padło na człowieka!
On w swoim nikczemnym stanie
Miłosierdzia tylko czeka!
Czyżem to sobie zasłużył,
Że mię Twej nauczył wiary?
Do swego mię boku użył,
Dusznemi powięcił dary!
Do stołu Twego z drugiemi
Idę, godownik szczęliwy!
Nie zazdroszczę bogactw ziemi,
Skarbem moim Bóg prawdziwy!
Karzš mierciš bunty czyje;
Gdym się na Boga podnosił,
On to widział, i ja żyję;
Chce tylko, bym Go przeprosił.
A czasem choć nas zasmuci,
Że potrzebę kary czuje,
Wnet rózgę na ogień wrzuci;
Jak Ojciec, znowu żałuje.
Ten szczęliwy Sprawca doli
Sam nas do cnót przyprowadza.
Daje łaski z swojej woli,
Potym je niebem nadgradza.
Sprawiedliwoć gdy na szali
Z miłosierdziem Jego stanic,
Zawszemy to poznawali,
Że przeważa zlitowanie!
Ale w ostatniš godzinę
Największej litoci trzeba!
Ufam, Boże, że nie zginę,
Ty dla grzesznych zstšpił z nieba.
,
Póki mię na wiecie stanie:
Że mię w przygodzie ratował
I miechów ludzkich zachował.
Panie! Wołałem ku Tobie,
A Ty mię wsparł w mej chorobie,
Dodałe mi swej pomocy,
Żem nie doznał wiecznej nocy.
Nasz Kociele, piewaj swemu
Obrońcy najpewniejszemu,
Uczyń czeć powinna z chęci
Jego najwiętszej pamięci.
Gniew Jego prędko ustaje,
A wiek długi w szczęciu daje,
Kogo w wieczór zafrasuje,
Tego rano pożałuje.
Mnie zuchwałe szczęcie było
Tak daleko ułudziło,
Żem miał rzec: "W tej klubie stoję,
Że się odmiany nie boję".
Łaska Twoja, Panie, była
Tak mocno mię utwierdziła;
Ale skoro twarz odwrócił,
Wnete mojš hardoć skrócił.
Cóżem ja miał poczšć sobie?
Jedno głos podnieć ku Tobie:
"Cóż za korzyć, mocny Boże,
Z mego zginienia być może?
Żalić proch czeć będzie dawał?
Albo Twš dobroć wyznawał?"
Pań usłyszał głos mój lichy,
Wsparł mię, zmazał moje grzechy.
Użyłe zwykłej litoci,
Obróciłe płacz w radoci,
Zdjšłe ze mnie wór żałobny.
A włożyłe płaszcz ozdobny.
Przeto Cię wesoło wszędzie
Lutnia moja wielbić będzie;
Chwała Twoja, wieczny Panie,
W uciech moich nie ustanie.
,
Choć naszymi pracujemy;
Z Ciebie plennoć miewa rola,
My zbieramy z Twego pola.
Wszystko Cię, mój Boże, chwali,
Alemy i to poznali,
Ze najmilsza Ci się zdała
Pracujšcej ręki chwała.
Co rzšdzisz ziemiš i niebem!
Opatrz dzieci Twoje chlebem
Ty nam daj urodzaj zloty.
My Ci dajem trud i poty.
Kiedy przyjdziem na godzinę!...
Gdy, kończšc ziemska gocinę,
Z Łazarzem, po naszym zgonie.
Odpoczniemy na Twym łonie.
,
Do was bieżemy w czasie złej godziny,
Których za własnych współziomków ogłasz;
Ojczyzna nasza.
Po tejże ziemi z namicie chodzili;
Z tych samych rzódeł wodę naszš pili,
Polska was matka mlekiem swym karmiła,
Rola żywiła.
Wspomnijcie, bracia, na wasze rodaki,
Ksišżęta niebios, na liche żebraki!
Dobrego Boga błagajcie za nami
Swemi probami.
Jeli głód, wojna i powietrze srogie
Nawiedzić zechce Królestwo ubogie,
Brońcie nas, stojšc na kraju granicy,
więci strażnicy.
Boże! Ta proba będzie uiszczona,
Jako przez Twoich pryjaciół czyniona,
I zasługami wiecznemi wspierana
Chrystusa Pana
,
że mnie On pocieszy
A tak w ciężkim żalu moim,
łaskawie rozmieszy.
Obróci mój płacz w wesele Przydawszy rozkoszy,
Nie potężna zła to chwila, łatwo jš rozproszy.
Sam ja nie wiem zkšd wiatr wieje ku wdzięcznej ochłodzie,
Już wyglšdam ze wszystkich stron, będšc na swobodzie.
Nadzieja mi sama tuszy, myl mi naprawuje,
I ukazuje do Pana, co wszystko szafuje.
Choćbym ja się pod ziemię skrył, i tam mię ty znajdziesz,
Choćbym się też w skale zawarł, i tam mię dosiężesz.
Przetóż stanšwszy z daleka przykładem grzesznika,
I mówię: Boże! czemu mię opucił nędznika!
Już przyszedł czas polepszenia żywota mojego,
Com z młodych lat na tym wiecie broił wiele złego.
Zmiłujże się już nademnš, o mój wieczny Panie!
A do uszu Twoich więtych, przyjmij me wołanie.
Tylko, abym cierpliwym był, w tym to krzyżu moim,
Rzšd mię Ty ku chwale swojej, Duchem więtym Twoim.
Jeli mię też chcesz dowiadczyć, i toć wolno Tobie,
Dowiadczajże póki raczysz, a probuj mię sobie.
Cały dzień, całš noc wołam, Boże mój do Ciebie,
A Ty probie mojej nie chcesz miejsca dać u siebie.
Zażyj miłosierdzia Twego, uskrom wielkie męki,
Jużem upadł ze wszystkich stron, przez gniew Twojej ręki.
Gdy okażesz nad upadłym moc Twojej opieki,
Będę Cię za takš łaskę wysławiał na wieki.
,
Nie boję się nieszczęcia i smutku żadnego:
Bóg zasmuci, Bóg pocieszy,
Bo jest Panem wszelkiej rzeczy,
Także i moim.
Bóg ma o mnie staranie i wie co mi trzeba,
Bóg się mnš opiekuje z wysokiego nieba:
Ufam w miłosierdziu jego,
Że mnie pocieszy grzesznego,
Mam w nim nadzieję.
Ucierpiał za nas rany Zbawiciel kochany,
Na krzyżu był rozpięty, ach mój Jezus więty:
Przez niewinnš mękę Twoję,
Odpuć Jezu grzechy moje,
Pokornie proszę.
Jam stworzenie wyrodne, mój najwiętszy Panie,
Niech Twoje miłosierdzie dzi się ze mnš stanie:
Odpuć Jezu mojš winę,
Dodaj łaski niech nie ginę,
Grzesznik, niegodny.
,
Którzy Cię niedbałym sšdzš,
A iż prawie żadnej rzeczy
Nie chcesz mieć na swojej pieczy.
Nie wiem, czego więcej trzeba:
Przeciwko nim wiadczš nieba,
wiadczš gwiazdy niezliczone,
Na powietrzu zapalone.
Kiedy słońce swego wschodu
Albo chybiło zachodu?
Kiedy miesišc jasne rogi
Skłonił od swej zwykłej drogi?
Toż nam i ziemia zeznawa,
Która pewnych czasów dawa
Zboża w wielkiej obfitoci
Synom ludzkim ku żywnoci.
Niechaj li we złocie chodzš
I nad lepszymi przewodzš,
Jednak złe sumnienie majš,
Sšdu Twego się lękajš.
A ja patrzajšc z daleka
Na szczęcie złego człowieka,
Im dalej, tymem pewniejszy,
Że jest żywot poledniejszy.
Bo że Ty pan sprawiedliwy,
Nie podoba-ć się złoliwy,
A jesli mu tu nie płacisz,
Musi czas być, gdzie go stracisz.
Wzywałem Cię, wieczny Boże,
Idšc wieczór na swe łoże;
Wzywałem Cię o północy,
A byłe mi ku pomocy.
Nieprzyjaciel stał nade mnš,
Mógł uczynić wszytko ze mnš;
Spałem jako zarzezany,
On mi nie miał zadać rany.
A na pierwsze me ocknienie
I słów kilka przemówienie,
Panie, znać, że mię Ty bronił;
Uciekł, a nikt go nie gonił.
A co mnie był nagotował,
To sam mało nie skosztował,
Bowiem od wielkiego strachu
Wypadł oknem na dół z gmachu.
Ani miecz, ani mię siła
Złej przygody obroniła,
Jeno szczyra łaska Twoja,
Co wyznawa dusza moja.
I pójdę do domu Twego,
A w pojrzodku ludu wszego
Będęć, mój Panie dziękował,
Z łaski Twej że mię zachował.
A ludzie zapamiętali,
Którzy spraw Twych nie poznali
Niechaj dzi na oko znajš,
Ze Cię dobrzy stróżem majš.
A przepucisz li co na nie,
Zlitujesz się zasię, Panie,
Jako więc i złym sowito
Płacisz zatrzymane myto.
!
Któż pojšć może twe przestronnoci?
Oczekiwam cię na tem wygnaniu,
Co dzień już bliżej ku przywitaniu.
Dzi albo jutro znać zacznę Ciebie
A tego nie wiem w piekle czy w niebie;
O życie moje nienagrodzone!
Nie wiem w którš się dostaniesz stronę.
Płakać mi przyjdzie za krótkie życie
Morzem łez wiecznych dosyć obficie,
Gdy raz utracę duszy zbawienie;
Okropne na to dla mnie wspomnienie!
Już nie nagrodzę gdy raz le zginę
Nie odżałuję gdy nieba minę
Raz w piekło wpadnę; płacz nie pomoże;
Teraz mnie ratuj, broń sam mój Boże!
Wiem, że le żyję nie wiem co będzie,
Piekło lub niebo dusza osišdzie
Gdy pójdę z czasem po swš koronę
Nie wiem w którš się obrócę stronę.
Trwoży mnie ciężko wiecznoć niezbyta
Której wiadomoć dla mnie ukryta
Wiem, ze szczęliwa, albo przeklęta
Czeka mnie pewnie, daj Boże więta.
Cóż mi po wszystkiem jeżeli zginę
Jeli cię więta wiecznoci minę?
Cóż po wygodach i dobrem mieniu,
Jeli mi zejdzie na mem zbawieniu?
Jak wiele takich co już żałujš,
Że po rozkoszach mšk wiecznoć czujš!
Nieszczęni głupcy nim się spostrzegli,
mierciš poległszy piekło zalegli.
Żałujš teraz że wiatu żyli,
Żałujš wiecznie, że grzech pełnili,
Miarę przebrawszy i jednym grzechem
Cieszšc się w piekło zabrnęli z miechem.
Ach, nie żart, nie żart, gdy piekło czeka
Całš wiecznociš za grzech człowieka!
Tak wiele żyjšc w grzechach pomarli
wiata uciechy smutkiem zawarli
,
Pan idzie z nieba
Pod przymiotami ukryty chleba
Zagrody nasze widzieć przychodzi
I jak się Jego dzieciom powodzi
Otocz Go wkoło rzeszo wybrana
Przed twoim Bogiem zginaj kolana
Pień chwały Jego piewaj z weselem
On twoim Ojcem On przyjacielem
Nie dosyć było to dla człowieka
Że na ołtarzu co dzień Go czeka
Sam ludu swego odwiedza ciany
Bo pragnie bawić między ziemiany
Zielem kwiatami cielcie Mu drogi
Którędy Pańskie ić będš nogi
I okrzyknijcie na wszystkie strony
Poród nas idzie błogosławiony"
Straż przy Nim czyniš Anieli możni
Nie przystępujcie blisko bezbożni
Obycie kiedy i wy poznali
Jakiegomy to Pana dostali
On winy nasze przebaczać lubi
Jego się wsparciem nasz naród chlubi
W domu i w polu daje nam dary
Serc tylko naszych żšda ofiary
Niesiemy Ci je Boże niesiemy
Dawaj nam łaski sercać dajemy
I tej zamiany między stronami
Niebo i ziemia będš wiadkami
,
Bymy Cię czcili, kochali;
Próżno zwodziciel cieszy się skrycie,
Że Twe ołtarze obali.
Twa dobroczynnoć, wszechmocny Panie,
Co troski nasze tu słodzi,
I Twe Ojcowskie o nas staranie
Bytnoć nam Twojš dowodzi.
Wszystko obecnoć Twoja wskazuje,
Bezbożny tylko rozumie,
Iż Jej w swem sercu nigdy nie czuje,
Że Jš w sumieniu przytłumi.
A ty, którego zwiedziona dusza
Trafowi wszystko przyznaje,
Patrz: Czyja ręka ten wiat porusza?
Czyja mu obrót nadaje?
Na lazurowem niebios sklepieniu,
Kto gwiazd miliony szykował?
Kto je prowadzi w wietnem odzieniu?
Kto te okręgi zbudował?
Od kogo wiatło poczštek wzięło,
Co swej jasnoci nie traci?
Natura cała, czyje to dzieło?
Kto jš ożywia, bogaci?
Patrzaj jeżeli chcesz być szczęliwym
I sercem Twoim nie zgrzeszyć.
Wyznaj, że mšdry i sprawiedliwy
Wyznaj, że jest Bóg przedwieczny.
,
Gdy Cię cnotliwe serce o co prosi:
Wysłuchaj modły które ten lud czyni,
W Twojej wištyni, w Twojej wištyni.
Błogosław Panu który nami włada,
Niech tron swych ojców szczęliwie posiada:
Na szczęciu ludu niech swš wielkoć kładzie,
W męztwie i radzie.
Niechaj pobożnoć krwi jego nie ginie,
Co wzorem cnoty w dziejach wiata słynie:
By dobrych Królów wiekopomna chwała,
W wnukach została.
Błogosław Panie i temu rzšdowi,
Który złe znosi, a dobre stanowi:
W pracy, gdzie idzie o szczęliwoć ludu,
Niech nie zna trudu.
,
Chociaż do oczu cinie się łza
A więc pragniemy posłuchać Cię,
Niechże się wola wypełni Twa.
Czy wród wesela, czy wród cierpienia
Chcemy Ci nucić pień dziękczynienia.
Lecz Ty, o Panie, najlepiej wiesz,
Że bez pociechy trudno nam żyć
O dobry Jezu! Krzyżuj jak chcesz,
Ale racz dla nas pociechš być.
A wród wesela i wród cierpienia,
Będziemy nucie spieki dziękczynienia!
Gdy nas otoczy krzyżowy cień,
Słońce wród czarnych zaćmi się chmur,
Daj przy ołtarzu w ten smutny dzień
Znaleć osłodę, męstwo i wzór!
A błogosławić będziem cierpienia,
Wdzięcznie Ci nucšc pień dziękczynienia!
Że z nami jeste, pozwól to czuć!
Jako Chleb życia pokrzepiaj nas.
Nadzieję w sercu omdlała wzbud,
Daj przetrwać mężnie prób ziemski czas.
I wdzięcznie nucić wród łez, cierpienia,
Z Matkš Przeczystš pień dziękczynienia![1]
,
gdy do Przemienienia
Twojego wznosim głębokie westchnienia
I tajemnicę więtš rozmylamy,
Spraw to łaskawie, o to Cię błagamy:
Przemień nasz umysł i serce skażone,
Niech odtšd będzie z Tobš połšczone;
A niechaj wzgardzi tem, co Cię obraża
I co Twe prawa najwiętsze znieważa.
Przemień nienawić bliniego w prawdziwš
Miłoć, niech dusza już nie będzie mciwš;
Pokorne serce niechaj pyszni majš
I niech Cię, Jezu, Panem swoim znajš.
Przemień ubóstwo i potrzeby człeka
W majštek mierny niech się nie ucieka
Do złych sposobów, ale pożywienie
Majšc, niech na swe pracuje zbawienie.
Przemień, o Jezu, w miłosierdzie więte
Gniew Twój, a klęski pohamuj zawzięte;
Niech grad, mór, wojna nam nieznana będzie,
Niech doznajemy Twej litoci wszędzie.
My, co Twe więte Przemienienie czcimy,
W tej tu wištyni, pokornie prosimy
Za dobrodziejów i za ludzkoć całš,
Niech łaskę Twojš majš wiecznie trwałš.
Przez Twoje więte Przemienienie, Panie,
Prosim, abymy żyjšc w naszym stanie,
Z całego serca miłowali Ciebie
I zasłużyli żyć na wieki w niebie.
,
Zaraz sercem wielbię Pana
Dobro duszy mej wieczyste Bšd pochwalon Jezu Chryste:
Kiedy w szaty się odziewam,
W głębi serca mego piewam;
W każdej doli, przeciwnoci; Tak na ziemi jak w wiecznoci:
Gdy w wištyni Boga stawam, Tak Mu kornš czeć oddawam:
Tu przez swiętš litoć swoję; Zlewa na nas łask swych zdroje:
Gdy do pracy się zabieram, Tš się probš krzepię, wspieram:
A gdy skończę, tak w podzięce, Uniżone skłšdam ręce:
Miło wszystko mi upływa, Póki serce Boga wzywa:
Choćbym tysišc nieszczęć znosił, Zawsze ja Cię będę głosił,
Gdy mnie Bóg mój błogosławi, Tak Go wdzięczny język sławi:
Niech się wszystkie klęski zlejš, Bóg litociš, Bóg nadziejš:
Kiedy spojrzy Bóg litonie, Ginie smutek, radoć ronie:
Gdy Bóg na grzechów zgładzenie, Raczy przesłać mi cierpienie:
Kiedy pokarm mój pożywam, Takiemy Go słowy wzywam:
A gdy rzewie się napojem, Tak Go wielbię w sercu mojem:
Póki na Cię pomnę Boże, Samo piekło mnie nie zmoże:
Ledwie cnota w sercu błynie, Już się dzwięk ten z niego cinie:
Gdy grzech jaki w duszy noszę, Tak o litoć łzami proszę:
Bóg gdy w oczach łzy zobaczy, Wszystkie winy zmazać raczy:
Słodko idę więc spoczywać, Nie przestajšc się odzywać:
W piewie składam me powieki, Pod skrzydłami Twej opieki:
Ty mi dajesz życie, siły, Ja Cię wielbię do mogiły:
Łšczcie, ziemio i niebiosy, Z głosem moim wasze głosy:
,
A złóżmy serca przed Jego tronem.
Dobroć nam Jego, wszechmocnoć znana,
Pójdmy do Pana. pójdmy do Pana!
Pan więty, mocny i niemiertelny,
Jeden w Osobach trzech, nierozdzielny;
Moc, mšdroć, miłoć w Nim niezrównana
Pójdmy do Pana. pójdmy do Pana!
Bóg Stwórcš naszym, Ojcem i Panem,
Wszelkim łaskawie zarzšdza stanem:
Jego Opatrznoć wszędzie widziana.
Pójdmy do Pana. pójdmy do Pana!
Kogo zasmuci bieda, czy trwoga,
Niechaj się uda z serca do Boga;
Skoro Bóg wejrzy, wnet zniknie rana.
Pójdmy do Pana. pójdmy do Pana!
Boże, Ty jeste nasz Ojciec wieczny,
Raczże wysłuchać nasz głos serdeczny,
Wejrzyj na dzieci, któż nas wspomoże?
Tylko, Ty, Boże, tylko Ty, Boże!
,
latens Deitas,
Quae sub his figuris vere latitas
Tibi se cor meum totum subiicit,
Quia te contemplans totum deficit.
Visus, tactus, gustus in te fallitur,
Sed auditu solo tuto creditur.
Credo quidquid dixit Dei Filius:
Nil hoc verbo Veritatis verius.
In cruce latebat sola Deitas,
At hic latet simul et humanitas;
Ambo tamen credens atque confitens,
Peto quod petivit latro paenitens.
Plagas, sicut Thomas, non intueor;
Deum tamen meum te confiteor.
Fac me tibi semper magis credere,
In te spem habere, te diligere.
O memoriale mortis Domini!
Panis vivus, vitam praestans homini!
Praesta meae menti de te vivere
Et te illi semper dulce sapere.
Pie pellicane, Iesu Domine,
Me immundum munda tuo sanguine.
Cuius una stilla salvum facere
Totum mundum quit ab omni scelere.
Iesu, quem velatum nunc aspicio,
Oro fiat illud quod tam sitio;
Ut te revelata cernens facie
Visu sim beatus tuae gloriae.
,
Quae coeli pandis ostium:
Bella premunt hostilia,
Da robur, fer auxilium.
Uni Trinoque Domino,
Sit sempiterna gloria,
Qui vitam sine termino
Nobis donet in patria.
Amen.
,
veneremur cernui:
et antiquum documentum
novo cedat ritui:
praestet fides supplementum
sensuum defectui.
Genitori, Genitoque
laus et jubilatio,
salus, honor, virtus quoque
sit et benedictio:
procedenti ab utroque
compar sit laudatio.
Amen.
Corporis mysterium,
Sanguinisque pretiosi,
quem in mundi pretium
fructus ventris generosi
Rex effudit Gentium.
Nobis datus, nobis natus
ex intacta Virgine,
et in mundo conversatus,
sparso verbi semine,
sui moras incolatus
miro clausit ordine.
In supremae nocte coenae
recumbens cum fratribus
observata lege plene
cibis in legalibus,
cibum turbae duodenae
se dat suis manibus.
Verbum caro, panem verum
verbo carnem efficit:
fitque sanguis Christi merum,
et si sensus deficit,
ad firmandum cor sincerum
sola fides sufficit.
Tantum ergo Sacramentum
veneremur cernui:
et antiquum documentum
novo cedat ritui:
praestet fides supplementum
sensuum defectui.
Genitori, Genitoque
laus et jubilatio,
salus, honor, virtus quoque
sit et benedictio:
procedenti ab utroque
compar sit laudatio.
Amen.
,
ave Domina Angelorum:
Salve radix, salve porta,
ex qua mundo lux est orta:
Gaude Virgo gloriosa,
super omnes speciosa:
Vale o valde decora,
et pro nobis Christum exora.
,
Mater Dei et Mater veniae
Mater spei et Mater gratiae
Mater plena Sanctae Letitiae
O Maria!
Salve Mater misericordiae
Mater Dei et Mater veniae
Mater spei et Mater gratiae
Mater plena Sanctae Letitiae
O Maria!
Salve decus humani generis
Salve Virgo dignior ceteris
Quae virgines omnes transgrederis
Et altius sedes in superis
O Maria!
Salve Mater misericordiae
Mater Dei et Mater veniae
Mater spei et Mater gratiae
Mater plena Sanctae Letitiae
O Maria!
Salve felix Virgo puerpera
Nam qui sedet in Patris dextera
Caelum regens, terram et aethera
Intra tua se clasit viscera
O Maria!
Salve Mater misericordiae
Mater Dei et Mater veniae
Mater spei et Mater gratiae
Mater plena Sanctae Letitiae
O Maria!
Esto, Mater, nostrum solatium:
Nostrum esto, tu Virgo, guadium
Et nos tandem post hoc exsilium
Laetos juge choris caelestium
O Maria!
Salve Mater misericordiae
Mater Dei et Mater veniae
Mater spei et Mater gratiae
Mater plena Sanctae Letitiae
O Maria!
,
Corpus Christi, salva me.
Sanguis Christi, inebria me.
Aqua lateris Christi, lava me.
Passio Christi, conforta me.
O bone Iesu, exaudi me.
Intra tua vulnera absconde me.
Ne permittas me separari a te.
Ab hoste maligno defende me.
In hora mortis meae voca me.
Et iube me venire ad te,
Ut cum Sanctis tuis laudem te
in saecula saeculorum.
Amen.
iuncta sint gaudia,
et ex praecordiis sonent praeconia;
recedant vetera, nova sint omnia,
corda, voces, et opera.
Noctis recolitur cena novissima,
qua Christus creditur agnum et azyma
dedisse fratribus, iuxta legitima
priscis indulta patribus.
Post agnum typicum, expletis epulis,
Corpus Dominica datum discipulis,
sic totum omnibus, quod totum singulis,
eius fatemur manibus.
Dedit fragilibus corporis ferculum,
dedit et tristibus sanguinis poculum,
dicens: Accipite quod trado vasculum;
omnes ex eo bibite.
Sic sacrificium istud instituit,
cuius officium committi voluit
solis presbyteris, quibus sic congruit,
ut sumant, et dent ceteris.
Panis angelicus fit panis hominum;
dat pants caelicus figuris terminum;
O res mirabilis: manducat Dominum
pauper, servus et humilis.
Te, trina Deitas unaque, poscimus:
sic nos tu visita, sicut te colimus;
per tuas semitas duc nos quo tendimus,
ad lucem quam inhabitas.
,
Nec Patris linquens dexteram,
Ad opus suum exiens,
Venit ad vitae vesperam.
In mortem a discipulo
Suis tradendus aemulis,
Prius in vitae ferculo
Se tradidit discipulis.
Quibus sub bina specie
Carnem dedit et sanguinem;
Ut duplicis substantiae
Totum cibaret hominem.
Se nascens dedit socium,
Convescens in edulium,
Se moriens in pretium,
Se regnans dat in praemium.
O salutaris hostia,
Quae caeli pandis ostium,
Bella premunt hostilia;
Da robur, fer auxilium.
Uni trinoque Domino
Sit sempiterna gloria:
Qui vitam sine termino
Nobis donet in patria. Amen.
,
Noctem diemque qui regis,
Et temporum das tempora,
Ut alleves fastidium.
Nocturna lux viantibus
A nocte noctem segregans,
Praeco diei iam sonat,
Iubarque solis evocat.
Hoc excitatus Lucifer
Solvit polum caligine,
Hoc omnis erronum cohors
Viam nocendi deserit.
Hoc nauta vires colligit,
Pontique mitescunt freta;
Hoc, ipsa petra ecclesiae,
Canente, culpam diluit.
Surgamus ergo strenue,
Gallus iacentes excitat,
Et somnolentos increpat,
Gallus negantes arguit.
Gallo canente spes redit,
aegris salus refunditur,
Mucro latronis conditur,
Lapsis fides revertitur.
Iesu, labantes respice,
Et nos videndo corrige,
Si respicis, labes cadunt,
Fletuque culpa solvitur.
Tu lux refulge sensibus,
Mentisque somnum discute,
Te nostra vox primum sonet,
Et vota solvamus tibi.
Deo Patri sit gloria
Eiusque soli Filio,
Cum Spiritu Paraclito,
Nunc et per omne saeculum. Amen.
Polique rector, vestiens
Diem decoro lumine
Noctemque soporis gratia,
Artus solutos et quies
Reddat laboris usui
Mentesque fessas allevet
Luxusque solvat anxios;
Grates peracto iam die
Et noctis exortu preces,
Voti reos ut adiuves,
Hymnum canentes solvimus.
Te cordis ima concinant,
Te vox sonora concrepet,
Te diligat castus amor,
Te mens adoret sobria.
Ut cum profunda clauserit
Diem caligo noctium,
Fides tenebras nesciat,
Et nox finde reluceat.
Dormire mentem ne sinas,
dormire culpa noverit,
Castos fides refrigerans
Somni vaporem temperet.
Exuto sensu lubrico
Te cordis alta somnient,
Nec hostis invidi dolo
Pavor quietos suscitet.
Christum rogemus et patrem,
Christi patrisque spiritum,
Unum potens per omnia,
Fove precantes, trinitas.
,
Qua Christus ascendit crucem,
Nil insolens mens cogitet,
Intendat affectum precis.
Qui corde Christum suscipit,
Innoxium sensum gerit:
Votisque praestat sedulis,
Sanctum mereri Spiritum.
Haec hora qua finem dedit
Diri veterno criminis,
Mortisque regnum diluit,
Culpamque ab aevo sustulit.
Hinc jam beata tempora
Coepere Christi gratia:
Fide replevit veritas
Totum per orbem Ecclesias.
Celso triumphi vertice,
Matri loquebatur suae:
En filius, mater, tuus;
Apostole, en mater tua.
Praetenta nuptae foedera
Alto docens mysterio;
Ne virginis partus sacer
Matris pudorem laederet.
Cui fidem coelestibus
Jesus dedit miraculis:
Nec credidit plebs impia;
Qui credidit, salvus erit.
Nos credimus natum Deum,
Partumque Virginis sacrae,
Peccata qui mundi tulit,
Ad dexteram sedens Patris.
Deo Patri sit gloria,
eiusque soli Filio,
cum Spiritu Paraclito!
in sempiterna saecula. Amen.
,
ostende partum Virginis
miretur omne saeculum
talis decet partus Deum.
Non ex virili semine
sed mystico spiramine
verbum Dei factum caro
fructusque ventris floruit.
Alvus tumescit Virginis,
claustrum pudoris permanet,
vexilla virtutum micant,
versatur in templo Deus.
Procedat e thalamo suo,
pudoris aula regia,
geminae gigas substantiae
alacris ut currat viam.
aequalis aeterno Patri,
carnis tropaeo cingere,
infirma nostri corporis
virtute firmans perpeti.
Praesepe iam fulget tuum
lumenque nox spirat novum
quod nulla nox interpolet
fideque iugi luceat.
Sit, Christe, rex piissime,
tibi Patrique gloria
cum Spiritu Paraclito
in sempiterna saecula.
,
micantium astrorum globos,
pax vita lumen veritas,
Jesu, fave precantibus,
Seu mystica baptismate
fluenta Jordanis retro
conversa quondam tertio
praesenti sacraris die;
Seu stell partum virginis
caelo micans signaverit,
et hoc adoratum die
praesepe magos duxerit;
Vel hydriis plenis aquae
vini saporem infuderis;
hausit minister conscius
quod ipse non impleverat,
Aquas colorari videns,
inebriare flumina
mutata elementa stupent
transirein usus alteros.
| Sic quinque milibus viris dum quinque panes dividit edentium sub dentibus in ore crescebat cibus
| Multiplicabatur magis dispendio panis suo quis hec videns mirabitur iuges meatus fancium
| Inter manus frangentium panis rigatur profluus intacta que non fregerant fragmenta surrepunt viri
| Gloria tibi domine qui aparuisti hodie cum patre et sancto spiritu in sempiterna secula amen
,
et martyrum victorias,
laudes ferentes debitas,
laetis canamus mentibus.
Ecclesiarum principes,
belli triumphales duces,
caelestis aulae milites
et vera mundi lumina.
,
De luce lucem proferens,
Lux lucis et fons luminis,
Diem dies illuminans
Verusque sol, illabere
Micans nitore perpeti
Iubarque sancti spiritus
Infunde nostris sensibus.
Votis vocemus et patrem,
Patrem perennis gloriae,
Patrem potentis gratiae
Culpam releget lubricam.
Informet actus strenuos,
Dentem retundat invidi,
Casus secundet asperos,
Donet gerendi gratiam.
Mentem gubernet et regat
Casto, fideli corpore,
Fides calore ferveat,
Fraudis venena nesciat.
Christusque noster sit cibus,
Potusque noster sit fides,
Laeti bibamus sobriam
Ebrietatem spiritus.
Laetus dies hic transeat,
Pudor sit ut diluculum,
Fides velut meridies,
Crepusculum mens nesciat.
Aurora cursus provehat,
Aurora totus prodeat,
In patre totus filius
Et totus in verbo pater.
,
Diei sol ingreditur
Vt sex idemque transigat,
In noctis claudat aditum.
Nos ergo nunc, confamuli,
Prophetae dicti memores
Soluamus ora in canticis
Prece mixta Dauiticis,
Vt septies diem uere
Orantes cum psalterio
Laudesque cantantes Deo
Laeti soluamus debitum.
Sic enim Christi gratia
Peccantibus dat ueniam,
Saepeque confitentibus
Non aderit mors impia.
Memento non desit tamen
Orantibus, serui Dei,
Quod Pauli uox apostoli
Seruandum praedixit nobis,
Cuius uox hoc promeruit
Vt diceret idem Deo:
Orabo mente Dominum,
Orabo simul spiritu.
Ne uox sola Deo canat
Sensusque noster alibi
Ductus aberret fluctuans
Vanis praeuentus casibus.
Tunc enim Deo accepta est
Oratio canentium,
Si pura mens idem gerat
Quod explicat uox cantici
,
spreto cubili, surgimus:
nobis, Pater, canentibus
adesse te deposcimus.
Te lingua primum concinat,
te mentis ardor ambiat,
ut actuum sequentium
tu, Sancte, sis exordium.
Cedant tenebrae lumini
et nox diurno sideri,
ut culpa, quam nox intulit,
lucis labascat munere.
Precamur iidem supplices
noxas ut omnes amputes,
et ore te canentium
lauderis in perpetuum.
Praesta, Pater piissime,
Patrique compar Unice,
cum Spiritu Paraclito
regnans per omne saeculum. Amen.
,
lux ipse lucis et dies,
noctem canendo rumpimus:
assiste postulantibus.
Aufer tenebras mentium,
fuga catervas daemonum,
expelle somnolentiam
ne pigritantes obruat.
Sic, Christe, nobis omnibus
indulgeas credentibus,
ut prosit exorantibus
quod praecinentes psallimus.
Sit, Christe, rex piissime,
tibi Patrique gloria
cum Spiritu Paraclito
in sempiterna saecula. Amen.
omni referta gratia,
transitque rex, et permanet
clausa, ut fuit per saecula.
Summi Parentis Filius
processit aula Virginis,
sponsus, redemptor, conditor
suae gigas Ecclesiae.
Honor matris et gaudium,
immensa spes credentium,
lapis de monte veniens
mundumque replens gratia.
Exsultet omnis anima,
quod nunc salvator gentium
advenit mundi Dominus
redimere quos condidit.
Christo sit omnis gloria,
quem Pater Deum genuit,
quem Virgo mater edidit
fecunda Sancto Spiritu.
,
et principalis Unitas,
iam sol recedit igneus,
infunde lumen cordibus.
Te mane laudum carmine,
te deprecemur vespere:
te nostra supplex gloria
per cuncta laudet saecula.
Deo Patri sit gloria,
eiusque soli Filio,
cum Spiritu Paraclito,
et nunc, et in perpetuum.
, o piissima,
dulcis Virgo Maria!
Mater amata, intemerata,
ora, ora pro nobis.
Tu solatium et refugium,
Virgo Mater Maria.
Quidquid optamus, per te speramus;
ora, ora pro nobis.
Ecce debiles, perquam flebiles;
salva nos, o Maria!
Tolle languores, sana dolores;
ora, ora pro nobis.
Virgo, respice, Mater, aspice;
audi nos, o Maria!
Tu medicinam portas divinam;
ora, ora pro nobis.
et miserere,
quia peccavimus tibi.
Ad te Rex summe, omnium Redemptor, oculos nostros sublevamus flentes: exaudi, Christe, supplicantum preces.
Dextera Patris, lapis angularis, via salutis, ianua caelestis, ablue nostri maculas delicti.
Rogamus, Deus, tuam maiestatem: auribus sacris gemitus exaudi: crimina nostra placidus indulge.
Tibi fatemur crimina admissa: contrito corde pandimus occulta: tua, Redemptor, pietas ignoscat.
Innocens captus, nec repugnans ductus, testibus falsis pro impiis damnatus: quos redemisti, tu conserva, Christe.
, miserere nostri/nobis,
quia tu creasti nos,
tu redemisti nos sanguine
tuo pretiosissimo.
, dies illa,
Solvet saclum in favilla:
Teste David cum Sibylla.
Quantus tremor est futurus,
Quando Iudex est venturus,
Cuncta stricte discussurus!
Tuba, mirum spargens sonum
Per sepulchra regionum,
Coget omnes ante thronum.
Mors stupebit, et natura,
Cum resurget creatura,
Iudicanti responsura.
Liber scriptus proferetur,
In quo totum continetur,
Unde mundus iudicetur.
Iudex ergo cum sedebit,
Quidquid latet, apparebit:
Nil inultum remanebit.
Quid sum miser tunc dicturus?
Quem patronum rogaturus,
Cum vix iustus sit securus?
Rex tremenda maiestatis,
Qui salvandos salvas gratis,
Salva me, fons pietatis.
Recordare, Iesu pie,
Quod sum causa tua via:
Ne me perdas illa die.
Quarens me, sedisti lassus:
Redemisti Crucem passus:
Tantus labor non sit cassus.
Iuste Iudex ultionis,
Donum fac remissionis
Ante diem rationis.
Ingemisco, tamquam reus:
Culpa rubet vultus meus:
Supplicanti parce, Deus.
Qui Mariam absolvisti,
Et latronem exaudisti,
Mihi quoque spem dedisti.
Preces mea non sunt digna:
Sed tu bonus fac benigne,
Ne perenni cremer igne.
Inter oves locum prasta,
Et ab hadis me sequestra,
Statuens in parte dextra.
Confutatis maledictis,
Flammis acribus addictis,
Voca me cum benedictis.
Oro supplex et acclinis,
Cor contritum quasi cinis:
Gere curam mei finis.
Lacrimosa dies illa,
Qua resurget ex favílla
Iudicandus homo reus:
Huic ergo parce, Deus:
Pie Iesu Domine,
Dona eis requiem.
Amen.
,
et tu das illis escam in tempore opportuno.
Ps.144:16 Aperis tu manum tuam:
et imples omne animal benedictione.
Alleluia.
Jn 6:56 Caro mea vere est cibus:
et sanguis meus vere est potus:
Jn 6:57 qui manducat meam carnem,
et bibit meum sanguinem, in me manet, et ego in eo.
Alleluia.
,
mater misericordiae;
Vita, dulcedo et spes nostra, salve.
Ad te clamamus, exsules filii Hevae.
Ad te suspiramus,
gementes et flentes in hac lacrimarum valle.
Eia ergo, Advocata nostra,
illos tuos misericordes oculos
ad nos converte.
Et Jesum, benedictum fructum ventris tui,
nobis post hoc exsilium ostende.
O clemens, o pia, o dulcis virgo Maria.
,
et Sanctus de monte umbroso et condenso.
Operuit caelos majestas eius;
et laudis eius plena est terra.
in umbraculo Domini commorabitur
91:2
dicens Domino spes mea et fortitudo mea Deus meus confidam in eum
91:3
quia ipse liberabit te de laqueo venantium de morte insidiarum
91:4
in scapulis suis obumbrabit tibi et sub alis eius sperabis
91:5
scutum et protectio veritas eius non timebis a timore nocturno
91:6
a sagitta volante per diem a peste in tenebris ambulante a morsu insanientis meridie
91:7
cadent a latere tuo mille et decem milia a dextris tuis ad te autem non adpropinquabit
91:8
verumtamen oculis tuis videbis et ultionem impiorum cernes
91:9
tu enim es Domine spes mea Excelsum posuisti habitaculum tuum
91:10
non accedet ad te malum et lepra non adpropinquabit tabernaculo tuo
91:11
quia angelis suis mandabit de te ut custodiant te in omnibus viis tuis
91:12
in manibus portabunt te ne forte offendat ad lapidem pes tuus
91:13
super aspidem et basiliscum calcabis conculcabis leonem et draconem
91:14
quoniam mihi adhesit et liberabo eum exaltabo eum quoniam cognovit nomen meum
91:15
invocabit me et exaudiam eum cum ipso ero in tribulatione eruam eum et glorificabo
91:16
longitudine dierum implebo illum et ostendam ei salutare meum
,
dans vera cordis gaudia:
sed super mel et omnia,
eius dulcis praesentia.
Nil canitur suavius,
nil auditur iucundius,
nil cogitatur dulcius,
quam Jesus Dei filius.
Jesu spes paenitentibus,
quam pius es petentibus,
quam bonus te quaerentibus!
Sed quid invenientibus?
Nec lingua valet dicere,
nec littera exprimere:
Expertus potest credere,
quid sit Jesum diligere.
Sis Jesu nostrum gaudium,
qui es futurus praemium:
Sit nostra in te gloria,
per cuncta semper saecula.
Amen.
KĂźrze eines der bekanntesten Werke Mozarts. Wikipedia
Komponist: Wolfgang Amadeus Mozart
Tonart: D-Dur
Anlass: Fronleichnam
,
de Maria Virgine.
Vere passum, immolatum
in cruce pro homine:
Cuius latus perforatum
unda fluxit et sanguine:
Esto nobis praegustatum
in mortis examine.
,
lauda ducem et pastorem,
in hymnis et canticis.
Quantum potes, tantum aude:
quia maior omni laude,
nec laudare sufficis.
Laudis thema specialis,
panis vivus et vitalis
hodie proponitur.
Quem in sacrae mensa cenae,
turbae fratrum duodenae
datum non ambigitur.
Sit laus plena, sit sonora,
sit iucunda, sit decora
mentis iubilatio.
Dies enim solemnis agitur,
in qua mensae prima recolitur
huius institutio.
In hac mensa novi Regis,
novum Pascha novae legis,
phase vetus terminat.
Vetustatem novitas,
umbram fugat veritas,
noctem lux eliminat.
Quod in coena Christus gessit,
faciendum hoc expressit
in sui memoriam.
Docti sacris institutis,
panem, vinum in salutis
consecramus hostiam.
Dogma datur christianis,
quod in carnem transit panis,
et vinum in sanguinem.
Quod non capis, quod non vides,
animosa firmat fides,
praeter rerum ordinem.
Sub diversis speciebus,
signis tantum, et non rebus,
latent res eximiae.
Caro cibus, sanguis potus:
manet tamen Christus totus
sub utraque specie.
A sumente non concisus,
non confractus, non divisus:
integer accipitur.
Sumit unus, sumunt mille:
quantum isti, tantum ille:
nec sumptus consumitur.
Sumunt boni, sumunt mali:
sorte tamen inaequali,
vitae vel interitus.
Mors est malis, vita bonis:
vide paris sumptionis
quam sit dispar exitus.
Fracto demum sacramento,
ne vacilles, sed memento
tantum esse sub fragmento,
quantum toto tegitur.
Nulla rei fit scissura:
signi tantum fit fractura,
qua nec status, nec statura
signati minuitur.
Ecce Panis Angelorum,
factus cibus viatorum:
vere panis filiorum,
non mittendus canibus.
In figuris praesignatur,
cum Isaac immolatur,
agnus Paschae deputatur,
datur manna patribus.
Bone pastor, panis vere,
Iesu, nostri miserere:
Tu nos pasce, nos tuere,
Tu nos bona fac videre
in terra viventium.
Tu qui cuncta scis et vales,
qui nos pascis hic mortales:
tuos ibi commensales,
coheredes et sodales
fac sanctorum civium.
Amen. Alleluia.
,
Iesu, nostri miserere:
Tu nos pasce, nos tuere:
Tu nos bona fac videre
In terra viventium.
Tu, qui cuncta scis et vales;
Qui nos pascis hic mortales;
Tuos ibi commensales,
Coheredes et sodales
Fac sanctorum civium.
Amen.
, fit panis hominum;
dat panis caelicus figuris terminum;
O res mirabilis: manducat Dominum
pauper, servus et humilis.
Christus regnat! Christus imperat!
Christus vincit! Christus regnat! Christus imperat!
Exaudi, Christe
Exaudi, Christe
Ecclesiae santae Dei salus perpetua
Redemptor mundi, tu illam adiuva
Sancta Maria, tu illam adiuva
Sancta Mater Ecclesiae, tu illam adiuva
Regina Apostolorum, tu illam adiuva
Sancte Michael, Gabriel et Raphael tu illam adiuva
Sancte Ioannes Baptista, tu illam adiuva
Sancte Ioseph, tu illam adiuva
Exaudi, Christe.
N., Summo Pontifici et universali Pape, vita!
Salvator mundi, tu illum adiuva
Sancte Petre, tu illum adiuva
Sancte Paule, tu illum adiuva
Exaudi, Christe.
Exaudi, Christe
Episcopis catholicae et apostolicae fidei cultoribus,
eorumque curis fidelibus, vita!
Salvator mundi, tu illos adiuva
Sancte Andrea, tu illos adiuva
Sancte Iacobe, tu illos adiuva
Sancte Ioannes, tu illos adiuva
Sancte Thoma, tu illos adiuva
Sancte Iacobe, tu illos adiuva
Sancte Philippe, tu illos adiuva
Sancte Bartholomaee, tu illos adiuva
Sancte Matthaee, tu illos adiuva
Sancte Simon, tu illos adiuva
Sancte Thaddaee, tu illos adiuva
Sancte Matthia, tu illos adiuva
Sancte Barnaba, tu illos adiuva
Sancte Luca, tu illos adiuva
Sancte Marce, tu illos adiuva
Sancti Timothee et Tite, vos illos adiuvate
Exaudi, Christe.
Exaudi, Christe
Sancti Protomartyres Romani, vos illos adiuvate
Sancte Ignati, tu illos adiuva
Sancte Polycarpe, tu illos adiuva
Sancte Cypriane, tu illos adiuva
Sancte Bonifati, tu illos adiuvaâ
Sancte Stanislae, tu illos adiuva
Sancte Thoma, tu illos adiuva
Sancti Ioannes et Thoma vos illos adiuvate
Sancte Iosaphat, tu illos adiuva
Sancte Paule, tu illos adiuva
Sancte Ioannes et Isaac, vos illos adiuvate
Sancte Petre, tu illos adiuva
Sancte Carole, tu illos adiuva
Sancta Agnes, tu illos adiuva
Sancta Caecilia, tu illos adiuva
Omnes sancti martyres, vos illos adiuvate
Sancte Clemens tu illos adiuva
Sancte Athanasi, tu illos adiuva
Sancte Leo Magne, tu illos adiuva
Sancte Gregorio Magne, tu illos adiuva
Sancte Ambrosi, tu illos adiuva
Sancte Augustine, tu illos adiuva
Sancti Basili et Gregori, vos illos adiuvate
Sancte Ioannes, tu illos adiuva
Sancte Martine, tu illos adiuva
Sancte Patrici, tu illos adiuva
Sancti Cyrille et Methodi, vos illos adiuvate
Sancte Carole, tu illos adiuva
Sancte Roberte, tu illos adiuva
Sancte Francisce, tu illos adiuva
Sancte Ioannes Nepomucene, tu illos adiuva
Sancte Pie, tu illos adiuva
Omnes sancti potifices et doctores, vos illos adiuvate
Exaudi, Christe.
Exaudi, Christe
Populis cunctis et omnibus hominibus bonae voluntatis:
pax a Deo, rerum ubertas morumque civilium rectitudo.
Sancte Antoni, tu illos adiuva
Sancte Benedicte, tu illos adiuva
Sancte Bernarde, tu illos adiuva
Sancte Francisce, tu illos adiuva
Sancte Dominice, tu illos adiuva
Sancte Philippe, tu illos adiuva
Sancte Vincenti, tu illos adiuva
Sancte Ioannes Maria, tu illos adiuva
Sancta Catharina, tu illos adiuva
Sancta Teresia a Iesu, tu illos adiuva
Sancta Rosa, tu illos adiuva
Omnes sancti presbyteri et religiosi, vos illos adiuvate
Omnes sancti laici, vos illos adiuvate
Christus vincit! Christus regnat! Christus imperat!
Ipsi soli imperium,
laus et iubilatio
per saecula saeculorum.
Amen
Christus vincit! Christus regnat! Christus imperat!
Tempora bona habeant! Tempora bona habeant!
Redempti sanguine Christi.
Feliciter! Feliciter! Feliciter!
Pax Christi veniat!
Regnum Christi veniat!
Deo Gratias!
Amen
,
Et triumphator nobilis
Dulcedo ineffabilis
Totus desiderabilis.
Mane nobiscum Domine
Et nos illustra lumine
Pulsa mentis caligine
Mundum reple dulcedine.
Te saeculorum Principem,
Te, Christe, regem gentium,
Te mentium, Te cordium
unum fatemur arbitrum.
Amor Iesus continuus
Mihi languor assiduus
Mihi Iesus mellifluus
Fructus vitæ perpetuus
Quocumque loco fuero
Semper Iesum desidero
Amore Iesus langueo
& corde totus ardeo
,
Bohaterze najsławniejszy
Ty jest słodycz niezrównana,
Rozkosz duszy pożšdana.
Serce, przez Cię nawiedzone,
Jest Twš prawdš owiecone;
Gardzi odtšd wiata czczociš
I wskro płonie Twš miłociš.
Jezu, naszych serc słodkoci,
Zdroju żywy, dusz wiatłoci,
Ty nad wszelkie pocieszenie
I nad wszelkie upragnienie.
Niech Cię, Jezu, słowy głosim,
Niech Cię w życiu naszym nosim,
Niech nam serce od miłoci
Płonie tutaj i w wiecznoci.
Polecamy kolekcję polskich pieśni pobożnych. Czas na śpiewaniu mija mile, jeśli mamy pieśni o gustownej melodii i sensownym tekście. A takie są właśnie prastare polskie pieśni religijne.
Pieśni oddają ducha Narodu i kształtują postawy przyszłych pokoleń. Na przestrzeni stuleci Polacy generalnie poważnie traktowali swą wiarę katolicką. W przeciwieństwie do innych państw, zwłaszcza tych obnoszących się dziś ze swą "europejskością", nie było tu wojen religijnych, nietolerancji religijnej, nie było palenia czarownic, nie było eksterminacji mniejszości narodowych i etnicznych. Polska nie prowadziła w zasadzie wojen ekspansyjnych, a jedynie obronne.
Dla katolika sprawy tego świata mają o tyle znaczenie, o ile służą głównemu jego celowi - zbawieniu duszy. W szczególności nie jest jego ideałem życie dostatnie i wygodne. Psalmista śpiewał: "Od bogactwa i ubóstwa zachowaj mnie Panie, bo we wielkich bogactwie zapomniałbym o Tobie, a we wielkim ubóstwie przekląłbym sam siebie".
Dla każdego katolika głównym celem życia jest osiągnięcie wiecznego zbawienia. Aby osiągnąć zbawienie, należy przestrzegać Bożych nakazów, począwszy od Przykazania Miłości Boga i bliźniego, które jest fundamentem całego Bożego prawa w ogólności, a Dziesięciu Przykazań Bożych w szczególności, nie zapominając o konieczności wypełniania obowiązków stnu. Każdy katolik przyjmując chrzest w przysiędze chrzcielnej wyrzeka się szatana, grzechu oraz wszystkiego, co do grzechu prowadzi.
Tego ducha właśnie oddają polskie pieśni nabożne.
*
Fatal error: Cannot redeclare czytoto() (previously declared in /home/virtualki/71406/public_html/broszura/piesvniCodzienne.php:75) in /home/virtualki/71406/public_html/broszura/piesvniOjczyzvniane.php on line 356