Zobacz wspomnienia z czwartku, soboty, niedzieli.
Zobacz pokaz zdjęć. Dziękujemy pp. Mazur za udostępnienie fotografii.
Piątkowy program zainaugurował wykładem wiceprzewodniczący Rady Trzeźwości Archidiecezji Przemyskiej a zarazem Prezes Stowarzyszenia Animatorów Trzeźwości w Przemyślu, pan Ryszard Chuda. Przypomniał on, że już w 1886 roku papież Pius IX zatwierdził statuty bractw trzeźwości dla diecezji przemyskiej. Owocem ruchu brackiego było zmniejszenie spożycia alkoholu na głowę z 20 litrów w 1863 roku do 1,3 litra w roku 1913. Niestety władze komunistyczne w roku 1950 zlikwidowały ruch bracki. Od dwóch lat prowadzone są prace nad wskrzeszeniem tego ruchu. Służy temu celowi czasopismo "Bez Toastu", audycje w Radiu Fara, pielgrzymki trzeźwościowe i memoranda o współpracy z samorządami. Mówca zwrócił uwagę, iż abstynentów jest 9 razy więcej niż alkoholików, a 3 razy więcej niż osób pijących ryzykownie. A mimo to do pozostałej części społeczeństwa dociera przekaz zachęcający do picia, a nie do trzeźwości. Burzliwą dyskusję wywołała prezentacja definicji trzeźwości opracowanej przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Znawcy przedmiotu wskazali, iż stosowanie normy ONZ to prosta droga do alkoholizmu i poważnych uszkodzeń organizmu. Zakwestionowano też legendy o nieszkodliwości francuskiej czy włoskiej "kultury picia". Wskazano na powszechność syndromu FAS w tych krajach. Po długiej dyskusji w kuluarach stwierdzono, że o trzeźwości dorosłego mężczyzny możemy mówić, jeśli rocznie wypija poniżej 1/8 litra alkoholu i to nie zagrażając życiu i zdrowiu innych. To w wypadku "standardowego" mężczyzny. Ale wiemy, że są osoby mające alergię na alkohol, u których każda ilość alkoholu jest skrajnie niebezpieczna. Więc promując trzeźwość należy de facto krzewić abstynencję. Wreszcie przywołano fakt, iż w starożytnym Rzymie, mimo jego zepsucia, istniał instynkt samozachowawczy objawiający się prawem nakazującym abstynencję w wieku do 35 lat, aby zapobiec poczynaniu kalekich dzieci. Tego dziś brak, a warto.
Następnie wysłuchaliśmy referatu pani dr hab. inż. Zofii Włodarczyk (z Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie) na temat ogrodów biblijnych. Okazuje się, że w Piśmie Świętym wymienia się około 200 roślin, z których około 100 rośnie w Polsce. Ogród biblijny to prezentacja biblijnych roślin w kontekście odwołujących się do nich tekstów biblijnych ilustrowanych aranżacją scen z Pisma Świętego. Ogród biblijny w Myczkowcach, po którym oprowadziła nas osobiście pani profesor, ma długość 250 metrów i prezentuje kilkanaście scen z Nowego i Starego Testamentu. Mogliśmy zrozumieć specyfikę pustyni palestyńskiej, czym się różni kij od laski pasterskiej oraz dlaczego pasterz był bramą owiec. Okazuje się, że znajomość biologii niektórych roślin pozwala głębiej zrozumieć wymowę niektórych przypowieści, np. tego że ziarno może wydać plon stokrotny.
W tym czasie młodzież i dzieci miały oddzielne programy. Terapeuta ze Stowarzyszenia Animatorów Trzeźwości, pan Jacek Olearnik wygłosił referat pt. „Młodzi nie dajcie się zniewolić”. Wskazywał na szczególne zagrożenia wynikające z tzw. dopalaczy. Są to specyfiki o charakterze narkotyków, ale w przeciwieństwie do klasycznych narkotyków nie podlegają one ściganiu, bo są sprzedawane z obejściem prawa (jako przedmioty kolekcjonerskie) i są produkowane ze zmiennym składem. Toteż gdy wykryty zostanie przypadek zatrucia czy zgonu powodowany ich konsumpcją, to zanim państwo wyda zakaz sprzedaży, to już dawno są produkty o nowym składzie. A o zgon nietrudno, bo zmienność składu powoduje, iż praktytcznie nie istnieją odtrutki na dopalacze, więc każdy, kto jest tak głupi, że je spożywa, musi się liczyć tym, że mu nikt nie pomoże. Dzieci zabawiają pp. Agnieszka i Leszek Łach ze Spółdzielni Socjalnej „Wiklina u Leszka” pokazując, jak można ciekawie tworzyć dzieła sztuki z wikliny, z bibuły, z gipsu, jak malować na drewnie. I zapewniają im ruch na placu zabaw. Dołączyła po referacie do nich młodzież, by uczyć się wyplatać koszyki z wikliny.
Po południu, odmówiwszy w kaplicy Koronkę do Bożego Miłosierdzia, udajemy się na drogę krzyżową do Zwierzynia (notabene dzieło jednego człowieka). Nie ma ta nazwa nic wspólnego ze zwierzyną, lecz pochodzi z ukraińskiego i znaczy podwyższenie krzyża, którego relikwie przypadkiem tu znaleziono. Rozważania (czytane przez 7 par małżeńskich) kolejnych stacji dotyczą relacji w małżeństwie, które mogą ucierpieć, jeśli zapomni się o różnicach między kobietą a mężczyzną. Słowem ma charakter antygenderowy. Miłość to darowanie siebie małżonkowi, ale też przyjmowanie daru od niego.
Na końcu drogi Msza Św. przy cudownym źródełku. Oprawę liturgiczną zapewnia diakonia muzyczna, która skrzyknęła się kilka dni przed Weselem Wesel. Instrumentalizacja jest bogata: keyboard, skrzypce, kontrabas, gitary, perkusja. W kazaniu ks. Władysław zwraca uwagę na bazowe zagrożenie tego świata: możni angażują się w rozdawanie broni. Jako przeciwwagę Św. Jan Paweł II rozdawał miłość. Ale on jeden nie wystarczy. Jak długo możni rozdają broń, tak długo muszą się znajdywać liczne rzesze tych, którzy rozdają miłość. Częścią tej rzeszy jest Wesele Wesel. Z miłości do ludzi wyprawiane są wesela bezalkoholowe, z miłości do ludzi krzewi się abstynencję. Jesteśmy więc elitą polskich rodzin, elitą polskich patriotów. Oby jak najwięcej ludzi rozdawało w ten sposób miłość. Potrzeba jest do tego ludzi świetych. Ale nie ma świętości bez trzeźwości. I nie ma trzeźwości bez świętości.
Po Mszy pijemy wodę z cudownego źródełka.
Po kolacji jeszcze wieczór uwielbienia Boga. Jest on niejako połączony z małżeńskim rachunkiem sumienia. Boga dobrze możemy przecież tylko wtedy wielbić, gdy nie obciąża nas przywiązanie do grzechu.
Wieczorem doroczne Walne Zebranie Stowarzyszenia Wesele Wesel. Tym razem prócz sprawozdań i planów wybory władz na kolejną kadencję. Poruszane są kwestie kolejnego Wesela Wesel, wspierania narzeczonych, którzy chcą mieć wesela bezalkoholowe. W minionym roku udało się wesprzeć 11 takich par, w tym roku zgłosiło się już kilka kolejnych. Dyskutowany jest też udział w Kongresie Apostolstwa Trzeźwości oraz formy inkulturacji trzeźwego stylu życia. W poczet Członków Honorowych Stowarzyszenia został przyjęty ks. dyr. Janik.
W tym czasie dzieci delektowały się kinem pod gwiazdami, które przenosiło je „do krainy bajek”. Młodzież spotkała się w „strefie tylko dla młodych”, wielbiąc Boga.