Zobacz wspomnienia z czwartku, soboty, niedzieli.
Podniosła atmosfera spotkania trwała także w piątek.
4 Dzień rozpoczął się o godz. 9:00 Mszą Świętą pontyfikalną. Głównym koncelebrantem i kaznodzieją był J.E. Ks. Biskup Tadeusz Bronakowski, sufragan łomżyński, Przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski d/s Apostolstwa Trzeźwości, Członek Honorowy Stowarzyszenia Wesele Wesel, który poświęcił także sztandar Wesela Wesel. Podobnie jak w inne dni, Msze są ofiarowane w intencjach dziękczynnych za dar wesel bezalkoholowych uczestników, o łaskę abstynencji dla wszystkich Polaków oraz o powszechność wesel bezalkoholowych w Polsce. Ksiądz Biskup w kazaniu skupił się na trzech tematach: destrukcji Polski przez legalnie sprzedawany alkohol, znaczeniu wesel bezalkoholowych dla ratowania ludzi, rodzin i Ojczyzny przed tym nieszczęściem oraz na znaczeniu sztandaru dla skupienia naszych wysiłków wokół tak ważnych celów Stowarzyszenia Wesele Wesel.
Sytuacja jest naprawdę poważna. W mediach przestawia się deficyt budżetowy jako poważne zagrożenie dla całokształtu finansów publicznych. Przekroczenie konstytucyjnych limitów może spowodować konieczność drastycznych ograniczeń w funkcjonowaniu państwa i jego służbie obywatelom aż po widmo bankructwa i wyprzedaży narodowych bogactw - czyli de facto kolonizacji czy rozbiorów. Tymczasem prawie cała kwota deficytu to koszty, jakie ponosi budżet państwa z tytułu szkód wyrządzonych przez legalnie sprzedawany alkohol. 45 miliardów złotych rocznie. Oznacza to, że słowa Błogosławionego ks. Markiewicza "Polska albo będzie trzeźwa, albo jej wcale nie będzie", to nie górnolotna poetycka fraza, ale twarda rzeczywistość, która dotyka nas tu i teraz. Ilekroć narzekamy na funkcjonowanie państwa, tylekroć pomyślmy o tych, którzy piją, ale przede wszystkim o tych, którzy do picia namawiają. Każdy toast to uderzenie w fundamenty naszego państwa, to nieremontowane linie kolejowe, niedofinansowanie służby zdrowia, szkolnictwa, niedorozwój przemysłu, likwidacja miejsc pracy. Ale budżet państwa to jeszcze nie cała gospodarka, jeszcze nie cały kraj. Szkody dla całości Narodu są wielokrotnie wyższe i dotyczą nie tylko finansów. Zapaść demograficzna, zagrożone emerytury, słabe szanse na znalezienie miejsc pracy to równie dokuczliwe dla przeciętnego Polaka skutki legalnej konsumpcji alkoholu. Ale najbardziej dokuczliwy, wręcz dramatyczny efekt to rozkład rodzin.
Problem jednak w tym, że podczas gdy karze się za sumienne wykonywanie pracy jak np. prof. Chazana czy znosi się gminne prawa chroniące życie dzieci, to politycy łamiący nagminnie ustawę o wychowaniu w trzeźwości są całkowicie bezkarni. Może przy okazji takich masakr jak na początku tego roku należałoby ich pociągnąć do odpowiedzialności za współudział w zabójstwie? Nie tylko nie karze się łamiących prawo, ale prześladuje się tych, którzy chcą rzucić picie - jak represjonowany jest alkoholik, który w sklepie z chlebem, obuwiem, gazetami, dosłownie w każdym bezsensownym miejscu ma punkty sprzedaży alkoholu. Zaś stacje benzynowe funkcjonują jak meliny. W tym kontekście Wesele Wesel to potrzeba chwili, a wręcz najważniejsze koło ratunkowe dla społeczeństwa. Sztandar, kojarzący się z gromadzeniem się do wspólnej walki, jest symbolem sposobu podejścia do koniecznych działań - walki. A jest o co walczyć. Wesele bezalkoholowe i życie w abstynencji to jedyna skuteczna metoda uniknięcia syndromu FAS u dzieci. Syndrom FAS to nieuleczalne upośledzenie dzieci spowodowane beztroską rodziców, którzy uważali, że "jeden nie zaszkodzi". To brak miłości do własnych dzieci czy wnuków. To rodzice czy dziadkowie, którzy upierają się przy alkoholu na weselu, są okrutnymi katami, skazującymi swe dzieci czy wnuki na ten straszny syndrom FAS. Przywróćmy dzieciom miłość. Ks. Biskup mówił: " Dziękuję wam za wasze świadectwo abstynencji w najpiękniejszym dla was dniu życia, w dniu zawarcia sakramentu małżeństwa. [...] Rezygnacji z alkoholu nie można traktować jako dziwactwa. Abstynent to człowiek, który patrzy o wiele dalej i dostrzega więcej. To człowiek mądry odpowiedzialny, panujący nad swoim życiem."
Po kazaniu Ks. Biskup poświęcił sztandar, któremu członkowie Stowarzyszenia oddali honory po zakończeniu Mszy Świętej.
Na koniec Mszy Ksiądz Biskup Tadeusz Bronakowski odznaczył ks. prałata Władyslawa Zązla oraz Stowarzyszenie Wesele Wesel Statuetkami Trzeźwości św. Jana Chrzciciela - przyznawanymi przez Zespół Konferencji Episkopatu Polski ds Apostolstwa Trzeźwości za działalność trzeźwościową - i skierował stosowne laudacio.
Dziękując za wyróżnienie Stowarzyszenie Wesele Wesel wręczyło Ks. Biskupowi pamiątkowy dyplom.
Celebrację uświetniała góralska orkiestra dęta.
Po Mszy Świętej wysłuchaliśmy szeregu wykładów. Ks. prał. dr Franciszek Płonka, dyrektor Diecezjalnego Domu Matki i Dziecka w Bielsku-Białej, przypomniał, że jesteśmy sanktuarium Boga i dlatego nie może robić byle czego. Nasze postępowanie winno być zawsze takie, aby Bóg nie wstydził się w nas mieszkać. Ks. dr Marcin Kołodziej, obrońca węzła małżeńskiego w Metropolitalnym Sądzie Duchownym we Wrocławiu oraz członek Komisji Liturgicznej Archidiecezji Wrocławskiej zwracał uwagę na fundamentalny fakt, iż liturgia Mszy Świętej jest w swej istocie prawie pełnym katechizmem, a więc nauką tego, na czym wiara polega. Wobec tego odpowiedź na tytułowe pytanie jego referatu jest oczywista - liturgia jest dla wiary niezbędna. Ks. kan. mgr lic. Józef Walusiak, założyciel Fundacji "Nadzieja", kapelan Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Młodzieży "Nadzieja" poruszył istotny współczesny problem wychowawczy - problem uzależnień. Źródłem ostatecznym tychże są na ogół źle poukładane relacje rodzinne: rozwody, brak czasu na wychowanie dziecka. Podczas burzliwej dyskusji po referacie zwrócono uwagę na rolę antywychowawczą szkoły. W jednej z placówek tzw. dopalacze sprzedaje się w sklepiku szkolnym, a rodziców protestujących przeciw temu procederowi wykpiwa się na stronie internetowej szkoły. To budzi pytanie, czy nie należy masowo uciekać do edukacji domowej. Wszystkie trzy referaty jednoznacznie wskazywały na zbawienną rolę wesel bezalkoholowych.
Po Koronce do Bożego Miłosierdzia jedziemy na Drogę Krzyżową na tzw. Golgotę Beskidów. Dwu-i-pół-kilometrową drogę wspinającą się o 200 m rozpoczynamy od deszczu. Ksiądz Władysław głosi nauki o wyzwalającej miłości - do małżonka, dzieci, do uzależnionych. A tymczasem stacje zioną grozą, niejako podkreślając, jaki świat Chrystus przyszedł zbawić i jak zmierzyć się musiał nie tylko z bólem fizycznym ale i prześladowaniem psychicznym. W wielu miejscach można dostrzec znaki, symbole rozwiązłości i pijaństwa. A Chrystus niesie swój krzyż między symbolami jednodolarówek. Można stąd wnosić, że za wspomnianymi grzechami wije się sieć tych "pożytecznych idiotów", którzy na ludzkim grzechu, na ludzkim nieszczęściu zarabiają pieniądze. Także ich wszystkich przyszedł Pan Jezus zbawić. Wśród tych mrocznych postaci Chrystusa głowa z miejsc przebitych koroną cierniową emanuje promienie - promienie światła rozświetlającego mroki machinacji i knowań. Tu Wesele Wesel, wszyscy ci, którzy organizują wesela bezalkoholowe, pomagają Mu nieść krzyż, bo stają w obronie małżeństwa i trzeźwości.
Schodząc z góry, z której rozciągał się piękny widok na okolice, odmawiamy bolesną część różańca. W drodze powrotnej wstępujemy do historycznego już kościoła w Ciścu, który parafianie wybudowali w ciągu 24 godzin. Były to ciemne czasy antychrystowego reżimu komunistycznego, kiedy to zasadą było tępienie wszystkiego, co religijne, w tym budowy kościoła. Nawet odcięto prąd całej wsi, aby utrudnić budowę. Komuniści chcieli potem kościół zburzyć, ale na czele z księdzem proboszczem parafianie własnym życiem chronili budynek. I przetrwali. Potem nawiedzenie kościoła w Górnej Kamesznicy w parafii ks. Władysława. Tu również wzniesienie kościoła było nielegalne. Podobnie jak kapliczki - ołtarza polowego na Grapce, który zakamuflowano jako ołtarz na procesję Bożego Ciała.
Wieczorną porą po kolacji odbywa się Walne Zebranie Stowarzyszenia Wesele Wesel. Ma ono charakter sprawozdawczo-wyborczy i jest okazją do refleksji.