Idea wesel bezalkoholowych ma swe źródło bezpośrednio w Ewangelii. Pan Jezus ostrzegał, że nie tylko pijacy pójdą na wieczne męki tam, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów, ale także ci, którzy z nimi piją. Biorąc pod uwagę smutne statystyki, jakie przedstawił w homilii ks. bp Bronakowski, łatwo można policzyć, że statystycznie na weselu ze 100 gośćmi ma się jak w banku co najmniej dwóch pijaków. Stąd uczestnicy typowego wesela alkoholowego grzeszą ciężko nawet jeśli piją "kulturalnie". Tym samym bezczeszczą właśnie otrzymany przez Państwa Młodych sakrament małżeństwa. Dlaczego się więc dziwią, że im potem Bóg nie błogosławi? A grzech ten jest karany nie tylko po śmierci, ale i już tu na ziemi ponosi się jego konsekwencje. Jak zaznaczył w swym referacie dyrektor PARPy, legalny alkohol to przyczyna ponad 60 jednostek chorobowych, w tym u osób trzecich, czyli u dzieci pijących rodziców. Nie trzeba bowiem wcale się upijać, wystarczy pić kulturalnie przed poczęciem lub w stanie błogosławionym, by dziecko było od urodzenia alkoholikiem, cierpiało na dysleksję, ADHD, autyzm czy - co chyba najgorsze - syndrom FAS (kalectwo fizyczne, umysłowe lub takie i takie). Nad tymi skutkami umiarkowanego picia wisi tajemnicza zasłona milczenia. Prelegent wskazał też na wiele innych przemilczeń. Oto dziennikarze użalali się nad śmiertelnym zatruciem alkoholem metylowym 20 osób w Czechach, natomiast milczą na temat 10 tysięcy Polaków umierających rocznie na skutek konsumpcji legalnego alkoholu (wypadki, zapicia na śmierć, marskość wątroby itp.). Skutkiem picia wielu, dotykającym nas wszystkich, jest deficyt budżetowy - 45 mld. złotych kosztują państwo szkody wyrządzone przez legalny alkohol. Czyli gdyby wszyscy byli abstynentami, mielibyśmy zrównoważony budżet. Jeśli więc kto narzeka na niskie emerytury, niedofinansowaną służbę zdrowia, drogi czy transport publiczny, niech najpierw zapyta sam siebie, co zrobił, by krzewić ideę wesel bezalkoholowych. Boże przykazania muszą wrócić do przestrzeni publicznej.
Ale idea wesel bezalkoholowych zasadza się nie tylko na tym ustępie Ewangelii, lecz nam czymś znacznie głębszym: na Przykazaniu Miłości, które Pan nasz Jezus Chrystus nazwał najważniejszym przykazaniem. „Będziesz miłował Pana Boga swego ze wszystkiego serca swego, ze wszystkiej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich, a bliźniego swego jak siebie samego”.
Wielokrotnie i słusznie zatrzymujemy się na drugiej części tego przykazania: To z miłości do swych przyszłych dzieci, to z miłości do rodziny, krewnych, znajomych, Ojczyzny młodzi ludzie decydują się na wesele bezalkoholowe, mając na względzie m.in. wspomniane wyżej konsekwencje picia. Przerażająca jest bowiem obserwacja, iż wielu osobom los bliźniego jest obojętny ("to nie moja sprawa"), albo wręcz próbuje się żyć kosztem krzywdy drugiego (jak choćby przez sprzedaż alkoholu młodzieży czy dzieciom, które szybciej wpadną w uzależnienie, a nawet organizowanie dni darmowego picia wokół akademików). A już włos jeży się na głowie, gdy matce jest obojętne to, że ona sama krzywdzi swe dziecko. To kompletne odejście od chrześcijaństwa. Prawdziwy chrześcijanin jest wdzięczny swym rodzicom za okazaną miłość i odwdzięcza się za nią okazując tęże swoim własnym dzieciom.
Warto jednak spojrzeć uważnie i na pierwszą część przykazania. Jakże serce ociężałe od pijaństwa może Boga miłować. Jak będzie Boga miłować dusza zaprzedana grzechowi. Jak można myślami wielbić Boga, gdy alkohol myślenie uniemożliwia. A jakże Bogu nie dziękować, nie wielbić Go w tym pięknym dniu, jakim jest zawarcie związku małżeńskiego, jakże nie wielbić Boga na weselu? Dziś niestety odejście od wiekbienia Boga to bezpośrednia droga do katastrofy. Młodzi ludzie, zamiast spełniać Boży nakaz, aby opuścić ojca i matkę i łączyć się z żoną tak ściśle, by być jednym ciałem, mnożyć się i czynić sobie ziemię poddaną, wolą "używać życia", czyli nie czynią sobie ziemi poddaną, tylko sami poddają się ziemi. Tylko gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu.
Dlatego wesele bezalkoholowe to wyraz doskonałej postawy chrześcijańskiej wobec Stwórcy, Pana i Boga.