"W Polsce małżeństw roztropnych jest wiele * które było stać na cud * na bezalkoholowe wesele * by świętować godnie ślub ...." zobacz całość ( tekst)
Fragmenty wykładu (za uprzejmą zgodą Księdza Doktora)
Chciałbym te moje rozważania rozpocząć słowami o miłości, bo to ona jest największa. Pozwólcie że rozpocznę od pewnego cytatu.
To tekst życzeń, które kiedyś otrzymałem Rozważając te słowa, myślałem o swojej wierze i swojej miłości, czy potrafię ją pokazywać drugiemu człowiekowi Pytałem, jak kiedyś uczony w Prawie, który stanął przed Jezusem, szukając recepty na życie. „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?"
Myślałem o odpowiedzi w której zawarte jest w zasadzie wszystko:
Czy w sercach wszystko ma właściwy cel? Czy w okazywaniu miłości Bóg i człowiek mają swoje miejsce? Święty Augustyn zdaje się podpowiadać:
„Będziesz miłował Pana, Boga swego; a swego bliźniego jak siebie samego". Tylko czy tak potrafimy? „No Boga to jeszcze mogę miłować – ktoś mi kiedyś powiedział - ale mojego ojca - nigdy! Tak bardzo mnie skrzywdził". On nie może być moim bliźnim
A ty Będziesz miłował! I tego, kto życzliwy i tego, kto niechętny.
„Kiedy spotkasz człowieka, nie myśl kim jest, i ile jest wart. Powiedz mu, że ma coś z dziecka, że jesteś mu jak brat..." - Jak więc jest z naszym miłowaniem? Ponawiam pytanie! Może dzisiejszy dzień pomoże nam inaczej spojrzeć na najbliższych w rodzinie, w pracy, na ulicy. Może trzeba inaczej popatrzeć na ojca, matkę, brata, siostrę... Warto pytać o miłość bliźniego, aby tych samych błędów nie popełniać. Bo może niejeden uśmiech został zgaszony na twarzy kogoś bliskiego... Może zmarszczka niejedna z Twojego powodu. Ile oczekiwań zawiodłeś? Ile nadziei było pokładanych? Ile rozpaczy zrodziła Twoja obojętność, niekiedy oziębłość? Warto nieustannie pytać o tę bratnią miłość i o to, jaka ona jest naprawdę. Może przestaniemy patrzeć oczyma a zaczniemy sercem...
Mały Książę stwierdził, że: „Dobrze widzi się tylko sercem..." To co piękne, jest niewidzialne dla oczu.
Święty Jan od Krzyża dopowiada: „Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości..." „Godzinami wystawała przy płocie i płakała. Tak zapamiętali sąsiedzi Helenę, starą matkę Józefa. Józef ma czworo dzieci, dom z wygodami i spory kawałek ziemi zapisany przez matkę. Kiedy tylko matka przepisała ziemię okazało się, że jest stara i zła. Mama była coraz gorsza. A to trzeba było ją ubrać, a to umyć, a to przypilnować, żeby czegoś lepszego z lodówki nie zjadła. Przenieśli więc mamę do starej komórki na narzędzia. Nowe mieszkanie było zaopatrzone we wszystko co potrzebne. Materac do spania na betonowej podłodze, miednica do kąpieli. Wieszak na ubrania. Za oknem rozpościerał się sielski widok na oborę. Helena zmarła śmiercią naturalną z głodu i wycieńczenia..." Jak to jest z naszym miłowaniem?
Kiedy brak miłości brak też i wiary, bo jakże możesz miłować Boga, którego nie widzisz skoro nie miłujesz człowieka, którego widzisz. Co dzień spotykamy ludzi, którzy potrzebują tak niewiele. Zwykłego zainteresowania, zwykłej serdeczności. Na co dzień można spotkać kogoś, kto ma zranione serce. Jakże często są to rany, które zadajemy bardziej lub mniej świadomie. Każdego dnia można spotkać kogoś, kto potrzebuje naszej pomocy. Naszej obecności, a nie obojętności.
Te słowa zawierają również Twoją i moją historię. Rodzice, rodzina, dom rodzinny stanowią wyjątkowość naszego życia. Są bliskie i drogie, niekiedy pełne nostalgii i zadumania. Przecież
Szukam w tych słowach mojego domu. Skrzętnie budowanego przez rodziców ciężką pracą i wyrzeczeniami. Szukam domu lat dziecinnych i młodzieńczych. Miejsca rozmowy, przebaczenia, pokoju... Stawania się człowiekiem. Miłości, zjednoczenia i modlitwy. Miejsca Boga i miejsca człowieka.
Stworzyłeś go w sakramencie małżeństwa? Pamiętasz dzień twojego ślubu? Mój Boże, ile lat minęło od dnia, gdy usłyszałeś: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela, małżeństwo przez was zawarte powagą Kościoła Katolickiego potwierdzam i błogosławię..."
Czy pozostał to nadal najpiękniejszy dzień Twego życia? Ile się wydarzyło w tak zwanym między czasie? Ile Obowiązków, wyrzeczeń, bezsennych nocy... Można się zastanawiać: Czy warto było? Czy warto teraz?
Mój Drogi! Sam wiesz najlepiej! że małżeństwo to często rezygnacja z osobistych planów i zamierzeń. To ciężka praca Często niezauważana i niedoceniana. Domownicy tak rzadko dostrzegają trud. Nie potrafią zauważyć przygotowanego obiadu. Posprzątanego domu, czystego i uprasowanego ubrania. Przykre jest, gdy nie potrafią zauważyć, a cóż dopiero podziękować.
Miło byłoby usłyszeć: „Dziękuję, że jesteś". „Kocham Cię za to, że jesteś". Myślę, że warto o tym przypomnieć. Często wszystko wydaje nam się normalne. Posprzątany dom, ugotowany obiad... Ale trzeba pamiętać, że za tą normalnością stoi ktoś z najbliższych. Ktoś, kto nie czeka na oklaski, Rezygnuje z odpoczynku, Jest zawsze zdrowy mimo wielu chorób.
Anna Kamieńska w „Notatniku" napisała: „Ileż kobiet nie robi przez całe życie nic innego, tylko obiera ziemniaki, czeka na domowników pierze, przewija niemowlęta, piecze i gotuje".
Można pytać: Skąd brać motywacje do takiej życiowej prozy?
Jeden ze współczesnych poetów podpowiada autorce.
Myślę, że w owym rozdawaniu szczęścia znajduje się istota sakramentalnego małżeństwa i Ewangelii: „A tak już nie są dwoje lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela". (Mk 10,8b-9) Świadom jestem, że trudno jest być w dzisiejszych czasach wiernym tym słowom. Środki masowego przekazu podważają wartość, jaką jest rodzina. Wyśmiewa się małżeńską wierność, uczciwość, poświęcenie...
Rozwód przedstawia się jako rozwiązanie problemu. Nie podaje się jego dalszych konsekwencji. Zwłaszcza pomijany jest problem dzieci z rozbitych małżeństw. Jakże łatwo dzisiaj operuje się nowym słownictwem, gdzie piękne uświęcone tradycją słowa - mój mąż, moja żona - zamienia się na bardzo ubogie: partner, partnerka.
W dobie XXI wieku popularne wśród młodych ludzi staje się „życie na próbę" w „wolnych związkach". Są to pary żyjące ze sobą tak jak małżonkowie, choć małżonkami absolutnie nie są. Przypomina mi się w tym telewizyjny wywiad z bodajże ubiegłoroczną Miss Polski, piękną, młodziutką dziewczyną. Zapytana, co sądzi o życiu współczesnych młodych ludzi, podała znakomity przykład. To metafora ulicznego tłumu i świateł na skrzyżowaniu. Właśnie świeci się czerwone. Ogromna ilość ludzi oczekuje na zielone. Wciąż jednak trwa czerwone. Zniecierpliwiony tłum rusza na jezdnię. Wbrew logice. Dla nich nie ma ryzyka. Nie dla nich zakazy. Oni się spieszą. Za chwilę pojawia się światło zielone. Wtedy wkracza na jezdnię tylko kilka osób.
Ta młoda dziewczyna stwierdza: Chcę być zawsze wśród tej grupki ludzi. Nie chcę iść w życie w pośpiechu, wraz z bezmyślnym tłumem, „na czerwonym". Pragnę spokojnie, cierpliwie poczekać „na zielone".
Na wszystko przyjdzie czas! Na wszystko w życiu jest odpowiednia pora! Poczekajcie „na Wasze zielone"...
Musicie bronić jego świętości! Musicie być świadkami małżeńskiej miłości! W rodzinie, wśród osób Wam bliskich. Również wśród tych, którzy już dawno zwątpili w małżeńską miłość albo ją zdradzili bądź zdradzają. Niech Ci, którzy na Was patrzą, widzą Wasze zmagania i ofiarę, budują własne nadzieje. Dotyczy to również tych, którzy z różnych przyczyn pozostają sami, choć byli związani sakramentalnym małżeństwem. Nie jesteście wcale gorsi! Wręcz przeciwnie! Jesteście bohaterami, samotnie wychowując dzieci. Również Wy bądźcie świadkami małżeńskiej miłości! Miłości odpowiedzialnej, doświadczonej, samotnej...
Rocznicowe Msze święte. Każda rocznica - to jakby powrót do źródeł. Powrót do pierwszej miłości, czystej i pięknej. Każda rocznica, to ciągłe przypominanie, że sakramentalne małżeństwo jest służbą miłości, a mijające lata nie zostały zmarnowane.
Zatrzymuję się dzisiaj na chwilę wraz z Karolem Wojtyłą „Przed sklepem jubilera" i rozważam: „Obrączki, które leżą na wystawie, przemówiły do nas dziwnie mocno. Oto teraz są tylko wyrobem ze szlachetnego metalu, lecz tak będzie tylko do tej chwili, gdy jedną z nich włożysz na palec Ukochanej, a ona drugą na palec twej ręki. Odtąd zaczną wyznaczać wasz los. Będą przeszłość przypominać wciąż, jakby lekcję, którą trzeba wciąż pamiętać, i przyszłość otwierać będą ciągle na nowo, Oto jesteście razem. Potajemnie zrastacie się w jedno za sprawą tych dwóch obrączek". Na dobre i na złe... Na zawsze...
„Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela". (Mk 10,9) Nie zmarnuj talentu małżeńskiej miłości
I na zakończenie słowa wiersza: „Kochamy wciąż za mało i stale za późno Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"
„Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?"
„Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a bliźniego swego jak siebie samego". Kochaj, a będziesz kochany! „To czyń, a będziesz żył". Dlaczego zwątpiłeś małej wiary? A może zwątpiłeś i w to, że potrafisz kochać...?