Sobotni program znów dzielił się przed południem na część dla dorosłych, młodzieży i dzieci. Te ostatnie bawiły się w przedszkolu. Młodzież słuchała konferencji p. Sylwka Lasakowskiego o czystości przedmałżeńskiej (która stała się okazją popisu wiedzy matematycznej słuchaczy) oraz brała udział w warsztatach dobrej zabawy p. Pawła Kołakowskiego. Dorośli wysłuchali referatu
ks. infułata dra Jana Sołowianiuka, wikariusza biskupiego,
przewodniczącego Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego Kurii Diecezjalnej w Łomży,
nt. niezwykle intensywnego misyjne życia Świętego Brunona z Kwerfurtu, patrona diecezji.
Choć był Niemcem, sprzeciwiał się niemieckiej agresji na Polskę słusznie głosząc, że chrześcijańskie narody winny współżyć w pokoju. Był ascetą, więc abstynentem od alkoholu, to wiele wyjaśnia ...
Następnie obejrzeliśmy prezentację multimedialną nt. nowych uzależnień, takich jak energizatory (redbul), hazard, komputer/internet, odchudzanie/obżarstwo, chorobliwa dbałość o wygląd czy też pompowanie się do postaci kulturysty. Czy wreszcie seks konsumowany jako pornografia. Prelegent mówił o objawach, konsekwencjach i metodach terapii. Podjął też próbę zdefiniowania pojęcia uzależnienia. Definicja obejmowało jako istotny element destruktywność dla danej osoby, społeczności lub obu.
"Choćby syćka pili, to wy nie pijcie i nie patrzcie na dziadów, co ani szkół, ani gazdówki, ani ubrania nie mają" - wspomina ks. Zązel. Dokładnie to samo dotyczy innych uzależnień, zwłaszcza rzuca się w oczy przy hazardzie.
Program przedpołudniowy podsumował koncert szlagierów z lat 60tych w wykonaniu zespołu młodzieżowego eMDeK.
Zobacz
więcej zdjęć,
jeszcze więcej zdjęć z soboty.
Bóg zapłać za udostępnienie fotografii.
Po obiedzie udaliśmy się autobusami do Nowogrodu, by podziwiać zabytki kultury materialnej regionu w miejscowym skansenie, drugim co do stażu w Polsce. Opowieść o życiu mieszkańców była równie ciekawa jak ciekawostki techniczne z minionych epok. Zapamiętaliśmy też trzy kolory na f (fest czerwony, fest zielony i fioletowy) i trzy zwierzęta na z (zik, zając i zilk). Zwiedzanie skansenu było o tyle nietypowe, że cały czas przygrywała nam kapela ludowa. Wstępem był pasjonujący wiersz, recytowany przez panią przewodniczkę, o życiu i historii miasteczka Nowogród.
Po powrocie trwały intensywne przygotowania do kulminacyjnego momentu spotkania. O godz. 18.00 rozpoczęła się pontyfikalna Msza Święta sprawowana przez ks.bpa Bronakowskiego w koncelebrze z ks.biskupem Seniorem i 12 kapłanami.
Na Mszę przybyły zespoły w strojach regionalnych oraz zespół „Szlachta” w mundurach z okresu Księstwa Warszawskiego.
Kazanie wygłosił ks.bp Bronakiowski. Podkreślił, że Kościół, rodzina i Ojczyzna potrzebują świadectwa małżeństw, które miały wesela bezalkoholowe. Takie wesele to nowoczesna forma patriotyzmu. Tylko trzeźwe rodziny mogą stawać się domowymi Kościołami, w których dzieci mogą wzrastać w duchu wartości chrześcijańskich. Ksiądz biskup podkreślał znaczenie ruchu Wesele Wesel w krzewieniu postawy trzeźwości. Świadectwo takich rodzin pozwala wzrastać młodym ludziom z wizją, jak można pięknie żyć i być szczęśliwym bez używek. Tylko trzeźwa rodzina może rozwijać się, doskonalić w wierze i dojrzewać w miłości.
Po kazaniu pary małżeńskie wyszły na środek katedry. Mężowie trzymali róże dla swych żon. Za ks. Biskupem powtarzaliśmy słowa odnowienia przysięgi małżeńskiej. Następnie ksiądz Biskup pobłogosławił indywidualnie każdą parę małżeńską, a małżonkowie udawali się do kaplicy Matki Bożej Pięknej Miłości na krótką modlitwę, a panie swe róże ofiarowały przed Jej obraz.
Po Eucharystii, przy dźwiękach marszu weselnego, uformował się orszak weselny na czele z koordynatorami spotkania, którzy nieśli poświęcony podczas Mszy Św. duży bochen weselnego chleba. Za nimi kroczyły barwne zespoły ludowe w strojach kurpiowskich oraz zespół młodzieżowy „Szlachta”. Za nimi szli ks. bp Bronakowski i kapłani koncelebransi, i wreszcie pochód małżeństw z dziećmi.
W gmachu seminarium zespół „Szlachta” zatańczył poloneza, do którego dołączyli się wszyscy weselnicy. Następnie był walc i pora na pierwszy weselny posiłek: najpierw flaczki, potem dania mięsne. Stoły były solidne, więc nie uginały się pod ciężarem jadła i napojów, ale kilkanaście rodzajów mięsa, surówki i sałatki, bukiety owoców, różnorakie napoje i wody robiły wrażenie.
Na przemian występowały ze swym repertuarem zespoły ludowe i weselnicy tańczyli przy nowoczesnej muzyce z różnych „epok” (od lat 60tych), granej przez zespół muzyczny seminarium. Na parkiecie było więc miejsce dla wszystkich pokoleń, a więź międzypokoleniowa miała punkt zaczepienia w muzyce. Grano „Hej, sokoły”, „Szła dzieweczka”, goście śpiewali solo i w duecie. Tańczono w kółkach, wężykiem i w kręgu na całą salę. Muzykanci grali tanga, walce i hołubce. Prezentowano obrzędy ludowe związane z oczepinami. Zagrał też zespół „Los Abstinentos” specjalizujący się w muzyce latynoskiej. Nad zabawą czuwali wodzireje, wywodzący się spośród seminarzystów.
Przy dźwięku fanfar wjechał na wózku bezalkoholowy tort weselny, rozświetlony sztucznymi ogniami – dla prawie 250 uczestników trudno byłoby takowy wnieść.
A kucharki cały czas krzątały się, zaś seminarzyści ochotnicy wnosili kolejne potrawy: grilowane kiełbasy i kaszankę, barszcz czerwony z pasztecikami, rosół, lody.
Młodzież nie schodziła z parkietu do godziny wpół do czwartej nad ranem. Starsi, zwłaszcza kierowcy, nieco wcześniej udali się na spoczynek.