"W Polsce małżeństw roztropnych jest wiele * które było stać na cud * na bezalkoholowe wesele * by świętować godnie ślub ...." zobacz całość ( tekst)
Wesele. Tu zwykle zaczyna się wspólne życie małżonków, którzy właśnie przed chwilą ślubowali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że się aż do śmierci nie opuszczą. Po weselu często wyprawia się „poprawiny”, a niektóre pary małżeńskie po latach, 10ciu czy 20tu, gdy się dorobią, ponownie wyprawiają wystawniejsze wesela, aby skorygować niedostatki wesela pierwszego.
Ale są takie wesela, które od razu są doskonałe. To wesela bezalkoholowe. Tu nie trzeba nic poprawiać, a jedynie życzyć sobie, by dalej trwały. Co roku odbywa się więc wesele, poprzedzone odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich, będące kontynuacją wielu wesel, podczas którego jednocześnie jesteśmy Młodą Parą i gośćmi. Zaś co roku inna para małżeńska pełni zarazem funkcję wyprawiającego to wesele. Wiele wesel w jednym.. Słowem Wesele Wesel.
Gospodarzami XIV Ogólnopolskiego Spotkania Małżeństw, Które Miały Wesela Bezalkoholowe „Wesele Wesel 2008” w Tarnowie byli państwo Zofia i Rafał Bąk, którzy wraz z księdzem Zbigniewem Guzym, Dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Trzeźwości i Uzależnień Kurii Biskupiej w Tarnowie koordynowali spotkanie.
Od południa przybywają pierwsi weselnicy do Tarnowa, najcieplejszego miejsca w Polsce. Natychmiast zachwyca dziewiętnastowieczna architektura miasta, z licznymi (20) kościołami, z których pierwszy widzimy po wyjściu z dworca, a które świadczą o pobożności tutejszej ludności. Urokiem ujmuje zabytkowe centrum z katedrą i starym ratuszem, resztkami miejskich murów i charakterystycznymi krętymi uliczkami, pałacykami, ale także parki, jak choćby planty zaraz przy dworcu, czy Park Strzelecki niedaleko centrum, z wiekowym drzewostanem oraz urokliwym jeziorkiem, którego wody burzą fontanny, a na środku na kolumnach wznoszące się mauzoleum generała Bema, bohatera polskiej i węgierskiej wiosny ludów z połowy XIX wieku.
Uczestnicy spotkania zgłaszają się w bursach (na ulicach Rejtana i Św. Anny) oraz w recepcji przy kościele p.w. Błogosławionej Karoliny Kózkówny, wybudowanym w miejscu, gdzie Ojciec Święty Jan Paweł II przed 20 laty wyniósł tę wiejską dziewczynę na ołtarze. Długo wznosił się ten największy w mieście i w diecezji kościół (2,5 tys. m2) samotnie na wzgórzu, a parafianie podążali ku niemu przez chaszcze, aż wreszcie rozrost miasta objął go w swe ramiona i dziś strzelistą, 70-metrową wieżę otaczają bloki mieszkalne, których architekci, wiedzeni gustem i namowami ks. Proboszcza, dopasowali frontony domów do stylu kościoła.
Nad wejściem do świątyni widnieje wielkich rozmiarów transparent Wesela Wesel 2008, a naprzeciw niego widać w oddali pierwszą górę Karpat, górę Świętego Marcina, patrona abstynentów, zwieńczoną ruinami zamku Tarnowskich.
O godzinie 16.30 w górnym kościele rozpoczyna się Koronka do Miłosierdzia Bożego. Modlitwa do miłosiernego Boga przygotowuje serca do spowiedzi świętej, która trwa aż do Mszy Św., tzn. do godz. 18.00.
Mszę inauguracyjną koncelebrują ks. Prałat Władysław Zązel, ks. Zbigniew Guzy, który pozdrowił nas w imieniu tarnowskich Księży Biskupów, oraz gospodarz goszczącej nas parafii, ks. Prałat Stanisław Dutka. Kazanie głosił ks. Władysław, proboszcz z Kamesznicy, kapelan Związku Podhalan i wiceprezes Stowarzyszenia Wesele Wesel. Wolność i walka o nią były tematami przewodnimi. Nawiązując do patrona dnia, Świetego Ignacego Loyola, żołnierza, a potem twórcę Towarzystwa Jezusowego kaznodzieja wskazywał na cnoty, jakimi winni wykazywać się towarzysze Jezusa, czyli my, chrześcijanie. Wewnętrzna dyscyplina, wytrwałość, wierność. Jednocześnie podkreślił fakt, iż Bóg na każde czasy zsyła takich przewodników, którzy najbardziej są na daną chwilę potrzebni. Takim człowiekiem był wspomniany Św. Ignacy, a także Św. Franciszek, któremu Bóg polecił odbudować Kościół, czy wreszcie Bł. Karolina Kózka, której powołanie mówi nam wiele o zagrożeniach czyhających na współczesną rodzinę, na porządek moralny. I nas Bóg wzywa, byśmy przed światem dali świadectwo naszej wiary w sytuacji, gdy zagraża nam potop pijaństwa. Odwaga, wręcz bohaterstwo to cechy tych, którzy zdecydowali się na bezalkoholowe wesela. Bohaterstwo na miarę świętych. Choć ich abstynencja to przede wszystkim dar od Boga dla nich samych, ich małżeństw i ich rodzin, to jednak ma ono fundamentalne znaczenie także dla ich otoczenia, środowiska, tych ludzi, którzy wyrwali się z piekła nałogu, i tych, którzy w porę chcą zawrócić ze złej drogi.
Ksiądz Władysław przywołuje słowa drugiego, zmarłego już kapelana Związku Podhalan, który mówił, że pijaństwo wynika z przegranej wolności. Powraca też do swej dewizy, iż pić niedużo, to nic wielkiego, ale nie pić wcale, to jest dopiero coś. Ale na to trzeba dzielnego mężczyznę, i dzielną kobietę (po góralską wersję powiedzonka trzeba się zwrócić do samego ks. Władysława). Ta ludowa mądrość bynajmniej nie jest obca dla świata nauki. Generalnie znanym dylematem naukowym jest pytanie, czy świat jest ciągły czy dyskretny – czy zmiany zachodzą w sposób płynny, czy radykalny. Otóż odpowiedź brzmi – zmiany o charakterze płynnym przechodzą w zjawiska progowe. Człowiek ani się spodzieje, gdy ze zwykłego pijaka staje się alkoholikiem – nagle, pewnego dnia. Jeszcze wczoraj mógł picie rzucić, dziś już jest niewolnikiem, wytrwale dążącym do własnego unicestwienia. A droga do tego była niezauważalna – nie było żadnej różnicy czy strzelił 100 czy 110 „luf” rocznie, nie zauważył, by coś się w jego życiu zmieniało, gdy przechodził od 110 do 120 itd. Między 10 a 20 kieliszkami na rok też nie ma specjalnej różnicy, ale między 10 a zero jest różnica radykalna. Jest fundamentalna różnica między człowiekiem giętkim, uginającym się pod presją „symbolicznego wypicia”, a człowiekiem o silnej woli i mocnym kręgosłupie, który konsekwentnie odmawia. Wbrew pozorom temu drugiemu w społeczeństwie jest łatwiej, bo nie musi się zastanawiać, czy przypadkiem nie zbliża się do jakiej niebezpiecznej granicy, gdy spotyka się nieoczekiwanie częściej z krewnymi, znajomymi, klientami, kolegami po fachu, przełożonymi itp. Czegóż jest kieliszek symbolem, by ten symbol uczcić? Naszym symbolem, naszym znakiem jest przecież Chrystusowy krzyż, a jak mawiał poeta, „tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem”, o czym wielu nie wie, i za symbol swój uznają kufel z piwem, jak w swym liście na miesiąc trzeźwości ze smutkiem zauważył ks. bp Tadeusz Bronakowski
Ksiądz Władysław nie omieszkał poruszyć bolesnego problemu „kulturalnego picia”. Najpierw kulturalnie piją, potem się niekulturalnie zachowują. Spośród dziesiątek tysięcy ludzi zabijanych na drogach każdego roku przytłaczająca większość to ofiary kierowców, którzy kulturalnie pili, potem siedli za kierownicę. Podobnie ma się z tysiącami osób okaleczonych. Cóż, wszystko jest dla ludzi, i wódka, i szpital, i więzienie też. Straty ekonomiczne tytułem konsumpcji alkoholu szacuje się na co najmniej dziesięciokrotność wartości sprzedaży napojów alkoholowych – czyli mniej więcej budżet naszego państwa.
Po Mszy Św. udajemy się na kolację do salki obok dolnego kościoła. Po niej spotkanie integracyjne w dolnym kościele. Małżeństwa z całej Polski przedstawiają się, najpierw ci, którzy są po raz pierwszy na Weselu Wesel, potem po raz drugi, trzeci, ..., jedenasty. O swych doświadczeniach mówią małżeństwa, które organizowały poprzednie Wesela Wesel. Okazuje się, że nie ma sytuacji życiowej czy też pozycji społecznej, w której bez picia się nie obejdzie. I żołnierz i budowlaniec mogą mieć i mają bezalkoholowe wesela.
Na koniec śpiewamy Apel Jasnogórski i udajemy się autokarami na miejsca noclegu.
Serdecznie dziękujemy rodzinie pp. Chęsych za udostępnienie zdjęć z Wesela Wesel 2008.