Teksty rozważań publikujemy za uprzejmą zgodą pana Kazimierza Dziekujemy za ich udostępnienie
Dziewięćdziesiąt cztery lata temu -dokładnie z tego miejsca, w którym obecnie się znajdujemy -wyruszyła w swoją ostatnią ziemską drogę Karolina Kózkówna. Była to jej droga przez męczeństwo do nieba. Dziś my, tu obecni, chcemy przejść tę samą polną leśną drogę, którą przebyła Karolina oraz prosić Boga o nasze uświęcenie, abyśmy kiedyś również mogli dojść do celu naszej ziemskiej wędrówki.
Rozważania poszczególnych stacji drogi krzyżowej oparte są na wersetach Psalmu 16., który śpiewany był podczas Mszy beatyfikacyjnej w dniu 10 czerwca 1987 roku w Tarnowie. W czasie homilii Jan Paweł II, nawiązując do słów tego Psalmu mówił o świadectwie życia i męczeństwa Karoliny.
Wpatrując się w postać już Błogosławionej Karoliny wiele osób zanosiło do Boga, przez jej wstawiennictwo, prośby o uzdrowienie. Ich świadectwa doznanych łask są dla nas zachętą do naśladowania postawy Karoliny i jeszcze gorliwszej modlitwy za jej przyczyną.
W chwili ciszy prośmy teraz Boga, Pana życia i śmierci, o potrzebne skupienie do pobożnego przeżycia tego nabożeństwa, które teraz rozpoczynamy.
(Karolina schowana za ojca, który osłania ją przed żołnierzem)
"ZACHOWAJ MNIE, BOŻE"
Tymi słowami człowiek zwraca się do swojego Stwórcy i Pana. Potwierdza w ten sposób swoją wiarę i wyraża swoje zaufanie. Słowa te nabierają szczegó1nego znaczenia w chwili zagrożenia. Nic więc dziwnego, iż człowiek wierzący także wtedy będzie zwracał się do Boga. Tak też uczyniła Karolina. „Zachowaj mnie, Boże”. Te słowa Psalmisty Jan Paweł II odniósł wprost do Karoliny. Jakże mogło być inaczej. Ta, która zawsze z ufnością zwracała się do Boga, także w chwili uprowadzenia jej przez rosyjskiego żołnierza, mimo iż obok niej był jeszcze jej ojciec, prosi Boga: ,,zachowaj mnie".
Wpatrzona w taką postawę Karoliny pani Maria zwróciła się do niej w lipcu 1988 roku. Leżała wówczas na sali porodowej. Bała się bardzo, gdyż było to jej czwarte dziecko, a poprzednie porody odbywały się w potwornych boleściach i trwały niezwykle długo. Nagle poczuła straszliwe bóle. Wydawało jej się, że nie będzie w stanie ich przetrzymać. Wtedy zaczęła prosić Błogosławioną Karolinę o pomoc w tych cierpieniach. Za jej przyczyną w niebywale krótkim czasie prawie bezboleśnie urodziła zdrową dziewczynkę. Położna była ogromnie zdziwiona, że stało się to tak szybko. Swojej córce pani Maria dała na imię Karolina i wraz z nią –mającą już dziś 19 lat -dziękuje Błogosławionej za pomoc i poleca jej swoje dzieci pod opiekę.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkie matki, będące w stanie błogosławionym, aby bez komplikacji urodziły zdrowe dzieci.
(Karolina przechodzi obok gruszy, a w oddali widzi kapliczkę z krzyżem)
"MÓWIĘ DO PANA"
Ufność Bogu pozwala nie tylko trwać przy Nim, ale także z Nim rozmawiać. Człowiek, który żyje w przyjaźni z Panem Bogiem, nie ucieka przed Nim, ale chętnie się do Niego zwraca, powierza Mu swoje codzienne radości oraz troski i zmartwienia. Karolina również ,,mówiła do Pana". Czyniła to także wtedy, gdy przechodziła obok gruszy w ostatni dzień swojego ziemskiego życia, widząc w oddali kapliczkę z krzyżem. Nie mogło być inaczej, gdyż zawsze znajdowała czas, by ,,mówić do Pana". Modliła się nie tylko będąc w kościele, ale codziennie, gdy rozpoczynała nowy dzień, w trakcie wykonywania różnych prac oraz wieczorem. Niekiedy jej rodzice prosili ją nawet, aby szła już spać, ale ona długo jeszcze ,,mówiła do Pana".
Wpatrzona w taką postawę Karoliny pani Anna udała się szesnaście lat temu do jej grobu, by prosić o uzdrowienie dziecka. Syn urodził się z bardzo ciężką chorobą zwiotczenia mięśni. Po roku leczenia nie było żadnych rezultatów. Tuż po pielgrzymce do Zabawy z radością mogła stwierdzić, że leczenie zaczęło odnosić pozytywny skutek. Nie miała wątpliwości, komu to zawdzięcza. W marcu 1992 roku przybyła jeszcze raz do sanktuarium Błogosławionej, by podziękować za łaskę uzdrowienia dziecka.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkie chore dzieci, aby mogły jak najszybciej doznać uzdrowienia.
(Ojciec Karoliny upada na kolana przed żołnierzem i błaga o uwolnienie swojej córki)
"CHRONIĘ SIĘ DO CIEBIE"
Kto trwa w bliskości Boga, kto z Nim rozmawia, zawsze może się u Niego schronić. Wie, że Bóg jest jego prawdziwym dobrem i dlatego z Nim może być bezpiecznym. Chroniąc się u Boga, człowiek nie musi się niczego lękać ani przed niczym nie musi się trwożyć. Wiedziała o tym także Karolina. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że nawet gdy nie uwolni jej żołnierz, o co prosił jej ojciec, ona znajdzie schronienie u Boga, w Jego niebieskim domu. Taką pewność czerpała stąd, iż bardzo często chroniła się w ziemskim domu Boga -kościele. Tam powierzała Panu Bogu swoje codzienne problemy i zawsze doznawała duchowego umocnienia.
Wpatrzona w taką postawę Karoliny pani Beata modliła się za jej wstawiennictwem o dar macierzyństwa. Przez wiele lat po ślubie nie mogła wraz z mężem doczekać się upragnionego potomstwa. Korzystała z porad wielu lekarzy, ale bezskutecznie. Była zniechęcona do życia i straciła wszelką nadzieję na macierzyństwo. Jako pielęgniarka często przed pracą wchodziła do szpitalnej kaplicy, by się pomodlić. Pewnego dnia kapelan szpitala dał jej obrazek przedstawiający Błogosławioną Karolinę wraz z modlitwą do niej. Codziennie więc prosiła razem z mężem Boga przez jej wstawiennictwo o dar potomstwa. Niebawem modlitwa została wysłuchana. Pani Beata nie myślała, ze tak szybko zostanie matką. Wkrótce urodziła zdrowego synka, upragnionego i oczekiwanego przez siedem długich lat. W kwietniu 1994 roku napisała, że jest bardzo szczęśliwą matką. Wyznała, że codziennie z mężem klęka i dziękuje Bogu oraz Karo1inie za dziecko, za ten wielki dar, który wniósł do jej rodziny wiele szczęścia i radości.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkie pary małżeńskie nie mogące doczekać się upragnionego potomstwa, aby mogły -jeśli taka jest wola Boża - cieszyć się darem rodzicielstwa.
(Karolina powierza swój los Maryi, przywołuje w pamięci obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy, który wisi nad jej łóżkiem)
"PAN MÓJ LOS ZABEZPIECZA „
Ufność Bogu zawiera w sobie zarówno pewność opieki na ziemi, jak i nadzieję zbawienia. Dlatego Psalmista wielbi Boga, gdyż nie czuje się porzuconym, a wręcz przeciwnie - doświadcza Jego opatrzności. Tę samą świadomość miała Karolina. Wdzięczna była Bogu za to, kim była i co posiadała. Codziennie tez dziękowała Bogu za Jego obecność w jej życiu, za to że prowadził ją swoimi ścieżkami, a ona mogła odnaleźć sens życia i z nadzieją oczekiwać wiecznej nagrody w niebie. Dziękowała tez Maryi, której obraz wisiał nad jej łóżkiem, za nieustanną opiekę i wskazywanie drogi do Jej Syna.
Wpatrzony w taką postawę Karoliny pan Zygmunt modlił się za jej wstawiennictwem do Boga w Trójcy Świętej Jedynego i do Matki Bożej Nieustającej Pomocy o dar zdrowia. W styczniu 1998 roku uległ on nieszczęśliwemu wypadkowi podczas naprawy samochodu w garażu. Auto spadło z podnośnika w momencie, gdy on znajdował się pod nim. Lekarz orzekł: stan ciężki, słabe dotlenienie, niemożliwe samodzielne oddychanie, złamane żebra, obojczyk, łopatka. Pan Zygmunt wraz z najbliższymi prosił Karolinę podczas nowenny o powrót do zdrowia. Tak tez się stało, zaledwie po miesiącu od nieszczęśliwego wypadku. Lekarze byli zaskoczeni, uznali to za szczególną łaskę. Pan Zygmunt jest przekonany, że tę łaskę wyprosiła mu Karolina Kózkówna, za co jej gorąco dziękuje i wyraża pragnienie, aby ten fakt przyczynił się do jej kanonizacji.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkie osoby, które uległy ciężkim wypadkom samochodowym, aby szybko mogły powrócić do pełni sprawności fizycznych.
(Uciekającą przed żołnierzem Karolinę widzą ukryci w zaroślach dwaj chłopcy)
" TY ŚCIEŻKĘ ŻYCIA MI UKAŻESZ"
Psalmista doskonale zdaje sobie sprawę, że tylko Bóg może wskazywać człowiekowi właściwą drogę, zapewniającą prawdziwą radość - i co najważniejsze -prowadzącą do pełni życia, które nie ma końca, bo jest szczęściem w wiecznym kró1estwie. Nie miała też wątpliwości Karolina, że Bóg niezawodnie prowadzi ją na wieczne spotkanie ze sobą i jej nigdy nie opuści. Zawsze chciała być w Jego bliskości, nic więc dziwnego, że uciekała przed żołnierzem. Nawiązywał do tego Jan Paweł II w swojej homilii mówiąc: „ Jakbyśmy szli po śladach ucieczki tej dziewczyny , opierającej się zbrojnemu napastnikowi, szukającej ścieżek, na których mogłaby pośród tego rodzinnego lasu w pobliżu jej wsi, ocalić życie i godność". Wpatrując się w postawę Karoliny, niezachwianie idącej ścieżką, którą ukazywał jej Bóg,
Pani Wanda modliła się do niej, aby uniknąć ciężkiej operacji. W roku 2000 była w szpitalu, leżała na oddziale chirurgii wewnętrznej. Termin zabiegu był już wyznaczony i nie można było dłużej zwlekać. Bardzo się bała tej operacji, ponieważ miała to być już kolejna.
Obawiała się narkozy i przebudzenia. Nieco wystraszona tym, co i jak będzie, modliła się, szukając pomocy. Poszła do kaplicy szpitalnej i w ciszy coraz żarliwiej prosila Karolinę o wsparcie i uzdrowienie. Na drugi dzień rano nie można było przeprowadzić operacji, bo wzrosło jej nadmiernie ciśnienie, choć nigdy wcześniej nie miała z nim problemów. Po kilku dniach poddano ją powtórnym badaniom i ku zdziwieniu stwierdzono, że wcześniejsza choroba ustąpiła samoczynnie. Pani Wanda jest przekonana o otrzymanej lasce za wstawiennictwem Karoliny. Do dziś jest z nią bardzo blisko związana. Codziennie z nią rozmawia, konsultuje wszystkie ważne sprawy .
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkich przeżywających kłopoty zdrowotne, a także tych, którzy borykają się z problemami duchowymi, aby odzyskali siły do kroczenia ścieżką życia.
(Karolina ucieka żołnierzowi, trzymając w ręce chustkę, symbol niewinności)
"BŁOGOSŁAWIĘ PANA, KTORY DAL MI ROZSĄDEK"
Za pomocą formuły "błogosławieństwa" Psalmista wypowiada swoją wdzięczność Bogu, który jest źródłem niezachwianego bezpieczeństwa nawet w obliczu śmierci. Dzięki rozsądkowi człowiek może uniknąć najgorszego zła i trwać w bliskości Pana. Rozsądkiem była obdarzona także Karo1ina. Zawsze zastanawiała się nad tym, co ma powiedzieć, czy też jak postąpić. Nikt nie mógł jej posądzić o lekkomyślność, lecz wręcz przeciwnie, mógł od niej uczyć się rozważnego podejmowania decyzji zgodnych z Bożą nauką. Za ten dar nieustannie okazywała wdzięczność Bogu i za Psalmistą wołała: "Błogosławię Pana". Jan Paweł II wynosząc ją na ołtarze dodał: "Dziecko prostych rodziców, dziecko tej nadwiślańskiej ziemi, gwiazdo twojego ludu, dziś Kościół podejmuje to wołanie twojej duszy, wołanie bez słów –i nazywa ciebie błogosławioną". Nie mogło więc być inaczej, by w chwili spotkania z żołnierzem nie próbowała mu się wyrwać, aby uciec przed nim.
Wpatrzona w taką postawę Karoliny pani Elżbieta prosiła ją o pomoc w wychowaniu córki Doroty. Od 2000 roku miała ona kłopoty z nauce, dlatego też postanowiła porzucić szkołę. Usilne prośby rodziców na niewiele się zdawały, nie wiedzieli już, co robić. Dorota nie chciała się uczyć, nie pomagała też w pracach w domu. Przed świętami Bożego Narodzenia w 2003 roku pani Elżbieta znalazła w Internecie informację o Karo1inie i zaczęła ją prosić w intencjach córki. Zapoznała ją również z postacią Błogosławionej. Dopiero wtedy Dorota, która sama zaczęła się modlić, zmobilizowała się do nauki i zdała maturę. Zaczęła też być miła wobec rodziców i pomagać im w codziennych pracach w domu.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za młodzież przeżywającą kłopoty w szkole i konflikty z rodzicami, aby dzięki rozsądkowi mogła dokonywać dobrych wyborów w swoim życiu.
(Karolina, potykając się, upada, rani kolano i dostrzega w tym sw6j udział w krzyżu Chrystusa )
"SERCE NAPOMINA MNIE NAWET NOCĄ "
Serce to symbol sumienia, kt6re pomaga wybierać dobro, to -w przenośni -ośrodek podejmowania decyzji. Psalmista nie ustaje wielbić Boga za to, że jest jego doradcą. To on dał mu serce, które go zawsze napomina. "Tak Psalmista. I tak Karolina w momencie śmiertelnej próby wiary, czystości i męstwa" -mówił podczas beatyfikacji Jan Paweł II. To, co stało się na ostatniej ścieżce życia Karoliny, było naturalnym następstwem jej codziennej postawy .Ci, którzy ją znali, zapamiętali ją jako wewnętrznie zorganizowaną, zdyscyplinowaną, zdecydowaną, mocną w postanowieniach, unikającą okazji do grzechu i nie uznającą żadnego kompromisu w sprawach moralności chrześcijańskiej.
Wpatrzona w taką postawę Karoliny była Kasia, która modliła się do niej o uzdrowienie ciężkiego urazu nogi. Uraz ten uniemożliwiał jej chodzenie do szkoły i wypełnianie innych obowiązk6w. Stan jej nogi pogarszał się. Jesienią 2001 roku Kasia znalazła się w szpitalu. Modliła się do Boga za wstawiennictwem Błogosławionej Karoliny, a kapelan szpitala odprawiał nowennę. Lekarze nie wiedzieli, jak jej pomóc. Nie zastosowali żadnego leczenia, gdyż nie rozpoznali przyczyny urazu. Po jakimś czasie bez żadnej interwencji medycznej nastąpiła poprawa. Kasia mogła normalnie ruszać nogą i zaczęła chodzić. Dziś wierzy, że została uzdrowiona dzięki Karolinie i gorąco dziękuje jej za to.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkie osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich lub o kulach, aby dostrzegały w tym swój udział w krzyżu Chrystusa i nie wątpiły w możliwość uzdrowienia.
(Karolina broni się przed żołnierzem. Prawą rękę w geście protestu podnosi do góry, a lewą przysłania sobie oczy)
"ZAWSZE STAWIAM SOBIE PANA PRZED OCZY"
Psalmista wie dobrze, że Bóg jest jego największym dobrem i wskazuje mu drogę. Dlatego jest Mu wdzięczny za Jego pouczenia, które stara się zawsze mieć "przed swoimi oczami". Również Karolina w swoim ziemskim życiu "stawiała sobie Pana przed oczy". Zawsze dbała o to, aby wypełniać Jego wolę i żyć zgodnie z Jego przykazaniami. Nie wyobrażała sobie, aby mogła żyć w stanie grzechu ciężkiego. Nie patrzyła na nic złego i nie czyniła nic, co by mogło się nie podobać Panu Bogu. Wyrazem pełnienia woli Bożej było dla niej okazywanie posłuszeństwa wobec rodziców, których polecenia wypełniała najdokładniej, jak tylko potrafiła. Podobnie rozumiała posłuszeństwo wobec nauczycieli i kapłanów.
Wpatrzeni w taką postawę Karoliny państwo Jadwiga i Leszek prosili ją o uzdrowienie swojej córki Justyny, która w lutym 2002 roku, w wieku dziewiętnastu lat została potrącona przez samochód, doznając ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego. Przez dwa tygodnie była podłączona do respiratora na Oddziale Intensywnej Terapii, przez trzy miesiące znajdowała się w śpiączce, a kolejne dwa pozostała w szpitalu. Lekarze orzekli jej stan jako wyjątkowo ciężki i przyznali, że medycyna jest bezsilna. Rodziców przygotowali na rozstanie się z córką ale oni nie zwątpili. Byli przekonani, że Błogosławiona Karolina wyjedna dla Justyny powrót do zdrowia. I nie zawiedli się. Odmawiali Litanię do Błogosławionej przy łóżku córki. Po trzech miesiącach od wypadku, otwarła ona oczy i powiedziała: "mamo". Dziś Justyna wraz z rodzicami codziennie odmawia tę litanię i dziękuje za uzdrowienie. Skończyła już szkołę średnią, zdała maturę i podjęła studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Jest już na drugim roku.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkich studentów, aby "stawiając sobie Pana przed oczy" właściwie wykorzystywali otrzymane zdolności i wytrwale zdobywali wiedzę, nie tylko dla własnego pożytku, ale i dla dobra społecznego.
(Rozzłoszczony żołnierz rani w głowę uciekającą Karolinę)
"NIC MNIE NIE ZACHWIEJE"
Świadomość bliskości Boga na ścieżkach swojego życia i postępowanie według Jego nakazów pozwala Psalmiście mieć przekonanie o wewnętrznym pokoju i prawdziwym szczęściu. Dlatego też wyraża on pewność, że się "nie zachwieje" i nic mu się nie stanie. Wie, że Bóg przyjdzie mu z pomocą. Podobną. pewność miała Karolina. Zawsze pragnęła przebywać w domu Pana i robiła wszystko, by tak się stało. Dbała o stan łaski uświęcającej, jak tylko mogła przystępowała do Komunii Świętej, umacniała się też słowem Pana, czytając często Pismo Święte. Mogła więc powiedzieć, że "nic jej nie zachwieje" nawet wtedy, gdy rozzłoszczony żołnierz biegł za nią w lesie.
Wpatrzona w taką postawę Karoliny była pani Magda, która w lipcu 2002 roku modliła się przed jej sarkofagiem w Zabawie. Od trzech miesięcy miała zapalenie krtani i nie mogła nic mówić. Cierpiała z tego powodu, ale nie chciała pozostawać w domu. Dlatego wraz z innymi pielgrzymami przybyła do sanktuarium Błogosławionej. W ciszy swego serca prosiła o przywrócenie mowy. Po chwili w kościele rozległ się płacz i dało się słyszeć głos pani Magdy: "Ja mówię". Znajdujący się obok niej pielgrzymi wzruszyli się do łez. Wspólnie obiecali co roku przyjeżdżać do Karoliny, by dziękować jej za dar uzdrowienia.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za osoby głuchonieme oraz te, które nie potrafią wyrazić swoich pragnień, aby napotykali w swym życiu ludzi, którzy będą starali się ich zrozumieć i pomóc oraz aby miały pewność, że Pan przychodzi każdemu z pomocą.
(Karolina zrzuca kurtkę uciekając przed żołnierzem, który usilnie chce ją złapać)
"PAN MOIM DZIEDZICTWEM”
Przynależność do Pana jest największą radością człowieka. Stąd też Psalmista nie szuka ziemskich radości. Bóg jest jego szczęściem i bogactwem, On sam jest dla niego największą nagrodą, dlatego woła: "Pan moim dziedzictwem". Również dla Karoliny Pan był jedynym i drogocennym dziedzictwem. Jemu się powierzyła i w Niego głęboko wierzyła.
Potwierdzeniem tego są słowa jej proboszcza, księdza Władysława Mendrali, który dał o niej następujące świadectwo: "Całe zachowanie Karoliny wskazywało na jej żywą wiarę". Styl życia, podejście do pracy i obowiązków, traktowanie innych, kontakty z rówieśnikami, cierpliwe przyjmowanie przeciwności losu, ubóstwa i życiowych niedogodności, posłuszeństwo i pobożność, porządek dni powszednich oraz niedziel i świąt, sposób spędzania czasu wolnego, a nawet styl ubierania się i uczesania -wszystko u Karoliny miało oczywisty i bezpośredni związek z jej życiem wiary. Była to wiara świadoma i pogłębiona.
Wpatrując się w taką postawę Karoliny pani Krystyna wierzyła, że Błogosławiona nie opuści jej samej i jej rodziny, gdy w styczniu 2004 roku jej mama ciężko zachorowała na schorzenie płuc. Przepisane antybiotyki nie dawały oczekiwanych rezultatów .Wysoka temperatura, męczący kaszel i krwawienia były niepokojące. Lekarz pulmonolog zlecił wykonanie prześwietlenia płuc. Okazało się, że na lewym płucu był ropień, który urwał się, a na jego miejscu została dziura. Niebawem stan zdrowia się pogorszył, doszło nawet do utraty przytomności. Pod koniec marca okazało się, że rana się nie goi. Lekarz nie przepisał jednak żadnych lekarstw. Pani Krystyna mimo to nie traciła nadziei. Codziennie gorąco prosiła Błogosławioną Karolinę o zdrowie dla mamy. Poprosiła też o odprawienie Mszy Świętej przy jej relikwiach. Po kolejnym prześwietleniu i wizycie u lekarza okazało się, że płuco zagoiło się bez śladu. Pani Krystyna poprosiła o odprawienie kolejnej -tym razem dziękczynnej Mszy Świętej -w sanktuarium Błogosławionej i z całego serca jest wdzięczna za uzdrowienie swojej mamy.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za naszych rodziców, aby ci, którzy żyją cieszyli się zdrowiem i Bożą opieką a zmarli Jego wiecznym dziedzictwem.
(Żołnierz dogonił Karolinę, zadaje jej bolesne ciosy mieczem, a ona próbuje się zasłonić, ale raniona przewraca się)
"PAN MOIM PRZEZNACZENIEM"
Dziedzictwo wyznacza jasny cel. Skoro Pan jest najwyższym dobrem i dziedzictwem, to równocześnie jest przeznaczeniem. Psalmista z wdzięcznością wypowiada te słowa, bo wie, że nic lepszego nie mogłoby go spotkać. Także Karolina nie miała najmniejszej wątpliwości, że "Pan jest jej przeznaczeniem". Nawet wtedy, gdy po ludzku bała się żołnierza i cierpiała z powodu zadawanych ran, nie traciła z oczu swojego celu, swojego przeznaczenia. Była to konsekwencja jej dotychczasowego postępowania i dążenia. Wszystko wykonywała na chwalę Bożą. i często powtarzała, że chce po śmierci przebywać w niebie. Mówiła też: "Gdy my będziemy z Bogiem, to i Bóg będzie z nami i nigdy nas nie opuści".
Wpatrzona w taką postawę Karoliny siostra Maria Waleria kierowała do niej prośby o wyproszenie łask w życiu zakonnym i uzdrowienie ręki. W lipcu i sierpniu 2004 roku dwukrotnie była w szpitalu i przeszła w sumie cztery zabiegi chirurgiczne przeprowadzone na ręce. Leczenie było długie i bardzo trudne. Niestety doszło też do zakażenia. Później pojawiła się martwica tkanek. Realnym niebezpieczeństwem była amputacja ręki. Siostra Maria Waleria modliła się do Karoliny, wierząc, że ona może jeszcze jej pomóc. Tak też się stało.
Jej ręka zaczęła powracać do dawnych funkcji. Po kilku miesiącach siostra już tą ręką napisała 1ist z podziękowaniem i zapewniła, że co roku będzie przyjeżdżać do Zabawy, by osobiście dziękować Karolinie przy jej relikwiach za uzdrowienie i wyproszenie wielu łask, oraz do Wał-Rudy, by przemierzając jej męczeński szlak umacniać się w powołaniu.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkie osoby, które powierzyły się Bogu na drodze życia zakonnego i kapłańskiego, aby wiernie wypełniały swoje powołanie i przykładem swojego życia wskazywały innym, że „Pan jest naszym przeznaczeniem" .
(Żołnierz zadaje Karolinie śmiertelną ranę)
"TYŚ JEST PANEM MOIM"
Psalmista jeszcze raz wyznaje wiarę w Boga, którego nazywa swoim Panem. Potwierdza, że tylko Bóg jest największym dobrem człowieka I tylko On godny jest całkowitej ufności. Doskonale wiedziała o tym Karolina. Całkowicie zawierzyła siebie Bogu, Stwórcy i Zbawicielowi. Zawsze dążyła do spotkania ze swoim Panem, któremu wiernie służyła na ścieżce swojego życia. Nie spodziewała się, że to spotkanie nastąpi tak szybko i w wyniku męczeńskiej śmierci. Jej młode ziemskie życie zostało brutalnie przerwane i przyspieszyło spotkanie z Panem. Nawiązał do tego Jan Paweł II mówiąc: "Ścieżka życia. Na tej ścieżce ucieczki został zadany ostatni, zabójczy cios. Karolina nie ocaliła życia doczesnego. Znalazła śmierć. Oddala to życie, aby zyskać życie z Chrystusem w Bogu".
Wpatrzeni w taką postawę Karoliny krewni ośmioletniego Józia prosili ją o uzdrowienie dla niego. Słabo słyszał na prawe ucho i groziło mu całkowite utracenie słuchu. Przeszedł już dwie operacje i niebawem miał przejść kolejną. Podczas wakacji w 2005 roku krewni Józia przyszli z nim na drogę krzyżową męczeńskim szlakiem Błogosławionej Karoliny. Wspólnie modlili się. Wszyscy byli wzruszeni, że on sam tak bardzo przeżywał to nabożeństwo i w głębokim skupieniu modlił się przy każdym krzyżu na leśnym szlaku. Pospieszali go, ale on nie zwracając uwagi na nikogo modlił się dalej. Na końcu podszedł do studzienki z wodą i obmył sobie ucho. W drodze powrotnej zapytany, o co się modlił tak gorliwie, odpowiedział: "Prosiłem Karolinkę, żeby mnie ucho przestało bolec". Nikt nie przypuszczał, że tak może się stać. Dwa dni później podczas wizyty u lekarza okazało się, że jego ucho jest zdrowe i nie ma śladu po chorobie. Kolejna operacja okazała się zbędna. W dowód wdzięczności za uzdrowienie syna, rodzice Józia ufundowali jeden z krzyży, znajdujących się obecnie na tej drodze krzyżowej.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za osoby, które nie uznają Boga za swego Pana i żyją tak, jakby Boga nie było, aby na ścieżce swojego życia spotkały ludzi, którzy dadzą świadectwo, że Bóg jest ich Panem.
(Porzucona wśród lasu rudziańskiego Karolina kona w kałuży krwi)
"WIECZNA ROZKOSZ PO TWOJEJ PRAWICY"
Ten, kto zaufał Bogu, kto słuchał Jego nakazów, kto szedł wskazanymi przez Niego ścieżkami, kto się Jemu powierzył, ten może być pewny, że po śmierci będzie mógł się radować pełnym szczęściem w królestwie niebieskim. Śmierć wbrew pozorom nie niszczy życia, lecz jedynie je zmienia w życie w pełnej komunii z Bogiem. Psalmista wyraził to słowami: " Wieczna rozkosz po Twojej prawicy". Karolina przez cale swoje ziemskie życie pragnęła przebywać w domu Ojca. Jej męczeńska śmierć przyspieszyła jej " wieczną rozkosz po prawicy Boga". Z ludzkiego punktu widzenia była to śmierć przedwczesna, ale nie zdołała zniszczyć życia z Bogiem. Jan Paweł II w homilii beatyfikacyjnej wyznał "Padając pod ręką napastnika Karolina daje ostatnie na tej ziemi świadectwo temu życiu, które jest w niej. Śmierć cielesna go nie zniszczy. Śmierć oznacza nowy początek tego życia, które jest z Boga, które staje się naszym udziałem przez Chrystusa, za sprawą Jego śmierci i zmartwychwstania. (...) Tak. Karolina porzucona wśród 1asu rudziańskiego jest bezpieczna. Jest w rękach Boga, który jest Bogiem życia".
Wpatrując się w postawę Karoliny pani Barbara prosiła ją o uratowanie życia dla swojej córki. Dzień po porodzie przyszła do niej lekarka, oznajmiając, że dziecko ma niewydolność oddechową i trzeba je ochrzcić. Po otrzymanej zgodzie zapytała o imię dla córki. Pani Barbara była zaskoczona, ale jakby cos przez nią przemówiło, że powinna jej dać imię Karolina. Dwie godziny później lekarka powiedziała, że stan dziecka się pogarsza i trzeba je przewieźć do specjalistycznego szpitala na salę intensywnej terapii dla noworodków. Równocześnie przekazała matce obrazek z wizerunkiem Błogosławionej Karoliny i modlitwą do niej. Codzienna modlitwa pani Barbary i ufność we wstawiennictwo Patronki córki przyniosły upragnione zdrowie dla malej Karolinki. Przy wypisywaniu jej ze szpitala lekarz był zaskoczony tak szybkim zakończeniem leczenia, ale prosił, aby uważać, bo dziewczynka jest dzieckiem bardzo wrażliwym, często będzie chorowała i będzie miała różne infekcje. Od momentu, kiedy Karolinka znalazła się w domu rodzinnym nie ma kłopotów ze zdrowiem, a minęło już kilka lat. Pani Barbara wraz z mężem Stanisławem niespełna rok temu napisała list, w którym gorąco dziękuje Błogosławionej za uzdrowienie córki i otrzymane łaski dla całej rodziny. Zapewniła też, że nadal codziennie modli się do "Córki tej ziemi", która tu –w tym miejscu -oddała swoje młode doczesne życie.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za wszystkich pracowników służby zdrowia, aby nie brakowało im sił do niesienia fachowej, a także duchowej pomocy wszystkim swoim pacjentom.
(Karolina przebywa w glorii chwały niebieskiej)
"BŁOGOSŁAWIENI CZYSTEGO SERCA, ALBOWIEM ONI BOGA OGLĄDAĆ BĘDĄ "
Wszystkie "błogosławieństwa" wypowiedziane przez Jezusa podczas Kazania na Górze znalazły swoje głębokie odzwierciedlenie w życiu Karoliny. Ona bez wątpienia była człowiekiem "ośmiu błogosławieństw". W sposób szczególny jednak można do niej odnieść słowa: "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Ona nie tylko nie plamiła swojego serca grzechami, ale pozostała nieskalana w swoich pragnieniach. Dlatego Jan Paweł II dwadzieścia lat temu w Tarnowie mówił, że Karolina "oddała swoje młode życie, kiedy trzeba było je oddać, aby obronić swą kobiecość. Aby obronić godność polskiej, chłopskiej dziewczyny. (...) Tak to orędzie ośmiu błogosławieństw wpisuje się nowymi zgłoskami w dzieje Kościoła tarnowskiego, w dzieje tego ludu, który od pokoleń (...) przechowywał w sobie świadomość, że jest świętym Ludem Bożym, ludem odkupionym za cenę krwi Syna Bożego".
Wpatrując się w postawę Karoliny, powierzmy jej teraz, w chwili ciszy, nasze intencje, z którymi przyszliśmy na to nabożeństwo drogi krzyżowej jej męczeńskim szlakiem.
Módlmy się przez wstawiennictwo Błogosławionej Karoliny za nas samych, abyśmy, tak jak ona, w czystości serca zmierzali do glorii chwały niebieskiej.