30.12.2006 r

Jutro Święto Świętej Rodziny, Jezusa, Maryi i Józefa.

Jak pięknym akcentem dla życia rodzinnego kończy się ten rok. Oto nagle okazuje się, jak wszyscy cenią sobie wysoko miłość, wierność i uczciwość małżeńską, a także trzeźwość. Gdy dyskutuje się o moralności w sensie abstrakcyjnym, to mamy do czynienia z niewiarygodnym wachlarzem światopoglądów. Ale gdy przychodzi co do czego, gdy mowa o konkretnym człowieku, to okazuje się, że już samo podejrzenie o amoralność dyskredytuje go w oczach wszystkich. Gdy ma to być nasz przełożony, w tej czy innej dziedzinie życia społecznego, to przestają wszyscy rozumować w kryteriach „pragmatyki”, „pluralizmu” czy „tolerancji”. Każdy wtedy wie, że tylko dobry, miłujący, wierny i uczciwy (i to w sensie katolickim) i zawsze trzeźwy (zawsze świadomy tego, co robi, i pamiętający, co robił) mąż i ojciec może dobrze sprawować swe odpowiedzialne funkcje w gospodarce czy w polityce,

Czy w dniu Święta Świętej Rodziny można sobie życzyć czegoś ponad tę jakże budująca świadomość całego społeczeństwa? Tak, owszem. Tego, abyśmy sami tak postępowali, jak tego oczekujemy od bliźnich. Zgodnie z Bożym nakazem: „Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego”. I to nie od pojutrze, lecz od natychmiast.

Mietek