Dlaczego Chrystus został skazany na śmierć krzyżową? To wielka zagadka. Darmo uzdrawiał. Darmo karmił. Darmo wskrzeszał. Darmo uwalniał od złych duchów. Darmo rozgrzeszał. Darmo nauczał. I po ludzku sądząc powinni go byli wszyscy hołubić, pielęgnować, aby był wśród nich jak najdłużej. Czy jesteśmy w stanie zrozumieć racjonalnie bezbożników, którzy mienią się racjonalistami, a zachowują się tak irracjonalnie? Zaiste nie było to zwarcie ziemskie, walka o ziemskie dobra, lecz atak tych mocy pozaziemskich, które zdawałoby się rozsądnych ludzi wikłają w bezrozumne sidła. Nie po to Chrystusa zabito, by mu lub jego uczniom odebrać materialne dobra, lecz by ogołocić nas wszystkich z dóbr duchowych.
Jakież to dobra? Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Człowiek czyniąc źle zasługuje sobie na karę, i to wieczną. Bóg nie chce śmierci grzesznika, więc posłał swego Syna, aby człowieka upomniał i przykładem swego życia wskazał, co mamy czynić, aby być zbawionym. Jako Bóg wiedział jednak, co ryzykuje, bo wiedział, komu zbawienie człowieka jest nie na rękę. Ale Syn poszedł, aby nie ugiąć się przed sługami szatana aż po śmierć, i to śmierć krzyżową. Uczynił to, by obdarzyć nas dobrem Nieba stojącego otworem dla wszystkich, którzy czynią wolę Ojca Jego.
Chrystus cierpiał za nas. Ongiś na Weselu Wesel w Wieleniu Zaobrzańskim kaznodzieja wskazał, że są różne rodzaje cierpienia. Jedni cierpią z własnej winy, na skutek swej głupoty, swego grzechu. Inni wprawdzie nie cierpią z powodu swego grzechu, ale ponoszą poprzez cierpienie karę za swe grzechy, za zło wyrządzone innym. Są też ci, którym wyrządzono zło, i którzy wobec tego cierpią z powodu grzechów innych. Są tacy, którzy cierpią dlatego, by ich otoczenie opamiętało się w swej grzeszności. Są wreszcie tacy, którzy cierpią jako zadośćuczynienie Bogu za grzechy innych.
Bóg jest bowiem sprawiedliwy, za grzechy swe poniesiemy słuszną karę. Jeśli będziemy mieli łaskę cierpienia tu na ziemi, odpokutujemy choć część kar czyśćcowych. Jeśli nie, to w czyśćcu odbierzemy większą karę niż tu na ziemi. O ile nie grozi nam piekło.
Chrystus nie cierpiał z powodu swoich grzechów. Przeszedł przez ziemię tylko dobrze czyniąc. Nie zaserwował w Kanie Galilejskiej sześciu stągwi alkoholu, lecz smakowitego soku gronowego, bezalkoholowego. Chrystus cierpiał z powodu zła wyrządzonego Mu przez innych. Chrystus wreszcie cierpiał jako zadośćuczynienie Bogu za grzechy innych, za grzechy wielu. Pan Jezus cierpiał mękę wynagradzającą za grzechy innych. Także za nasze grzechy, aby nie każdy grzech miał wagę grzechu potępiającego. Odkupił nas spod władzy diabła.
Tyle na świecie cierpienia. Czy nie wystarczyłyby one, by zadośćuczynić Bogu? Nie, grzech śmiertelny to nieskończona obraza nieskończonego Majestatu Bożego i żadno skończone cierpienie nie wystarczy na zadośćuczynienie. Dopiero Syn Boży, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, mógł zadośćuczynić w sposób nieskończony, bo sam jest nieskończony.
Chrystus nas odkupił. Od kogo? Kto nas sprzedał? Dusze nasze Adam i Ewa sprzedali diabłu. Co robi diabeł z duszami, które dostał w swe ręce? Zadaje im cierpienie. Więc zadość staje się sprawiedliwości, gdy Chrystus wykupił przez cierpienie dusze z rąk diabła. Nie wszystkie jednak wykupił, gdyż przelał swą Krew za wiele dusz, nie za wszystkie, jak słyszymy w modlitwie eucharystycznej. Bo są i takie dusze, które na piekło same się zdecydowały i nie pragnęły pełnić Bożej woli, nie pragnęły Bożej obecności.
Zanurzając się po odprawieniu tej Drogi Krzyżowej w codzienność pamiętaj, że największą niedorzecznością na tym świecie jest grzech. I jego unikaj. A jeśli zgrzeszysz, zwłaszcza ciężko, udaj się szybko do spowiedzi. Pomyśl, za jaką cenę zostałeś odkupiony. Pomyśl, jaką straszną jest niewola, skoro odkupić musiał cię Chrystus za taką cenę.